08-08-2018, 10:35
Polski dubbing w filmach fabularnych to zło, to wiemy wszyscy. W animacjach zwykle się jednak sprawdza. Niestety, jest jeden wyjątek - Studio PRL, które masakruje i tak już słabe bajki z Europy czy Azji, swoimi jeszcze słabszymi polskimi wersjami. W tym roku się ich naooglądałem i serdecznie mam ich dość. Czy to Kaczki z Gęsiej Paczki, czy Odlotowy Nielot, czy ostatnio Książe Czaruś, wszystkie mają strasznie irytującą ścieżkę dźwiękową. Nie wiem jakim cudem mogli nawet z lubianego przeze mnie Macieja Stuhra stworzyć tak denerwującą postać, która prawie ciągle tylko krzyczy, rzuca nieśmieszne żarty i wypuszcza słowa z prędkością karabinu maszynowego. W Księciu Czarusiu podobne, plus emocje w głosie nie pasują ani do tekstu, ani do ruchów postaci. Nie pomaga nawet Jarosław Boberek (którego przez ciągłe reklamy radiowe, mam powyżej uszu) jako kat/fizjoterapeuta.
Ja nie rozumiem jak tak duży dystrybutor jak Kino Świat, może ciągle korzystać z takich ewidentnych partaczy. czy chodzi tylko o cenę? Czy uważają, że szkoły i rodzice z dziećmi i tak pójdą, bo nie mają wyboru? Nie wiem, ale ta sytuacja mi się nie podoba. Wychodzi na to, że bajek na których dziecko nie dostanie raka, albo urazu psychicznego na całe życie, jest coraz mniej.
Ja nie rozumiem jak tak duży dystrybutor jak Kino Świat, może ciągle korzystać z takich ewidentnych partaczy. czy chodzi tylko o cenę? Czy uważają, że szkoły i rodzice z dziećmi i tak pójdą, bo nie mają wyboru? Nie wiem, ale ta sytuacja mi się nie podoba. Wychodzi na to, że bajek na których dziecko nie dostanie raka, albo urazu psychicznego na całe życie, jest coraz mniej.