05-01-2018, 14:34
Co imponującego jest w kolekcji [powiedzmy] tysiąca filmów jeśli ktoś kupuje wszystko jak leci, bo go na to stać? Wielokrotnie widziałem super promocje na Blu-ray'e po 5-15 zł (Johna Cartera nawet za 4 zł) i zlewałem je, bo chyba nie o to w zbieraniu chodzi, czyż nie? Po co mi filmy, których nie znam/ nie lubię/ nie planuję do nich wracać*/ nie mam czasu oglądać? Gdybym takie kupował, bo liczyłaby się dla mnie ilość kolekcji, a nie jej zawartość, to miałbym już x3 więcej filmów niż w rzeczywistości. Gieferg zbiera tylko to co kocha i do czego ciągle wraca, więc imponuje kolekcją, którą zebrał.
*Tutaj akurat wyjątkiem są słabsze części serii, do których nie wracam często, ale je akceptuję i chciałem mieć pełną serię na półce.
*Tutaj akurat wyjątkiem są słabsze części serii, do których nie wracam często, ale je akceptuję i chciałem mieć pełną serię na półce.