Myślę, że jest spora grupa kolekcjonerów ale to szerokie pojęcie. Nie tylko "zapaleńców" ale i zwykłych osób które kochają kino. Nie dziele, nie segreguje, po prostu fani dobrego filmu, dużego ekranu. W prawie 40 mln kraju to raczej naturalne. Zakupy za granicą to temat rzeka. Oczywiste jest ,że spora część interesujących nas filmów wyjdzie i będzie wychodzić bez ścieżki PL bo jest to po prostu nieopłacalne. Tylko wielkie rozwinięte kraje "anglojęzyczne" mogą sobie na to pozwolić jak USA czy UK. Nom i można do tego grona dorzucić Niemców.
Jak wspomniałeś "kwestia dostępności napisów jest drugorzędna" przecież to również jest jasne jak słońce. Jedno nie wyklucza drugiego. Nie zaprzeczę, sam kolekcjonuje filmy od lat i kupuje na całym świecie. Wiele pozycji, starszych filmów Criterion, Arrow, Imprint, bFI, Indicator ,a to pierwsze z brzegu "najpopularniejsze". Wykonują kawał świetnej roboty. Dodatkowo ceny są raczej wysokie, a mówimy tu powiedzmy znanych większych dystrybutorach od których kupuje cały świat. Więc naturalne jest ,że taki biznes w naszym kraju byłby nieopłacalny. Piszemy o kinie mniej blockbusterowym i naturalną rzeczą jest ,że trafia w gusta mniejszej ilości odbiorców. Ale tematem były wielkie znane nagradzane produkcje o których przeważnie każdy słyszał. Filmy na których teoretycznie mogłaby znaleźć się polska wersja. Byłoby to fizycznie możliwe, mające potencjał sprzedażowy. Nie piszemy o czymś zupełnie niemożliwym, w praktyce coś co jeszcze niedawno miało miejsce.
Training Day, Cool Hand Luke, Enter the Dragon, The Exorcist, The Fugitive, Boogie Nights, Nightmare on Elm Street, One Flew Over the Cuckoo’s Nest, Lethal Weapon, Dirty Harry, Dances with Wolves, Caddyshack , Blade II and III, Constantine.
To tylko Warner, a jest jeszcze Paramount: Truman Show, The Firm, Gliniarz z Beverly Hills oraz jeszcze niewydane ale prawdopodobnie w tym roku mamy szansę ujrzeć: There Will be Blood, Enemy of The Gates, Chinatown, Minority Report, Black Rain. Pierwsze 3 pozycje mają napisy Czeskie, Węgierskie i Rumuńskie. Znając życie i w tym przypadku te kraje otrzymają również pozostałe wydania ze swoją ścieżką.
Tak zaczęli kupować za granicą niektóre wydania tak jak np "ja" bo nie mieli innego wyjścia. W Polsce nie wiadomo z jakich względów nie zdecydowano się na to.
Nie wierzę ,że większość tych tytułów nie znalazłoby nabywcy. Poza tym filmy wydawane przez Galapagos raczej nie miały jakiegoś kosmicznego nakładu.
Uważam ,że pandemia wpłynęła znacząco na rynek filmów. Były wielkie przetasowania, próbowano forsować projekty z platformami ale jednak nie tego oczekiwały wielkie wytwórnie. Promocja tych platform poprzez obcinanie napisów na płytach. Zagościły już na zawsze w naszych domach i będzie to już alternatywa dla krążków, czasy się zmieniają nic tego nie zmieni.
Dodatkowo moim zdaniem pandemia wpłynęła na portfele, na styl życia, jego przewartościowanie to doprowadziło do "chwilowego zastoju" sprzedaży. Wielu Polaków nie miało po prostu na to pieniędzy albo wybrało zdrowy tryb życia jak zakup roweru itp. Ostatnie lata w naszym kraju to wiele zawirowań i nie były łaskawe dla dystrybutorów. Dlatego "trochę" nie dziwię się im. Oczywiście nie bronię bo uważam ,że jednak wiele mają do poprawy.
Sebas napisałeś ,ze ci co chcieli kupili konkretne pozycję za granicą. Co stało na przeszkodzie Galapagos wydać:
Gorączka, Dawno temu w Ameryce wersja reżyserska, Tańczący z Wilkami, Ostatni Mohikanin i zarobić nie tylko u nas ale i na sąsiadach Czechach jak to oni właśnie robią.
Czasy się zmieniają, rynek również. To co było trzy lata temu to inna bajka. Wydaje mi się, że jednak za dobry ulubiony film ludzie są w stanie zapłacić. Tak jak to robią z vinylami, figurkami itp. Rynek kolekcjonerski jakikolwiek ma się bardzo dobrze. Po pandemii wraca powoli wszystko do normy i nie zmieniła tego nawet wojna za granicą. Galapagos ma już chyba wyjątkowo dość, wydaje mi się ,że nawet nie próbują. Bezpiecznie, pasuje im taki układ.
Tak masz rację może nie do końca wiemy jakie są to warunki: "obwarowane różnymi prawami autorskimi i z punktu widzenia korporacji, to już znaczący koszt."
Kto wie z racji tego ,że jesteśmy w sumie sporym krajem i w oczach korporacji jesteśmy łakomym kąskiem i rzucają nam kwoty nieadekwatne/zaporowe. Mniej korzystne warunki jakie otrzymują Czesi czy Węgrzy. Plus dochodzi jeszcze specyfika rynku Vaty itp.
Ale jednak nie zmienia to faktu ,że takie wydania jakoś do tej pory mieliśmy. Czyli jednak się dało. Mają sąsiedzi czyli jest coś na rzeczy. Jednak można, niesmak pozostaje.
Jak wspomniałeś "kwestia dostępności napisów jest drugorzędna" przecież to również jest jasne jak słońce. Jedno nie wyklucza drugiego. Nie zaprzeczę, sam kolekcjonuje filmy od lat i kupuje na całym świecie. Wiele pozycji, starszych filmów Criterion, Arrow, Imprint, bFI, Indicator ,a to pierwsze z brzegu "najpopularniejsze". Wykonują kawał świetnej roboty. Dodatkowo ceny są raczej wysokie, a mówimy tu powiedzmy znanych większych dystrybutorach od których kupuje cały świat. Więc naturalne jest ,że taki biznes w naszym kraju byłby nieopłacalny. Piszemy o kinie mniej blockbusterowym i naturalną rzeczą jest ,że trafia w gusta mniejszej ilości odbiorców. Ale tematem były wielkie znane nagradzane produkcje o których przeważnie każdy słyszał. Filmy na których teoretycznie mogłaby znaleźć się polska wersja. Byłoby to fizycznie możliwe, mające potencjał sprzedażowy. Nie piszemy o czymś zupełnie niemożliwym, w praktyce coś co jeszcze niedawno miało miejsce.
Training Day, Cool Hand Luke, Enter the Dragon, The Exorcist, The Fugitive, Boogie Nights, Nightmare on Elm Street, One Flew Over the Cuckoo’s Nest, Lethal Weapon, Dirty Harry, Dances with Wolves, Caddyshack , Blade II and III, Constantine.
To tylko Warner, a jest jeszcze Paramount: Truman Show, The Firm, Gliniarz z Beverly Hills oraz jeszcze niewydane ale prawdopodobnie w tym roku mamy szansę ujrzeć: There Will be Blood, Enemy of The Gates, Chinatown, Minority Report, Black Rain. Pierwsze 3 pozycje mają napisy Czeskie, Węgierskie i Rumuńskie. Znając życie i w tym przypadku te kraje otrzymają również pozostałe wydania ze swoją ścieżką.
Tak zaczęli kupować za granicą niektóre wydania tak jak np "ja" bo nie mieli innego wyjścia. W Polsce nie wiadomo z jakich względów nie zdecydowano się na to.
Nie wierzę ,że większość tych tytułów nie znalazłoby nabywcy. Poza tym filmy wydawane przez Galapagos raczej nie miały jakiegoś kosmicznego nakładu.
Uważam ,że pandemia wpłynęła znacząco na rynek filmów. Były wielkie przetasowania, próbowano forsować projekty z platformami ale jednak nie tego oczekiwały wielkie wytwórnie. Promocja tych platform poprzez obcinanie napisów na płytach. Zagościły już na zawsze w naszych domach i będzie to już alternatywa dla krążków, czasy się zmieniają nic tego nie zmieni.
Dodatkowo moim zdaniem pandemia wpłynęła na portfele, na styl życia, jego przewartościowanie to doprowadziło do "chwilowego zastoju" sprzedaży. Wielu Polaków nie miało po prostu na to pieniędzy albo wybrało zdrowy tryb życia jak zakup roweru itp. Ostatnie lata w naszym kraju to wiele zawirowań i nie były łaskawe dla dystrybutorów. Dlatego "trochę" nie dziwię się im. Oczywiście nie bronię bo uważam ,że jednak wiele mają do poprawy.
Sebas napisałeś ,ze ci co chcieli kupili konkretne pozycję za granicą. Co stało na przeszkodzie Galapagos wydać:
Gorączka, Dawno temu w Ameryce wersja reżyserska, Tańczący z Wilkami, Ostatni Mohikanin i zarobić nie tylko u nas ale i na sąsiadach Czechach jak to oni właśnie robią.
Czasy się zmieniają, rynek również. To co było trzy lata temu to inna bajka. Wydaje mi się, że jednak za dobry ulubiony film ludzie są w stanie zapłacić. Tak jak to robią z vinylami, figurkami itp. Rynek kolekcjonerski jakikolwiek ma się bardzo dobrze. Po pandemii wraca powoli wszystko do normy i nie zmieniła tego nawet wojna za granicą. Galapagos ma już chyba wyjątkowo dość, wydaje mi się ,że nawet nie próbują. Bezpiecznie, pasuje im taki układ.
Tak masz rację może nie do końca wiemy jakie są to warunki: "obwarowane różnymi prawami autorskimi i z punktu widzenia korporacji, to już znaczący koszt."
Kto wie z racji tego ,że jesteśmy w sumie sporym krajem i w oczach korporacji jesteśmy łakomym kąskiem i rzucają nam kwoty nieadekwatne/zaporowe. Mniej korzystne warunki jakie otrzymują Czesi czy Węgrzy. Plus dochodzi jeszcze specyfika rynku Vaty itp.
Ale jednak nie zmienia to faktu ,że takie wydania jakoś do tej pory mieliśmy. Czyli jednak się dało. Mają sąsiedzi czyli jest coś na rzeczy. Jednak można, niesmak pozostaje.