17-12-2014, 13:02
Jeszcze z rok - 2 lata temu nie wiedziałem, że "Czerwony smok" (z Anthony Hopkinsem, Edwardem Nortonem i Ralphem Fiennes), który stanowi prequel do wydarzeń w "Milczeniu owiec" (i jest również adaptacją książki Thomasa Harrisa) był już kiedyś przeniesiony na duży ekran zaś Hannibal Lecter był grany przez kogoś innego niż Hopkins.
Byłem bardzo ciekaw, czym obie wersje będą się od siebie różnić i która bardziej mi się spodoba - tym bardziej, że "Czerwony smok"przypadł mi do gustu jakoś nieco bardziej niż "Milczenie owiec" (które też uważam za dobry film). W końcu miałem okazję obejrzeć "Manhuntera" (bo taki jest oryginalny tytuł pierwszej adaptacji z 1986 roku) w reżyserii Michaela Manna więc chciałbym się podzielić swoimi przemyśleniami.
1) obsada:
- Will Graham - dopóki miałem na swoim koncie obejrzany wyłącznie remake z 2002 roku uważałem, że Edward Norton zagrał naprawdę bardzo dobrze. Jednak kreacja Petersena jest o niebo lepsza - raz, że bardziej złożona, dwa, że w przypadku Petersena widać autentyczną walkę Grahama z samym sobą, z koszmarami z przeszłości itd.
Ocena końcowa: Petersen > Norton
- Francis Dolarhyde - tu mam prawdziwą zagwozdkę; zarówno kreacja Toma Noonana jak i Ralpha Fiennesa jest bardzo ciekawa, wyrazista i zapada w pamięć; Noonan ma bardziej "creepy" wygląd ale Fiennes lepiej oddaje rozdarcie wewnętrzne.
Ocena końcowa: Noonan = Fiennes
- Hannibal Lecter/Hannibal Lecktor - tutaj nawet nie ma się nad czym zastanawiać; Lecter Hopkinsa jest znacznie bardziej złożoną postacią od Lecktora w wykonaniu Coxa (należy jednak pamiętać, że w filmie Manna Lecktor był postacią drugoplanową w pełnym tego słowa znaczeniu) - wzbudza większą grozę, jest znacznie bardziej nietuzinkowy i nieprzewidywalny ... a do tego to spojrzenie psychopaty; Lecktor w wydaniu Coxa to taki trochę zgryźliwy palant (co na swój sposób było ciekawe, ale by przebić kreację Hopkinsa potrzeba znacznie więcej).
Ocena końcowa: Cox < Hopkins
2) scenariusz:
Obie historie choć bazują na tej samej książce zawierały sporo różnic... i obie mnie wciągnęły i w równym stopniu zachęciły do sięgnięcia po książkę. Podobały mi się 2 różne wstępy do historii - scena z włamania do domu Leedsów w "Manhunterze" oraz zlepek wycinków prasowych z "Red dragon" choć to ten pierwszy wywołał u mnie gęsią skórkę. Z kolei w "Red dragon" lepiej (czyli mroczniej) została przedstawiona scena rozmowy Dolarhyle'a z Loundsem.
Ocena końcowa "Manhunter" = "Red dragon"
3) muzyka:
Tutaj nawet nie ma co komentować.
muza z "Manhuntera" wgniata w fotel!!! Jest niesamowicie klimatyczna i bardzo inteligentnie dopasowana do scen w filmie. Muzyki z "Red dragon", szczerze powiedziawszy, w ogóle nie pamiętam i raczej nawet jakby mi ktoś ją puścił to miałbym problem z powiedzeniem czy faktycznie była w tym filmie
Ocena końcowa: "Manhunter" >>> "Red Dragon"
4) klimat:
Kolejny ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony "Manhunter" jest mroczniejszy dzięki kapitalnej ścieżce dźwiękowej z drugiej strony w "Red dragon" mamy brutalniejsze obrazy (zdjęcia zamordowanych rodzin czy "pocałunek" z Loundsem). I gdyby nie końcówka, która w obu przypadkach jest trochę "cheesy" ale w "Red dragon" w nieco mniejszym stopniu to wygrałby "Manhunter".
Ocena końcowa: "Manhunter" < "Red dragon"
W ostatecznym rozrachunku to starcie wygrał ... nikt. Oba filmy stoją na wysokim poziomie. Gdyby zrobić z tych filmów hybrydę, która zawierałaby najlepsze elementy każdej z adaptacji to powstałby MEGA film. A tak obie pozycje są co najwyżej bardzo dobre i zasługują na solidne 7/10
Byłem bardzo ciekaw, czym obie wersje będą się od siebie różnić i która bardziej mi się spodoba - tym bardziej, że "Czerwony smok"przypadł mi do gustu jakoś nieco bardziej niż "Milczenie owiec" (które też uważam za dobry film). W końcu miałem okazję obejrzeć "Manhuntera" (bo taki jest oryginalny tytuł pierwszej adaptacji z 1986 roku) w reżyserii Michaela Manna więc chciałbym się podzielić swoimi przemyśleniami.
1) obsada:
- Will Graham - dopóki miałem na swoim koncie obejrzany wyłącznie remake z 2002 roku uważałem, że Edward Norton zagrał naprawdę bardzo dobrze. Jednak kreacja Petersena jest o niebo lepsza - raz, że bardziej złożona, dwa, że w przypadku Petersena widać autentyczną walkę Grahama z samym sobą, z koszmarami z przeszłości itd.
Ocena końcowa: Petersen > Norton
- Francis Dolarhyde - tu mam prawdziwą zagwozdkę; zarówno kreacja Toma Noonana jak i Ralpha Fiennesa jest bardzo ciekawa, wyrazista i zapada w pamięć; Noonan ma bardziej "creepy" wygląd ale Fiennes lepiej oddaje rozdarcie wewnętrzne.
Ocena końcowa: Noonan = Fiennes
- Hannibal Lecter/Hannibal Lecktor - tutaj nawet nie ma się nad czym zastanawiać; Lecter Hopkinsa jest znacznie bardziej złożoną postacią od Lecktora w wykonaniu Coxa (należy jednak pamiętać, że w filmie Manna Lecktor był postacią drugoplanową w pełnym tego słowa znaczeniu) - wzbudza większą grozę, jest znacznie bardziej nietuzinkowy i nieprzewidywalny ... a do tego to spojrzenie psychopaty; Lecktor w wydaniu Coxa to taki trochę zgryźliwy palant (co na swój sposób było ciekawe, ale by przebić kreację Hopkinsa potrzeba znacznie więcej).
Ocena końcowa: Cox < Hopkins
2) scenariusz:
Obie historie choć bazują na tej samej książce zawierały sporo różnic... i obie mnie wciągnęły i w równym stopniu zachęciły do sięgnięcia po książkę. Podobały mi się 2 różne wstępy do historii - scena z włamania do domu Leedsów w "Manhunterze" oraz zlepek wycinków prasowych z "Red dragon" choć to ten pierwszy wywołał u mnie gęsią skórkę. Z kolei w "Red dragon" lepiej (czyli mroczniej) została przedstawiona scena rozmowy Dolarhyle'a z Loundsem.
Ocena końcowa "Manhunter" = "Red dragon"
3) muzyka:
Tutaj nawet nie ma co komentować.
muza z "Manhuntera" wgniata w fotel!!! Jest niesamowicie klimatyczna i bardzo inteligentnie dopasowana do scen w filmie. Muzyki z "Red dragon", szczerze powiedziawszy, w ogóle nie pamiętam i raczej nawet jakby mi ktoś ją puścił to miałbym problem z powiedzeniem czy faktycznie była w tym filmie
Ocena końcowa: "Manhunter" >>> "Red Dragon"
4) klimat:
Kolejny ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony "Manhunter" jest mroczniejszy dzięki kapitalnej ścieżce dźwiękowej z drugiej strony w "Red dragon" mamy brutalniejsze obrazy (zdjęcia zamordowanych rodzin czy "pocałunek" z Loundsem). I gdyby nie końcówka, która w obu przypadkach jest trochę "cheesy" ale w "Red dragon" w nieco mniejszym stopniu to wygrałby "Manhunter".
Ocena końcowa: "Manhunter" < "Red dragon"
W ostatecznym rozrachunku to starcie wygrał ... nikt. Oba filmy stoją na wysokim poziomie. Gdyby zrobić z tych filmów hybrydę, która zawierałaby najlepsze elementy każdej z adaptacji to powstałby MEGA film. A tak obie pozycje są co najwyżej bardzo dobre i zasługują na solidne 7/10