Rozpaczliwe to jest twoje pragnienie by ci przyznano rację, znaj łaskę pańską, złotko: masz absolutną i całkowitą rację
Mam nadzieję, że dzięki temu poczujesz się lepiej.
Mam nadzieję, że dzięki temu poczujesz się lepiej.
Jaki to gatunek filmowy?
|
Rozpaczliwe to jest twoje pragnienie by ci przyznano rację, znaj łaskę pańską, złotko: masz absolutną i całkowitą rację Mam nadzieję, że dzięki temu poczujesz się lepiej.
02-04-2019, 11:04
Może by tak usunąć ten temat? Uznać, że Gieferg robił sobie urodzinowe jaja i prima aprillisowy dżołk z nas wszystkich. truvneeck napisał(a):A "Krzyk" to z kolei ciekawy przypadek. Teoretycznie slasher, jak "Piątki...", czy "Halloween", sam zabójca jednak nie jest 'nadnaturalny', za to mamy zabieg (niedosłownego) rozbicia czwartej ściany, kiedy bohaterowie rozmawiają właśnie o klasycznych horrorach, schematach postępowań etc. "Krzyk" to taki trochę "Deadpool" slasherów. I ew. to uznałbym za element fantastyczny - nieomal uświadamiania sobie przez postacie, że jest się bohaterem slashera. Konwencja =/= element fantastyczny. Niedowierzam co tu czytam.
02-04-2019, 11:25
Gieferg nie robił sobie urodzinowych jaj, bo nie miał wczoraj urodzin. Wszyscy przecież wiedzą, że ma wpisany fikcyjny dzień urodzin A że to akurat 01.04, to dodaje tylko dodatkowego smaczku
02-04-2019, 12:31
(02-04-2019, 11:04)Juby napisał(a): Konwencja =/= element fantastyczny. Niedowierzam co tu czytam. To czytaj dokładnie. "ew." od "ewentualnie". Szukając na siłę. Na marginesie, kto powiedział, że konwencja NIE może być elementem fantastycznym? (Nie w przypadku "Krzyku", bo tam jest, jak napisałem, obecna tylko delikatna aluzja, ale w sensie ogólnym.) Zależy oczywiście w jakim znaczeniu rozumiemy słowo "element".
02-04-2019, 19:14
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-04-2019, 19:16 przez Szczepan600.)
Wtrącę się. Bowiem zagadnienie gatunku jakim jest horror, to jedno z moich zainteresowań. Na start powiem, że "horror to fantastyka grozy" lub "Horror to Thriller z elementami fantastycznymi" to żadna definicja... to żart, a nie próba zrozumienia zjawiska jakim współcześnie jest gatunek Horror. Może była dobrą definicją, gdy Stoker pisał Draculę, a frankenstein dopiero był zszywany z tuszu i papieru. Obecnie to za mało i nie mogę odnaleźć żadnej poważnej publikacji filmoznawczej, która sztywno traktowałaby taką definicję i nie przekształcała jej już w drugim zdaniu pierwszego rozdziału. Co nie znaczy, że nie ma filmów ja wypełniających. Są i ja je lubię nazywać "Horrorcore" (to moje propozycja i nic poważnego). Poza tym mamy całe MASY podgatunków, transformacji, przetworzeń i hybryd. O tak jak koledzy napisali Slasher, gore, cannibal movie i setka innych odmian to nadal Horrory. Tak jak Nu Metal, Black Metal i Power Metal... to nadal Metal :-) Kolejne nazwy mają raczej ułatwić rozeznanie wśród smakoszy i stanowią cześć precyzyjnego słownika kinomanów, a nie jakieś sztywno traktowane gatunki główne (co nie znaczy, ze te odnogi nie mają poświęconych sobie opracowań naukowych). Ktoś stwierdził, że Horror to słowo wytrych i w pewnym sensie ma rację. Mało który gatunek w historii kina pożarł sąsiadujące z sobą gatunku (thriller) i stworzył niemal swobodny byt kulturowy opierający się o poczucie grozy lub strachu. Co w istocie nie jest jakimś głównym celem horroru. Dlatego leksykony, encyklopedie, opracowania i zestawiania są tak niejednorodne i pod mianem Horroru stoi ramie w ramię Egzorcysta, Psychoza, Krzyk i Milczenie Owiec. Bo zaczyna dominować poczucie grozy i ogólny klimat produkcji, a nie założenia fabularne. I w zasadzie to dobrze, bo gatunki umierają z racji potężnych hybrydyzacji, a twórcy scenariuszy mają swobodę twórczą. I tak mogą tworzyć horrory bez elementów fantastyki i dzięki temu zaskakują i tworzą nową jakość. Dlatego "gatunkowość subiektywna" to wcale nie jest jakiś mit czy głupota. To w zasadzie juz istnieje, a kolejne gatunki to tylko naklejki ułatwiające nam identyfikacje elementów dzieła, ale coraz rzadziej jakieś twarde, stałe i niezmienne prawidła.
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości |