Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Oglądanie filmów z dzieciakami
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Zakładam, że znajdą się tacy, co oglądają już filmy ze swoimi pociechami. Sam to robię od paru ładnych lat.

Parę lat temu założyłem podobny temat na innym forum, skłonił mnie do tego komentarz jednego kolesia odnośnie oglądania Star Wars z sześciolatkiem:

Cytat:To powiem im więcej, że są nieodpowiedzialni i stuknięci. Film nie jest przeznaczony dla dzieci w tym wieku.
(...) Nie róbcie z dzieciaków Prezesów i dajcie im dzieciństwo.
A chore ambicje rodziców i spaczone podejście krzywdzące dzieci, schowajcie do "kieszeni".

Moim zdaniem starwars zdecydowanie nie jest dla dzieci poniżej 10 roku życia , zwał jak zwał przemocy jest dużo której dzieci w tym wieku nie powinny oglądać . W każdym razie mój syn w wieku 6-8 lat Starwars nie obejrzy .(...)
(...)
Współczuć to należy twoim dzieciom , które od maleńkości będą bombardowane filmami w których głównie przemoc występuję . Aż strach się bać jak by wyglądało społeczeństwo jak by wszyscy mieli takie podejście.

hmmm...

całkiem dobrze jeszcze pamiętam jak to jako 6 latek oglądałem Siedmiu Wspaniałych, Działa Navarony i Złoto dla Zuchwałych oraz Robina z Sherwood, pamiętam też jak jako 7 czy 8 latek słuchałem jak mi kolega opowiadał na przerwie Predatora, a potem razem zafundowalismy sobie double feature z Rambo I i II. Pamiętam też jak niedługo później zachwycałem się pierwszym Batmanem Burtona na VHS i Gwiezdnymi Wojnami i Poszukiwaczami Zaginionej Arki kiedy w końcu puszczono te filmy w TV. Jakoś żaden z tych filmów nie sprawił by choćby przelotem wpadł mi do głowy pomysł żeby wpakować komuś nóź pod żebro Wink

Chore? No nie wiem, dla mnie to była norma, wszyscy to oglądali, dyskutowali o tym w szkole itd. pewnie dlatego te ograniczenia wiekowe w stylu Commando od 15 czy 18 lat zawsze mnie śmieszyły. Nie znaczy to oczywiście, że będę serwował córce w I klasie podstawówki filmy z kategorią R dlatego... Logana nie widziała, Deadpoola, Terminatora i Obcego też nie, ale filmy z kategorią PG-13 to standard. Mogą trwać nawet trzy godziny (albo więcej, jak LOTRy), pochłania na jedno posiedzenie. Wszelkie Star Warsy (oczywiście w oryginalnych kinowych wersjach) MCU, Piraci z Karaibów zaliczone. Trylogia Hoffmana/Sienkiewicza także.
Pytanie jest w zasadzie jedno... jakie jest twoje dziecko? Rodzic ustala, co dziecko może bezpiecznie zobaczyć, a co nie. Po czym będzie miało koszmary, a co jest normą. Czy będzie próbowało naśladować bohaterów czy nie. Każde dziecko jest inne i wymaga osobnego podejścia. I tutaj jest rola rodzica. Ja w wieku 7-12 oglądałem z ojcem wiele horrorów. Naszymi ulubionymi było Coś, Mucha i Bestia (mini serial o wielkiej kałamarnicy... inny poziom, ale się lubiło). I chyba jeszcze ze mną wszystko ok (chyba, bo w życiu się nie dowiem jak to NAPRAWDĘ na mnie wpłynęło), ale czy powiem "Mucha jest dla wszystkich 10 latków"... no to by było przesadą.

Sama przemoc, to też sprawa umowna. Kwestie "robienia krzywdy" i mechanizmów stojących za przemocą mogą edukować i wypaczać w tym samym momencie. Dlatego przemoc typu Marvel jest w miarę bezpieczna. Ponieważ nie odcina od samego zjawiska, ale tez pokazuje kiedy ono może zaistnieć w formie negatywnej i pozytywnej. Pokazuje tez jej alternatywy. A przy okazji jest mało krwi itp. I tutaj tez nasuwa się kolejne pytanie... Skoro mówimy o filmach, to czy włączamy też inne dzieła graficzne? Gry? Komiksy? Obrazy? Albo idąc już dalej ... edukacja historyczna? Czy dziecko powinno słychać w radiu o wojnie? Albo zobaczyć wiadomości? Wiem, w teorii przesada i daleko idące pytania, ale w zasadzie kiedy jest "granica dopuszczalnej przemocy"?

Mnie bardziej zastanawia inny fakt. Mianowicie narzucania seansów dzieciom. Kreowania ich gustów na wzór swoich itp. Czu to uważacie za dobre? Za normalne? Czy sterujecie jakoś seansami swoich dzieci? Albo czy potem dyskutujecie bardziej wnikliwie o obejrzanej treści?

Plus pytanie extra... Co oznacza "dać dzieciństwo"? Jest na to jakiś jeden wzór czy coś? :-)
Cytat:Mianowicie narzucania seansów dzieciom.

To nie wygląda tak "siadaj i oglądaj co ci każę", a raczej tak, że dziecko przychodzi i pyta czy obejrzymy film, szukam czegoś na półce, pokazuję, mówię o czym to jest i pytam czy chce zobaczyć.
Jak coś się spodoba to sama potem proponuje powtórkę (załapały się na nią min. LOTR, Star Warsy, Avatar, Park Jurajski czy... Szczęki), jak nie podejdzie, trudno. Poza tym prawie każdy film to także okazja do wyjaśnienia pewnych spraw, nie raz się zdarza, że robimy pauzę i rozmawiamy o tym co się dzieje na ekranie. Czasami jest to niezbędne - np. wytłumaczenie o co chodzi z podróżami w czasie. Zasadniczo nie dopuszczam do sytuacji, żeby dziecko oglądało nieznany sobie film samo, chyba, że jest to produkcja typowo do dzieci kierowana (jakaś animacja Disneya czy coś). Mój komentarz w trakcie jest na porządku dziennym dlatego też na razie nie zabieram jej do kina na filmy inne niż typowo dla dzieci bo wiadomo, że w kinie komentować nie będę.

Cytat: Kreowania ich gustów na wzór swoich itp.
No trudno, żebym pokazywał dziecku filmy, których nie lubię czy uważam za słabe - zazwyczaj nie mam nawet takiej możliwości, bo ich zwyczajnie nie mam pod ręką. Pewnie dlatego nie było okazji oglądać Harrego Pottera i pewnie szybko się nie nadarzy. Tak samo nie usłyszy w domu muzyki, której rodzice nie lubią i nie słuchają. Nie widzę w tym nic dziwnego.
Nie no spoko, dzięki za twój punkt widzenia. Ja akurat wychowałem się w takich warunkach, że niemal sam wybierałem swoje seanse (od małego sam chadzałem do wypożyczalni i itp.) i w zasadzie gust rodziców na mnie specjalnie nie wpływał. Te horrory z Ojcem, też raczej narodziły się naturalnie, bo oboje widzieliśmy te filmy pierszy-drugi raz. Oczywiście były też inne wpływy, Koledzy, kuzynostwo itp. jednakże pytam jak to wygląda u innych.

Z ciekawości, jeżeli dziecko lubiłoby muzykę, której ty nie lubisz (bo np. usłyszało w radiu, czysto hipotetycznie) to czy w domu nagle ta muzyka by się pojawiła? Kupiłbyś powiedzmy płytę i puszczał czasami? Czy nie planujesz zdobycia Harrego skoro może się podobać pociechom? Albo czy nie uważasz, ze mogłoby być spoko pościć dziecku film spoza puli swoich ulubionych? Tak z ciekawości dopytuję.
Cytat:Z ciekawości, jeżeli dziecko lubiłoby muzykę, której ty nie lubisz (bo np. usłyszało w radiu, czysto hipotetycznie) to czy w domu nagle ta muzyka by się pojawiła? Kupiłbyś powiedzmy płytę i puszczał czasami?
Nie było jeszcze takiej sytuacji, ale zawsze mogłaby sobie sama kupić z uzbieranej kasy, albo zażyczyć sobie jako prezent. I potem słuchać sobie u siebie w pokoju Smile Nie ma takiej opcji, żebym ja miał kupować jakieś rapsy i tym podobne. Na razie to lubi głównie muzykę filmową i Michaela Jacksona <ups> więc nie ma problemu.

Cytat: i w zasadzie gust rodziców na mnie specjalnie nie wpływał
Na mnie wpływał na wczesnym etapie w ten sposób, że oglądałem westerny i filmy wojenne + kino polskie, jak w szkole zacząłem się interesować nieco bardziej, to już oglądałem to o czym usłyszałem od kolegów. Córa na razie nie ma tej opcji, bo koleżanki nie są w stanie przetrwać seansu niczego dłuższego niż 80 minutowa bajka od Disneya (a i to nie wszystkie). Miałem raz okazję zabrać ją do kina (Iniemamocni 2) wraz z dwiema koleżankami i to co się tam odstawiało... jakieś nurkowanie pod fotelami, wyglądanie, chodzenie, gadanie, dzizzzes. Potem stwierdziła, że jej przeszkadzały w oglądaniu filmu. To samo jest jak pójdzie do kina ze szkoły.

Cytat:Czy nie planujesz zdobycia Harrego skoro może się podobać pociechom?
Na razie nie - co innego gdyby to był jeden film...
Jeśli od kogoś się o tym dowie i zdecyduje, że chce obejrzeć, wtedy pomyślimy.
Teraz za to marudzi, że chodzimy do kina na MCU bez niej, ale to już wyjaśniłem post wyżej.

Cytat:Albo czy nie uważasz, ze mogłoby być spoko pościć dziecku film spoza puli swoich ulubionych?
Tak zrobiłem z Narnią (tzn sam lubiłem pierwszą książkę, ale filmów mi się w ogóle nie chciało oglądać póki nie pomyślałem, że nadałyby się dla niej) i Neverending Story (też wcześniej nie widziałem), kupiłem jej E.T. za którym nigdy nie przepadałem, wspólny seans wypadł lepiej od wszystkich wcześniejszych (entuzjazm dziecka potrafi się udzielić) czy tam aktorskiego Caspra. Ma też trochę Disneyów o których dowiedziała się od koleżanek ("Frozen" - sam tego w całości jeszcze nie widziałem) i innych które w żadnym wypadku nie zaliczają się do moich ulubionych ("Król Lew"). Jeśli coś obejrzy w kinie i potem chce znowu obejrzeć, prędzej czy później jej kupuję.
Dzięki za odp. Zaintrygowała mnie ta kwestia kultury w kinie. O jakim przedziale wiekowym mówimy?
Tak z ciekawości: Co byś zrobił gdyby chciała z tobą obejrzeć coś czego ty nienawidzisz?
(13-03-2019, 21:00)Gieferg napisał(a): [ -> ]No trudno, żebym pokazywał dziecku filmy, których nie lubię czy uważam za słabe -
Wszystko z lektorem i dubbingiem?
Wszystko co się da oczywiście z lektorem. Animacje i filmy do których jeszcze nie ma lektora z dubbingiem.
Cytat:Dzięki za odp. Zaintrygowała mnie ta kwestia kultury w kinie. O jakim przedziale wiekowym mówimy?
7-8.
Cytat:Tak z ciekawości: Co byś zrobił gdyby chciała z tobą obejrzeć coś czego ty nienawidzisz?
Bez konkretnego tytułu nie da się na to odpowiedzieć.
Na pewne będę chciał pokazać dziecku jak pięknym światem jest świat sztuki filmowej, a jako, że trochę się na kinie czy muzyce znam będzie miała łatwiej ode mnie, bo u mnie w domu zawsze uważano to za głupie rozrywki, z których się wyrasta Smile I trochę byłem zdany sam na siebie w tej materii.
Po drugie ciekawi mnie co będzie ją fascynowało na kolejnych etapach dorastania, bo mimo, że ma trochę ponad dwa lata, to póki co sama sobie wybiera fascynacje i jak to mówią nie ma wstydu. A sam jestem pod wrażeniem przykładowo pozycji z MiniMini. Taki Kot Prot jest fantastyczny, , a to, że Mała lubi tam najbardziej nieporadnego królika Binga, który stara się zrozumieć otaczający go świat też jest super. Bo to mądra bajka. I trochę dzięki niej wkręciłem się w Puchatka, w świat absurdu, komizmu i rozczulającego słodkiego conieco. Fantastyczna postac Pana Sowy i Sznuk jako narrator. Ogólnie bajki z tej serii ogląda od deski do deski, a w domu dominuja nasze wspólne śpiewy o Bendezarze, Miodku i bimbambom
Na pewno będę jej podpowiadał, ale w żadnym przypadku nie będę próbował robić z niej - o zgrozo - swojej kopii. Niech buduje swoją tożsamość. Bardziej ciekawi mnie jej odbiór i ewentualne dyskusje, gdy będzie starsza, sztuki/o sztuce
Stron: 1 2