Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Diuna (2020)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Film to zupełnie inne medium niż książka więc siłą rzeczy nie będzie wierne pierwowzorowi. A ocenianie już na tym etapie filmu który jest dopiero w planach jest po prostu idiotyczne.
Zapachniało incelami którzy na youtube narzekają na "strong whamen" w filmach Smile
(15-08-2021, 20:09)Mierzwiak napisał(a): [ -> ]Zapachniało incelami którzy na youtube narzekają na "strong whamen" w filmach Smile

Gram.pl. To mniej więcej tłumaczy się samo przez się Wink
Jacy incele, czytaliście w ogóle tę książkę? Dla mnie i nie tylko, Diuna to jedna z najlepszych książek sf wszechczasów, do której często wracam. Dlatego chciałbym jak najwierniejszą ekranizację, a nie film na motywach. Tym czasem już widać że tak nie będzie. Co więcej po dotychczas ogłoszonych zmianach tj krucjaty, Liet, dialogi ze zwiastuna, teraz Chani, boję się że twórcy chcą mocno "uwspółcześnić" historię, co wypaczy wizję Herberta.
Ale to, że Ty chcesz jak najwierniejszą adaptację, bo to twoja ulubiona książka nie ma nic wspólnego z tym, czy ten film będzie udany czy nie Smile
Adaptacja, jak sama nazwa wskazuje to przekształcenie, przeróbka, dopasowanie, dostosowanie, tłumaczenie danego dzieła z jednego języka (słowo pisane) na inny (ruchome obrazy i dźwięk). To także interpretacja danego materiału przez adąptujacego, co więcej, to subiektywna interpretacja, więc zżymanie się, że Denis Villenueve (prawdopodobnie! Bo to tylko jakieś słowa o przyszłości, które nie mają żadnego pokrycia w faktach) odchodzi/zmienia/porzuca jakieś wątki książki i przez to film na jej podstawie nie będzie dobry jest po prostu nielogiczne Smile
Inna sprawa, że każda adaptacja książki z 1965 roku w każdej kolejnej dekadzie dałaby nam zupełnie inną adaptację z prostego powodu - w każdej dekadzie panowała inna kultura, inna wrażliwości estetyczna, stylistyczna, inne spojrzenie na relacje międzyludzkie, na storytelling... do tego dochodzi rozwój technologii i jej możliwości (kamery, obiektywy) pozwalające na ukazywanie rzeczy i ludzi w niedostępny wcześniej sposób.

Także imho nie ma co panikować. Ja się jarałem GITSem z Johansson po trailerach, bo wyglądały rewelacyjnie, mimo że Scarlett mi tam pasowała jak pięść do oka. Byłem pewny, że się uda zajebista adaptacja. Niestety, wyszedł z tego taki zakalec, że szkoda gadać i nie była to kwestia odejścia fabualrnie od materiału głównego, bo przecież animowany GITS też nie jest interpretacją całej historii z mangi, a wyszedł o niebo lepiej (dla mnie jeden z 13 filmów jakie ocenilem 10/10Smile.
Żeby być bardziej precyzyjnym, nie neguje konieczności zmian w związku z adaptacją, bo to oczywiste. Piszę że mamy do czynienia z klasyką literatury, która wymaga trochę większego szacunku. Wg mnie znając treść książki i zasygnalizowane zmiany w zwiastunie i innych źródłach mam obawy ze będziemy mieli do czynienia z taką wersją Diuny, która odpowiada współczesnym trendom społecznym i potrzebom .masowego widza. Stąd mój pesymizm co do tej ekranizacji. Jak wspomniałem wcześniej mam nadzieje ze się mylę.
Zmiany można robić dobrze - jak Jackson w LOTR, albo spieprzyć sprawę - jak w przypadku sporej części zmian w Hobbicie czy Wiedźminie od Netflixa.
Wierna adaptacja ma z reguły większe szanse nie być spieprzona.
Denis the Menace Wink odżegnuje się od nadinterpretacji swoich wypowiedzi dotyczących roli Chani w swojej wersji Diuny. Jednocześnie, a może i najważniejsze - podniósł temat Mesjasza Diuny jako podstawy do ewentualnego trzeciego filmu. Najwyraźniej ma apetyt na więcej.

Po francusku:
https://ici.radio-canada.ca/nouvelle/1817972/denis-villeneuve-dunes-mostra-venise

Po angielsku:
https://www.lastmovieoutpost.com/dune-iii-really/

---

Tymczasem Rotten Tomatoes - 34 recenzje krytyków - 85%. Największym zarzutem stawianym opus magnum Villenueva jest to, że brakuje w filmie emocji i postaci, które można polubić.
https://www.rottentomatoes.com/m/dune_2021
Właśnie wróciłem z kina. Epickie filmidło, ze świetnie wykreowanym światem. W IMAX pewnie wyglądać będzie świetnie. Szkoda, że nie pamiętam żadnej konkretnej sceny, takiej wow. No i rozumiem tych co narzekają, że mało emocji i nie ma komu kibicować.
A, i za mało Barona było ;-)
No i znowu mam problem z najnowszym filmem Villeneuve... Podobną sytuację miałem na Blade Runner 2049 z tym że tam podczas seansu było znacznie więcej elementów, które intrygowały i przemawiały za tym że drugi seans znacznie poprawi ocenę i wrażenia z samej projekcji ( tak się stało bo film to arcydzieło ), problem z Diuną jest taki że nie chce mi się tego drugi raz oglądać... Aby nie było świat Atrydów , Harkonenów i pojebanej armii do wynajęcia przez Barona robi mega wrażenie, ale gdy już akcja osiada na piaskowej Diunie moje emocje nie wiedzieć czemu automatycznie siadają do tego stopnia że zaczynam się nudzić. Pewnie spotęgowało to że niedawno oglądałem zremasterowaną wersję Lyncha i żaden twist nie był dla mnie zaskoczeniem, bo to przecież to samo tylko inaczej poprowadzone. Mówię sobie dobra na sekwencji z Czerwiem moje emocje znowu wrócą na równe tory i będę mógł oswoić i zanurzyć się w tym świecie do reszty, niestety tak się nie stało. Wersja Lyncha pod względem samego disajnu tych stworzeń robiła mega wrażenie i dosłownie czuło się że to istne rekiny pustyni które w każdej chwili mogą cię pożreć a tutaj "wystarczy że zaczniemy chodzić prawami pustyni a nic nam się nie stanie". Sam Czerw w nowej wersji jest jakiś dziwny, bo wszystko opiera się na CGI piasku wywalanym w powietrze podczas ataku i poruszania się. Pierwsza scena z tym potworem zbyt szybko zostaje ucięta na ujęciu z pożeraną zbieraczką przyprawy. No nie podeszły mi w ogóle niestety. Drugi atak znany ze zwiastunów już lepiej się prezentuje, ale rozgrywa się w ciemnej dupie i też nie można się nim delektować do końca. Czerw i złowroga pustynia to był główny element który przyciągał mnie do tej historii a tutaj jest to pokazane w lajtowy sposób, który po mnie spłynął... No dobra aby nie było że kompletnie się wynudziłem to sama kreacja Jasona Momoa jest świecącą iskierką w tym wszystkim i jakby było go więcej to na pewno pomogło by w lepszym odbiorze i przywiązaniu się do reszty postaci. Niestety jego rola ogranicza się na śmieszkowaniu i transporcie postaci z jednej do drugiej lokacji. Tak więc za mało Harkonenów za mało zła ( karwa nawet Dave Bautista nie ma żadnej sekwencji walki jeśli mnie pamięć nie myli ), za dużo filozofii i przewidywania tego co może nastąpi, jeśli w ogóle druga część powstanie. Aha film też cierpi jeśli chodzi o filmowanie przemocy, jeszcze podczas walk przy użyciu pola siłowego umiejętnie to zakamuflowano i pokazano, to już podcinanie gardeł, dźganie w bezpośredniej konfrontacji wygląda strasznie marnie ala Nolan Dark Kinght style w najgorszym wydaniu. Myślę że z dzisiejszymi technikami patrz. Taken z Nessonem znacznie lepiej można było je pokazać. Pewnie zrobiono to aby nie dostać "R" po pokazaniu polanej krwią dłoni Paula Atrydy.
Na tę chwilę daje takie naciągane 7/10 i na pewno będzie trzeba to powtórzyć, ale kiedy to nie mam pojęcia... aha jeśli chodzi o muzykę to :
TOTO >> Hans Zimmer
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11