Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Oglądamy filmy i seriale na serwisach streamingowych
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37
(07-05-2020, 18:48)Uatu_TheWatcher napisał(a): [ -> ]Nie bardzo rozumiem taką argumentację. ,,Lesbian story" w tym serialu akurat jest jednym z dziesiątek elementów
Dziesiątek? To główne podwaliny do fundamentu tego 3 sezonu. Temat wałkowany z odcinka na odcinek, a resztę traktując po macoszemu. Zrobili z jej siostry lesbę. Ok, ale po co wałkować to w kółko w każdym odcinku? Żeby uświadomić ludzkości, że są inni ze zważonym oprogramowaniem ludzie, którzy szukają radości z własną płcią? Niech to puszczą na discovery skoro to takie odkrycie. Bo tu zrobili z tego główny materiał na sezon.

Uatu_TheWatcher

Na wszystko, co na tym świecie święte i miłe! Ha, wreszcie, mamy to! "Chłopaki z Baraków: serial animowany", to produkcja zrealizowana w odjechanym kreskówkowym stylu, która urzekł mnie do chorego super wywrotowego poziomu, mimo iż nie widziałem jej aktorskiego pierwowzoru: oryginalnego serialu, który ponoć jest o wiele bardziej wyjątkowy, o całe rzędy wielkości odjechany niż jego animowana ,,niby-kontynuacja" wykreowana we ,,flashowej" kresce i kolorach. Zresztą, musicie to zobaczyć, aby zasmakować całkowicie innej specyfiki "Chłopaków z Baraków". A to, czy fabularnie kreskówka wyrabia w stosunku do znanego i docenianego przez widzów serialu, nie mogę w żaden sposób stwierdzić. Cóż, nie widziałem pierwowzoru, więc dla mnie animacja ta wypada w dechę! Mało tego, jej drugi sezon nadchodzi! "Chłopaki z Baraków: serial animowany" z kolejnymi odcinkami już 22 maja na platformie Netflixa. A trailer do nowej serii tuż poniżej.



Dom Strachów. Tak trochę na początku z podśmiechujkami, przy 0% piwie, sobie z Żoną oglądaliśmy, ale z czasem zamiast zażenowania wkradało się zaciekawienie. Amerykański slasher, bardzo typowy, ale jednak nie obrażający inteligencji widza. Jestem zaskoczony. Pozytywnie. 6/10

Uczniowska Balanga Linklatera. Nie znałem, a przeciez to reżyser za którego wiadomo trylogię stawiałbym mu pomniki. Na początku zaskoczenie, bo to takie niby American Pie w oparach grunge'u (chociaż akcja toczy się pod koniec lat 70tych). Gdzieś tam NY pachnie już Saturday Night Fever, natomiast tutaj, na amerykańskiej prowincji młodzi palą spóźnioną o dziesięć lat trawkę. I gdy wydaje się, że ta niby komedia, niby obyczajówka, nie zmierza w żadnym kierunku, to w pewnym momencie myslimy sobie: kurcze, te strzępy rozmów, ta ich naiwność, bełkotliwe rozkminy po maryśce, to wszystko jest fajne i prawdziwe. A do tego skąpane w takiej "bezpiecznej" Ameryce. Młodzi chcą zatrzymac czas, mówić "nie" dorosłości, a jednoczesnie w rozmowach ekipy Adama Goldberga czujemy strach i niepewność co do przyszłości. Trochę z nastrojami tego filmu jest tak, jak z rozkręcaniem się imprezy. Od podjarki na myśl o imprezie, poprzez zabawę, następujące po niej zmęczenie, aż po wczesno-ranne powroty z domorosłym egzystencjalizmem w tle powoli tłumionym przez potrzebę snu. Trochę aktorów od Kevina Smitha, trochę rodzących się w przyszłości karier. Affleck, McConaughey, Jason London (myślałem przez większość filmu, że to gościu od Mallratsów, a to jednak brat bliźniak), Goldberg, Jovovich, Adams. 7/10

Tyler Rake: Ocalenie. Technicznie super (chociaż nigdy nie polubię tego typu kręcenia w ruchu, które zawsze najbardziej irytuje chyba w Helikopterze w ogniu), historia poprawna, jakiś realizm, ale nic więcej. Troche na raz, a jakąś tam fale goryczy przelewa rozmowa naszego głównego bohatera z młodym hindusem, w której zabójca-najemnik ze łzami w oczach otwiera się przed synem gangstera. 5/10

Thor. Gdzieś tam jeszcze czuć minimalizm w tej marvelowskiej produkcji. Nie jest to wszystko jeszcze tak rozbuchane. I chyba za mało w tej opowieści lodowych gigantów. Szkoda, że historia nie poszła w tym (w ich) kierunku. Do tego Natalie Portman nie ma szczęścia do melodramatyzmu w superprodukcjach. Skasztaniła tym Gwiezdne Wojny, a i tutaj wątek miłosny powoduje zgrzytanie zębów. 4.5/10

Diuna Lyncha. Dałem sobie szansę po latach. I stare grzechy wróciły. To nie był jeszcze czas na ekranizację Herberta. Trochę to wszystko drewniane, a efekty i kreowany świat nie przetrwały próby czasu. Kilku znakomitych aktorów przegląda się w krzywym zwierciadle i nie (chce) może odnaleźć się w takiej konwencji. Film wydaje się nie mieć tempa i drażni "pociętością". 4/10

Opowieści z Ziemiomorza. Studio Ghibli nadal na rozkładzie. Wizualnie i pod kątem historii poprawnie, ale zabrakło magicznego pierwiastka Spirited Away czy Ruchomego Zamku. Bardzo konwencjonalnie i tylko solidnie. 6/10

Szcżeki 3-D. Nie takie słabe kino jak je malują. Nie mamy Moby'ego Dicka jak w pierwszej części, nie mamy udanego flirtu z komercją, ale ten film jest tak głupi, że nie wypada nie obejrzec go do końca. 4/10

Devs (sezon 1). Garland w swoim stylu. Dużo nasłoneczniono-mgielnych ujęć jakby Alexis Colby chciała uniknąć zmarszczek na ekranie. Przy drugim odcinku, z motywem przewodnim od moich ulubienców z Low, gdzies tam jeszcze miałem nadzieje. Potem średnie aktorstwo spotyka naukowa nudę i egzystencjalne rozkminy z zaciśniętymi posladkami. Ogląda sie dobrze, ale to tylko 5.5/10

Lupin Trzeci: Zamek Cagliostro. Myslałem, że to taki Miyazaki jeszcze niezdefiniowany, przedghibliowy, słaby. A tutaj otrzymujemy fajnie poskładana historie rodem z bondowskich przygód. Lekką, czasem zaskakująca, czasem zabarwioną typowym, azjatyckim humorem. Raczej bez drugiego dna. Czysta, przygodowa rozrywka. 7/10

Mandy. Pomysł znakomity. Zwłaszcza pierwsza, oniryczno-senna połowa filmu powoduje szerokouste wow. Czuć Refna z okolic Tylko Bóg Wybacza. Potem jednak wkrada się John Wicka, a Cage zaczyna śmieszyć z każdą minutą swojej Vendetty. Do tego jakość tego filmu na netflixie to masakra co psuło trochę odbiór. 6/10

Ziarno Prawdy. Anioły i Demony po polsku. Solidnie i bez fajerwerków. Więckiewicz irytuje równie mocno jak Hanks grający Langdona. 5/10

Ostatni Taniec na netflixie (pierwsze 6 odcinków). Łatwo i przyjemnie sie ogląda. Bo to historia z mojego ulubionego okresu koszykarskiej, zawodowej ligi. Gdy sie człowiek interesował, gdy nie spał, gdy spisywał sobie z telegazety składy. Pistonsi i moja fascynacja Bad Boysami, a zwłaszcza Isiahą Thomasem. Ciężko nie było kochać kogoś od takim nazwisku. Potem to juz tylko Chicago. Jordan był. Był najwybitniejszym koszykarzem w historii. Musiał być, bo dzięki niemu wygrywali Ci dla mnie najbardziej kluczowi. Scottie, Dennis (moje uwielbienie dla Pearl Jamu w tamtym czasie miało znaczenie), Tony. Szkoda tylko, że póki co tak mało było Kukoca. Historia na siedem, oczko plus za sentymenty. Przewidywalna, dobrze pokazana. Jordan to by jednak pieprzony Bóg tego sportu. 8/10. Czekam na resztę

Cudowny Chłopak. Od takich historii mdli. Takie historie tworzy się na korporacyjnej burzy mózgów. Tutaj zrobimy tak, bo to zadziała na Grażyny, tutaj umrze piesek, tutaj ktoś zagra na pianinie smutna melodię, a tutaj wszyscy złapią się za ręce, tutaj damy sundance'owa czcionkę w stylu Juno dla tytułu. Plusem ich jest jedynie to, że niosą uniwersalne przesłanie. Ale sa zbyt koniunkturalne. A można to zrobić lepiej, ze smakiem, co udowodnił swoim Restless Van Sandt. 5/10

Zombie Express. Kiedys obejrzałem jakiś środkowy fragment filmu i zakodowałem w głowie: cos tam trochę śmiesznego o szybkich zombiakach. W koncu odpaliłem od początku i nieźle się wkręciłem. Fajnie rozpisane role, może i czasem przewidywalnie opuszczające ekran, ale którym twardo i z przyjemnością można kibicować. Zdecydowanie bardziej wolę podróżować tym ekspresem niż arka przyszłości (Snowpiercerem). 7.5/10

Szczęki 2. Tak trochę porównuję Jaws do opowieści o Terminatorach. Jedynka z klimatem i Roy'em Scheiderem jako swoistym kapitanem Ahabem, minimalistyczna, mroczna niczym postapokaliptyczny T1. Dwójka to już typowa, komercyjna, a przy tym znakomita superprodukcja (podobnie jak T2). Chciwi miejscowi politycy i biznesmeni, nastolatkowie na żaglach, podejrzliwy i zapobiegawczy gliniarz ze swoim nosem oraz zdecydowanie więcej rekina. 7/10

Rejs. Bawi zawsze tak samo mocno. Zrobić film o niczym, który jest filmem o czymś. Offowość spotyka kabaret. Anglicy mieli Monty Pythona, my mieliśmy Tyma, Himilsbacha czy Maklakiewicza. No i na tabliczce z rozkładem dostrzegłem Grudziądz. Miły akcent dla kogoś kto kilkanaście lat tam spędził. 7/10

Unorthodox. Zmęczyłem. Ultraortodoksyjni Żydzi i pokazanie ich świata na plus. "Przygody" głównej bohaterki juz mniej. Grubymi nićmi to szyte, zabrakło realizmu i lekkości. 5.5/10

Twin Peaks sezon 3. W sumie napisałbym coś więcej, ale nie potrafię. Póki co. Nadal mi smutno, nadal jestem pozamiatany. Lynch rozprawił się ze starymi Twin Peaksem znakomicie. Rozprawił się też z oczekiwaniami widza, a przy tym zwyciężył. Tak trochę ciężko teraz oglądać te wszystkie przehajpowane, amerykańskie seriale, z niby rozbudowana fabułą, niby czymś ważnym w treści. A to wszystko przez Davida. A jeszcze jak człowiek poczyta to co wychwycili mądrzejsi od niego i stwierdza: ja pier..lę, rzeczywiście. W jednym cameo Cery (stylizowany na Marlona Brando) udającym syna Lucy i Andy'ego jest więcej treści niż w połowie Netflixowych seriali. A do tego wzruszające pożegnanie z Pieńkową Damą czy wątek z "autystycznym" Dougiem 9/10

Uatu_TheWatcher

(10-05-2020, 01:39)Ethan napisał(a): [ -> ]Lupin Trzeci: Zamek Cagliostro. Myslałem, że to taki Miyazaki jeszcze niezdefiniowany, przedghibliowy, słaby. A tutaj otrzymujemy fajnie poskładana historie rodem z bondowskich przygód. Lekką, czasem zaskakująca, czasem zabarwioną typowym, azjatyckim humorem. Raczej bez drugiego dna. Czysta, przygodowa rozrywka. 7/10

Szczęki 2. Tak trochę porównuję Jaws do opowieści o Terminatorach. Jedynka z klimatem i Roy'em Scheiderem jako swoistym kapitanem Ahabem, minimalistyczna, mroczna niczym postapokaliptyczny T1. Dwójka to już typowa, komercyjna, a przy tym znakomita superprodukcja (podobnie jak T2). Chciwi miejscowi politycy i biznesmeni, nastolatkowie na żaglach, podejrzliwy i zapobiegawczy gliniarz ze swoim nosem oraz zdecydowanie więcej rekina. 7/10

O pełnometrażowym anime, "Lupin Trzeci: Zamek Cagliostro", słyszałem bardzo dobre opinie. Nostalgia chwyta za serducho, patrząc się na to, jak produkcja jako anime została zrealizowana: urzekający styl graficzny, który w odróżnieniu do współczesnych anime (seriale, filmy), będących mocno strzępiastymi i krawędziastymi - jeśli chodzi o fizyczność postaci - kreacjami, jest łagodny i ciekawy kolorystycznie. Fabuła filmu aż sama prosi się o seans; kino łotrzykowskie w wydaniu anime i to dostępne do obejrzenia na platformie "Netflixa"! To samo mogę powiedzieć o "Szczęki II", sequelu cichego, skrzętnie budowanego w napięciu, pierwszego filmu z serii ("Szczęki" z 1975r.) ,jednego z najbardziej kasowych obrazów kina rozrywkowego lat 70-tych. Podejrzewam, że sequel może być równie dobry, co pierwociny Spielberga; do tego typu filmu, jakim są "Szczęki" trzeba mieć specyficzną cierpliwość, tzn. ,,chcieć umieć" zrozumieć sens tego obrazu - jego atmosferę, muzykę, która go podkreśla i wzmacnia, oraz być otwartym na każdy szczegół, który może okazać się nagle w filmie istotny.

Podsumowując, dobrze widzieć pozytywne zdanie na temat wyżej wspomnianych filmów, które można obejrzeć na "Netflixie". Dodałem je do mojej osobistej filmowo-serialowej "listy do obejrzenia"!
Ghost in the Shell SAC 2045 [Netflix] - ocena po 5 odcinkach. Niestety aż przykro patrzeć jak bardzo ta marka się stoczyła. Fabuła to mashup głównych wątków z poprzednich filmów/seriali (a przynajmniej na to wskazują obejrzane dotąd przeze mnie odcinki) także nie ma tu za grosz świeżości, wszystko już było. Do tego styl estetyczny, jaki został tu obrany woła o pomstę do nieba. Ciężko się to ogląda - co ci się uda zawiesić niewiarę, to zaraz uderza ze zdwojoną siłą uncanny valley i czar pryska. Mało szczegółów, animacja postaci jakaś drętwa (a jak się obejrzy Altered Carbon Resleeved to tym bardziej kłuje w oczy), muzyka to jakieś miałkie elektro-syntezatorowe plumkanie bez ikry (a theme z czołówki to już szczyt randomowej pop elektroniki, która pasuje do c-punka jak pięść do nosa i nie może nawet stać obok openingu z GITS SAC od Yoko Kanno, nie mówiąc już o sekwencji otwierającej z muzyką Kenji Kawai z filmu Oshii). Jedyny plus to animacje i design maszyn oraz niektóre tła. Ogólnie jednak całość wygląda jak zlepek przerywników filmowych z cell shadingowej gry ze średniej półki z początków PS3 - dużo efekciarskiej akcji, taniej ekspozycji i za grosz oryginalności. 4/10.

Szkoda, bo zapowiadano to

[Obrazek: gits_netflix.jpg]

a dostaliśmy to

[Obrazek: maxresdefault.jpg]

Uatu_TheWatcher

"Opowieści z Ziemiomorza", to zachwycająca w wielu aspektach, pełnometrażowa produkcja ze świata japońskiej animacji. Obejrzenie tego ponad wszystko cudownego filmu okazało się - i tu brak mi słów, aby przelać na zbitek słów mój zachwyt nad tym dziełem - piękną, nadnaturalnie potężną, niezapomnianą duchową podróżą. To była opowieść, która toczyła się własnym rytmem, ukazująca ogromną powierzchniowo, jak i pod względem możliwości przyszłych adaptacji "Uniwersum Zemiomorza" Ursuli K. Le Guin, krainę - ten bezmiar lądów, mórz, dolin, widocznej tu pięknej harmonii itp. W anime znalazły się elementy przekonujące mnie do pewnej opinii, że mamy tu do czynienia z fantastyką z pierwiastkiem baśni z ,,elementem drogi":, postacie tyczą ścieżki własnego losu, i jest w tym trochę samotności, prywatności, rozłąki.

Oglądając "Opowieści z Ziemiomorza" na Netflixie, przy preferowanym przez platformę ustawieniach obrazu: "5.1 HD" (cokolwiek to znaczy - z takimi parametram się jeszcze nie spotkałem), wydatnym dźwięku, na odbiorniku "LG OLED E8 65", z ustawieniami - i tu zrobiłem pewien eksperyment - średnio mocnego HDRu, mówiąc krótko zostałem przytłoczony, powalony, zmiażdżony, pozytywnie zdziwiony, i wyniesiony w pozytywnych reakcjach poza skalę wrażeń i opisu, elementem wizualnym anime: samym obrazem, a przede wszystkim jego uzupełniającymi się baśniowymi kolorami, ich ciepłem, temperaturą barw, rodzajem tła i planami animacji oraz perspektywą. Z powodu braku znajomości klasyki powieściowej z Legendarium "Ziemiomorza", produkcji wystawię jednak ocenę: 9/10.

P. S. Wiadomo kiedy, drodzy forumowicze, Netflix wyemituje kolejne 5 czy więcej odcinków 4 sezonu "Rick and Morty"? Aktualnie ten sezon został niedawno wznowiony - gdzieś tam w sieci są dostępne odcinki 6, 7 itd. A kolejne epizody czwartego sezonu zapewne będą pojawiały się na bieżąco.
Ile telewizorów posiadasz że za każdym razem musisz podawać dokładny model odbiornika (SIC!!!) na jakim oglądasz?

No i znowu jakieś zabawy z ustawieniami które całkowicie wypaczają oryginalny wygląd filmu...
Ktoś go jeszcze w ogóle czyta? :>
Kierunek: Noc (Netflix) - intrygujący trailer i fakt, że serial nakręcono na podstawie dzieła Jacka Dukaja zachęcił mnie do obejrzenia. Szkoda, że Netflix nie wspomniał iż producentem wykonawczym serialu jest Tomek Bagiński co niewątpliwie jest kolejnym atutem. Jak sama nazwa wskazuje grupa przypadkowych osób ucieka porwanym samolotem w kierunku nocy przed zabójczym działaniem Słońca. Nie wiadomo dlaczego promienie słoneczne stały się nagle śmiertelne dla istot żywych (i nie tylko) ale jest dodatkowym powodem dla spekulacji zarówno wśród pasażerów jak i samego widza. Odcinków jest bodaj 6 i są bardzo krótkie, niecałe 50min, więc fabuła serialu szybko mknie do przodu co dodatkowo wzmacnia poczucie, że bohaterowie naprawdę zginą jeżeli się nie pośpieszą. Duży plus biorąc pod uwagę, że znaczna cześć scen kręcona jest w ciasnych pomieszczeniach samolotu. I tak z jednego lotniska na drugie, w towarzystwie ciągłych pokładowych dramatów, niesnasek i konfliktów, wędrowcy docierają do rzekomo bezpiecznego azylu. Zamknięcie 1 sezonu jest niewątpliwie zapowiedzią kontynuacji... a tak na marginesie: drobna niespodzianka dla widzów z PL w postaci epizodycznej roli Borysa Szyca Wink
Niby wszystko gra ale odniosłem wrażenie serialowi brakuje jakiegoś głębszego podejścia do historii każdego z bohaterów (i większego budżetu!)... no i cały czas prześladowało mnie poczucie, że już to kiedyś widziałem - Langoliery. Niby zupełnie inna bajka ale jakoś.... Wink



Triple Frontier - czyli Affleck, Pascal, Isaac, Hunnam i jeszcze jeden gostek postanwiają zabić i obrabowac narkotykowego bossa.
Przez większość czasu dobrze się to ogląda (choć zdjęcia takie trochę bez polotu) ale tak jakby zabrakło jakiegokolwiek interesującego/emocjonującego zakończenia. Jeden nieco zaskakujący zwrot akcji, ale w sumie nic ciekawego z tego później nie wynika. No i mega-przewidywalny finał. Plus za góry. Szkoda, że w chacie Lorei kolesie niespodziewanie zaczęli się zachowywać jak idioci (krzyczą wesoło, śmieją się, chociaż jeszcze nie znaleźli gościa, którego mieli zabić).

7/10 i Extraction jednak lepsze, choć był tu potencjał i w pewnym momencie myślałem, że może będzie to lepsze od filmu z Hemsworthem, to jednak ostatecznie nic z tego.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37