(17-02-2019, 21:39)Daras napisał(a): Film z potencjałem, ale raczej rozczarowuje.
Twu, twu - oby moje słowa w gówno się obróciły.
Wolfamn, Czuubakka – uczciwość nakazuje mi skomentować powyższy cytat. Przypomniałem sobie, że na zamkniętym forum Kino Polska widnieje kilka zdań, które odzwierciedliły moje odczucia tuż po projekcji filmu. Skoro „Demonowi” przyznałem 9 / 10, to obejrzę go po raz trzeci aby zrozumieć / potwierdzić powody wysokiej noty.
Daras napisał:
Nie chciałbym powielać tego co już tu napisano, zatem skreślę kilka słów jakby z innej perspektywy…
Lubię czarny humor, lecz tym razem raczej nie było mi do śmiechu. „Demon” to film poważny i głęboki. Podczas projekcji swoje Ja „podzieliłem” na dwie części. Ta mniejsza zauważała specyficzny dowcip, druga – większa – celebrowała resztę. Marcin Wrona zabrał mnie w podróż po zakamarkach ludzkiej duszy. Sposób, w jaki reżyser obnażył postaci z wesela przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Czy aby na pewno oglądałem film polski?
Kim jesteśmy? Kto naszymi oczyma oglądał weselnych gości? Czy demony istnieję gdzieś poza nami? W jaki sposób na drodze introspekcji można dotrzeć do swojego jestestwa? Jacy się okażemy po ewentualnym upadku na samo dno? Czy damy radę wstać? Itd., itd.
Jakże smutno mi z powodu śmierci pana Marcina. Zabrzmi to egoistycznie, ale powinien on żyć aby tworzyć takie dzieła jak „Demon”. Kto teraz będzie w stanie odzwierciedlić w rodzimym kinie poglądy Carla Gustava Junga? Anima i animus Polaków zostały pogrzebane wraz z pana odejściem (w domyśle M. Wrony). Dlaczego? Bo kilka dni po projekcji na powrót wydamy się sobie wspaniali, a ratując własne ego będziemy żywcem składać do grobu bliźnich.
(...)
Dziękuję panie Marcinie za przejmujący film. Dziękuję Capitol za to, że w swojej ocenie nie jestem sam. Natychmiast po projekcji wiedziałem, że wpiszę tu 9 / 10.
Do „Demona” będę wracał. Wesela trwa...
P.S. 1
Pierwotną wypowiedź odrobinkę skróciłem i uzupełniłem ją o jedno zdanie w nawiasie.
P.S. 2
Na liście Wolfmana znalazłem też inne filmy warte uwagi. Wspomnę o nich króciutko w odrębnym poście.
EDIT:
Poprawiłem zdanie, w którym wspomniałem o Jungu. Z perspektywy czasu wydało mi się ono nazbyt metaforyczne i przez to mało zrozumiałe.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.