Rogue One (Łotr 1) - Garreth Edwards (BD). Trochę zapomniałem ten film. Po projekcji w kinie miałem mu wiele do zarzucenia. I nadal mam, niedobre tempo, nieudolny character development, kompletnie zbędne wątki (Saw Gerrera - really?? do tej pory nie wierzę, że tak go nazwali). Ale od tamtego czasu wiele się wydarzyło. Solo, a przede wszystkim Last Jedi. I nagle film prezentuje się o wele lepiej. Bardzo żałuję, że nie zobaczyliśmy wersji Edwardsa. Po ostatnich wydarzeniach, mam bardzo wiele wątpliwości co do Kathleen Kennedy i trafności jej decyzji. Lubię Edwardsa, lubię Monsters, ale myślę, że jednak trochę go skrzywdzili dając mu od razu propozycje takiego kalibru jak Godzilla czy SW. Zabrakło mu czasu, by samemu zbudować sobie nazwisko a co za tym idzie trochę respektu. Dali mu szansę, której w sumie nie miał możliwości wykorzystać w pełni autorsko i na ten respekt sobie zapracować. Mam nadzieję, że jeszcze mu się uda bo trochę smuci mnie aktualna cisza wokół nazwiska. Tak czy inaczej, Rogue One awansował u mnie z 6 na 7/10
The Magician (Twarz) - Ingmar Bergman (BD) Wędrowne trupy to jeden z ulubionych tematów Bermgana. Tym razem to taki miks stylów - szczypta komedii, trochę dramatu a nawet trochę grozy oraz trochę nawiązań do poprzednich filmów. Wszystko jako tło dla zwyczajowej dla Bergmana obserwacji ludzkiej natury. A w obsadzie prawie cały team aktorów wczesnych filmów. 7+/10