09-01-2019, 09:46
niestety te filmy bardzo słabo się bronią po latach. takiemu tytułowi jak Wejście Smoka dałbym max 6/10, a przecież w dzieciństwie biegało się z kreskami na twarzy. Kuleje aktorstwo, a i sceny walk rażą sztucznością.
Bruce Lee
|
09-01-2019, 09:46
niestety te filmy bardzo słabo się bronią po latach. takiemu tytułowi jak Wejście Smoka dałbym max 6/10, a przecież w dzieciństwie biegało się z kreskami na twarzy. Kuleje aktorstwo, a i sceny walk rażą sztucznością.
09-01-2019, 12:50
Pai-Chi-Wo Te filmy nie miały oscarowych aspiracji. Miały pokazać kunszt B. Lee i nic więcej. Reszta (aktorzy, fabuła, gra aktorska itd.) była tylko tłem dla kunsztu B. Lee. Pewnie, jeśli ktoś nie widział tego w latach 70 w kinach, to po tylu latach, można być rozczarowanym. I ja to rozumiem. John Saxon- grał rólki drugoplanowe, epizody, więc czegóż od niego oczekiwać? Zresztą "Wejście smoka" nie miał takiego budżetu, żeby producentów stać było na angaż "gwiazdy". B. Lee- fascynuje do tej pory, niekoniecznie wyłącznie fanów sportów walki. I o to chodziło, reszta miała być tylko dodatkiem do Bruce'a.
(09-01-2019, 09:46)Ethan napisał(a): niestety te filmy bardzo słabo się bronią po latach. takiemu tytułowi jak Wejście Smoka dałbym max 6/10, a przecież w dzieciństwie biegało się z kreskami na twarzy. Kuleje aktorstwo, a i sceny walk rażą sztucznością. Nie zgodzę się… Bruce Lee był niem tylko aktorem. Ten człowiek potrafił również z dobrym skutkiem walczyć. Właśnie tego powodu „Wejście smoka” ukazuje więcej realizmu niż współczesne produkcje typu Wuxia. Na plan filmowy został zaproszony nauczyciel Brucea – Wong Shun Leung. Ten drugi był z kolei uczniem legendarnego Yip Mana, zresztą przez krótki czas także pan Lee. Wong stoczył sporo walk ulicznych z przedstawicielami innych systemów Wu Shu. Wiedział co w trawie piszczy. Podczas kręcenia „Enter the Dragon” Bruce odbył z Wongiem (w kuluarach) kontrolowane sparingi, co miało stanowić inspirację do wyreżyserowania pełnych realizmu scen filmowych! Ponad wszelką wątpliwość Mały Smok pokazał na najwyższym poziomie elementy własnego stylu Jeet Kune Do (droga przechwytującej pięści) oraz wybrane techniki klasycznego systemu Wing Chun. Osobom znużonym oglądaniem fruwających po dachach „miszczów” polecam przy okazji serię pt. „Yip Man” (bodajże lata 2008 – 2010). Nawet żona tych obrazów nie przegapiła. EDIT: Może tylko jeden smaczek, bo wolę nie przynudzać. W scenie z Oharą połamały się statystom ręce. Jak to możliwe? Ano lecący w krzesła przeciwnik Brucea wpadł na stojące w tle osoby. Ten kopniak był na serio... Patrz min. 2:15. https://www.youtube.com/watch?v=iIToSVlFjBk
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.
Jedynym powodem dla którego mam półce wydanie 2DVD Enter The Dragon są interesujące filmy dokumentalne o życiu Bruce'a na płycie z dodatkami, dużo ciekawsze od wszystkich filmów w jakich kiedykolwiek wystąpił. W sumie może warto byłoby dołączyć jeszcze biopic Dragon: The Bruce Lee Story: https://www.blu-ray.com/movies/Dragon-The-Bruce-Lee-Story-Blu-ray/118019/#Review A tak naprawdę najlepsze z całej twórczości Bruce'a jest to:
Pai, Pablo – zgoda. W filmach z Małym Smokiem chodziło o ukazanie jego nad przeciętnych umiejętności. W innych wątkach dawałem do zrozumienia, że w ostatnich latach średnio kręcą mnie filmy z efektami specjalnymi. Możliwości komputerowe jakoś nie mogą przebić autentycznego kunsztu gwiazd wielkiego ekranu. Stąd w mojej kolekcji sporo staroci. Czy oglądaliście np. „Deszczową piosenkę” (1952)? Ja kilka razy! A czy wiecie, że sceny pojedynku Wołodyjowskiego z Kmicicem („Potop”, 1974) stały się wzorem dla wielu twórców światowej kinematografii? Takie obrazy właśnie jarają Darasa! Jeśli dany film zwróci moją uwagę nietuzinkowością, potrafię przestudiować wszelkie okoliczności jego powstania. Czasami trwa to całe lata. Takie hobby... Bruce był człowiekiem niezwykle błyskotliwy i skromnym. Z pewnością nie uderzyła mu do głowy sława. I co ciekawe, „waleniu ludzi po gębach” towarzyszyło zgłębienie filozofii: taoizmu, konfucjanizmu, buddyzmu. Ba, Lee leżąc w szpitalu po kontuzji pleców (bodajże przez 6 mc.) spisał swoje myśli popełniając książkę. Skupiaj się na rzeczach, których pragniesz i ignoruj te, których nie chcesz. Bruce Lee P.S. Gieferg, na Twoim klipie widać Dana Inosanto. Właśnie on nauczył B. Lee władać „kijkami”, i to ma jakąś nazwę (patrz sceny z „Wejścia smoka”).
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości |