Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Gwiezdne wojny - Seria (spoilery)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
(06-01-2019, 15:40)Bender napisał(a): [ -> ]KK robi dobrą minę do złej gry ale pewnie wyciągnie lekcję z porażki
Myśle, że Pan Bob Iger skutecznie jej w tym pomoże. Już widać pewne zmiany:
- nacisk na seriale, bo tymi łatwo sprawdzić co się w "pełnym metrarzu" spodoba, a co nie,
- reaktywowanie serialu Clone Wars, a skasowanie Sw Rebels.
@ Gieferg Musisz jednak spojrzeć na to z perspektywy. SW jako filmy, stworzyły jeden z największych franczajzów w historii. IW a nawet całe MCU jednak trochę spija śmietankę z dekad pracy innych. A umówmy się, Star Wars pojawiły się 40 lat PO debiucie superhero jako fanomenu. A co do wyników, jeśli by spojrzeć na przychody uwzględniające inflację, to wyniki SW odstawiają na kilometr całe MCU. W swoim czasie były też nieporównywalnie większym fenomenem niż to czym jest teraz MCU. True, inne czasy, ale pogadamy za 40 lat. Fakt, że premiery na kolejnych nośnikach tego filmu to jest zawsze big deal, że nadal się sprzedaje się miliony gadżetów z bohaterami oryginalnej trylogii mówi sam za siebie. (oczwywiście jest masa stuffu superhero, ale niekoniecznie tego specyficznie z MCU czy DCCU)
Cytat:A co do wyników, jeśli by spojrzeć na przychody uwzględniające inflację, to wyniki SW odstawiają na kilometr całe MCU.

Już bez przesady.

W USA:
Adjusted for ticket price inflation:

Star Wars: $7,393,232,200
Marvel Cinematic Universe: $7,129,792,000

Ze świata nie znalazłem.

W dodatku to są wyniki z czterdziestu lat, iluś tam re-releasów wersji specjalnych i jeszcze bardziej specjalnych.

Cytat:W swoim czasie były też nieporównywalnie większym fenomenem niż to czym jest teraz MCU.

Oczywiście, tyle, że wtedy nie miały ŻADNEJ konkurencji.
Natomiast nigdy nie były serią, która mając sporą konkurencję przez 10 lat wypuszcza 20 filmów z których trafia się tylko jedna klapa i po tych dziesięciu latach jest w lepszej formie niż kiedykolwiek przedtem. Próba wypuszczania filmu co roku, w czasie gdy Marvel tłucze trzy rocznie, skończyła się flopem przy czwartej próbie i zniechęceniem sporej części fanów.

W dodatku ostatnio Marvel robi lepsze Star Warsy (GotG, Infinity War) od tych współczesnych Star Warsów.
Jeśli zliczać wszystkie tytuły razem to ok (SW miały tylko jeden re-release)
Ale patrząc na poszczególne wyniki, to sytuacja ma się już zgoła inaczej, prawda?

Nawet dziś, w czasie niesamowitej konkurencji o której mówisz TFA zarobiło w Stanach $954,656,300 podczas gdy Avengers niecałe 700. Dla porównania oryginalne SW ($1,572,796,000)
Wszystko z uzględnieniem inflacji oczywiście.

Rozumiem niechęć do serii, kwestia gustu, ale nie zaklinajmy rzeczywistości.

20 filmów i jedna klapa? Mówisz o wynikach finansowych? Czy jakości.

Przypominam Ci, ze w Stanach Solo zarobił więcej niż 2 Thory, Captian America i oba antmany.
Cytat:Nawet dziś, w czasie niesamowitej konkurencji o której mówisz TFA zarobiło w Stanach $954,656,300 podczas gdy Avengers niecałe 700.
A co wychodzi z porównania TLJ i IW które wyszły mniej więcej w tym samym okresie? IW na świecie niewiele brakło do wyniku TFA.
I czy znajdzie się ktoś, kto znając całość jednej i drugiej serii powie, że TLJ jest lepszym filmem niż IW?

W tym roku mamy kolejną rundę - Endgame Vs EIX - na czyje zwycięstwo postawiłbyś pieniądze?
Który film zarobi więcej i który okaże się lepszy? Który ma ku temu mocniejsze podstawy?
(06-01-2019, 16:39)Gieferg napisał(a): [ -> ]W dodatku to są wyniki z czterdziestu lat, iluś tam re-releasów wersji specjalnych i jeszcze bardziej specjalnych.
(06-01-2019, 16:39)Gieferg napisał(a): [ -> ]przez 10 lat wypuszcza 20 filmów
(06-01-2019, 16:39)Gieferg napisał(a): [ -> ]Próba wypuszczania filmu co roku, w czasie gdy Marvel tłucze trzy rocznie,
No właśnie - trzy rocznie. 20 w 10 lat. W przypadku SW masz w sumie 10 filmów przez 41 lat. Więcej filmów, daje większy zarobek.

(06-01-2019, 16:39)Gieferg napisał(a): [ -> ]Próba wypuszczania filmu co roku (...) skończyła się flopem przy czwartej próbie i zniechęceniem sporej części fanów.
Bo TLJ był zły. Jakoś na Rogue One w rok po The Force Awakens ludzie specjalnie nie narzekali... Jakby dawali każdy kolejny film SW przynajmniej tej jakości co Łotr 1, to by było na prawdę dobrze...
Na pewno nie ocena przekroju całego franczajzu. W mniej więcej tym samym okresie jak TLJ wyszły też inne mniej spektakularne finansowo MCU. Zresztą zgodziliśmy się co do jednego, że TLJ to mega shit, więc ta dysproporcja to nie niespodzianka.
Powtórzę pytanie:

Endgame Vs EIX - na kogo byś postawił kasę?

Sebas napisał(a):Jakoś na Rogue One w rok po The Force Awakens ludzie specjalnie nie narzekali...
Cóż, był dobry. A TFA nie było takie złe jak TLJ, ale łotr i tak zarobił mniej niż... TLJ.

Cytat:W przypadku SW masz w sumie 10 filmów przez 41 lat. Więcej filmów, daje większy zarobek.
Sęk w tym, że można trzymać formę przez dziesięć lat, a można się wywalić na pysk po trzech Tongue
Pogadamy o MCU za lat 30 Smile


Dla jasności. Nie jestem bezkrytyczny w stosunku do Star Wars. Orygialna trylogia to jedno. (choć zgrzytało już w ROTJ). Ale poważnym zawodem okazały się prequele. Lucas w swojej pysze forsował swoje scenariusze, choć miał wiele głosów ze swojego otoczenia, że nie są dobre. I to niestety scenariusze leżą i kwiczą. Szacunek natomiast mam za próbę stowrzenia czegoś nowego wizualnie.
Bo wizualnie Star Wars to jest kopalnia klasyków. Dizajnerzy pracujący przy oryginalnej trylogii przeszli samych siebie. Dostaliśmy perły, ikoniczne dizajny, których na próżno szukać w MCU czy jakimkolwiek sci-fi dzisiaj. Dziś pomysł na kostium czy statek kosmiczny, to napieprzone naszywek łatek, detali, pierdolników, guziczków. (każda nowa, jeszcze bardziej zbajerowana zbroja Starka) czy kostium Lokiego złożony praktycznie z samych łatek, kaman,,, ktoś to zapamięta? Nie, bo dizajn nie polega na detalach, tylko koncepcie. Dziś go brak. Czego najlepszym dowodem są też… nowe Star Wars. Nowi szturmowcy, nowe TIE-Fightery, nowe At-ATy, nowe Star Destroyery, nowe roboty słodzone ze starych R2 i innych kawałków, które znamy…. Słowem, mało co czego byśmy nie wiedzieli 40 lat temu, tylko w nowych wersjach. Oryginalnych konceptów próżno szukać.

W TFA, trochę dzięki kalce, udało się powrócić do ducha oryginałów. Ale to połowiczny sukces, bo dostaliśmy jednak to samo story i te same obrazki co kiedyś. No ale zadziałało. No ale przyszło TFA i muszę przyznać, że jestem tym bardziej zniesmaczony niż prequelami. No ale mleko się rozlało.

Star Wars Stories to był fajny koncept. I nie ma co ich porównywać do głównej serii bo nawet nie takie było ich zadanie. Mogły sobie lecieć obok i byłoby fajnie. Ale Disneyowi się zachciało zrobić Hana Solo z nie Hana Solo i nie wiem czego się spodziewali. Personalnie nie lubie Harrisona Forda, bo jest burakiem, a jego aktorstwo jest totalnie overrated. Ale i dla mnie ten ruch był ryzykowny. To, miałkie story, kolejne perturbacje z oryginalnymi reżyserami i zmiana na Rona Howarda (serio) i fajny koncept jakim były Star Wars stores poszedł do piachu. Szkoda.

Do tej pory jestem ciekaw jak wyglądał Rogue 1 w wersji Edwardsa. Mam przeczucie że był lepszy, że i tu KK wpadła i zrobiła zadymę. No ale nigdy się nie dowiemy.

Odpowiadając na pytanie Gieferga, oczywiście, ze EG zarobi więcej niż IX. Natomiast bynajmniej, nie będzie to z powodu geniuszu, ale jednak bardziej sprzyjającym okolicznościom. Mega kumulacja bohaterów, dobre wprowadzenie IW.
Tymczasem Star Wars robi coś odwrotnego - zamiast skumulować cały power w finale trylogii, po drodze spuszcza w kiblu kolejno wszystko to, co mogło najbardziej interesować fanów, a zostawia sobie ochłapy.

Z tą nową trylogią mam taki problem, że byłem nią zainteresowany głównie ze względu na bohaterów OT. Potem zainteresował mnie jeszcze Snoke, ale tu wszedł Rian Johnson i... <flush sound>

A teraz Han nie żyje, Luke nie żyje (choć pewnie force ghost się pojawi) i Leia... niby żyje, ale Carrie nie żyje.
I zostajemy z kim? Poe, Rey, Finn, KYlo... sorry, po dwóch filmach nie znajduję powodów, żeby się interesować losami tych postaci. Anakin w PT wypadał ciekawiej od całej czwórki. A że, jak to mówią, z gówna bicza nie ukręcisz, trudno mi oczekiwać jakichkolwiek emocji w finale tej trylogii.
Zamiast zrobić podbudowę pod epicki finał jeden reżyser robił co innego, potem drugi stwierdził, że to rozpieprzy w drobny mak i zrobi po swojemu, a teraz wraca ten pierwszy i niech próbuje się z tego wygrzebać. I to w sumie jedyne co może tu być ciekawe - jak się wygrzebać z sytuacji wyglądającej na sytuację bez wyjścia. Dajesz JJ!
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31