30-11-2018, 11:01
Chciałbym podkreślić to ponownie, spośród wszystkich produkcji "Netflix-Marvel Television" to właśnie "Daredevil" jest tym serialem, którego w ogóle nie powinno nazywać się superbohaterskim. Jest to produkcja, która adaptuje historie określonej postaci i innych wątków z nią związanych, zaczerpniętych z komiksowego pierwowzoru. Nauczyliśmy się jednego dziwnego przyzwyczajenia: to, co kojarzone jest z postacią, którą wiemy, że wywodzi się ona z historii obrazkowych musimy od razu nazywać ,,superbohaterską", bo tam gdzie ktoś walczy ze złem, poświęca samego siebie, niszczy jednego wroga za drugim cały czas brnąć do przodu, i nie daj Boże ma przy okazji ,,supermoce" lub inne nadludzkie możliwości, które wykorzystuje na swoją korzyść, to mamy wtedy coś ,,super-duper" ,,superbohaterskiego".
Po 11 niezwykle dobrze, umiejętnie napisanych i zrealizowanych odcinkach, jakby każdy z nich był odrębnym wyjątkowym bytem spośród 3-ego sezonu "Daredevila", jedna rzecz od razu przychodzi mi na myśl: "Daredevil" to multigatunkowy serial, który scala komiksowa otoczka Matta Murdocka i jego alter ego. Wyróżnia się akcja, czyli sceny walki: potyczki Bullseye'a z Mattem w Kościele i w siedzibie redakcji nowojorskiej agencji prasowej oraz sceny pościgu i inwigilacji Fiska wgłąb każdego organu władzy - po prostu wszędzie, co daje mu możliwość stania się niezwykle potężnym, wpływowym i bogatym człowiekiem, a co za tym idzie trudnym do pokonania wrogiem. Dramat i obyczaj to równie istotne, składające się na serial gatunki. Karen Page, jej osobisty upadek, przeżycia, burza trudnych decyzji, których cierpkość kumuluje się w kluczowym okresie życia bohaterki, co widzieliśmy w poświęconym jej odcinku - a ze strony twórców serialu był to instynktowne posunięcie. To samo tyczy się Matta, którego przykładowo własne porachunki z Bogiem nie mają nic wspólnego z Religią, Katolicyzmem, lecz są związane z duchowością, przez co daredevilowskie ,,krew, pot, łzy i walka" nabierają złożonego, głębszego znaczenia. "Daredevil" ma w sobie coś z biografii. Wiele postaci ma szeroko rozpisane CV, przy czym mówimy o całych trzech sezonach serialu. Czy to Wilson Fisk, czy to Foggy Nelson, Elektra, Poindexter lub Stick, mówiąc krótko, mają dużo więcej udziału w tworzeniu charakteru serialu niż przysłowiowe 5 minut.
,,Superbohaterstwo" w serialu ostatecznie sprowadza się do faktu, iż temu dziełu od "Netflixa" przypisuje się charakter adaptacji komiksowych opowieści "Uniwersum Marvela". Podsumowując, "Daredevil" to wyjątkowa produkcja, do tego stopnia, że w żaden sposób nie mogę wyobrazić sobie tego, jak zakończy się jej 3-ci sezon. Dwa ostatnie odcinki przede mną, lecz już teraz wystawiam "Daredevilowi" ocenę: 10/10.
Szkoda rozstawać się z tak wyjątkową produkcją, jak Daredevil. Mam jednak nadzieję, że diabła z "Hell's Kitchen", jak i inne netflixowskie postacie ujrzymy w jeszcze jednym wspólnym sezonie "The Defenders".
Po 11 niezwykle dobrze, umiejętnie napisanych i zrealizowanych odcinkach, jakby każdy z nich był odrębnym wyjątkowym bytem spośród 3-ego sezonu "Daredevila", jedna rzecz od razu przychodzi mi na myśl: "Daredevil" to multigatunkowy serial, który scala komiksowa otoczka Matta Murdocka i jego alter ego. Wyróżnia się akcja, czyli sceny walki: potyczki Bullseye'a z Mattem w Kościele i w siedzibie redakcji nowojorskiej agencji prasowej oraz sceny pościgu i inwigilacji Fiska wgłąb każdego organu władzy - po prostu wszędzie, co daje mu możliwość stania się niezwykle potężnym, wpływowym i bogatym człowiekiem, a co za tym idzie trudnym do pokonania wrogiem. Dramat i obyczaj to równie istotne, składające się na serial gatunki. Karen Page, jej osobisty upadek, przeżycia, burza trudnych decyzji, których cierpkość kumuluje się w kluczowym okresie życia bohaterki, co widzieliśmy w poświęconym jej odcinku - a ze strony twórców serialu był to instynktowne posunięcie. To samo tyczy się Matta, którego przykładowo własne porachunki z Bogiem nie mają nic wspólnego z Religią, Katolicyzmem, lecz są związane z duchowością, przez co daredevilowskie ,,krew, pot, łzy i walka" nabierają złożonego, głębszego znaczenia. "Daredevil" ma w sobie coś z biografii. Wiele postaci ma szeroko rozpisane CV, przy czym mówimy o całych trzech sezonach serialu. Czy to Wilson Fisk, czy to Foggy Nelson, Elektra, Poindexter lub Stick, mówiąc krótko, mają dużo więcej udziału w tworzeniu charakteru serialu niż przysłowiowe 5 minut.
,,Superbohaterstwo" w serialu ostatecznie sprowadza się do faktu, iż temu dziełu od "Netflixa" przypisuje się charakter adaptacji komiksowych opowieści "Uniwersum Marvela". Podsumowując, "Daredevil" to wyjątkowa produkcja, do tego stopnia, że w żaden sposób nie mogę wyobrazić sobie tego, jak zakończy się jej 3-ci sezon. Dwa ostatnie odcinki przede mną, lecz już teraz wystawiam "Daredevilowi" ocenę: 10/10.
Szkoda rozstawać się z tak wyjątkową produkcją, jak Daredevil. Mam jednak nadzieję, że diabła z "Hell's Kitchen", jak i inne netflixowskie postacie ujrzymy w jeszcze jednym wspólnym sezonie "The Defenders".