07-11-2018, 12:37
(29-03-2018, 17:51)Mr.Hankey napisał(a): Przed seansem Ligi Sprawiedliwości odświeżyłem sobie BvS w wersji Ultimate i kompletnie nie rozumiem powszechnej krytyki tego filmu. Naturalnie jest masa rzeczy, których można się czepiać, ale w ogólnym rozrachunku jest to kino superbohaterskie, które chce się oglądać, pomimo faktu, że pisząc oględnie, niespecjalnie przepadam za Supermanem... Affleck zdecydowanie daje radę jako Bruce Wayne. Jak dla mnie kino zdecydowanie ciekawsze, niż 90% badziewia wypuszczanego przez Marvela w ostatnim czasie.
Aha, napiszę jeszcze, że w UHD ten film wygląda po prostu niesamowicie. Efekt WOW od początku do końca. Być może również dlatego oceniam go naprawdę wysoko - 4-/6 bez mrugnięcia okiem.
"Gods Among Us" -Tak tym prostym, wymownym określeniem mogę wyrazić niesamowitą - za każdym razem, gdy to oglądam mam wrażenie obcowania z takim wizerunkiem superbohatera, jakby był on nadrzędną, czczoną jak Bóg, istotą - siłę przekazu pewnej grupy ujęć w filmie "Batman vs Superman: Świt Sprawiedliwości (2016)". W tej dość długiej sekwencji filmu, do której link wrzucony w poście znajdziecie poniżej, swe kilka słów dodaje znany popularyzator nauki i wybitny fizyk teoretyk, Neil deGrasse Tyson. Jego wypowiedź można podsumować w ten sposób: kontakt z tak potężną istotą jak Superman, która jak się okazuje wygląda jak my, i żyje jak my należy porównać do nagłego odkrycia Mikołaja Kopernika, gdzie Ziemia i Człowiek nie są już centrum Wszechświata; pojawia się więc Superman, obcy, który może przewartościować nasze życie w każdym calu. Dodatkowo mówiącemu Tysonowi towarzyszyła w tle sekwencji wtórująca czemuś boskiemu, niezwykle pompatyczna, muzyka, oddająca charakter filmu jako opowieści o potędze, niebywałej abstrakcyjnej mocy komiksowych herosów, którzy w tym dziele ,,cukierkowi" i infantylni nie byli. Nikt przed Snyderem nie odważył się na taką podniosłość, taki wydźwięk filmu, jak w "Batman vs Superman" z 2016 roku. Rozumiem, że ten film jest zupełnie innym kinem superbohaterskim niż produkcje z serii "Avengers", ale takich momentów jak to wystąpienie N. deGrasse'a Tysona w filmach o herosach i ich poczynaniach po prostu brakuje, chyba że w niniejszej produkcji odnosimy się nieco do mrocznej, pełnej patosu i ,,mocy" strony.
Za każdym razem, gdy oglądam ten 3-minutowy klip, ogarnia mnie poczucie obecności niezwykłej siły, co zapiera dech w piersiach, jakby rzeczywiście Superman miał zaraz zstąpić z nieba. Niebywałe, urzekające, i w pewien sposób przerażające, bo z drugiej strony ciekawe, czy czczenie tak mocarnej istoty jak Kal-El w sytuacji gdyby istniał on w naszym realnym świecie, nie obróci się na naszą niekorzyść? Czy ,,Bóg pośród nas" zwróci się przeciwko nam?