16-08-2017, 19:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-12-2021, 11:26 przez Kirek.
Powód edycji: poprawa linku do okładki
)
Zakupiłem i obejrzałem "24 Hour Party People" Michaela Winterbottoma.
[kliknij w okładkę w celu zobaczenia szczegółów wydania]
Bliżej mi do opinii kew97. Fakt, nie jest to typowy film biograficzny, przy okazji pokazuje że Tony Wilson posiadał spory dystans do siebie. Kluczowa w tym wydaje się również wypowiedź z filmu "Mając prawdę i legendę, drukuj legendę". W każdym razie opowiada historię, która mnie interesuje i oglądałem go z dużą przyjemnością. Joy Division nie jest tutaj daniem głównym, ale można powiedzieć, że pierwsze 50 minut filmu kręci w koło nich. Zabawne historie z nagrywania płyty czy też incydent z nazi-skinhead na koncercie. Jedyne co mi nie pasowało to scena pokazująca samobójstwo Iana, moim zdaniem nie pasująca do konwencji filmu i można ją sobie było darować.
W każdym razie film zostaje dołączony do zbioru Joy Division (#83).
[kliknij w okładkę w celu zobaczenia szczegółów wydania]
(21-07-2017, 10:22)Ethan napisał(a): Był jeszcze film 24 Hour Party People z wątkiem Iana, ale w tym przypadku coś mi nie zagrało.
(21-07-2017, 11:02)kew97 napisał(a): W "24 Hour Party People" Michaela Winterbottoma nie są głównymi postaciami. A sam film świetny. Dobrze pokazuje przemysł muzyczny tamtych czasów. Jeśli lubisz czarny, ironiczny, brytyjski humor to bardzo polecam, choć trzeba się nastawić na inny film niż wszystkie biograficzne.
(21-07-2017, 12:13)Ethan napisał(a): 24 Hour Party nie jestem fanem
Bliżej mi do opinii kew97. Fakt, nie jest to typowy film biograficzny, przy okazji pokazuje że Tony Wilson posiadał spory dystans do siebie. Kluczowa w tym wydaje się również wypowiedź z filmu "Mając prawdę i legendę, drukuj legendę". W każdym razie opowiada historię, która mnie interesuje i oglądałem go z dużą przyjemnością. Joy Division nie jest tutaj daniem głównym, ale można powiedzieć, że pierwsze 50 minut filmu kręci w koło nich. Zabawne historie z nagrywania płyty czy też incydent z nazi-skinhead na koncercie. Jedyne co mi nie pasowało to scena pokazująca samobójstwo Iana, moim zdaniem nie pasująca do konwencji filmu i można ją sobie było darować.
W każdym razie film zostaje dołączony do zbioru Joy Division (#83).