Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Gwiezdne wojny - Seria (spoilery)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
(22-01-2023, 12:59)sebas napisał(a): [ -> ]@HAL9000
Nie jest ważne ile kasy wpompujesz w produkcje. Jak nie masz dobrego, konsekwentnie realizowanego pomysłu na całość to pieniądze tego nie uratują.

Ale zdajesz sobie sprawę, że to jest wiedza na poziomie przedszkola?
Jeżeli nie, to wiedz że pisząc takie oczywistości obrażasz osoby do których te słowa kierujesz, ja mam nadzieję że to tak z marszu wyszło i nie chciałeś mnie obrazić więc spoko Big Grin

Generalnie mam wrażenie, że koledzy którzy tu piszą w tym temacie, nie do końca zdają sobie sprawę czym były kiedyś "Gwiezdne wojny" i traktują to jak każdy inny film.

Oczywiście że znam budżety OT, ale tak jak już wspominałem lata 70. się skończyły, nie zrobisz rewolucji wykorzystując patyczki po lodach.
Dzisiaj jest o wiele trudniej zrobić wrażenie na widzach, bez grubej kasy nie zajedziemy daleko ze SW - budżet typu 200-300 mln pozwala jedynie zachować poziom do którego widz jest przyzwyczajony i produkować RETRO STAR WARS.

Zwróciłem UWAGĘ, ale zostało ta moja UWAGA została zignorowana, tak jak się spodziewałem  Tongue

Tak więc dlatego 500+
Po to, żeby przed wejściem do futurystycznej sali kinowej, obsługa rozdawała pampersy, ponieważ  widownia popuszcza z wrażenia.

O błędach Disneya, przy produkcji tych retro SW, to można wiele napisać, dla mnie to już nudne.
Nie jest prawdą, że był czas na solidne przygotowanie, pomysły Lucasa i innych scenarzystów poszły do kosza, TFA robiono na wariata pod dużą presją - przypomnę tylko że film miał mieć premierę tradycyjnie w maju i tylko dzięki temu, że Ford miał wypadek na planie, Abrams wybłagał przesunięcie premiery na grudzień.

Mamy takie "kwiatki", że postać pilota, która miała zginąć w pierwszym akcie filmu, staje jednym z głównych bohaterów, a finalnie wręcz drugim Hanem Solo itd.

I co z tego, że ILM stanął na wysokości zadania, i "CGI w tych filmach zjada i wypluwa chociażby całe MCU razem wzięte", skoro to właśnie MCU było konsekwentnie rozwijane, a niektóre produkcje mają własnie tego ducha SW, niekrępowanej przygody i zabawy.

Podobna scena (spotkanie po latach) TFA vs Ant-Man (który nawet nie aspirował do czołówki MCU):

[Obrazek: han-and-leia.jpg]

[Obrazek: 3d63d721-1d4e-4263-bed0-bcfa27f5b64e]

To już nie są Gwiezdne wojny, tylko Ziemskie wojny i to kiepskie, bo ja za oknem na osiedlu mam lepsze widoki, a nie mieszkam w jakiejś szczególnie urodziwej okolicy.
TFA - krzaki, krzaki, ch.., dupa i kamieni kupa Big Grin
(22-01-2023, 21:44)HAL 9000 napisał(a): [ -> ]Generalnie mam wrażenie, że koledzy którzy tu piszą w tym temacie, nie do końca zdają sobie sprawę czym były kiedyś "Gwiezdne wojny" i traktują to jak każdy inny film.
Dzięki za piękny dowód na to jakimi chorymi umysłowo jednostkami są tzw. "fani" SW.
Uwielbiam Gwiezdne Wojny. Mam (lub miałem) w domu filmy, książki, komiksy, gry, planszówki i Lego z tego uniwersum, ale aż tak odklejony na szczęście nie jestem
Żałosne.
Widzę, że "koledzy" z braku jakichkolwiek argumentów, ratowali się ucieczką w rejony, gdzie czują się pewnie, czyli pospolitego internetowego chamstwa.
No cóż, ja w takim razie podziękuję, bo mnie kompletnie nie interesują wycieczki osobiste i to na poziomie slumsów.
Starałem się pisać prosto i barwnie, żeby nie zanudzać, jeżeli mimo wszystko, ktoś nie zrozumiał dlaczego STAR WARS różniło się od innych filmów, nie wiedział jaki wpływ na przemysł filmowy, popkulturę czy nawet politykę, miały te filmy, to wystarczyło zapytać.
Można było nawet zadać pytanie z nutką ironii czy sarkazmu, jak ktoś ma wredny charakter i musi, bo się udusi.
To nie są jakieś wyśrubowane wymagania, są miejsca gdzie można normalnie podyskutować o filmach, a za odzywki sugerujące czyjąś chorobę umysłową leci ban bez żadnego ostrzeżenia.

Co więc zrobić, jeżeli tak jak tu, moderacja toleruje takie toksyczne osoby - to nie jest pierwszy raz, są na forum 3-4 osoby, które wykorzystują taką sytuację.

Ignorować, ignorować, omijać szerokim łukiem i w żadnym wypadku nie wchodzić w jakieś dyskusje.

Wstydźcie się  Big Grin
(23-01-2023, 23:42)HAL 9000 napisał(a): [ -> ](...)
Starałem się pisać prosto i barwnie, żeby nie zanudzać, jeżeli mimo wszystko, ktoś nie zrozumiał dlaczego STAR WARS różniło się od innych filmów, nie wiedział jaki wpływ na przemysł filmowy, popkulturę czy nawet politykę, miały te filmy, to wystarczyło zapytać.
(...)

(20-01-2023, 14:24)Daras napisał(a): [ -> ]Dla mnie „Gwiezdne wojny” to epizody: IV (1977), V (1980) i VI (1983). Chodziło się do kina, oj chodziło.
(...)

Źródło drugiego cytatu:
https://forum.filmozercy.com/watek-djgromo-kolekcja-4k-seriale?page=23

Moje dyskusje z kolegą Halem 9000 zawsze trzymały określony poziom. Zatem kilka słów od Darasa.

Jak już wspomniałem nie jestem miłośnikiem „Gwiezdnych Wojen” (1977). Niemniej przywołam kilka wspomnień z okresu polskiej premiery serii.

1. Wychodzące na ulice kolejki do kinowych kas widziałem dwa razy w życiu - podczas pierwszych seansów „Gwiezdnych wojen” oraz „Wejścia smoka” (1973). Filmy obejrzałem w jednym z najnowocześniejszych krajowych cinema przystosowanym do projekcji z taśm 70 mm i emisji dźwięku przestrzennego.
Z pewnością było to interesujące doświadczenie dla osób obsługujących kina oraz nie lada dla nich wyzwanie.

2. Nie mam wątpliwości, że początek dyskutowanej tu serii stanowił dla części widzów przyczynek do wieloletnich zainteresowań tematyką science fiction.

3. Zakładam, iż gros krajowych twórców „Gwiezdne wojny” mogły zainspirować do eksploracji wrodzonych talentów (tudzież „talentów”). Przykładem niech będą obrazy „Wojna światów” (1981) czy „O – bi, o – ba” (1985). Idąc na seanse żywiłem nadzieję ujrzenia choćby namiastki efektów specjalnych z filmów Lucasa. Rolleyes

4. Już dawno skorelowałem wpływ „Gwiezdnych wojen” z poczynaniem naszych naukowców. Przykładowo – profesorowie pracujący nad sztuczną inteligencją często wymieniają imię robota np. z „Odysei kosmicznej 2000” (1968). Wiem o tym, gdyż miałem okazję do dyskusji ad vocem.

5. Z całą pewnością amerykańska produkcja wpłynęła na umysły młodych Polaków. Nasze dzieciaki walczyły na „świetlne miecze” definiując po jakiej stronie „mocy” stoją. To kształtowało osobowość, w tym moralność.

Oczywiście mógłbym pisać i pisać. Jednak pod wpływem (nielicznych) sugestii forumowiczów pracuję nad zwięzłością. Nie każdy lubi długawe teksty, co w czasach operowania skrótami – często kompletnie dla mnie nieakceptowalnymi – próbuję zrozumieć.
Na marginesie. Osobiście uwielbiam rozwlekłe teksty (np. ceglaste książki) oraz dyskusje w świecie realnym do rana. Powtórzę – do rana. Cool
Mandalorianin (sezon 3) - obejrzany. To był najlepszy sezon Mandalorianina. Nie były to jednak najlepsze serialowe SW. Tutaj, jak dla mnie, Andor dalej jest niezaprzeczalnym numerem jeden. Nie oznacza to jednak, że trzecia odsłona przygód Din Djarina i Grogu była zła. Wręcz przeciwnie, było ciekawie i pod kilkoma względami wyraźnie lepiej niż w sezonie numer dwa. Po pierwsze, ktoś tam w końcu w tym Disneju doczytał, a może nawet zobaczył chociażby w którymś z filmów z PT, że akcja dzieje się w "odległej galaktyce" i nie każda lokacja musi wyglądać jak Ziemia (las, pustynia, itp...), bo niby bardziej wolimy naturalne plenery niż CGI. Mandalore (chyba główna lokacja w tym sezonie) zarówno na powierzchni jak i w podziemiach prezentowała się bardzo dobrze. Nareszcie było "na bogato" (chociaż może nie na poziomie filmów kinowych) i widać było ciekawą kreację tego świata. Coruscant również całkiem dobrze, zwłaszcza złomowisko. Nowa planeta - Plazir-15 - również na plus. Nawet Nevarro wyglądało jakoś lepiej. Moje odczucie było takie, że znacznie rzadziej stosowano technologię Volume albo została ona wyraźnie ulepszona.
Odcinki, podobnie jak w poprzednim sezonie, mogą być traktowane jako osobne "questy" łączące się mniej lub bardzie z wątkiem głównym, który w przypadku sezonu numer 3 nie był od początku klarowny. Ja preferuję taką konstrukcję seriali (drzewiej tak bywało), bo wtedy łatwiej do takiego serialu wrócić. Ewidentnie zabrakło "zabranych" do księgi Boby Fetta, rozdziałów przedstawiających historię pozyskania przez Mando myśliwca N-1. Ciekawy był też design nowych statków, zwłaszcza pirackiego "galeonu".
Co do fabuły, to wątek zjednoczenia Mandalorian pod wodzą Bo-Katan jak najbardziej w porządku. Powrót Moff Gideona już nie tak bardzo przekonywujący. Widać, że Filoni starał się skierować serial bardziej w kierunku kina przygodowego, niezobowiązującej rozrywki. Poważniejsze podejście do uniwersum SW pozostać ma zapewne domeną "Andora" i jak dla mnie, jest to słuszne. SW przede wszystkim powinny być dobrą rozrywką. Skoro w drodze jest kilka nowych seriali, to niech zdecydowanie różnią się stylistyką. Owszem, serial o łowcach nagród, w stylistyce "Andora" przydałby się i nawet była na to szansa w postaci Księgi Boby Fetta, ale ją zmarnowano. Kto wie, może kiedyś się uda i dostaniemy coś na kształt anulowanej gry Star Wars 1313.
Myślę, że historia Mando powinna zostać już zakończona. Temat został wyczerpany. Jako całość, w sumie na plus. Ocena sezonu trzeciego - 7/10.
Star Wars 1923 (AI):





Star Wars by Wes Anderson Trailer:





Tongue
Te fejkowe AI trailery to taki rak, że brakuje słow. Ani to śmieszne, ani ciekawe, ani kreatywne.
[Obrazek: GF-x31TXsAAn57j?format=jpg&name=large]
Pamiętam... Stałem w kolejce po bilet do łódzkiego "Bałtyku" około godziny...  Chętnie obejrzałbym jeszcze raz na dużym ekranie wyścig pod racerów, pojedynek Obi-Wana, Qui-Gona z Maulem, z motywem muzycznym "Duel of the Fates" w tle. Mimo szeregu wad, to były prawdziwe Gwiedne Wojny - miały kiedy trzeba ten właściwy rozmach.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31