Nolan to wciąż solidna firma, ale popełnił ogromny błąd, bo po TDKR powinien był (a przynajmniej ja liczyłem na to, że tak zrobi) nakręcić coś innego, coś świeżego. Tymczasem zamknął się w pułapce "kina widowiskowego PG-13", z którego nie chce wyjść i o ile do
Interstellar nie miałem z tym jeszcze takiego problemu, bo film oferował szeroki wachlarz emocji, tak przy
Dunkierce i
Tenet (widziałem w środę) totalnie zapomniał o bohaterach. Teraz stawia wyłącznie na adrenalinę, przez co wychodzą mu chłodne w odbiorze thrillery akcji. Pięknie sfilmowanej, owszem, ale to tyle, nie oferują nic ponad dreszczyk.
Denis Villeneuve nakręcił ostatnio kilka świetnych filmów (BR2049,
Arrival) i spokojnie aspiruje do przebicia Nolana, ale musiałbym nadrobić całą jego filmografię, żeby ich porównać. Póki co nie widziałem nic sprzed
Labiryntu, a
Wróg mi się nie podobał (za dużo symboliki i strasznie żółta kolorystyka mnie wymęczyły).
Pisanie o Zacku przy powyższych dwóch to dla mnie nieporozumienie. Nolan i Villeneuve to
twórcy, Snyder to
odtwórca, często bez grosza dystansu do materiału, którego adaptuje. Nawet swoje mocne strony potrafi marnować (sceny akcji w BvS), a jego jedyne dwa filmy, które uważam za naprawdę dobre, są dobre raczej ze względu świetny materiał źródłowy (
Watchmen), albo ze względu na producentów/scenarzystów (MoS - Nolan/Goyer), niż dzięki niemu.
Ale ja ogólnie mam specyficzne podejście, bo przy ocenie reżyserów kieruję się nie tylko poziomem ich filmów, ale również tym, jaką mają wizję kina, czym ono dla nich jest, jakie mają podejście do realizacji swoich filmów, a nawet tym, jak o nich opowiadają. Nie zgadzam się z gustem Nolana (np. nie trawię jego ukochanej
2001: Odysei kosmicznej), ale za całą resztę ma ode mnie ogromny szacunek i uważam go za jednego z najbystrzejszych ludzi w Hollywood. Uwielbiam oglądać materiały z realizacji jego filmów, słuchać/czytać wywiadów z nim, a gdy coś tłumaczy, to nawet sceny tak debilne jak starcie policji z armią Bane'a w TDKR wydają się niegłupie (przynajmniej do czasu, aż znów powtórzę film
). Tymczasem Snydera ani słuchać, ani czytać nie jestem w stanie, a często jak coś powie/napisze i spróbuje wytłumaczyć, to aż czoło mnie boli od częstego walenia w nie otwartą ręką.