Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Horizon: An American Saga - Chapter 1-2
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
[Obrazek: MEUEJOT_o.png]
"Miałem siedem lat i podczas urodzinowej imprezy zaproszono mnie do kina. Piękna sala, seans - Cinerama. Ekskluzywne siedzenia, nagle otwierają się kurtyny i rusza spektakularny film. How West was Won - Jak zdobyto Dziki Zachód. Pierwsza scena, która zapadła mi w pamięci to James Stewart płynący na kanu po masywnym jeziorze. Napotkał na swojej drodze osadników, ubranych w skóry z elementami piór z innymi historycznymi akcentami. Powiedziałem sobie wtedy, że chcę wiedzieć skąd ci ludzie tak naprawdę pochodzą, chcę takiego życia. Dosłownie przed osiemnastym rokiem życia zbudowałem chyba trzy wersje kanu i płynąłem nimi przez największe rzeki w stanach. To była idea wielkiej Ameryki, która była niczym ogrodem edenu biblijnym raju stworzonym przez Boga dla pierwszych ludzi. Przed wielkim ruchem pierwszych amerykańskich osadników. Wtedy tak naprawdę zakochałem się w Westernach. Kevin Costner"
Piękny epilog, który znakomicie oddaje ogólny dizajn i zamysł Horizon: An American Saga - epickiej podróży w nieznane dzikiego zachodu. Costner stworzył wymarzony list miłośny do ameryki z czasów pierwszych osadników, konfliktów międzykulturowych  w kraju praktycznie pozbawionym prawa. Ta epicka podróż składająca się z wielu płaszczyzn unikalnych w swoim opowiadaniu, które skradły moje serce już od pierwszych minut.  Jesteśmy wręcz wrzuceni w świat dzikiego zachodu, obserwujemy niczym duch zmagania się tych ludzi z trudami codziennego życia:
- Walki z Indianami tutaj pokłon, bo nigdy nie widziałem tak realistycznie sfilmowanej jatki z udziałem tych czerwonoskórych  tubylców, przez co wielokrotnie czułem niepokój a nawet wzruszenie takie to było prawdziwe i wstrząsające jednocześnie.
- Trudu ogólnego życia w tamtych czasach, gdzie wszystko jest niepewne i za każdym rogiem można stracić życie.
- Ciepła rodzinnego, miłości do drugiego człowieka w miejscu w którym nie powinno jej być.
Ta skakanka po różnych etapach życia dzikiego zachodu jest tak znakomicie i umiejętnie nakręcona, że poczułem się jak Costner podczas pierwszego seansu How West was Won a to w dzisiejszych standardach współczesnego kina to naprawdę wyjątkowa rzecz.  Mimo bitych trzech godzin nie odczułem ani razu zmęczenia i znużenia na tym epickim spektaklu. Wszyscy aktorzy zostali znakomicie wykorzystani  i dają z siebie wszystko. Naprawdę każda  najmniejsza rola wnosi coś wyjątkowego.
W szczególności Michael Rooker, dzięki któremu nawet śmiechłem a wejście Costnera jadącego w kierunku ekranu na tle przepięknego górskiego pejzażu  na zawsze zapadnie mi w pamięci. Koleś jest stworzony do takich ról, niesie ze sobą takiego powera, że głowa mała. Taka prosta dziesięciominutowa konwersacja a raczej monolog kowboja, któremu Costner odpowiada tak lub nie zmiotła mnie z kinowego fotela. Brawa dla scenarzystów i samego filmowca, który tak pięknie przeniósł swój filmowy sen na wielki ekran. Horizon to prawdziwy epicki western, coś naprawdę wyjątkowego i niespotykanego w dzisiejszych czasach. Dzięki Kevin za poświęcenie i danie mi takiego filmowego klejnotu. 9+/10
Czekam na więcej i wersje reżyserską, bo miejscami widać że wiele wątków zostało wyciętych.



Mi również bardzo się podobało (poziom Killers of the Flower Moon Scorsese i prawdopodobnie film roku na ten moment). Lubię westerny, lubię Costnera i uwielbiam eskapistyczne kino, które nie stara się mnie reformować na obecną modłę, co niestety w ostatnich latach zatruwa Hollywood i telewizję. Czyli otrzymałem wszystko to, czego oczekiwałem. Teoretycznie mógłbym się zgodzić z zarzutami, że brakuje tu konkretnej fabuły, jakiegoś głównego wątku, przez co całość wypada jak 3-godzinny pilot serialu o grupie bohaterów rozsianych po kraju (wrażenie to potęguje finałowy montaż zapowiadający "resztę sezonu"), ale gwiżdżę na to. Cieszę się, że Horyzont nie powstał jako serial tylko jako film, którego mogłem obejrzeć na dużym ekranie. Polubiłem (lub znienawidziłem) tych bohaterów, bardzo szybko wczułem się w klimat tych wydarzeń i w tamte czasy, nawet nie wiem kiedy minęły mi te 3 godziny, ale wiem na pewno, że chcę do tego świata wrócić na co najmniej drugie tyle (szczególnie, że część wątków jeszcze się nie zazębiła, losy kilkorga bohaterów pewnie przetną się dopiero w Rozdziale 2). Wzorowe aktorstwo, śliczne plenery, super muzyka i kilka trzymających w napięciu scen. Na minus - szkoda, że AR to nie 2,40:1, w dosłownie kilku ujęciach widoczne cgi, no i Costner umie tu w końcu pisać/czytać, czy nie? Bo ostatnia scena trochę się gryzie z jego pierwszą.

Amerykańskim i kilku polskim krytykom filmowych w tym przypadku pokazuję stanowcze:

[Obrazek: dZwTXa.gif]

Rozdział 2. ma mieć premierą tego samego dnia co nowy Obcy. Trzeba będzie wybrać, na który film wybrać się najpierw, ale na ten moment jestem za Kevinem.
(30-06-2024, 17:03)pred895 napisał(a): [ -> ]Czekam na więcej i wersje reżyserską, bo miejscami widać że wiele wątków zostało wyciętych.

Jaką wersję reżyserką, skoro będą jeszcze 3 części i pewnie tam znajdziesz to, czego Ci brakuje Big Grin

A do pochwał przyłączam się - świetne kino! Trzy godziny minęły jak godzina Marvela.
Przypuszczam, że w tej odsłonie wyleciało trochę z wątku Costnera. W jednej scenie ucieka z przypadkowo spotkaną dziewką z małym dzieckiem a w następnej sekwencji są już w pełnoprawnym związku. Mówią do siebie kochanie, żyją ze sobą ? Cały jakiś spisek aby ostatecznie go wydymać, ale na co ?
(04-07-2024, 19:36)pred895 napisał(a): [ -> ]Cały jakiś spisek aby ostatecznie go wydymać, ale na co ?

Jaki spisek? Laska po prostu puściła się z innym.
Wyglądało to na coś innego niż zwykły skok w bok, zwłaszcza że typas nieźle jej przypier... grożąc że ma szybciej ogarnąć temat. A jaki to chugo wie. Co nie zmienia faktu, że Kevin dostarczył i teraz myśląc o Westernie mam przed oczami Bez przebaczenia i Horizon.
Musisz obejrzeć ten film drugi raz widzę. Wszystko jest proste jak budowa cepa Smile
(04-07-2024, 19:36)pred895 napisał(a): [ -> ]Przypuszczam, że w tej odsłonie wyleciało trochę z wątku Costnera. W jednej scenie ucieka z przypadkowo spotkaną dziewką z małym dzieckiem a w następnej sekwencji są już w pełnoprawnym związku.
Nie sądzę aby coś tutaj wyleciało, Costner po prostu (nie tylko w przypadku tego wątku) bardzo szybko posuwa akcję do przodu niekoniecznie pokazując to od razu widzowi. Costner ucieka z dziewczyną, później obserwują starszego braciszka ze wzgórza, a gdy widzimy ich następnym razem jest to X tygodni/ miesięcy później, ona ma już kochanka, z którym chce spieprzać i tyle. Nie widzę tu ani dziury, którą należałoby dopowiadać, ani materiału na wersję rozszerzoną. Tak, jak napisał @Mefisto, może dowiemy się więcej w kolejnej(kolejnych?) części.

Cześć druga potrwa 164 minuty.
Stron: 1 2 3