Zastanawiałem się nad „wysmażeniem” komentarza do dwu ostatnich postów. Ostatecznie „zredukowałem” swoje przemyślenia, zatem króciutko…
W odrębnym wątku (z nieukrywaną pasją) relacjonowaliśmy osobiste doświadczenia dotyczące „ery VHS”. Filmy z taśm magnetycznych zaspokajały oczekiwania wszelkiej maści filmożerców. Oczywiście triumfowały wówczas wypożyczalnie VIDEO. W celu pozyskania upragnionych tytułów obowiązywała „lista społeczna”.
Dodam króciutko, że w tym segmencie mieliśmy również „pasjonatów jakości”. Wspomnę choćby o początkach dźwięku przestrzennego na gruncie domowym – Surround. Dwie / trzy stacje telewizyjne musiały przegrać z konkurencją.
Analogicznie wyglądała sytuacja formatu DVD. Wypożyczalnie „nowoczesnych” krążków wiodły prym.
Co się wydarzyło w kolejnych latach? Na balkonach zagościły talerze satelitarne. To zwiastowało schyłek epoki VHS / DVD. Także niedługo potem upadły punkty oferujące „wynajęcie” płyt BD. Żałuję.
A dziś? Zaczynają zwyciężać wypożyczalnie internetowe. Z czasem, jak sądzę, wyprą one nośniki fizyczne.
To tak krótko.
Osobista puenta.
Co dalej? Będę odczuwał satysfakcję z posiadania edycji, które najprawdopodobniej już nigdy nie zostaną wznowione na nośnikach fizycznych. Dlaczego? Obecnie ze świecą szukać lepszej jakości unikalnych materiałów! Owszem, przyjmuję do wiadomości istnienie stream'ów porównywalnych z BD (nie wiem co czas przyniesie). Jednak jako zwolennik pryncypialnej jakości nadal zamierzam kupować płyty. Ma w dupie propozycje ograniczające osobiste preferencje!
Nie chciałbym pisać o masowym degradowaniu zapotrzebowania na jakość, ponieważ problem dotyczy nieomal każdej gałęzi życia (choćby kwestii „masowego” żywienia itp.)! Smartfona ZAWSZE uznam za namiastkę: autentycznego stereo, kina domowego, tudzież pachnącej drukiem książki itd. Jakby co – nie posiadam cudeńka.
Sorry, to naprawdę hasłowo. Chyba nasza pasja zyskuje miano elitarnej. Czy to źle?
W odrębnym wątku (z nieukrywaną pasją) relacjonowaliśmy osobiste doświadczenia dotyczące „ery VHS”. Filmy z taśm magnetycznych zaspokajały oczekiwania wszelkiej maści filmożerców. Oczywiście triumfowały wówczas wypożyczalnie VIDEO. W celu pozyskania upragnionych tytułów obowiązywała „lista społeczna”.
Dodam króciutko, że w tym segmencie mieliśmy również „pasjonatów jakości”. Wspomnę choćby o początkach dźwięku przestrzennego na gruncie domowym – Surround. Dwie / trzy stacje telewizyjne musiały przegrać z konkurencją.
Analogicznie wyglądała sytuacja formatu DVD. Wypożyczalnie „nowoczesnych” krążków wiodły prym.
Co się wydarzyło w kolejnych latach? Na balkonach zagościły talerze satelitarne. To zwiastowało schyłek epoki VHS / DVD. Także niedługo potem upadły punkty oferujące „wynajęcie” płyt BD. Żałuję.
A dziś? Zaczynają zwyciężać wypożyczalnie internetowe. Z czasem, jak sądzę, wyprą one nośniki fizyczne.
To tak krótko.
Osobista puenta.
Co dalej? Będę odczuwał satysfakcję z posiadania edycji, które najprawdopodobniej już nigdy nie zostaną wznowione na nośnikach fizycznych. Dlaczego? Obecnie ze świecą szukać lepszej jakości unikalnych materiałów! Owszem, przyjmuję do wiadomości istnienie stream'ów porównywalnych z BD (nie wiem co czas przyniesie). Jednak jako zwolennik pryncypialnej jakości nadal zamierzam kupować płyty. Ma w dupie propozycje ograniczające osobiste preferencje!
Nie chciałbym pisać o masowym degradowaniu zapotrzebowania na jakość, ponieważ problem dotyczy nieomal każdej gałęzi życia (choćby kwestii „masowego” żywienia itp.)! Smartfona ZAWSZE uznam za namiastkę: autentycznego stereo, kina domowego, tudzież pachnącej drukiem książki itd. Jakby co – nie posiadam cudeńka.
Sorry, to naprawdę hasłowo. Chyba nasza pasja zyskuje miano elitarnej. Czy to źle?
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.