Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Recenzje seriali i filmów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Nie widzę tego działu, warto by prowadzić na forum taki wątek.
Recenzje mogły by być w formie plusów i minusów, żeby nie spoilerować za bardzo.
Widzę to tak - "Tytuł filmu" ocena: (i tu np. ustalić że pięć to najwyższa możliwa ocena tytułu.) zamiast cyfr można użyć jakieś konkretnej emotki. Dalej Plusy + np. aktorstwo Minusy - Scenariusz.

Co Wy na to?
Nie widzę najmniejszego sensu na tworzenie kolejnego działu, ponieważ (a nie wiem czy zauważyłeś) to jest forum przede wszystkim o WYDANIACH filmów i seriali na Blu-ray i DVD. Poza tym MAMY osobny dział o filmach, w którym możesz sobie założyć temat, albo wypowiedzieć się w już istniejącym, ale z tego na ile jest on aktywny (czyli nie za bardzo) jasno wynika, że użytkownicy tego forum są tu przede wszystkim po to, by się dowiedzieć co/gdzie/w jakim wydaniu/za ile można kupić.

A jeśli chodzi ci tylko o temat na forum z krótkimi recenzjami to... również jestem na nie, jak w przypadku każdego tematu-szamba "o wszystkim". Widziałeś coś ciekawego, wypowiedz się w odpowiednim temacie, albo taki załóż. Nie masz nic ciekawego do powiedzenia - nie wypowiadaj się. Simple as that.
Na forum mamy dział Filmy, w którym obowiązuje zasada jeden film / seria - jeden temat. W takim wątkach można zamieszczać swoją ocenę i opinię.
Nie ma co zakładać nowego tematu, a ten leży odłogiem, więc w kwestii recenzji i filmów:

wywaliło szambo w Krytykowie Rotten Tomatoes. Zero zaskoczeń, ale miło popatrzeć na to wszystko ładnie zebrane w jednym miejscu i przewiązane kokardką:
artykuł oryginalny
treściwy skrócik po polsku
dlatego od lat najlepszą stroną ocenową jest rate your music/films. użytkownicy - prawdziwi entuzjaści sztuki (od popu po awangardę) i fajny interfejs. żadne gówniane imdb czy inne filmweby. Weźmy dla przykładu filmy wszechczasów:

https://www.filmweb.pl/ranking/film
https://www.imdb.com/chart/top/?ref_=nv_mv_250
https://rateyourmusic.com/charts/top/film/all-time/
Aż się prosi żeby zapytać, w jaki sposób rateyourmusic.com odsiewa tych prawdziwych entuzjastów sztuki od reszty, która głosuje gdzie indziej - czy działa tam moderacja, która dba o to, żeby żaden przypadkowy film się nie dostał do czołówki, w myśl zasady, że nie ważne kto głosuje, ważne kto głosy liczy?
Nie uznaję czegoś takiego jak "dobra strona ocenowa". Jedyne oceny jakie się dla mnie liczą to te, wystawiane przez konkretne osoby, których gust znam, a nie anonimowy tłum.
Same here. Dlatego pozostaję przy Filmwebie, gdzie od kilku lat istnieje zakładka "Sprawdź oceny znajomych", w której mogę podglądać jak dany film ocenił, lub skomentował ktoś kogo znam i kogo zdanie mnie obchodzi. Nawet nie wiem gdzie obecnie w panelu filmu jest ocena ogółu i miejsce w rankingu światowym, bo od lat nie zwracam na to uwagi, patrzę jedynie na sekcję znajomych, których staram się selekcjonować dość rygorystycznie.

(09-09-2023, 09:57)Ethan napisał(a): [ -> ]Weźmy dla przykładu filmy wszechczasów:

https://www.filmweb.pl/ranking/film
https://www.imdb.com/chart/top/?ref_=nv_mv_250
https://rateyourmusic.com/charts/top/film/all-time/

No ta najniżej jak dla mnie najgorsza, już pierwsze miejsce spowodowało, że nie wiedziałem, czy chcę przeglądać dalej Tongue
Tak jak piszesz Gieferg, docelowo, najważniejszy jest Twój odbiór osobisty, kropka. Natomiast jak ktoś interesuje się wciąż sztuką filmową czy muzyczną potrzebuje jakichś miejsc do odnalezienia się w gąszczu produkcji, które wciąż powstają. I nie chodzi o kierowanie się czyimś gustem czy ocenami. Po prostu tego wszystkiego jest za dużo, a przeciez sa też dzieci, obowiązki zawodowe itp. Nie jestem osobą, która zadowolą drugoligowe produkcje z Netflixa lub wielkie współczesne superprodukcje na tzw. raz. Sam gdzieś wspomniałeś, że Ty nie jesteś zainteresowany "współczesnością", bo wolisz tkwić w swoim sentymentalizmie i konsumować to co było. Też super podejście, trochę jak Nfsanowa miłość do dvd. Natomiast jest też mnóstwo ludzi, którzy poszukują nowych, fajnych rzeczy i są miejsca, narzędzia, które w tym pomagają. Kiedyś mówiło się, że video killed the radio star. Na początku lat zerowych okazało się, że gwiazdy MTV i prasy muzycznej z Wysp (Q czy NME) przegrały bój z Internetem - internet killed mtv stars. Nagle każdy mógł sam sprawdzić co mu się podoba. Nie musieliśmy wyobrażać sobie filmów czy muzyki. Wszystko było na wyciągnięcie ręki. Skończył się czas irytującej, rocksistowskiej Trójki czy siermiężnego w swojej treści miesięcznika Tylko Rock (na horyzoncie pojawiła się solidna Machina). Skończył się też czas tych wszystkich zmanierowanych "omnbibusów" pokroju Beksińskiego, Manna czy Kaczkowskiego, spuentowany symbolicznie samobójczą śmiercią tego pierwszego (koleś, krytykował hiphop czy pop, nie mając o nim zielonego pojęcia, a jarał sie trzecioligowym rockiem pro(re)gresywnym). Serwisy muzyczne, głównie za Atlantykiem z Pitchforkiem na czele zaczęły kreować nowe gwiazdy i redefiniować to co zdarzyło się wcześniej. Ludzie zaczęli czytać Simona Reynoldsa, wyszli poza gatunkowe klisze, w Polsce jeździli na Openera czy Offa. Otrzymaliśmy ogromny słój z miodem, a alternatywne zespoły zostały headlinerami wielkich festiwali pokroju Roskilde, Coachella czy Glastonbury. Nastąpił zmierzch "wielkich" zespołów stadionowych. Lata zerowe okazały się początkiem ciekawego okresu w historii muzyki. A do tego okazało się, że trochę obciachowe jest słuchanie grunge'owych bandów, które zamiast ideałów sierpnia w wydaniu Nirvany, poszły w klimaty radio-friendly i przerodziły się w potworko-gówienka pokroju Credda czy Nickielback. Na całe szczęscie fani muzyki mogli spać spokojnie. Wspomniana redefinicja, dotknęła lata 90te i w rankingach z tego okresu fani gitar odnaleźli Modest Mouse czy Built to Spill. W tym czasie też Radiohead poszedł w swoich poszukiwaniach do punktu kulminacyjnego w postaci Kid A. Smutne i mdłe granie w klimacie Coldplay okazało się nie tak smutne gdy ludzie sięgnęli po płyty Elliotta Smitha (znakomity i kultowy występ na rozdaniu Oskarów), projekty Marka Kozelka czy po genialne I See a Darkness Bonniego. Otrzymaliśmy autentycznie dołujące dzwięki, które po dziś dzień rozwija świetnie Phil Elverum. Ale do czego zmierzam? Do tego, że wspomniane RYM to fenomenalna baza wolna od bzdur Allmusic, równie pomocna jak discogs dla zbieraczy płyt. Pozwalająca odkrywać, na przykładzie muzyki, kolejnych znakomitych artystów poprzez otagowanie. Chcesz noise'u proszę bardzo, chcesz black metalu i już masz, chcesz jakieś drony ok, interesuje cię hh ze wschodniego wybrzeża, kilka kliknięć i już masz fajne zestawienie. Tygodniowo staram się przesłuchać chociaż 10-15 nowych płyt, a dochodzą powroty do starszych rzeczy.

Juby, jakkolwiek nie jestem fanem Odysei to nie sposób nie dostrzec (poprzez kontekst czasowy) wizjonerstwa Kubricka. No chyba jest różnica w rankingu w którym masz przegląd filmów z całego świata do miejsca w którym są takie wydmuszki filmowe jak Nietykalni czy Chłopiec w pasiastej koszuli? Nie zerknąłem tylko czy jest tam łzawa kupa z Willem Smithem o psie i zombiakach. Takie filmy naprawdę zostawmy mimo wszystko egzaltowanym Grażynom coby sobie na nich popłakały w poduszkę.
Ja z RYM korzystam do dodawania przesłuchanych albumów muzycznych i faktycznie, do odkrywania nowej muzyki dzięki tagom jest to przydatna strona. Recenzenci czasem pretensjonalni albo nieśmieszni żartownisie, ale nie ma obowiązku czytania Wink O dodawaniu tam obejrzanych filmów nie pomyślałem prawdę mówiąc, ale zastanowię się, chociażby dlatego, że ostatnio interfejs Filmweba, gdzie dotychczas odnotowuję wszystkie obejrzane pozycje, zrobił się strasznie bałaganiarski.

Topka RYM faktycznie jest ciekawsza niż gdzie indziej, pewnie dlatego, że nie ma aż tak wielu oceniających (np. 6,5 tysiąca na RYM przy "Siedmiu samurajach", na Filmwebie 73 tysiące), a ci, którzy są, mają nieco bardziej wyszukany gust Smile Szkoda tylko, że przy bardziej niszowych pozycjach, np. polskich, liczby oceniających są często bardzo małe, a czasem w ogóle danego filmu nie ma w bazie. Zawsze jest jeszcze Letterboxd, nieco popularniejszy i też chyba wykorzystywany przez nieco bardziej świadomych kinomanów.
Stron: 1 2