Wisielczy, kloaczny, wstrętny czy absurdalnie śmieszny humor to wyznacznik specyfiki "Tromy" oraz samego filmu "
Poultrygeist - Noc kurczęcich trucheł''. Dziennikarze z "onetu", jak i pewnie z "filmwebu" też, nazwali tą produkcję, jako jedną z najgorszych parodii filmów, w tym sensie jako gatunkowym rodzaju filmu: parodii.
Po pierwsze to dzieło nie jest parodią, a po drugie, jak już tą parodią jest, to jego twórcom ,,zwisa to i powiewa". Choć raz niczego nie kategoryzujmy, bo ten film powstał dla odmóżdżenia zaślepionych, posłusznych społeczeństwu i Państwu mas ludzkich, i nie powinien podlegać bardziej szczególnej ocenie pokroju: najlepszy, najgorszy. Niech ludzie przejrzą na oczy. Niech zobaczą scenę z otłuszczonym jegomościem, i nie mówiąc brzydko: zabrązowienie przez niego wszystkich czterech ścian toalety, nie powiem czym. ;D ;D
Ten film jest tak odmienny od tego co widziałem z gatunku filmów klasy B, C itd., że nie wiem jaki poziom ludzkiego zdeprawowania, jakby odmienny stan umysłu, musieli prezentować scenarzyści i reżyser "
Poultrygeist - Noc kurczęcich trucheł", aby w ogóle zaprząc mózg do pracy nad tak osobliwym dziełem.
Całości specyfiki tej produkcji dopełnia fakt, iż przez jej konstrukcję przeziera forma... musicalu - ach te kwestie śpiewane, pozbawione zupełnie sensu. Jak tu nie podziwiać za to "Tromy"!
Jak dla mnie szkoda czasu
Tyle można dobrych filmów obejrzeć i seriali
(06-09-2018, 06:38)shaman72 napisał(a): [ -> ]Jak dla mnie szkoda czasu Tyle można dobrych filmów obejrzeć i seriali
Oj, nieeeeeeeeeeee...
Gdybym się z tym punktem widzenia zgodził, nigdy nie obejrzałbym "Morderczej opony". Moje życie nie byłoby takie same
Czasem po prostu warto sięgnąć po podobne tytuły, zafundować sobie odmienne spojrzenie na rzeczywistość. W sumie do kategorii określonej przez UatuTW można przecież zaliczyć z grubsza i "Schizopolis" Soderbergha, i "Airplane", "Hydrozagadkę" czy "Lavalantulę"
Muszę poszukać "Poultrygeista"- dziękuję
"Miasto żab" wygląda na niezły cios w podbrzusze - nie wiem czemu, ale wietrzę film dorównujący "HeManowi" z Lundgrenem
No i szkoda, że nie możesz w otchłaniach netu "Opony" znależć- ale w dvdmax płytka kosztuje jakieś 15 zyla, zrób sobie prezent z klasą
Ja kupiłem film poruszony recenzją Orbitowskiego w NF
Pamiętam, że chyba własnie w serii RebelRebel wydano też znakomitego "Łowcę trolli".
Implozji osobowości i rozumowania w każdej dziedzinie można dostać oglądając "Zabójcze ryjówki" z 1959r., no i powiedzmy: "Robot Monster" z 1953r. - coś, co można uznać zarówno za film z gatunku ,,klasyki kina sci-fi lat 50-tych” - klasyki w tym sensie, że przedstawiał on motyw inwazji zaawansowanej Obcej Cywilizacji na Ziemię i próby jej ostatecznego podbicia oraz z racji tego, że powstał te dziesięciolecia okresu czasu temu, jak i za film ,,kiczowaty” – z kompletnie pokiełbaszoną, w każdym calu realizacją filmu. Sam obecnie szukam nie tylko produkcji z owianych tajemnicą i mających specyficzne podejście do kultury kina, lat 50-tych i 60-tych, lecz staram się odnaleźć totalnie kilka ,,zkiblowanych”, bezsensownych, mających jakiś tam swój urok filmów; a okres czasu w tym przypadku nie jest istotny. Przecież ,,kicz", jakby on nie brzmiał, wyglądał i jakiego by nie miał wydźwięku, to przecież też rodzaj specyficznej, ale jednak, kultury.
@Uatu_TheWatcher Czy Masto żab jest równie traumatyczne jak Żaby? ('72)
(09-09-2018, 10:49)Bender napisał(a): [ -> ]@Uatu_TheWatcher Czy Masto żab jest równie traumatyczne jak Żaby? ('72)
Na wszystkie kumkające żaby tego świata!
Na Brodę Odyna i podłe cielsko Surtura!
Przez ,,impulsy nerwowe" wędrujące po neuronach mojego mózgu nie przeszła mi nawet myśl, jakoby istniał w odmętach Kinematografii tak cudaczny i dziwny do potęgi entej okaz, jak "Żaby (1972)". O Cholibka! Szykuje się seans wypaczający poczucie filmowej estetyki. Paradoks w tegu typu ,,kiczowatych" produkcjach - choć nie lubię używać określenia ,,kiczowate" - polega na tym, że są one w jakiś sposób zachwycające; ludzie po prostu lubią oglądać ,,kicz" i inne szalone abstrakcje, bo z tym wiąże się jakaś forma kultury, a poprzez kulturę człowiek wyraża siebie.
A'propos konkretnego już filmu: "Żaby (1972)", muszę od razu wyznać, że takiej inności jeszcze nie widziałem, a zapowiada się niezwykle intrygująco - w odniesieniu do tego typu filmów, oczywiście.
Bunt żab, jako przykład ingerencji środowiska w poczynania ludzi, którzy to środowisko niszczą; tego nie da się nie zobaczyć!
Kto wie, może "Miasto żab" z 1988r., to sequel niniejszego dzieła.
Jestem ciekaw. Choć i z samych Żab (dawno temu leciały sobie jak gdyby nigdy nic w TV) pamiętam niewiele oprócz zdumienia, szoku i niedowierzania.
Daj znać czy jest do czego wracać.