03-08-2023, 14:49
Lipiec:
Kondor, wbrew opisom w necie i na okładce, nie posiada innych dodatków poza komentarzem, więc ostatecznie zostawiłem sobie blu (zwłaszcza, że nie wygląda tragicznie) i zrobiłem combo - nie jedyne zresztą, bo po próbie postawienia obok siebie wszystkich wydań Blade runnera, stwierdziłem, że pierdolę to i przepakowałem całą zawartość BD i 4K do metalu DVD (akurat wyszło tyle samo płyt) i mam teraz swoje własne ultimate edition
Jumanji podobnie wrzucone do steela z blu. Update solidny, zwłaszcza dźwiękowo robi robotę.
Freddy i Jason wpadło jako naturalne przedłużenie boxu z ulicy Wiązów. Wciąż dobra zabawa, nawet jeśli durna w peniska
Angel Heart - jezu, jak ten film teraz pięknie wygląda!
Wspaniali, Ulice i Smok - wow! W końcu te filmy wyglądają jak należy. Zwłaszcza Wspaniali deklasują wszystko, co do tej pory. Długo nie mogłem się napatrzeć jakie to piękne Ulice dostają też kolejny plusik za kilka różnych opcji dźwiękowych, z których każda na swój sposób błyszczy jeśli idzie o piosenki.
Włoska robota - chyba tylko w jednej scenie kolorystyka się rozjeżdża w taki sposób, że można jedynie zrobić facepalma, bo bielizna na dziewczynach za nic nie przypomina białego (pewnie nie używają Perwolu). Ale co do reszty filmu to raczej plusy przeważają nad minusami.
Mallrats - jezusie ile tam jest dodatków...
Szczęki - ten sam myk co z Jumanji, natomiast jakościowo sporo jednak daje HDR, mimo że nie jest to jakaś rewolucja względem dotychczasowego blu, które jest po prostu bdb.
Hulk - kolejna deklasacja wydania blu pod każdym możliwym względem. Niestety zero dodatków, więc zrobiłem sobie jeszcze jedno combo. Przy Furii to samo - wrzuciłem do środka polskie blu, tak na wszelki wypadek.
Navarone - wow, wow, wow. Obraz swoją drogą, ale Atmos po prostu mnie rozjebał. Jeśli idzie o stare kino to chyba najlepszy update do nowej technologii jaki widziałem/słyszałem. Absolutna pokazówka.
The Score - nie widziałem tego od premiery, z której wyszedłem usatysfakcjonowany. Powtórka po latach jak najbardziej udana. Nie jest to wielkie kino, ale solidna, porządna realizacyjnie robota, która w 4K po prostu błyszczy. Kolejne dobre wydanie KL. Następne poproszę Heist, bo Sony to swoje blu ponoć spaprało.
Lock up to kolejny warty ceny update. Film niby skromny i długo zastanawiałem się nad tym, czy mi to potrzebne (pozdro, Juby ), ale okazało się, że wygląda przepysznie, choć pierwsze minuty z napisami początkowymi trochę mnie przeraziły jakością. Podejrzewam jednak, że to kwestia oryginalnej optyki, na którą nałożono napisy w taki sposób, że z automatu ją zmiękczyło. Cała reszta - miodzio!
Braterstwo wilków - tak się powinno wydawać każdy film. Ponownie nie widziałem tego od czasu kina, więc trudno mi się wypowiedzieć na temat kolorków, ale jak na moje nie ma tu się do czego przyczepić za bardzo.
Roger Rabbit - tutaj z kolei liczyłem na większy szał dźwiękowy, a tymczasem atmos raczej zawodzi niż autentycznie coś dodaje.
Son of the White mare - kolejny świetny zestaw od Eureki. Absolutnie rewelacyjna animacja, a raczej zestaw animacji, bo są na płycie też inne filmy reżysera.
Incepcja to kolejna "ofiara" combo - 4K wrzucone do walizeczki od blu, co się będę szczypał
Red Heat tylko blu, bo jednak cenowo wyszła ogromna różnica, a nie chciało mi się czekać na promocję. Jakościowo styknie - wygląda może nie tak dobrze jak remaster 48 godzin na tym formacie, ale blisko.
Książeczka do Moranta oczywiście po francusku, ale trzeba się uczyć języków
Early man chyba pójdzie pod młotek. Kupiłem w ciemno, bo Aardman i Park, ale jednak jest to rozczarowanie. Niby na poprawę humoru jak znalazł, ale raz, że trochę nie tego oczekiwałem po fabule, a dwa, że strasznie to wszystkie przewidywalne i bardziej sympatyczne niż śmieszne, a potencjału kompletnie nie wykorzystuje. Do Shauna nie ma startu, o Gromicie nie wspominając. Niestety to kolejny dowód na posysanie współczesnego kina, nawet w rękach "starych" twórców. Z mainstreamu to już chyba tylko Scorsese i Anderson trzymają jeszcze formę i nie idą na kompromisy. No i Loach może, choć trudno go za mainstream uznać. Zresztą skoro nawet młody Xavier Dolan powiedział, że pierdoli kino, to chyba o czymś świadczy.
Neverending story - na płycie jest tylko dłuższa wersja niemiecka (czyli z napisami ᛋᛋ w fabule), dlatego zostawiłem sobie blu z wersją międzynarodową (combo!), mimo iż 4K miażdży ją pod każdym możliwym względem jeśli idzie o obraz. To samo mogę napisać zresztą o Przekręcie, Hooku czy Sicario 2, które pomimo bycia upscalem wygląda naprawdę okazale.
Ucieczka z Alcatraz ma ponoć jakiś black crush wg recenzji, ale jak dla mnie to jest ogółem na tyle ciemny film, że nawet jeśli momentami ta czerń bywa gdzieś w rogu nieczytelna, to nie przeszkadza to jakoś bardzo.
Soundtrack z Mohikanina to kolejne wypełnienie białej dziury - byłem przekonany, że miałem, a tu taki zonk.
Gandhi z Włoch, pojęcia nie mam czemu wrzucili go w pudełko od blu. Co gorsza nie ma opcji żeby to przepakować, bo nigdzie nie widzę czarnych amarayów 4K na tyle płyt, więc teraz niszczy estetykę półeczki W środku jako bonus "zakładka do książek"
Po godzinach to pierwszy przypadek, gdzie fabrycznie zapakowany Criterion nie miał w środku książeczki/broszurki. Szczęśliwie customer service nie robi większych problemów i już mi wysłali bookleta. Co do płyt, to obie znalazłem w perfekcyjnej kondycji i obraz to oczywiście żyleta (choć Branded bez HDRu).
Grease to z kolei chyba najbardziej kuriozalne UHD w kolekcji. Kupiłem w promce w ciemno, nie czytając specjalnie nic wcześniej, bo nie sądziłem, że w dzisiejszej dobie można tak zjebać takiego kultowca. A jednak. Jakość skacze tu dosłownie z ujęcia na ujęcie, więc pół filmu wygląda pięknie, a drugie pół raz przypomina mydło (okładka zobowiązuje), a innym razem pojechaną różnorakimi filtrami srakę. Prawdziwy rollercoaster. Na dołączonym, zremasterowanym blu to samo. Dobrze, że chociaż dźwięk poprawili względem poprzedniego wydania, więc przynajmniej można w końcu posłuchać oryginalnych piosenek bez zgrzytania zębami (wcześniej był średnio udany rerecording). Jest też kilka nowych bonusów, no ale generalnie Paramount się znowu nie popisał. Liczę na remaster, bo combo, tym razem, nie robię
Szulkin świeżutka dostawa, więc o jakości na płytach się jeszcze nie wypowiem, ale wydanko klasa. Książeczka zbyt gruba nie jest, ale konkretna (m.in. spory wywiad z reżyserem). Vinegear dorzucił też "gadżety" do przesyłki, która zapakowana była w karton, papier i bębelki, także wszystko doszło cacy, i to w 5 dni.
Na deser znowu coś do poduszki...
...i do rozerwania się - zobaczymy o co tyle szumu
Kondor, wbrew opisom w necie i na okładce, nie posiada innych dodatków poza komentarzem, więc ostatecznie zostawiłem sobie blu (zwłaszcza, że nie wygląda tragicznie) i zrobiłem combo - nie jedyne zresztą, bo po próbie postawienia obok siebie wszystkich wydań Blade runnera, stwierdziłem, że pierdolę to i przepakowałem całą zawartość BD i 4K do metalu DVD (akurat wyszło tyle samo płyt) i mam teraz swoje własne ultimate edition
Jumanji podobnie wrzucone do steela z blu. Update solidny, zwłaszcza dźwiękowo robi robotę.
Freddy i Jason wpadło jako naturalne przedłużenie boxu z ulicy Wiązów. Wciąż dobra zabawa, nawet jeśli durna w peniska
Angel Heart - jezu, jak ten film teraz pięknie wygląda!
Wspaniali, Ulice i Smok - wow! W końcu te filmy wyglądają jak należy. Zwłaszcza Wspaniali deklasują wszystko, co do tej pory. Długo nie mogłem się napatrzeć jakie to piękne Ulice dostają też kolejny plusik za kilka różnych opcji dźwiękowych, z których każda na swój sposób błyszczy jeśli idzie o piosenki.
Włoska robota - chyba tylko w jednej scenie kolorystyka się rozjeżdża w taki sposób, że można jedynie zrobić facepalma, bo bielizna na dziewczynach za nic nie przypomina białego (pewnie nie używają Perwolu). Ale co do reszty filmu to raczej plusy przeważają nad minusami.
Mallrats - jezusie ile tam jest dodatków...
Szczęki - ten sam myk co z Jumanji, natomiast jakościowo sporo jednak daje HDR, mimo że nie jest to jakaś rewolucja względem dotychczasowego blu, które jest po prostu bdb.
Hulk - kolejna deklasacja wydania blu pod każdym możliwym względem. Niestety zero dodatków, więc zrobiłem sobie jeszcze jedno combo. Przy Furii to samo - wrzuciłem do środka polskie blu, tak na wszelki wypadek.
Navarone - wow, wow, wow. Obraz swoją drogą, ale Atmos po prostu mnie rozjebał. Jeśli idzie o stare kino to chyba najlepszy update do nowej technologii jaki widziałem/słyszałem. Absolutna pokazówka.
The Score - nie widziałem tego od premiery, z której wyszedłem usatysfakcjonowany. Powtórka po latach jak najbardziej udana. Nie jest to wielkie kino, ale solidna, porządna realizacyjnie robota, która w 4K po prostu błyszczy. Kolejne dobre wydanie KL. Następne poproszę Heist, bo Sony to swoje blu ponoć spaprało.
Lock up to kolejny warty ceny update. Film niby skromny i długo zastanawiałem się nad tym, czy mi to potrzebne (pozdro, Juby ), ale okazało się, że wygląda przepysznie, choć pierwsze minuty z napisami początkowymi trochę mnie przeraziły jakością. Podejrzewam jednak, że to kwestia oryginalnej optyki, na którą nałożono napisy w taki sposób, że z automatu ją zmiękczyło. Cała reszta - miodzio!
Braterstwo wilków - tak się powinno wydawać każdy film. Ponownie nie widziałem tego od czasu kina, więc trudno mi się wypowiedzieć na temat kolorków, ale jak na moje nie ma tu się do czego przyczepić za bardzo.
Roger Rabbit - tutaj z kolei liczyłem na większy szał dźwiękowy, a tymczasem atmos raczej zawodzi niż autentycznie coś dodaje.
Son of the White mare - kolejny świetny zestaw od Eureki. Absolutnie rewelacyjna animacja, a raczej zestaw animacji, bo są na płycie też inne filmy reżysera.
Incepcja to kolejna "ofiara" combo - 4K wrzucone do walizeczki od blu, co się będę szczypał
Red Heat tylko blu, bo jednak cenowo wyszła ogromna różnica, a nie chciało mi się czekać na promocję. Jakościowo styknie - wygląda może nie tak dobrze jak remaster 48 godzin na tym formacie, ale blisko.
Książeczka do Moranta oczywiście po francusku, ale trzeba się uczyć języków
Early man chyba pójdzie pod młotek. Kupiłem w ciemno, bo Aardman i Park, ale jednak jest to rozczarowanie. Niby na poprawę humoru jak znalazł, ale raz, że trochę nie tego oczekiwałem po fabule, a dwa, że strasznie to wszystkie przewidywalne i bardziej sympatyczne niż śmieszne, a potencjału kompletnie nie wykorzystuje. Do Shauna nie ma startu, o Gromicie nie wspominając. Niestety to kolejny dowód na posysanie współczesnego kina, nawet w rękach "starych" twórców. Z mainstreamu to już chyba tylko Scorsese i Anderson trzymają jeszcze formę i nie idą na kompromisy. No i Loach może, choć trudno go za mainstream uznać. Zresztą skoro nawet młody Xavier Dolan powiedział, że pierdoli kino, to chyba o czymś świadczy.
Neverending story - na płycie jest tylko dłuższa wersja niemiecka (czyli z napisami ᛋᛋ w fabule), dlatego zostawiłem sobie blu z wersją międzynarodową (combo!), mimo iż 4K miażdży ją pod każdym możliwym względem jeśli idzie o obraz. To samo mogę napisać zresztą o Przekręcie, Hooku czy Sicario 2, które pomimo bycia upscalem wygląda naprawdę okazale.
Ucieczka z Alcatraz ma ponoć jakiś black crush wg recenzji, ale jak dla mnie to jest ogółem na tyle ciemny film, że nawet jeśli momentami ta czerń bywa gdzieś w rogu nieczytelna, to nie przeszkadza to jakoś bardzo.
Soundtrack z Mohikanina to kolejne wypełnienie białej dziury - byłem przekonany, że miałem, a tu taki zonk.
Gandhi z Włoch, pojęcia nie mam czemu wrzucili go w pudełko od blu. Co gorsza nie ma opcji żeby to przepakować, bo nigdzie nie widzę czarnych amarayów 4K na tyle płyt, więc teraz niszczy estetykę półeczki W środku jako bonus "zakładka do książek"
Po godzinach to pierwszy przypadek, gdzie fabrycznie zapakowany Criterion nie miał w środku książeczki/broszurki. Szczęśliwie customer service nie robi większych problemów i już mi wysłali bookleta. Co do płyt, to obie znalazłem w perfekcyjnej kondycji i obraz to oczywiście żyleta (choć Branded bez HDRu).
Grease to z kolei chyba najbardziej kuriozalne UHD w kolekcji. Kupiłem w promce w ciemno, nie czytając specjalnie nic wcześniej, bo nie sądziłem, że w dzisiejszej dobie można tak zjebać takiego kultowca. A jednak. Jakość skacze tu dosłownie z ujęcia na ujęcie, więc pół filmu wygląda pięknie, a drugie pół raz przypomina mydło (okładka zobowiązuje), a innym razem pojechaną różnorakimi filtrami srakę. Prawdziwy rollercoaster. Na dołączonym, zremasterowanym blu to samo. Dobrze, że chociaż dźwięk poprawili względem poprzedniego wydania, więc przynajmniej można w końcu posłuchać oryginalnych piosenek bez zgrzytania zębami (wcześniej był średnio udany rerecording). Jest też kilka nowych bonusów, no ale generalnie Paramount się znowu nie popisał. Liczę na remaster, bo combo, tym razem, nie robię
Szulkin świeżutka dostawa, więc o jakości na płytach się jeszcze nie wypowiem, ale wydanko klasa. Książeczka zbyt gruba nie jest, ale konkretna (m.in. spory wywiad z reżyserem). Vinegear dorzucił też "gadżety" do przesyłki, która zapakowana była w karton, papier i bębelki, także wszystko doszło cacy, i to w 5 dni.
Na deser znowu coś do poduszki...
...i do rozerwania się - zobaczymy o co tyle szumu