14-03-2020, 15:14
(09-03-2020, 20:30)Gieferg napisał(a): Terminator 2 to bezwarunkowa miłość teraz i zawsze mimo problemów, których mam pełną świadomość i których nie neguję.
"Terminator 2: Dzień Sądu" jest pięknym tworem kinowym, i jako samodzielny film i jako istotna składowa Kanonu Uniwersum Terminatora - którego tak naprawdę jako spójnego, konkretnego Uniwersum raczej nie było. Dla mnie film ten wyznacza trendy i sprawnie buduje wizję kina fantastyczno-naukowego, które mimo upływu lat w sequelu "Terminatora" Camerona wciąż są obecne, nie starzejąc się ani trochę. "Dzień Sądu" stworzył dla kina nowy wymiar doświadczania gatunku fantastycznego. To wymiar, który nigdy nie zginie.
Poniżej, tak dla podkreślenia monstrualnej siły oddziaływania wizji ostatecznego końca ludzkości, będącej istotną częścią fabuły "Terminatora 2", jak i dla podkreślenia wagi samego filmu, wzucam krótki fragment kilku genialnie skonstruowanych przez specjalistów od pirotechniki i grafiki komputerowej ujęć z omawianego sequela "Terminatora". W scenie tej Sarę nawiedza przerażający koszmar. Jak na jawie śni wizję tytułowego Dnia Sądu. I trzeba przyznać jest to scena emanująca strasznym, szalonym przejęciem, zapisanym w krzykach niczemu winnych ludzi, trawionych przez masywne i nagłe podmuchy rozżarzonego powietrza i kolumny ognia, powstające w wyniku nuklearnej eksplozji zapoczątkowanej przez Skynet. Szczególnie w tej scenie zapadł mi w pamięć obraz szarpanej przez konwulsje Sary, której ciało, mimo iż w przemożnie gorącym nuklearnym żarze topiło się i skwierczało, wciąż usilnie trzymało się krat ogrodzenia, za którym w idyllicznym parku zabaw nie tak dawno widziała siebie bawiącą się z kilkuletnim synkiem, Johnem. Piękna, przemawiająca do widza w każdym aspekcie scena! I mam nadzieję, że i tobie "Gieferg" się ona podoba.