18-11-2018, 21:51
Jak koledzy wyżej sądzą, tak i ja przychylę się do zdania, że - jeśli Was to oczywiście interesuje i jeśli jest ku temu sens - filmom gore, czyli arcy-dziwnym gore, pełnego ,,mielonki" z ludzkich wnętrzności porozrzucanej gdzieś w jakimś pomieszczeniu w typowej dla tego gatunku produkcji, powinno przeznaczyć się osobny temat. Po obejrzeniu: "Poultrygeist: Noc Kurczęcich Trucheł" (2006) i "Martwica Mózgu" (1992) nabrałem ochoty na jeszcze więcej i więcej filmów tego typu.
A tym czasem, zwróćcie uwagę na "Noc Lepusa" z 1972r. - film, który... jest jaki jest. Królestwo szaleństwa, ze scenariuszem pisanym na ,,mocnym kwasie".
Fabuła "Nocy Lepusa":
Rancho Cole'a Hillmana (Rory Calhoun) w Arizonie nawiedza plaga królików "mieszańców". Rancher wzywa na pomoc zoologa Roya Bennetta (Stuart Whitman), który natychmiast zaczyna wstrzykiwać królikom hormony i genetycznie zmodyfikowaną krew, by zapobiec ich nadmiernemu rozrodowi. Jeden z królików poddawanych doświadczeniu ucieka dając początek nowej rasie królików o wielkości wilka spragnionych krwi i pożerających ludzi, konie oraz krowy...
A tym czasem, zwróćcie uwagę na "Noc Lepusa" z 1972r. - film, który... jest jaki jest. Królestwo szaleństwa, ze scenariuszem pisanym na ,,mocnym kwasie".
Fabuła "Nocy Lepusa":
Rancho Cole'a Hillmana (Rory Calhoun) w Arizonie nawiedza plaga królików "mieszańców". Rancher wzywa na pomoc zoologa Roya Bennetta (Stuart Whitman), który natychmiast zaczyna wstrzykiwać królikom hormony i genetycznie zmodyfikowaną krew, by zapobiec ich nadmiernemu rozrodowi. Jeden z królików poddawanych doświadczeniu ucieka dając początek nowej rasie królików o wielkości wilka spragnionych krwi i pożerających ludzi, konie oraz krowy...