Pamiętam jak wsłuchiwałem się w muzykę z Drużyny pierścienia jeszcze przed premierą filmu, na który czekaliśmy bodaj ze trzy miesiące dłużej niż cywilizowany świat. Z miejsca postawiłem tę muzykę w jednym rzędzie z Braveheart czy Mohikaninem. Potem obejrzałem film, a dobrze już osłuchana muzyka jeszcze zyskała osadzona w kontekście obrazu (swoją drogą lubię słuchać soundtracku PRZED obejrzeniem filmu, lepiej się wtedy odbiera muzykę podczas seansu). Przy okazji kolejnych części obcowanie z muzyką Shore'a nie było już taki doświadczeniem jak za pierwszym razem, słuchałem ich też zdecydowanie mniej, a z nowych, później wprowadzonych motywów chyba tylko motyw związany z jeźdźcami Rohanu i motyw Gondoru zapadły w pamięć tak, jak te które wprowadzono już w Drużynie. Ale to wciąż była świetna muzyka.
Pierwsze wydania, jednopłytowe, ale wypełnione muzyką po brzegi słuchało się naprawde dobrze, ale przy Powrocie Króla pojawił się konkretny zgrzyt. O co chodzi? Zabrakło na płycie najlepszego muzycznego momentu z całego filmu, takiego w którym sama muzyka wywołuje gęsią skórkę, chodzi tu mianowicie o muzykę, która słyszymy gdy jeźdźcy Rohanu uderzają na armię Saurona pod Minas Tirith. Powrót Króla jako film w wersji kinowej był dla mnie wybrakowany i nigdy nie miałem ochoty do tej wersji wracać, podobnie ma się sprawa z podstawową wersją jego soundtracku. Gdyby nie ten jeden mankament, pewnie postawiłbym na półce wszystkie trzy części w wersji podstawowej i jakoś szczególnie nie płakał nad tym, że Complete Recordings ze swoimi chorymi cenami znajdują się poza moim zasięgiem.
No cóż... Mam na półce podstawowy score do Drużyny. I tyle. Powrotu Króla w takiej postaci nie chcę kupować, a głupio mieć dwie części i
nie mieć trzeciej więc zostałem przy samej części pierwszej.
Recenzje wydań podstawowych:
http://film.org.pl/soundtrack/tekst/recenzje/lord_fotr.html
http://film.org.pl/soundtrack/tekst/recenzje/lord_ttt.html
http://film.org.pl/soundtrack/tekst/recenzje/lord_rotk.html
Complete Recordings to pełne wersje soundtracków z Władcy Pierścieni, zawierają po trzy płyty (ROTK nawet cztery) CD + bodajże DVD z muzyką w 5.1. I są out of print a na ebayu osiągają absurdalne ceny. Mimo całego mojego uwielbienia dla tej muzyki - są jednak granice
Recenzje Complete Recordings:
http://film.org.pl/soundtrack/tekst/recenzje/lotr_complete.html
http://film.org.pl/soundtrack/tekst/recenzje/lotr_ttt_complete.html
http://www.filmmusic.pl/index.php?act=recki&id=809
A co do Hobbita...
Gdy w 2012 zasiadłem w kinowym fotelu, by wrócić do Śródziemia po blisko 9-letniej przerwie, a po chwili przywitały mnie znajome dźwięki, poczułem się jak w domu. Gdy jeszcze dodać do tego znakomity nowy motyw przewodni, wiedziałem, że będę musiał tę muzykę szybko postawić na półce. I tak też się stało, choć może nie tak szybko, jak się spodziewałem. Mając wybór między dwoma wydaniami, z których jedno było nieco obszerniejsze, ale w tym konkretnym momencie przeszło dwa razy droższe, zdecydowałem się jednak na wydanie podstawowe (też dwupłytowe) i w sumie nie żałuję, szczególnie, że potem dowiedziałem się, że na Special Edition brakuje jednego z kawałków zawierających wcześniej wspomniany motyw (Misty Mountains Theme), na którym oparto też piosenkę z napisów końcowych. Na soundtracku tego motywu nie jest tak dużo, jak było go w filmie, może ma z tym coś wspólnego fakt, że motyw nie jest autorstwa Shore'a?
W przypadku trylogii Hobbita dostepne w sprzedaży wersje rozszerzone nie są odpowiednikiem Complete Recordings, są tylko nieznacznie wydłużone w stosunku do wersji standardowych, co jest jak dla mnie dośc bezsensownym zagraniem. Skoro podstawowe wydanie i tak jest dwupłytowe, to można było zmieścić na nim także to, co znajduje się w edycji rozszerzonej, a skoro tego nei zrobiono to można było jednak ograniczyc je do jednej płyty stanowiącej swoisty "best of" z danego score'a. A tak mamy w sumie dwa podobne do siebie wydania, z których żadne ani nie jest kompletne, anie nie stanowi "esencji" danej partytury. Dziwna zagrywka.
Jeszcze dziwniejszą zagrywką jest jednak to, co się stało z motywem przewodnim pierwszego Hobbita w kolejnych częściach. Po prostu zniknął. Ani w DoS ani w BoTFA nie ma po nim śladu, a co gorsza, w jego miejsce nie pojawiło się nic choćby w połowie tak charakterystycznego. Po wyjściu z kina z 2 i 3 części nic z muzyki nie zostało mi w głowie (no dobra, DOS ma przynajmniej "I See Fire", które akurat bardzo lubię). Nigdy też nie miałem specjalnie ochoty, by postawić na półce score z obu tych filmów, więc podobnie jak w przypadku "Władcy" poprzestałem na częsci pierwszej i na chwilę obecną tyle mi wystarczy.
Recenzje:
http://muzykafilmowa.pl/recenzja,710,hobbit-the-an-unexpected-journey-%E2%80%93-special-edition.html
http://muzykafilmowa.pl/recenzja,879,hobbit-the-the-desolation-of-smaug-%E2%80%93-special-edition.html
http://muzykafilmowa.pl/recenzja,1096,hobbit-the-the-battle-of-five-armies-%E2%80%93-special-edition.html
Ciekawe czemu kolory okładek soundtracków nie odpowiadają kolorom okładek poszczególnych filmów?