14-10-2018, 21:18
(11-10-2018, 20:27)Dylan Wolf napisał(a): MAN OF STEEL lubię za to, że Zack Snyder pokazał w nim swoje najlepsze cechy, wyważył idealnie patos i nadał Supermanowi ludzkich cech. Sceny akcji w tym filmie to prawdopodobnie najlepsze, jakie powstały w kinie superhero. W DAWN OF JUSTICE drażniło mnie, że Zack tak nieumiejętnie ugryzł temat Supermana jako półboga, Niedoścignionym ideałem zawsze będzie dla mnie SUPERMAN II, który zawarł w sobie wszystko co najważniejsze i najlepsze w opowieściach o Clarku, ale MoS godnie wprowadził Supermana w ramy XXI wieku.
Do czasu, gdy "Man of Steel" nie ujrzał światła dziennego, nie wchodząc jeszcze na ekrany kin, "Kinowe Uniwersum DC", zwłaszcza to jaki wkład w jego rozwój włożyli bracia Nolan, nie miało w sobie tego wyciągniętego z komiksu ,,asa z rękawa", jakby soku życia, czegoś, co dałoby równomierną płynność i szansę temu Uniwersum na kreację wciągającego widowiska. Nolanowie zrobili 3 filmy, które jako adaptacje miały wnieść masę świeżości z jednoczesnym nawiązaniem do komiksu. Oglądając ich wizję Batmana, z każdą kolejną z trzech ich produkcji odnosiłem wrażenie, jakby powieści obrazkowych o Batmanie nigdy nie było, jakby były to takie filmy, w których pomysł o miliarderze, playboyu i filantropie, Bruce'u Wayne'ie stającym się Samozwańczym Mścicielem broniącym Gotham przed licznymi oprychami, pojawił się tu po raz pierwszy. Dla mnie archetypem kinowych adaptacji komiksowych przygód Batmana jest cała kwadrologia z tym bohaterem w roli głównej, zapoczątkowana przez Tima Burtona w 1989r.
Gdy już się pojawił "Man of Steel" w kinach, w 2013r. nie mogłem wyjść z podziwu, jak pięknie napisano tu historię Kal-ela, jak dobrze, niczym z wyważonym patosem wykreowano jego prawdziwą moc, co widać było dzięki szczególnym efektom specjalnym: moment emanacji niezwykłej potęgi Supermana podczas wzbijania się jego samego w powietrze, pojedynek Supermana z Generałem Zodem, i przełamywanie bariery dźwięku przez Supermana, czemu towarzyszył piękny, porywający efekt dźwiękowy; po prostu lepszej wizualizacji osiągania i podtrzymywania przez ludzkie czy kryptońskie ciało ponaddźwiękowej prędkości nie można było stworzyć. To właśnie od "Man of Steel", dzięki temu o czym napisałem, mimo lekkiego pokiełbaszenia "Kinowego Uniwersum DC", które wygląda teraz, tak, jak wygląda, ale będzie o wiele, wiele lepiej, zacząłem przejawiać do filmowych adaptacji komiksowych realiów DC duży szacunek, który wciąż podtrzymuję.