To ja może dorzucę swoje trzy grosze...
(16-04-2018, 14:10)Ethan napisał(a): [ -> ]Po drugie pokolenie urodzone jeszcze w komunizmie starzeje się, a to ono było głównym beneficjentem wszelkiego rodzaju zbieractwa
Ethan ma tutaj sporo racji. Napisałem podobne słowa w wątku kolekcji Kolegi matwiko. Dodam jeszcze, że dzisiejsze "pokolenie" divixów, mkv, mp3 i netflixów nie widzi sensu nie tyle w samym kolekcjonowaniu, co w samym kupowaniu filmu lub muzyki w postaci fizycznego nośnika w tym właśnie celu. To pokolenie uważa, że ma "kolekcje", tyle że w postaci plików.
To, że rynek w Polsce wygląda tak, a nie inaczej, to wszyscy widzimy i chyba z grubsza się zgadzamy, że nie jest dobrze. Pytanie dlaczego tak się stało dalej pozostaje w mocy. Łatwa dostępność streamingu, plików w legalnej bądź mniej legalnej formie była nawet wcześniej niż powstał blu-ray. Wspomniane divx kopiowane na CD-R pamiętam jeszcze z czasów początku DVD. Jest ona więc jednym z czynników, niekoniecznie decydującym. Pytanie dlaczego dzisiejszy konsument w Polsce, nawet dobrze sytuowany finansowo, nie wybiera tego blu-ray, choć nie byłby to dla niego jakiś duży wydatek? Średnia cena filmu na blu, w momencie premiery, zbliżyła się bardzo ceny dwóch biletów do kina + dojazd + popcorn. Generalnie jesteśmy chyba bardziej zamożni, jako społeczeństwo, niż te 20 lat temu. Ludzie kupują przecież mnóstwo gadżetów (które się szybko psują lub lądują wcześniej czy później zapomniane w jakiejś szufladzie) , ale jak film, to w większości przypadków co najwyżej DVD. Dlaczego, tak po prostu od czasu do czasu nie kupują filmu na blu tylko po to, żeby sobie te dwa, trzy razy obejrzeć?
Porównując w pamięci jak kiedyś sprzedawano i reklamowano DVD, a jak robi się to dzisiaj z blu-ray, to zauważyłem pewne różnice.
1. Jak startowało DVD to w każdym niemal sklepie RTV pod największym TV stał odtwarzacz DVD i "leciał" jakiś film. Jasne, wtedy nie przykładano takiej wagi do praw autorskich, ale to nie zmieni faktu, że filmy lub ich obszerne fragmenty można było zobaczyć w sklepie. Klient wchodził i widział jak to DVD się prezentuje, i chciał kupić (choć było ono wtedy droższe w relacji do średnich zarobków niż teraz blu-ray).
Dzisiaj w MM, Saturnach, czy euro.rtv.agd mamy całe ściany i alejki zapełnione ekranami TV. Na tych ekranach wyświetlane są głównie zwierzątka, okoliczności przyrody, piękna architektura i jakieś dema wygenerowane komputerowo. Filmów brak. Zwiastun jakiś na TV od Sony się zdarzy czasami. Ekrany nad półkami z blu też nic ciekawego nie pokazują. Nie ma więc bodźca, który by zachęcił tego Klienta co akurat przyszedł obejrzeć pralkę, lodówkę, czy nawet TV aby skierował swoja uwagę na płytę blu-ray. Co z tego, że ma ona lepsza jakość, jak on nie ma gdzie tego doświadczyć.
2. Zastanówmy się ilu Klientów wybiera, sprawdza i kupuje dziś "sprzęt" RTV w sklepie stacjonarnym. Lodówkę owszem, na żywo trzeba zobaczyć, czy duża, ale taki TV? W sklepie internetowym, w opisie jest że 55cali, lista "ficzerów" podana i to już wielu wystarcza. Odbiorą sobie w sklepie fizycznym co najwyżej. Klient nie szukał w sklepie fizycznym, to o jakości blu-ray mógł co najwyżej poczytać.
3. Dlaczego zrezygnowano z dodawania do TV odtwarzaczy blu-ray w promocyjnych cenach lub dodawania do zakupionego TV kilku płyt jako bonus? To zawsze jakąś zachta.
4. Dlaczego nie próbowano promować blu-ray pod postacią "dodaków" do gazet lub kolekcji filmowych w formie digibooków? To akurat sporo pomogło formatowi DVD.
Moim skromnym zdaniem, blu-ray nie miało tak szeroko rozumianej promocji i wsparcia jak DVD.