30-10-2017, 13:00
Pewnie część z Was poza zakupami filmowymi robi zakupy muzyczne. U mnie ostatnio był miesiąc z Nickiem Cavem, a jako, że miejsca na półka mało to postanowiłem pozbyć się kilku rzeczy (dokładniej czterech pierwszych płyt) i pozostawiłem na półce ulubione Let Love In, sentymentalne (pierwsze zetknięcie w połowie lat 90tych z Nickiem) Mordercze Ballady oraz bestkę. Może docelowo jeszcze dokupię ostatnią, napiętnowaną śmiercią syna, płytę, bo to Cave, którego lubię najbardziej. Nie zgiełkliwi, ale też nie za słodki, z podskórnym niepokojem w tle. Teraz czas zredukować dyskografię Bowiego