16-06-2019, 18:53
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-06-2019, 22:16 przez Daras.
Powód edycji: literówka przy nazwisku aktora
)
„Bez znieczulania” (1978) oglądałem wielokrotnie, ale wczoraj pierwszy raz po rekonstrukcji cyfrowej. O takim filmie można pisać i pisać. No cóż, przezornie narzucę sobie dyscyplinę i jedynie w punktach odnotuję kluczowe kwestie.
1. Wajda w sposób niezwykle sugestywny ukazał upadek człowieka wykształconego oraz powszechnie poważanego. W mojej ocenie dawne mechanizmy intryg przetrwały próbę czasu. Ba, współcześnie uderzają one jeszcze mocniej, czyniąc osamotnioną jednostkę całkowicie bezbronną.
2. Epizod ze studentami może wydać się młodemu pokoleniu przerysowany. Przecież raczkująca inteligencja musiała być w rzeczywistości inna, nie taka „Ąąą” / „Ęęę”. Czy na pewno inna? Nie! Tamto pokolenie dokładnie tak, jak na filmie Wajdy, wyrażało siebie, a ja Daras mogłem określone zachowania obserwować. Żacy raczej nie schodzili poniżej określonego poziomu.
3. Jedną z najmocniejszych stron „Bez znieczulenia” są perfekcyjne dialogi! Kurna, kilku z nich warto słuchać niczym mantrę. Jednak w dobie produkcji lekkich i często wulgarnych, wajdowskie konwersacje mogą stanowić kłopot interpretacyjny. No bo jak można przedstawić swoje racje bez „K” tudzież „Ch”? O co tu chodzi? Przecież ja (Janusz) inaczej nie potrafię.
4. Scenę ukazującą pogawędkę głównego bohatera (Z. Zapasiewicza) z odstawionym na boczny tor Brońskim (R. Wilhelmim) uważam za kultową. Ludzie, majstersztyk! Jeśli ktoś oglądał „Karierę Nikodema Dyzmy” (1980), to uzna przytoczony fragment za „zajawkę” znakomitego serialu J. Rybkowskiego i M. Nowickiego.
Czy zawsze można liczyć na przyjaciół? A co z rodziną, z najbliższymi? A może „niezależny” sąd okaże sprawiedliwość (genialne sceny)? Jak powinien postąpić przyzwoity obywatel, dla którego zasady są ważne tyleż co honor?
O rety. Mógłbym pisać i pisać. Ale dość! Obiecałem sobie dyscyplinę.
Czy znajdą się tu miłośnicy kina chcący obejrzeć dojrzały obraz Andrzeja Wajdy? Mam obawy, że… Nie, nie dokończę. Chyba po prostu nie wiem. Natomiast wiem, iż oddalamy się od kina „moralnego niepokoju”, gdyż określone wartości sukcesywnie ulegają degradacji.
To chyba ostatni film, o którym chciałem przypomnieć filmożercom przed wakacjami. 7,5 / 10.
EDIT:
Przepraszam, ale pożera mnie ludzka ciekawość: czy jest na forum choć jedna osoba, która oglądała „Bez znieczulenia”? Proszę (choćby) o hasłowy wpis.
1. Wajda w sposób niezwykle sugestywny ukazał upadek człowieka wykształconego oraz powszechnie poważanego. W mojej ocenie dawne mechanizmy intryg przetrwały próbę czasu. Ba, współcześnie uderzają one jeszcze mocniej, czyniąc osamotnioną jednostkę całkowicie bezbronną.
2. Epizod ze studentami może wydać się młodemu pokoleniu przerysowany. Przecież raczkująca inteligencja musiała być w rzeczywistości inna, nie taka „Ąąą” / „Ęęę”. Czy na pewno inna? Nie! Tamto pokolenie dokładnie tak, jak na filmie Wajdy, wyrażało siebie, a ja Daras mogłem określone zachowania obserwować. Żacy raczej nie schodzili poniżej określonego poziomu.
3. Jedną z najmocniejszych stron „Bez znieczulenia” są perfekcyjne dialogi! Kurna, kilku z nich warto słuchać niczym mantrę. Jednak w dobie produkcji lekkich i często wulgarnych, wajdowskie konwersacje mogą stanowić kłopot interpretacyjny. No bo jak można przedstawić swoje racje bez „K” tudzież „Ch”? O co tu chodzi? Przecież ja (Janusz) inaczej nie potrafię.
4. Scenę ukazującą pogawędkę głównego bohatera (Z. Zapasiewicza) z odstawionym na boczny tor Brońskim (R. Wilhelmim) uważam za kultową. Ludzie, majstersztyk! Jeśli ktoś oglądał „Karierę Nikodema Dyzmy” (1980), to uzna przytoczony fragment za „zajawkę” znakomitego serialu J. Rybkowskiego i M. Nowickiego.
Czy zawsze można liczyć na przyjaciół? A co z rodziną, z najbliższymi? A może „niezależny” sąd okaże sprawiedliwość (genialne sceny)? Jak powinien postąpić przyzwoity obywatel, dla którego zasady są ważne tyleż co honor?
O rety. Mógłbym pisać i pisać. Ale dość! Obiecałem sobie dyscyplinę.
Czy znajdą się tu miłośnicy kina chcący obejrzeć dojrzały obraz Andrzeja Wajdy? Mam obawy, że… Nie, nie dokończę. Chyba po prostu nie wiem. Natomiast wiem, iż oddalamy się od kina „moralnego niepokoju”, gdyż określone wartości sukcesywnie ulegają degradacji.
To chyba ostatni film, o którym chciałem przypomnieć filmożercom przed wakacjami. 7,5 / 10.
EDIT:
Przepraszam, ale pożera mnie ludzka ciekawość: czy jest na forum choć jedna osoba, która oglądała „Bez znieczulenia”? Proszę (choćby) o hasłowy wpis.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.