12-08-2021, 10:15
Kurde, dyskusja się rozrosła i nie ma sensu cytować tutaj każdego z kim chciałbym wejść w polemikę, więc tak zbiorczo...
Sam nie zbieram już DVD i zostawiam sobie tylko kilka egzemplarzy albo z sentymentu albo "bo to rzadkie wydania", ale szanuję ludzi, którzy nadal kolekcjonują VHS i DVD jak "nasz" Nfsfan czy James Rolfe (sam pewnie nadal zbierałbym DVD, gdybym miał warunki, czyli dedykowane pomieszczenie, w którym mógłbym urządzić sobie takie archiwum). Takie kolekcje mają wartość "archiwizacyjną" i dobrze, że są ludzie, dzięki których pasji "pamięć o nośniku" może zostać zachowana o kilka pokoleń dłużej (choćby w formie przekazania ich zbiorów do muzeów/archiwów, kiedy będzie trzeba). A gra jest warta świeczki, bo nie dalej jak dekadę temu, kiedy jeszcze miałem zajęcia ze studentami, to na archeologii mediów (tak, jest - a przynajmniej był - taki przedmiot na filmoznawstwie) okazało się, że urodzeni (uogólniam, ale serio, zdecydowana większość studenciaków nie miała pojęcia choćby w ogólnym ujęciu jak działa walkman czy magnetowid) w latach 90tych nie mają wiedzy jak działa kaseta magnetofonowa czy VHS. Niesamowite było odkrywać, z jakim zaangażowaniem budują camerę obscurę i potem wywołują zdjęcia w specjalnie przygotowanej ciemni albo przyglądają się budowie odtwarzacza VHS, kiedy pokazywałem im jak wygląda mechanizm odtwarzania kasety jak i sama kaseta. Dlatego wydaje mi się ważnym jest zachowywać stare nośniki dla potomności, żeby wiedza o mediach nie zaczynała się od cyfry (mp3, mp4, pendrive...).
Rozszerzając nieco wątek, to nie zgodzę się do końca z postawą, która tutaj w wielu postach padła, że nowe formy dystrybucji mediów zabijają stare (streaming vs płyta). Nośniki fizyczne nie wyginą całkowicie tak jak nie wyginęła płyta winylowa, którą miało unicestwić CD.
Będzie mniej wydań na płytach - wróżąc z fusów proporcje - więcej i taniej będzie wysokodochodowych blockbusterów a mniej i drożej wydań kina artystycznego/niezależnego/autorskiego.
Streaming jest naturalną drogą rozwoju IMHO i nie ma co się zżymać i "protestować" nie używając go. Ja streaming traktuję jak swego rodzaju pole doświadczalne - za niską cenę mam dostęp do masy filmów i muzyki, którą mogę sprawdzić - jak uznam jakiś utwór za wartościowy, to zakupię go na płycie. Trochę inaczej ma się sprawa z muzyką, bo płyt CD nie kupuję, ale dzięki Spotify odkryłem mnóstwo świetnych współczesnych artystów, o których istnieniu nie dowiedziałbym się w żaden inny sposób, bo po prostu nie mam czasu jak 20 lat temu, jako student, śledzić muzyczne portale, blogi czy magazyny i rozeznawać, co tam ciekawego w trawie piszczy (nie mówiąc już o tym, że po takim przeczytaniu o czymś potencjalnie ciekawym musiałbym spędzić czas na znalezieniu tego w sieci i przesłuchaniu przed zakupem. Gniłbym, albo może lepiej, gnuśniałbym teraz słuchając nadal w kółko tego samego starego Pearl Jamu/AIC, Metalliki, RATMu czy Toola, kompletnie się nie rozwijając (a propos PJ, to odsłuch ich ostatniej płyty uświadomił mi, że moja relacja z Eddiem i spółką stała się jak spotkanie ze starym dobrym kumplem z dzieciństwa, którego nie widziałeś latami - fajnie było znowu się spotkać, ale każdy z nas poszedł w życiu w inną stronę i jedyny wspólny temat jaki nam został to wspominki z "tamtych fajnych, starych czasów"). Gdyby nie Spotify nie poznał bym genialnego Heilunga, Dead Sary, Saint Agnes, Starbenders, Gaupy czy Gin Wigmore. I nawet specjalnie nie musiałem szukać, bo tych artystów podpowiedziały mi algorytmy Spotify.
I fakt, nie kupuję ich płyt, ale wspieram niszowych twórców muzycznych chodząc na ich koncerty (Heliung na żywo, to jest przeżycie wręcz mistyczne!) i/lub kupują merch (Starbenders i Gaupa tak mi się wkręcili, że od razu zakupiłem ich t-shirty warte prawie 2x więcej niż ich album na płycie). Streaming zmniejsza wpływy ze sprzedaży albumów na CD, ale IMHO sprawia, że koncerty stają się bardziej pożądane - tak przez artystów jak i fanów - coś za coś.
Jeśli zaś chodzi o jakość (audio-wideo) pod jaką większość ludzi konsumuje kulturę, to chyba wszystko już tutaj został powiedziane. W pełni rozumiem ludzi, którzy nie inwestują w UHD, bo ta zabawa wymaga czasu i rozeznania terenu (standardy HDMI, HDR vs DV, WCG, nity, ampli-srampli, kanały 5.1, 11.4.7 itd.), do tego warunki na tego typu zabawki, odpowiednio przygotowane miejsce, budżet i czas. Nie dziwię się, że ludzie, którzy nawet mają kasę, to rezygnują (vide niedawno mój kumpel, który odpuścił przejście z tv HD na UHD i rozbudowanie audio o 5.1, kiedy zaczął zgłębiać temat - po prostu mu się odechciało tracić cenny czas, którego nie ma za dużo na "doktoryzowanie się" z współczesnych technologii) i zostają przy fullHD i max soundbarze, bo tak jest szybciej, taniej i wygodniej - a koniec końców wg. ich mniemania - obejrzą ten sam film/serial, co pacjent, który zbudował sobie salę kinową.
Kończąc, jeszcze ad słuchawek. Zbudowałem sobie kino domowe jakie chciałem, ale... muzyki na nim słucham może z kilka godzin w miesiącu, bo przez większość czasu nie mam warunków (luba nie przepada za moją muzyką, więc mogę słuchać tak głośno jak chcę jak jej nie ma), także 90% czasu muzyki słucham na słuchawkach kupionych za ułamek tego, co kosztował dedykowany pod to zestaw audio w salonie. Nie skreślałbym więc ludzi, którzy "olewają" zestawy audio na rzecz słuchawek, choć przyznaję, przekroczeniem granicy dla mnie są przedstawiciele pokolenia Z z głośniczkiem JBLa albo rapsami puszczonymi z pierdziwaki telefonu w przestrzeni publicznej
Sam nie zbieram już DVD i zostawiam sobie tylko kilka egzemplarzy albo z sentymentu albo "bo to rzadkie wydania", ale szanuję ludzi, którzy nadal kolekcjonują VHS i DVD jak "nasz" Nfsfan czy James Rolfe (sam pewnie nadal zbierałbym DVD, gdybym miał warunki, czyli dedykowane pomieszczenie, w którym mógłbym urządzić sobie takie archiwum). Takie kolekcje mają wartość "archiwizacyjną" i dobrze, że są ludzie, dzięki których pasji "pamięć o nośniku" może zostać zachowana o kilka pokoleń dłużej (choćby w formie przekazania ich zbiorów do muzeów/archiwów, kiedy będzie trzeba). A gra jest warta świeczki, bo nie dalej jak dekadę temu, kiedy jeszcze miałem zajęcia ze studentami, to na archeologii mediów (tak, jest - a przynajmniej był - taki przedmiot na filmoznawstwie) okazało się, że urodzeni (uogólniam, ale serio, zdecydowana większość studenciaków nie miała pojęcia choćby w ogólnym ujęciu jak działa walkman czy magnetowid) w latach 90tych nie mają wiedzy jak działa kaseta magnetofonowa czy VHS. Niesamowite było odkrywać, z jakim zaangażowaniem budują camerę obscurę i potem wywołują zdjęcia w specjalnie przygotowanej ciemni albo przyglądają się budowie odtwarzacza VHS, kiedy pokazywałem im jak wygląda mechanizm odtwarzania kasety jak i sama kaseta. Dlatego wydaje mi się ważnym jest zachowywać stare nośniki dla potomności, żeby wiedza o mediach nie zaczynała się od cyfry (mp3, mp4, pendrive...).
Rozszerzając nieco wątek, to nie zgodzę się do końca z postawą, która tutaj w wielu postach padła, że nowe formy dystrybucji mediów zabijają stare (streaming vs płyta). Nośniki fizyczne nie wyginą całkowicie tak jak nie wyginęła płyta winylowa, którą miało unicestwić CD.
Będzie mniej wydań na płytach - wróżąc z fusów proporcje - więcej i taniej będzie wysokodochodowych blockbusterów a mniej i drożej wydań kina artystycznego/niezależnego/autorskiego.
Streaming jest naturalną drogą rozwoju IMHO i nie ma co się zżymać i "protestować" nie używając go. Ja streaming traktuję jak swego rodzaju pole doświadczalne - za niską cenę mam dostęp do masy filmów i muzyki, którą mogę sprawdzić - jak uznam jakiś utwór za wartościowy, to zakupię go na płycie. Trochę inaczej ma się sprawa z muzyką, bo płyt CD nie kupuję, ale dzięki Spotify odkryłem mnóstwo świetnych współczesnych artystów, o których istnieniu nie dowiedziałbym się w żaden inny sposób, bo po prostu nie mam czasu jak 20 lat temu, jako student, śledzić muzyczne portale, blogi czy magazyny i rozeznawać, co tam ciekawego w trawie piszczy (nie mówiąc już o tym, że po takim przeczytaniu o czymś potencjalnie ciekawym musiałbym spędzić czas na znalezieniu tego w sieci i przesłuchaniu przed zakupem. Gniłbym, albo może lepiej, gnuśniałbym teraz słuchając nadal w kółko tego samego starego Pearl Jamu/AIC, Metalliki, RATMu czy Toola, kompletnie się nie rozwijając (a propos PJ, to odsłuch ich ostatniej płyty uświadomił mi, że moja relacja z Eddiem i spółką stała się jak spotkanie ze starym dobrym kumplem z dzieciństwa, którego nie widziałeś latami - fajnie było znowu się spotkać, ale każdy z nas poszedł w życiu w inną stronę i jedyny wspólny temat jaki nam został to wspominki z "tamtych fajnych, starych czasów"). Gdyby nie Spotify nie poznał bym genialnego Heilunga, Dead Sary, Saint Agnes, Starbenders, Gaupy czy Gin Wigmore. I nawet specjalnie nie musiałem szukać, bo tych artystów podpowiedziały mi algorytmy Spotify.
I fakt, nie kupuję ich płyt, ale wspieram niszowych twórców muzycznych chodząc na ich koncerty (Heliung na żywo, to jest przeżycie wręcz mistyczne!) i/lub kupują merch (Starbenders i Gaupa tak mi się wkręcili, że od razu zakupiłem ich t-shirty warte prawie 2x więcej niż ich album na płycie). Streaming zmniejsza wpływy ze sprzedaży albumów na CD, ale IMHO sprawia, że koncerty stają się bardziej pożądane - tak przez artystów jak i fanów - coś za coś.
Jeśli zaś chodzi o jakość (audio-wideo) pod jaką większość ludzi konsumuje kulturę, to chyba wszystko już tutaj został powiedziane. W pełni rozumiem ludzi, którzy nie inwestują w UHD, bo ta zabawa wymaga czasu i rozeznania terenu (standardy HDMI, HDR vs DV, WCG, nity, ampli-srampli, kanały 5.1, 11.4.7 itd.), do tego warunki na tego typu zabawki, odpowiednio przygotowane miejsce, budżet i czas. Nie dziwię się, że ludzie, którzy nawet mają kasę, to rezygnują (vide niedawno mój kumpel, który odpuścił przejście z tv HD na UHD i rozbudowanie audio o 5.1, kiedy zaczął zgłębiać temat - po prostu mu się odechciało tracić cenny czas, którego nie ma za dużo na "doktoryzowanie się" z współczesnych technologii) i zostają przy fullHD i max soundbarze, bo tak jest szybciej, taniej i wygodniej - a koniec końców wg. ich mniemania - obejrzą ten sam film/serial, co pacjent, który zbudował sobie salę kinową.
Kończąc, jeszcze ad słuchawek. Zbudowałem sobie kino domowe jakie chciałem, ale... muzyki na nim słucham może z kilka godzin w miesiącu, bo przez większość czasu nie mam warunków (luba nie przepada za moją muzyką, więc mogę słuchać tak głośno jak chcę jak jej nie ma), także 90% czasu muzyki słucham na słuchawkach kupionych za ułamek tego, co kosztował dedykowany pod to zestaw audio w salonie. Nie skreślałbym więc ludzi, którzy "olewają" zestawy audio na rzecz słuchawek, choć przyznaję, przekroczeniem granicy dla mnie są przedstawiciele pokolenia Z z głośniczkiem JBLa albo rapsami puszczonymi z pierdziwaki telefonu w przestrzeni publicznej
Kino domowe
LG OLED 65 C9
Marantz SR 5015
Klipsch R-620F, R-51M, R-52C, R-41SA
SVS SB-1000
Panasonic DP-UB820
Samsung BD-C5500
Aktualna kolekcja UHD / BD / DVD
LG OLED 65 C9
Marantz SR 5015
Klipsch R-620F, R-51M, R-52C, R-41SA
SVS SB-1000
Panasonic DP-UB820
Samsung BD-C5500
Aktualna kolekcja UHD / BD / DVD