Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Black Panther [MCU Vol#18]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
[Obrazek: black-panther.jpg]

Po długich wahaniach zdecydowałem się jednak wybrać do kina na najnowszą odsłonę MCU.

Nie tak źle jak się spodziewałem, nie tak dobrze, jakby wynikało z wszelkich ocen. W sumie poprawny film, który się jako tako ogląda, choć im dalej w las tym nudniej. Trzeba tez się z góry nastawić na to, że cały koncept Wakandy jest totalnie z dupy i nieprzemyślany, jeśli się człowiek z tym zawczasu pogodzi i w trakcie seansu ignoruje ten problem to da się to oglądać.
Szkoda tylko, że główny bohater jest mocno nijaki, a do tego zepchnięty niemal na drugi plan - inni załatwiają za niego większość spraw. Trudno kolesiowi tak naprawdę kibicować.

Kilka uwag:
-> CGI nie wygląda tak tragicznie jak się spodziewałem (nawet ten nieszczęsny fragment ze spadaniem i walką w jaskini w kinie dało się przeżyć)
-> jest trochę ładnych afrykańskich widoków na jakie liczyłem. Szkoda że nie więcej.
-> Serkis jest fajny jako Klaue ale co z tego, skoro go zupełnie zmarnowano i odjebano w połowie filmu, a niestety już sam Killmonger nie jest szczególnie ciekawym przeciwnikiem.
-> I czy naprawdę wokół głównego bohatera muszą się cały czas kręcić aż trzy babki? (+ czasami jeszcze czwarta) Zwłaszcza rolę tej ze straży można było ograniczyć (i darować sobie zabieranie jej do Korei).
-> rolę Freemana można było wyciąć w cholerę, a przynajmniej tę część w finałowej bitwie. W ogóle film jest przeładowany zbędnymi postaciami.
-> w finałowej walce główny bohater gdzieś ginie, w sumie to ginie tak przez cały film więc do tego czasu można się już do tego przyzwyczaić.
-> sceny akcji są słabe (np pościg w którym główny bohater tylko siedzi na dachu samochodu i by na koniec walnąć kinetycznego pierda. Jako takie były chyba tylko fragmenty finałowej bitwy z udziałem Killmongera (ale te przed sceną znaną z tego nieszczęsnego klipu). No, jeszcze pojedynki nad wodospadem były przyzwoite
-> słabo rozegrany wątek z serii główny bohater niby ginie ale jednak nie ginie
-> na szczęście gównianych rapowanek jest mało, a reszta muzyki przywodzi na myśl raczej Króla Lwa.
-> jak na Marvela to film jest wręcz śmiertelnie poważny.

5/10

PS. scena w trakcie napisów taka, że brakowało tylko...
https://www.youtube.com/watch?v=Zi0RpNSELas
...tylko tym razem od Afryki dla USA.
Aktorsko jak ???
Bez szału.
Czyli kolejne filmidło bardziej dla maniaków komiksów? Szkoda, że nie nakręcą Funky Koval, Wieczna wojna czy Universal war one
Nikomu komu nie zależy, żeby być na bieżąco z MCU bym tego nie polecał. Sam nie miałem zamiaru się wybierać, ale okazało się, że mam zaproszenie do Heliosa, które się za kilka dni przeterminuje.

W każdym razie po udanym roku 2017 (ukoronowanym jednym z ich najlepszych filmów), MCU zaliczyło właśnie zniżkę formy.
Guardians of the galaxy 2?
Nope. Trzeci Thor był zdecydowanie najlepszy w zeszłym roku i na chwilę obecną zajmuje w moim rankingu MCU drugie miejsce za Winter Soldierem. Pantera gdzieś tak 5-6 licząc od końca.
Nie mam najmniejszej ochoty pisać o tym filmie więcej niż dwa zdania. Najgorszy film Marvela, nudny, głupi, kompletnie wyprany z emocji, ale co się dziwić skoro cała obsada grała, jak drewno. Matko, na żadnym filmie Marvela się tak nie wynudziłem.
Sama Wakanda w takiej, a nie innej postaci to koncept tak skrajnie idiotyczny, że naprawdę trzeba się starać by o nim nie pamiętać, żeby to wszystko jakoś łykać. Zastanawiam się jak zniosę drugi seans (bo film faktycznie może przynudzać), możliwe, że w kinie nie było tak źle, bo byłem przed seansem bardzo negatywnie nastawiony.

No ale czarni (nawet ci, których MCU dotąd nie obchodziło) walą do kin tłumnie, kolejne rekordy padają.
Czyli to murzynki nabijają wynik w us box office dla samego faktu, ze film z czarnymi bohaterami? Smile
Stron: 1 2 3