Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Gwiezdne wojny - Seria (spoilery)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31
Jak ktoś dopiero zaczyna przygodę ze Star Wars i jakimś cudem nie zna spoilerów to oglądając chronologicznie zrobi sobie dużą krzywdę.
IV, V, VI, I, II, III, ew. IV, V, I, II, III, VI.
Właśnie o to chodzi.

Wysłane z mojego GT-I8190N przy użyciu Tapatalka
Cóż, ja po III nabieram większej ochoty na oglądanie ciągu dalszego, za to po ROTJ nie mam już ochoty wracać do początku.

SPOILERY Tongue

Cytat:Jak ktoś dopiero zaczyna przygodę ze Star Wars i jakimś cudem nie zna spoilerów to oglądając chronologicznie zrobi sobie dużą krzywdę.

Ja się nie zgodzę. Z perspektywy wieloletniego fana to może wyglądać jak "duża krzywda", bo ktoś nie przeżyje tej samej niespodzianki w tym samym momencie, ale, jak się nad tym zastanowić, to mi wychodzi inny obraz sytuacji:

Fakt przejścia Anakina na ciemną stronę moim zdaniem jest bardziej szokujący dla widza niż wyznanie Vadera (czy tam wyjaśnienie kim jest Leia), pewnie dlatego że "twisty" starej trylogii były wymyślane "w biegu" (pierwszy już po nakręceniu IV, drugi już po nakręceniu V) i są takie trochę wyjęte z kapelusza (poza tym ten z Leią w zasadzie nic nie wnosi).

W ogóle zakończenie E.III to BARDZO nietypowa rzecz dla kogoś kto wcześniej nie wiedział, czego się spodziewać, no bo ile mamy filmów, w których główny bohater na końcu przeistacza się w zło wcielone i zostawia się widza w takim momencie? Oglądając datami powstania z góry wiadomo dokąd zmierzają prequele i jak się to wszystko skończy, co w tym fajnego?
Obaj (a w sumie my trzej) macie rację. Kwestia wyboru która "emocja" jest lepsza. A że każdy ma swoją inteligencję emocjonalną to i każdy inaczej zareaguje. Na pewno nie do powtórzenia jest "nasze" zaciekawienie po latach :-)

Reasumujac, w dobie bd wybieram chronologie. Jednocześnie mam ogromny sentyment do emocji jakie czułem oglądając 1-3 jako prequel Sagi :-)
No i byłem obowiązkowo na filmie i powiem tak: Ludzie, zapomnijcie o tej nowszej badziewiastej trylogii zaserwowaną nam przez Lucasa, Abrams jednym filmem rozsadził ją tak jak Skywalker Gwiazdę Śmierci. Wiedział co fani najbardziej kochają w SW i widać, że wręcz postarał się chłop.
Każdy kto pokochał stare części nie będzie zawiedziony! Sam film to właściwie zgrabne połączenie tradycyjnej techniki znanej z lat 70. oraz CGI, a także spotkanie starych lubianych bohaterów z nowymi, do tego świetnie napisanymi (Rey to jedna z najciekawszych postaci kobiecych w historii). Fabuła może i faktycznie przypomina nieco scenariusz "Nowej nadziei", a czarny charakter mógłby być czymś więcej jak młodzieżową wersją Vadera, ale to zbytnio mi nie przeszkadza. Najciekawsza jest jednak ostatnia scena. Aż nie mogę uwierzyć, że 2 lata muszę czekać by zobaczyć podstarzałego Skywalkera w akcji.
Nie przebija IV-VI, ale zdecydowanie częściej będę do tego wracał, jak do I-III części Tongue
8/10
Po tym co do tej pory słyszałem spodziewam się wtórnej do bólu kalki z Ep. IV.
Generalnie nie jestem zawiedziony. Jest sporo akcji, są ciekawe postacie (chociaż tylko te z głównego wątku) ... nawet ten Kylo Ren ujdzie (choć do Vadera czy nawet Darth Maula mu daleko). Na pewno został zmyty niesmak po "Mrocznym widmie" i "Ataku klonów" (III była nawet całkiem spoko).

Wkurza jednak ten przeskok czasowy wydarzeń bez żadnego porządnego wprowadzenia/retrospekcji, które tworzyłyby spoiwo między "Powrotem Jedi" a "Przebudzeniem mocy" (np. w ogóle nie wiadomo skąd się wziął Snoke czy też nie widzimy procesu przechodzenia na ciemną stronę mocy Bena-Kylo Rena). Jest sporo nielogiczności i dziur w fabule. Na plus jednak muszę przyznać, że zaskoczył mnie (i pewnie nie tylko) zwrot akcji, którego domyśliłem się dopiero na kilka chwil przed właściwą sceną (czyli zabiciem Hana Solo przez Kylo Rena) - nie wiem jak było w książce, bo nie czytałem.

Mimo pewnego niedosytu wyszedłem z kina zadowolony. Moja ocena: 7/10 (podniesiona o 0,5 punktu dzięki bece z nerdów, którzy przyszli przebrani za jedi i z jarzeniówkami na seans :p ).
Krótko rzecz ujmując - dupy nie urywa.

Może tak - klimat starej trylogii jest odczuwalny i jest to fajne, ale tylko do czasu gdy się okazuje, że mamy nie tylko jej klimat, ale i fabułę. Zrobienie z antagonisty syna Hana to manewr na poziomie Spectre. Wnuk Vadera, co? Zdaje się, że w tej rodzinie co drugie pokolenie musi być jakieś zryte. Zastanawiam się też po kim Kylo odziedziczył swoją facjatę, chyba po listonoszu. Budowanie trzeciej gwiazdy śmierci (tak, wiem, dobrze by było, gdyby to była Gwiazda śmierci, bla bla bla), zaowocowało siarczystym facepalmem, podobnie jak Impe... znaczy najwyższy dowódca Snoke.

Dobra, początek był niezły, z klimatem, robot fajny, troje bohaterów też w porządku. Aż do pojawienia się Hana oglądało się naprawdę nieźle, a potem jeszcze przez jakiś czas było ok, z tym, że jakoś tak w okolicach przybycia do spelunki pośród lasów zacząłem spoglądać na zegarek i przysypiać. I jakiś czas to trwało, a odtwarzanie kolejnych i kolejnych i kolejnych i kolejnych motywów z Nowej Nadziei nie poprawiało sytuacji. Ocknąłem się chyba dopiero w scenie śmierci Hana, z jako takim zainteresowaniem obejrzałem finałową bitwę i na dobre się wczułem w momencie jak dziewucha przejęła Sokoła. Ostatnia scena na plus, mam nadzieję, że następnym razem bardziej się postarają.

Byłoby na standardowym dla SW poziomie, ale za przerażającą wręcz wtórność fabularną ucinam jeden punkcik co nam daje...

6/10
6/10... odpowiednia ocena. Film niczego nie urywa, ale niektóre rzeczy robi tak jak fani sobie tego długo życzyli. Właściwie to tak bardzo nie chce mi się pisać, że wrzucam link do opinii, która wszystko powie za mnie: http://www.youtube.com/watch?v=koRC-_Iigyk
W sumie to w zeszłym roku dostaliśmy lepsze Gwiezdne Wojny.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31