Filmozercy.com | Forum
Oglądamy filmy z kolekcji... - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: Blu-ray i DVD (https://forum.filmozercy.com/dzial-blu-ray-i-dvd)
+--- Dział: Dział ogólny (https://forum.filmozercy.com/dzial-dzial-ogolny)
+--- Wątek: Oglądamy filmy z kolekcji... (/watek-ogladamy-filmy-z-kolekcji)



RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 24-05-2023

(20-05-2023, 19:13)Wiles napisał(a):  Columbus (2017, reż. Kogonada)
(...)
ps. Nie znoszę modernizmu.

Także dołączam się do gratulacji za wpis. Ja chyba lubię filmy niejednoznaczne oraz takie właśnie recenzje. Zasłużony punkcik od Darasa. Moje klimaty.

P.S. Lubię modernizm, szczególnie gdyński. I to do tego stopnia, że odbyłem na ten temat rozmowę w muzeum z dyżurnym historykiem. Shy


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Wiles - 25-05-2023

Bardzo trudno pisze mi się tego typu opinie, dlatego tym bardziej dzięki za miły odzew. Smile W końcu jednak musiałem coś skrobnąć na temat omawianej produkcji. Za bardzo siedziała w głowie. Smile


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 25-05-2023

Rozumiem i naprawdę doceniam. Ja z kolei zwlekałem z inną recenzją, którą już na forum zamieściłem. Potrzebowałem czasu aby uporządkować wiadomości z podstaw neurologii, socjologii czy etyki. Jeśli lubisz teksty typu kobyła to zapraszam do lektury. Wink

Cytat:
In meinem Kopf ein Universum (2013), Maciej Pieprzyca.

Długo zwlekałem z projekcją „Chce się żyć”, czekałem na odpowiedni nastrój. Jednak po raz kolejny okazało się, że optymalny stan ducha do oglądania tego typu obrazów towarzyszy mi zawsze... 

„Jego mózg nie pracuje. To roślina” – zabrzmiał wyrok lekarza specjalisty. 
O rany, jeśli główny bohater filmu Macieja Pieprzycy był ułomny, to życzyłbym takiej przypadłości co niektórym normalnym. „Najgorsze w byciu rośliną jest to, że nikt cię nie rozumie” – usłyszałem w pierwszych minutach trwania projekcji. Tak oto świadomość małego Mateusza rozpoczęła walkę o byt, o zamanifestowanie swojego istnienia!
(...)
Całość


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - sebas - 07-06-2023

Boite Noire  (BD) - bardzo fajny thriller z Francji. Główny bohater musi rozwiązać zagadkę katastrofy lotniczej samolotu pasażerskiego. Z nagraniem z "czarnej skrzynki" jest coś nie tak. Mało fajerwerków, ale za to całkiem wciągająca akcja. Finał historii w pewnym momencie jest już dość przewidywalny, ale sprawna realizacja sprawia, że oglądałem z przyjemnością do samego końca. Bardzo dobry montaż dźwięku. Nie ma tu co prawda spektakularnych strzelanin, czy czegoś w tym stylu. Po prostu, nasz bohater jest analitykiem rozkładającym na czynniki pierwsze nagrania z czarnych skrzynek i jest to fajnie pokazane w warstwie montażu dźwięku. Prezentuje się to szczególnie ciekawie, gdy podczas seansu korzystamy ze słuchawek właśnie. Film to świetna odskocznia od typowych blockbusterów. Ocena 7/10.

Wedlock (BD) - nie jest to najlepszy film Rutgera, ale i tak obejrzałem go z przyjemnością. Fajny VHS-owy klimacik. Ciekawy pomysł na koncepcję więzienia, podobny nieco do tego z "Uciekiniera" z Arnim. To co mi się nie podobało, to nieco wymuszony humor, wciśnięty do dialogów głównego bohatera. To zwyczajnie nie pasuje do tej postaci. Finał jest może niezbyt spektakularny, ale przy skromnym budżecie jest to jak najbardziej akceptowalne. Ogólnie bardzo przyjemny seans. Film idealny na sobotnie popołudnie. Nie udaje "większego" niż jest w rzeczywistości. Po prostu dobra rozrywka. Ocena 6,5/10.

Payback (BD) - wersja kinowa i reżyserska. Film trochę w stylu "Snatch" od Guya Ritchiego. Jest mniej komediowo i bardziej brutalnie. Mel Gibson w bardzo dobrej formie. Mimo, że jest przecież czarnym charakterem, to zdecydowanie mu kibicujemy, bo w fachu jaki wykonuje, choć nieuczciwym, stara się zachować pewne zasady. Świetny scenariusz (i reżyseria) Brian Helgelanda, dużo lepszy w wersji kinowej. Reżyserska wersja jest wyraźnie krótsza (około 7 minut) i ma słabe jak dla mnie zakończenie. Kończąca ją scena strzelaniny na stacji kolejki "napowietrznej" jest trochę bez sensu. Ekipa wysłana by zlikwidować Portera ma mimo wszystko pieniądze, które on żądał (OK, dwa razy za dużą kwotę Wink ). Ta scena miałby sens, gdyby dodano ją do wersji kinowej, tuż przed porwaniem syna Bronsona - uzasadniałaby lepiej podjęcie tego kroku przez Portera. Dodatkowo, w "kinówce" obraz jest chłodniejszy i widać wyraźnie zastosowanie niebieskiego filtru, co dodaje świetnego klimatu (nieco noire). Dialogi są znakomite, pełnokrwiste, z bogatym wachlarzem słownictwa typowego dla tego typu produkcji. Nie ma ugrzeczniania, czy moralizatorstwa. Porter jest zły, ale jego adwersarze jeszcze gorsi. Mam wrażenie, że takie kino by dzisiaj nie przeszło z wiadomych względów. Znakomite postaci przewijają się na drugim planie, takie jak para dorabiających na boku szantażem policjantów, czy drobny cwaniaczek Stegman. Każdy ma tu swoją drobną role do zagrania, która jeżeli nawet nie wnosi do głównego wątku czegoś istotnego, to daje widzowi sporo frajdy i dobrego, czarnego humoru. Wszystko serwowane jest jednak z umiarem i tu widzę pewną przewagę filmu Helgelanda nad "Snatch". Ocena: wersja kinowa 8,5/10, wersja reżyserska 6.5/10

Battle Beyond the Stars (BD) - przyznaję bez bicia, to takie moje guilty pleasure. Film czerpie garściami z "Gwiezdnych Wojen", czy nawet "Siedmiu Wspaniałych". Spokojną planetą Akir postanawia zawładnąć niejaki Sador, którego głównym zajęciem jest podbijanie wszystkich planet w galaktyce. Akir jest po prostu kolejne na liście. "Łaskawy" Sador daje jednak wybór: bezwarunkowe poddaństwo albo eksterminacja. I kilka "cykli" do namysłu. Mieszkańcy, pomimo braku jednomyślności decydują, że może jednak warto by stawić opór. Wysyłają więc młodego Shada, aby zorganizował jakichś najemników do obrony planety, nim Sador powróci (z nadzieją, że jednak mu się nie powiedzie i wygra opcja kapitulacji). Czy to przypadkiem nie przypomina z grubsza fabuły pewnego westernu? Jednego z najemników gra nawet ten sam aktor. Jest więc dość przewidywalnie, co jednak nie wpływa negatywnie na przyjemność jak daje taki seans. Budżet filmu, jak na tamte lata, był dość skromny, co nie przeszkodziło w wykreowaniu wachlarza barwnych postaci i lokacji. Poziom efektów specjalnych i scenografii odbiega od tego, co zaprezentowano w "Imperium kontratakuje" z tego samego roku, ale jest wyraźnie lepiej niż chociażby "Logan's Run". Odpowiedzialnym za nie był niejaki James Cameron, który przez większość czasu produkcji filmu piastował stanowisko "Art Directora" - tak też jest wspomniany w napisach końcowych. Zarekomendowała go niejaka Gale Anne Hurd - producentka filmu. Muzykę skomponował mało wówczas znany James Horner, a na planie, w charakterze stolarza pracował Bill Paxton Smile.  Jaki wpływ na kino s-f lat 80-tych miała później ta grupka ludzi, która się właśnie tutaj spotkała i wspólnie pracowała, nie muszę chyba nikomu tłumaczyć.
To jest specyficzne kino, rzecz jasna. Trzeba lubić takie "tanie" old school'owe" s-f, żeby mieć jakąś satysfakcję z seansu. To jednak przy takich właśnie filmach pierwsze szlify zdobywali najwięksi i tutaj, pokazywali, że nie pieniądze, ale talent, determinacja i wyobraźnia są najważniejsze. Ten film niczego nie udaje. Nie będzie wielkich dramatów, czy aktów strzelistych w dialogach. To prosta i miejscami naiwna historia, ale nie próbuje udawać niczego więcej. Ot rozrywka na sobotnie popołudnie.
Wydanie steelbook od Shout! Factory (Filmoskop) prezentuje dobra jakość obrazu - źródłem był skan 2K. Jak na niszowe s-f z 1980 jest w porządku.
Ocena 8,5/10.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Gieferg - 08-06-2023

Co do Payback - zgadzam się, że finał wersji reżyserskiej jest słabiutki w zestawieniu z kinową, przy czym bardziej mi podchodzi wygląd wersji reżyserskiej bez niebieskiego filtra.
Możliwe, że zrobię kiedyś jakiś remix łączący elementy obu wersji.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - sebas - 11-06-2023

Halo (sezon 1) - (UHD) przyznaję, że gry nie znam, więc nie wiedziałem czego spodziewać się po serialu. Nie miałem też, żadnych wymagań, co do tego jak dana postać miałaby się zachowywać, czy wyglądać. To samo dotyczy kreacji światów czy technologii. Na początek jednak sama fabuła. Serial podzielono na 9 odcinków i muszę przyznać, że to wybór w sam raz. Nie ma zbędnych dłużyzn. Każda z istotnych dla fabuły postaci ma swój czas i całkiem sprawnie pokazana jest geneza Spartan i konfliktu z Przymierzem. Trochę nie rozumiem fali krytyki wobec postaci Kwan. Widać, że młoda i naiwna, ale pomimo tego stara się walczyć o Madrigal. Zdaje sobie sprawę z tego, że bez pomocy Sorena nie dała by rady, więc nie jest to kreacja postaci kobiecej, której zawsze wszystko się udaje. Pod względem aktorstwa jest to raczej typowy poziom dla seriali. Nikt tu się jakoś specjalnie nie wybija ponad przeciętność. Trzeba jednak zauważyć, że taki Pablo Schreiber wcielający się w Master Chiefa przez znaczącą cześć czasu ekranowego jest w "zbroi", a jego twarz ukryta jest pod hełmem - nie ma więc za bardzo jak grać.
Wizualnie jest dobrze. Widać, że budżet był znaczny i dobrze wydany. CGI, design kostiumów, scenografia - wszystko stoi na przyzwoitym poziomie. Jest moim zdaniem wyraźnie lepiej niż chociażby w pierwszym sezonie Mandalorianina, czy Fundacji. HDR też daje sporo dobrego. Ogólnie widowiskowe s-f, nie tylko dla wielbicieli gry. Całe szczęście uniknięto większej ilości ujęć z perspektywy pierwszoosobowej, co do czego przed seansem miałem pewne obawy. Zakończenie jest otwarte i pewnie zobaczymy kolejny sezon.
Ocena 7,5/10

Buck Rogers in the 25th Century - (BD) - pierwotnie był to dwu odcinkowy pilot serialu pod tym samym tytułem. Wytwórnia zdecydowała jednak by przemontować to tak, aby wyszedł film kinowy, który poprzedzi emisje serialu o kilka miesięcy i zareklamuje go. Ja po raz pierwszy widziałem" Bucka" na VHS we wczesnych latach 90-tych i wtedy nie wiedziałem, że jest jakaś kontynuacja w postaci serialu, choć otwarte zakończenie wyraźnie to sugeruje. "Buck" to s-f w stylistyce typowej dla lat 70-tych. Tutaj jednak fabuła ma dość mocno humorystyczne zacięcie.  Jest kolorowo i zabawnie. Tytułowy bohater to amerykański astronauta, który na skutek dziwnego zbiegu okoliczności zostaje zahibernowany i do życia wraca w XXV wieku. Planeta Ziemia jest już zupełnie inna, zniszczona przez wojny i zagrożona również z zewnątrz. Buck oczywiście spieszy z pomocą. Jego XX-wieczne spojrzenie na rzeczywistość okazuje się być niekonwencjonalne, ale pomocne w walce z przeciwnikiem, zaś jego XX-wieczna obyczajowość prowadzi do licznych humorystycznych sytuacji.
Od strony technicznej jest dobrze. Nawet trochę za dobrze. Widać, że "Buck" był obliczony na produkcję telewizyjną, o niezbyt dużym budżecie. Rzuca się to w oczy chociażby w jakości kostiumów. Hełmy pilotów maja liczne elementy wykonane z drewna i niezbyt dokładnie polakierowane, co widać na zbliżeniach. Tu i ówdzie używano też... taśmy klejącej (np. do mocowania mikrofonów przy wcześniej wspomnianych hełmach). W TV było by to raczej trudne do wychwycenia, ale w HD już tak nie jest. Dla widzów obeznanych z tego typu produkcjami, nie będzie to jakiś problem. Ot, takie "smaczki" do wyłapania Wink . To w końcu s-f na wesoło, a nie "Odyseja kosmiczna". Dla miłośników gatunku pozycja godna uwagi. Ocena 6,5/10.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - HAL 9000 - 11-06-2023

(11-06-2023, 20:23)sebas napisał(a):  Tu i ówdzie używano też... taśmy klejącej (np. do mocowania mikrofonów przy wcześniej wspomnianych hełmach). W TV było by to raczej trudne do wychwycenia, ale w HD już tak nie jest. Dla widzów obeznanych z tego typu produkcjami, nie będzie to jakiś problem. Ot, takie "smaczki" do wyłapania  .

Gdy pojawiło się SW UHD 4K, furorę robiła folia bąbelkowa u Rogue Two, na którą nikt nie zwracał wcześniej uwagi Smile
[Obrazek: Bgo4s1VCQAANJKJ.jpg:large]


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 18-06-2023

Coraz rzadziej zyskują popularność teksty przydługawe. Kto je czyta? Zatem dążąc do maksymalnej zwięzłości spróbuję napisać coś o dziele zapomnianym. Za profanację przyznaję Darasowi 2 / 10.

„Eroica” (1957).

„Eroica” A. Munka jest pierwszym polskim filmem kaszetowanym. Nie czytałem nigdy recenzji rzeczonej produkcji zdając się wyłącznie na odczucia (w encyklopedii PWN z lat 70. widziałem jedynie notkę oraz zdjęcie).
Całość złożona jest z dwu części. Tej pierwszej – raczej humorystycznej – zapewne kibicowaliby sympatycy kabaretów. Owszem, dostrzegłem po kolejnej projekcji z BD wątki zastanawiające, jak np. dialog, który jakimś cudem umknął cenzurze. Za każdym razem cofam ten fragment upewniając się, iż nie uległem przesłyszeniu.

Natomiast dla mnie „Eroica” to dopiero część druga. Tu z kolei miałem pobożne życzenie aby film trwał i trwał. Panie i Panowie – absolutna czołówka krajowej kinematografii. Plejada gwiazd oraz mistrzowska gra aktorska wbiły Darasa kolejny raz w fotel (sorry - w sofę). Wink

„Mleko w proszku, jajka w proszku, ludzie w proszku” - powiedział polski oficer więziony w niemieckim obozie podczas trwającej drugiej wojny światowej. Przy okazji coś zwróciło moją uwagę. Kadry / klimaty dzieła Munka jakby nawiązywały do „The great escape” (1963) ze S. McQueen. Czy twórca „Ucieczki” wzorował się na Munku? Pytanie jest retoryczne choć raczej nie pozbawione sensu. Jednak w produkcji amerykańskiej zabrakło kogoś, kto przypominałby Munkowskiego człowieka mieszkającego w pudle.

Kto w filmie jest prawdziwym patriotą tudzież z krwi i kości oficerem (w jednym baraku przebywali absolwenci wojskowych uczelni oraz „uliczni” ochotnicy Powstania Warszawskiego)?

SPOILER! Czy niewidoczny strychowy bohater zasługiwał na hołd? Może i tak. Przecież miał on swoich apostołów oraz wyznawców. Także został wywieziony z obozu jako męczennik.

Czy „Eroica” jakoś nawiązuje do znanej nam współczesności? W wielu fragmentach z całą pewnością tak.

Za dwójkę daję 10 / 10.

EDIT 1:
W tekście popełniłem błąd logiczny, który skorygowałem.

EDIT 2:
Może kogoś zainteresuje kilka uwag na temat „Wejścia Smoka” (1973).

Cytat:
Byłem wraz ze znajomymi na „Wejściu Smoka”. Żartowałem, że będziemy jedynymi widzami, jednak frekwencja dopisała. Przyszło naprawdę sporo osób w różnym wieku. W wygodnych fotelach siedzieli nastolatkowie, ale też babcie (dosłownie). Cool Zauważalną większość stanowili ludzie w wieku średnim.

Reszta tu: https://forum.filmozercy.com/watek-wejscie-smoka?page=2


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Mister Tadeo - 30-07-2023

Ścigany (1993) [Blu-ray, napisy]

Wczoraj była 30-rocznica amerykańskiej premiery kinowej, więc do odtwarzacza zawitała płytka z filmem Andrew Davisa. Który to był już seans? Może 30? Byłem na "Ściganym" w kinie. Dla mnie to film roku 1993. Jedna z najlepszych sensacji ever.
Historia powstawania filmu również fascynująca. 6 m-cy na zdjęcia oraz postprodukcję i wytwórnia wypuszcza gotowe dzieło do kin. Dziś to rzecz niespotykana. Realizacyjny chaos, który tylko przysłużył się filmowi. Słusznie, że zrezygnowano z wątku romansowego pomiędzy Harrisonem Fordem a Julianne Moore (inna sprawa, że ona ma jeszcze jedną scenę z Tommym Lee Jonesem i między nimi jest wyczuwalna chemia; szkoda, że nigdy potem oboje nie zagrali razem), bo to odebrałoby historii wiarygodności i umniejszyło dramat Kimble'a.
Powstało multum filmów sensacyjnych, gdzie gł. bohater próbuje oczyścić się z zarzutów zabójstwa i dochodzi sprawiedliwości po śmierci najbliższych, ale kiedy następuje rozwiązanie kwestii "kto zabił", widz szybko o tym zapomina, bo ważniejsza jest finałowa konfrontacja ze złym. Lecz w "Ściganym" przez praktycznie cały seans ma się poczucie, że nasz bohater stracił nieodwracalnie najważniejszy element swego życia, a po wykryciu sprawców ten dojmujący smutek nadal się utrzymuje i nadaje powagi kolejnym zdarzeniom.
Świetnie, że twórcy postawili także na pokazanie etyki pracy dwóch lekarzy: jeden jest uosobieniem idealnego przedstawiciela tego zawodu, drugi zaprzedał się koncernowi farmaceutycznemu w imię zysków. Ów element jeszcze mocniej wybrzmiewa, bo ten drugi jest najlepszym przyjacielem Kimble'a.
Dlatego też te dwa powyższe aspekty świadczą o wyjątkowości filmu, a że jest to również czyste kino gatunkowe, to wielkie brawa dla reżysera za to, że potrafił bez szkody dla całości zespolić je z wciągającą akcją.
Mógłbym wiele jeszcze pisać o dziele A. Davisa, ale zakończę krótkim spostrzeżeniem o tym nieco zapomnianym specjaliście od kina akcji. Zawsze gdy jest mowa o portretach miast w kinie amerykańskim (ograniczę się do gatunku sensacji właśnie), wspomina się przede wszystkim o M. Mannie (Los Angeles), M. Scorsese (Nowy Jork) czy S. Lee (Nowy Jork). A o Davisie nikt już raczej nie pamięta. A przecież w "Ściganym" Chicago, rodzinne miasto reżysera (tam też rozgrywa się akcja większości jego produkcji, w tym "Kodu milczenia" i "Nico") odgrywa nie mniej ważną rolę od nieustannych pogoni. Odnoszę wrażenie, że historia doktora Kimble'a byłaby całkiem inna, gdyby się działa np. w Nowym Jorku. Ten autentyzm w przedstawieniu Wietrznego Miasta i sposób jego filmowania (duża w tym zasługa operatora Michaela Chapmana) tylko podnosi walory drugiego największego kinowego przeboju 1993 roku.

Przesłuchałem też po raz kolejny soundtrack Jamesa Newtona Howarda w rozszerzonym wydaniu 2CD. Score silnie inpirowany twórczością Jerry'ego Goldsmitha, którego prace posłużyły jako temptrack. Goldsmith zresztą napisał muzykę do sequela z 1998 roku. Zatem dziś pewnie wleci na BD "Wydział pościgowy", który niedawno zawitał do kolekcji. Oraz posłucham muzyki z edycji deluxe CD.

Ocena od lat niezmienna: 10/10


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Mefisto - 30-07-2023

(30-07-2023, 13:43)Mister Tadeo napisał(a):  Zawsze gdy jest mowa o portretach miast w kinie amerykańskim (ograniczę się do gatunku sensacji właśnie), wspomina się przede wszystkim o M. Mannie (Los Angeles), M. Scorsese (Nowy Jork) czy S. Lee (Nowy Jork)

Jedyny Scorsese, którego można by podpiąć pod kino sensacyjne bynajmniej nie dzieje się w NY Smile Podobnie zresztą jego gangsterskie klasyki nie są powiązane z tym miastem specjalnie - nawet Goodfellas toczą się gdzieś na przedmieściach i obrzeżach.