Filmozercy.com | Forum
Oglądamy filmy z kolekcji... - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: Blu-ray i DVD (https://forum.filmozercy.com/dzial-blu-ray-i-dvd)
+--- Dział: Dział ogólny (https://forum.filmozercy.com/dzial-dzial-ogolny)
+--- Wątek: Oglądamy filmy z kolekcji... (/watek-ogladamy-filmy-z-kolekcji)



RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - piti198 - 25-09-2023

To jest dział oglądamy filmy z kolekcji, czy dyskusja nt filmów? Bo już się zrobił niezły pierdolnik. Może ktoś to przeniesie do odrębnego wątku?


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 25-09-2023

OK, ja kończę. Odpiszę Panu Anatolowi na PW.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Wiles - 30-09-2023

„Tales from Earthsea”, reż. Goro Miyazaki (2006), Blu-ray.

Długo film Goro Miyazakiego musiał czekać u mnie na swoją kolej. W końcu jednak wypadało nadrobić film inspirowany dziełami Ursuli Le Guin. Czytałem „Czarnoksiężnika z Archipelagu”, „Grobowce Atuanu”, „Najdalszy Brzeg” i są to jedne z najlepszych powieści fantasy jakie miałem przyjemność poznać. Dość specyficzne, lekko nazwijmy to, poetyckie, z wyczuwalną w nich kobiecą ręką. Byłem świadom, że film ze studia Ghibli nie jest wierny temu co stworzyła autorka, więc podchodziłem do niego nie oczekując zgodności z oryginałem. Mimo wszystko moje nastawienie niezbyt pomogło.

Głównym bohaterem filmu jest książę Arren, który uciekając przed zbrodniczą przeszłością, trafia na arcymaga Krogulca, który bierze nad nim pieczę. W trakcie rozwoju wydarzeń, poznajemy inne postacie znane z dzieł Le Guin oraz ujawnia się oczywiście nadchodzące zło, z którym bohaterowie będą musieli się zmierzyć. Cała historia jest niestety mało angażująca. Nie pomaga fakt, że w filmie starano się upchnąć za dużo, przez co w czasie seansu miałem poczucie, iż panuje tutaj pewien bałagan. Mimo, że akcja nie pędzi na łeb, na szyję i sporo w scenariuszu spokojniejszych momentów, to nadal odnosiłem wrażenie, iż pewne wydarzenia następują zbyt szybko, zbyt chaotycznie. Zostajemy zarzuceni postaciami, informacjami powiązanymi z książkami, a jednocześnie i tak dowiadujemy się niewiele. Jest tu wszystkiego jednocześnie za dużo i za mało. W ostatniej partii filmu, byłem już lekko zobojętniały na to co się dzieje na ekranie. Niestety produkcja próbuje złapać za dużo srok za ogon i przez to wydaje się obrazem dla nie wiadomo kogo. Ani dla fana książek, gdyż traktuje je po swojemu i po łebkach, ani dla widza nieznającego literackiego pierwowzoru, ponieważ niewiele wyjaśnia.

Nie jest jednak tak, że ten film jest całkowicie zły, co to to nie. Oprawa wizualna jest znakomita, muzyka dodaje uroku, jest też parę bardzo klimatycznych scen i mimo wszystko wyczuwa się tutaj odrobinę tego specyficznego nastroju powieści. Da się ten film obejrzeć bez bólu. Osobiście mimo, że starałem się dystansować ten film od dzieła literackiego, to odczuwam jednak lekkie rozczarowanie. Produkcja jest ładna od strony technicznej, ale nieporadna w od strony opowiadanej historii. Szkoda.

Ode mnie 5/10.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 08-10-2023

"Rejs" (1970).

To film kultowy. Moje skromne wypociny będą jedynie krótkimi uwagami, a na pewno nie tekstem, który zbliży się choć trochę do recenzji.

Nigdy nie czytałem opinii związanych z nagłówkowym tytułem. Zatem w grę wejdą wyłącznie osobiste odczucia.

Współczesne pokolenie widzów "Rejs" może nie śmieszyć, a nawet nudzić. Jednak dla ludzi pamiętających tamte czasy, film stanowi lekturę obowiązkową. Usłyszałem o nim w połowie lat 80. Musisz to obejrzeć! - powiedział znajomy. Tak postąpiłem. Potem sukcesywnie robiłem powtórki w kolejnych latach - wczoraj także z BD. Byłem zdumiony zauważając fragmenty będące w przeszłości niezbyt interesującymi. Zatem "Rejs" posiada potencjał do eksploracji (?). W domowym kinie siedziałem sam. Pomimo to tryskałem humorem. Obraz stanowi trafną krytykę na panujący kiedyś ustrój polityczny. Mieszkańcy za wschodniej granicy powiadają, że u nich takie obrazy były zakazane. Przecież nie można dworować z włodarzy! Wink

"Rejs" to nie tylko kpina z socjalizmu. Dostało się przy okazji innym warstwom społecznym. Słynne powiedzenie inżyniera na temat polskich filmów - Aż mi się chce wyjść z kina, raczej piętnuje rodzimą inteligencję, niźli tylko naszą kinematografię. Przecież do tej pory dzieła takie jak np. "Pociąg" (1959) czy "Popiół i diament" (1958) omijamy szeroki łukiem.

Donosicielstwo, tudzież lizusostwo? Skąd to znamy. "Rejs" ukazał łagodne trendy rzeczonych zachowań. Obecnie z trudem - inaczej niż w filmie - zauważmy postawy będące próbą intelektualnego wyjaśnienia popełnionych świństw.
Zawsze dostrzegałem spontaniczny uśmiech "kaowca", gdy ten spuszczał głowę (ukrywając grymas na twarzy) w trakcie zebrania. Stojący w pobliżu poeta przeszedł siebie, opowiadając o swoich intencjach doprowadzania słuchaczy do ekstazy nerwowej.
Gros ról podobno przypadła amatorom, nie aktorom. Brawo!

Pamiętam te nieszczęsne zebrania. Wyglądały one podobnie jak w filmie.
Ktoś mnie sfotografował na zlocie Towarzystwa Kultury w trakcie drzemki. Z kolei znajomy opuścił gremium mówiąc - Idę budować socjalizm!! Wówczas każdy wiedział, iż chodziło o  sarkazm. Zatem z formalnego punktu widzenia, włodarze mieli problem z postawieniem jakichś zarzutów panu Markowi. Takie oto mieliśmy rejsy. Cool

Trochę się rozpisałem, a nie chciałem. O legendarnym "Rejsie" raczej trudno prawić. Film trza obejrzeć, a potem do niego wracać.

Moje mocne 9 / 10.

Patataj!



[/video]

EDIT:
Poprawiłem słówko Gro na Gros, choć mam w archiwum korespondencję z rozpoznawalnej poradni językowej, iż można pisać Gro po uprzednim (zadeklarowanym) spolszczeniu wyrazu. Ale dajmy z tym spokój.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 15-10-2023

"Zezowate szczęście" (1960).

Od kilku tygodni mam chrapkę wyłącznie na filmy polskie. Obcojęzyczne czekają cierpliwie i nadal są zafoliowane. Kurna, rodzime tytuły zaliczam któryś raz z rzędu i nie mam dość.

"Zezowatym" zaraziła mnie mama. I to na tyle, że kupiłem BD u Japończyków płacąc za krążek ponad 200 zeta.
Czy tego typu produkcja powstałaby w innym kraju? Chyba nie (?). Od pierwszej minuty czułem swojską atmosferę.

"Powinniście tę metrykę nosić na piersi" - powiedział "ochroniarz" do głównego bohatera, gdy ten będąc rodowitym Polakiem chciał wejść do auli uczelni. W niej został omyłkowo poturbowany. Dziarskim kolegom przeszkadzał przydługawy nos Piszczyka. "Zobaczcie kogo bijecie"! - krzyknął poszkodowany pokazując stosowny dokument.

Film jest dość stary. Zauważając ukrywane pod stołem igraszki erotyczne, zastanawiałem się na ile współcześni twórcy z krajów zachodnich mogli być inspirowani produkcją Munka.

"Pan podchorąży poszedł na wojnę w wyjściowym mundurze"? - zapytał Piszczyka żołnierz w jenieckim obozie. Skutki mówienia nieprawdy zdeterminowały całe życie naszego bohatera. "Wystrzelałem wszystkie naboje. Nawet nie miałem jak sobie w łeb strzelić"! - odpowiedział
Czy warto konfabulować? Twórcy filmu ewidentnie przed takimi zachowaniami ostrzegają. Piszczyka weryfikują permanentnie sytuacje przypadkowe. Te ostatecznie osiągnęły kuriozum. Syn krawca resztę życia chciał spędzić w więzieniu. Izolowany od ludzi mógłby oszukiwać wyłącznie siebie. Ale nawet w tej kwestii przegrał. Wykopali go na wolność. Tacy ludzie jednak funkcjonują w społeczeństwie.

Znajmy zakwalifikował "Zezowate" do kategorii dramatów. Dla mnie obraz Munka nadal stanowi komedię, choć dodam, że czarną. Świnią najczęściej zostajemy na własne życzenie.

Mocne 9 / 9.






RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 22-10-2023

"Nie ma róży bez ognia" (1974).

Film obejrzałem kolejny raz z DVD po rekonstrukcji (kastrat).

Króciutko.

Francik jestem. Nie lubię chamstwa - powiedział pasażer autobusu miejskiego do kobiety, którą uratował z "opresji". Elegancja Francja! Dziś "dżentelmeni" toczą tępym wzrokiem przez szyby swoich fur, bacząc aby nie potrącić na pasach pieszego. Przecież za takie faux pas grozi utrata prawa jazdy!


Będę monotonny przypominając, iż pamiętam tamte czasy. Owszem, komedia nieco przerysowała rzeczywistość, jednak suma summarum, nie najgorzej odwzorowała lata 70.
Gra aktorska? Na medal! Momentami miałem wrażenie, że główni bohaterowie byli sobą.

Zlewozmywak jest? Jest - odpowiedział "szczęśliwy" lokator mieszkania w bloku z wielkiej płyty. Pan jest szczęściarz. Musieli przeoczyć - zagaił prezes nowoczesnego osiedla.

W filmie jest śmieszno i straszno. Ludzie faktycznie mieszkali skupieni na niewielkich przestrzeniach, ale z drugiej strony, dawne rodziny skutecznie pączkowały.

Obecny model: On, Ona i pies jakby podkreśla komizm obowiązkowych zameldowań, gdyż losowo ściśniętym obywatelom z pewnością było / jest trudniej o bezkonfliktowe życie w pozyskanym M 3.

S. Bareja, jak zawsze, trafnie ocenił społeczeństwo. Czy współcześnie jesteśmy inni???? A może tacy sami, jak bohaterowie filmów, które oglądamy?

W Nie ma róży bez ognia zauważyłem autentyczne umiejętności kaskaderów wykazujących wysokiej próby sprawności.    

   
7 / 10.

Tymczasem prezes...





EDIT:
Skorygowałem wpis po reakcji Piti.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - piti198 - 23-10-2023

(22-10-2023, 23:08)Daras napisał(a):  Czy coś się zmieniło? Francik jestem. Nie lubię chamstwa - powiedział naciągacz chcąc podmienić substancje mieszkaniowe.
Coś Ci się pomyliło Daras. To powiedział ten Francik (Łazuka) w autobusie przedstawiając się Lusi, po tym jak zjechał i nie wpuścił do autobusu Filikiewicza, bo myślał że ten się przystawiał do Lusi.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 23-10-2023

Zgadza się. Późnym wieczorem lub jutro skoryguję wpis. Teraz muszę gonić do roboty.
Wynotowałem sporo dialogów z filmu i nieco się pogubiłem.

EDIT:
Skorygowałem wpis. Masz ode mnie punkcik reputacyjny. I pomyśleć, że kiedyś byłem aktywny na forum Kino Polska. Blush


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Juby - 27-10-2023

Zbierałem się do tego długo (nie widziałem tych filmów od prawie 7 lat, co jest rekordową dla mnie przerwą), ale kupiłem niedawno pierwszego Obcego w 4K UHD i w końcu zmotywowałem się do powtórki całej serii. Wczoraj do odtwarzacza wjechał ósmy pasażer "Nostromo" (wersja z napisami), który na najnowszym nośniku wygląda fenomenalnie! BD też prezentowało się znakomicie (kolorystycznie może odpowiadało mi nawet bardziej od chłodniejszego UHD), ale jednak warto było robić upgrade - niektóre ujęcia bardzo zyskały w remasterze, no i jest to naprawdę rzetelna robota: bez wyostrzeń, dodatkowych filtrów, ogromnych zmian w kolorystyce, DNRu, itp., po prostu odświeżony, bardzo filmowy obraz na jaki tak kultowy tytuł zdecydowanie zasługiwał. A co do samego filmu - oscarowe efekty specjalne brzydko się zestarzały - scenografia, muzyka, bohaterowie i osłupiająca atmosfera zagrożenia - ani trochę. Klasyka, choć nie będę ukrywał, nie zaliczam się do jej zagorzałych fanów (wolę sequel i kilka mniej cenionych kultowców z lat 70s-80s, co pewnie dla wielu byłoby kontrowersyjnymi opiniami). Żona też jakoś przetrwała, choć nie znosi horrorów i kilkukrotnie chowała głowę w bluzę Big Grin Największy skok na sofie oczywiście w scenie:

[Obrazek: c36220232ed3dfe9e363564246077ccf9d50a20f.gifv]

W przyszłym tygodniu Aliens - spróbuję Gieferg's Edition (wersja rozszerzona z kolorami przerobionymi, aby upodobnić je pod DVD i z lektorem z TVNu).


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 28-10-2023

Juby napisał:
A co do samego filmu - oscarowe efekty specjalne brzydko się zestarzały - scenografia, muzyka, bohaterowie i osłupiająca atmosfera zagrożenia - ani trochę.


Pełna zgoda. Pal licho efekty specjalne. Preferuję tak zwaną klasykę z uwagi na specyficzną atmosferę. Musiałbym się rozpisać i podać gros tytułów. Ale może zaproś żonę na seans choćby "Zemsty po latach" (1980). To horror z udziałem George C. Scotta. Zapewniam, że Twoja druga połowa schowa głowę w bluzie wielokroć!
Jeśli ktoś nie obejrzał "Zemsty", to nie widział horrorów w ogóle. Wink

P.S.
Premierę zaliczyłem w kinie. Seans powtórzyłem nie dając wiary, iż klimat może górować nad "efektami".
Krążek DVD z trudem pozyskałem z wersją PL