W moim środowisku sytuacja wygląda podobnie jak u kolegów. Do niedawana wyłącznie kuzyn i szwagier kupowali płyty DVD, teraz jadą na Netflixie. Tylko jedna znajoma życzliwie podchodzi do oglądania filmów z krążków i niedawno przyjęła ode mnie kilkadziesiąt płyt. No, ale ta pani jest „starą duszą”. Powiedziała mi, że jeśli mam do niej sprawę to woli kontakt telefoniczny niż wiadomość SMS. A co z blu ray? Wyłącznie kumpel z piaskownicy kupuje / kupował BD, zatem na pewno posiadał jakieś urządzenie odtwarzające. Nie wiem jak sytuacja wygląda obecnie gdyż mieszkamy w różnych miastach. Także w innej miejscowości żyje znajomy, który zainwestował „fortunę” w wysokiej jakości doznania. Nie chodzi tu o video lecz audio. Ziomek pozyskuje na aukcjach stare, ale w idealnym stanie płyty i słucha je w specjalnie zaaranżowanej salce. Oczywiście sama wkładka do gramofonu warta jest kilka tysięcy złotych nie wspominając o pozostałych „drobiazgach”. Kumpel ponoć słyszy różnicę pomiędzy muzyką puszczaną z CD a tą z czarnych longplay’ ów. Tylko ten człowiek z osobistego kręgu znajomych wydaje się nam podobny. Kusi mnie aby napisać kiedyś kilka słów o „profilu osobowościowym” filmożerców. W przypływie weny może to uczynię następnym razem, choć lepiej dla wspólnego dobra abym tej weny nie poczuł.
EDIT:
Aaaa, dodam, że podarowałem komuś zbędny odtwarzacz BD z niepotrzebnymi płytami.
Zatem mamy więcej użytkowników, choć nie kolekcjonerów.
EDIT:
Aaaa, dodam, że podarowałem komuś zbędny odtwarzacz BD z niepotrzebnymi płytami.
Zatem mamy więcej użytkowników, choć nie kolekcjonerów.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.