Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Muzyka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Fajnie, że padła tutaj nazwa kultowego już Boards of Canada. Nawet ich powrót w 2013 był super rzeczą z pogranicza ambientu i folktroniki. Jako, że staram się eksplorować głównie naokoło indie rockową muzykę, zawsze żałuję, że tylko pobieżnie sięgam po dźwięki z szeroko pojętego elektro, a dzieją się tam rzeczy dużo ciekawsze i bardziej kreatywne niż na płytach Jarre'a czy Oldfielda Wink Tutaj kilka oklepanych tematów z lat zerowych chociażby:











Pan Anatol przypomniał mi, że ze szkolnictwem muzycznym nie jest dobrze, w tym sensie iż jest nastawione głównie na produkowanie wykonawców/odtwórców, coś jak...
[Obrazek: Idol1.jpg?fit=1181%2C753&ssl=1]

Czy Strawiński trafia w gust fanów Bacha? Niekoniecznie  Tongue
Przypomina to trochę sytuację, "Knife-Edge" Emerson, Lake & Palmer




Czyli:
[Obrazek: Stone_skimming_-Patagonia-9Mar2010.jpg]
Ślizgamy się po powierzchni Big Grin
[Obrazek: OIP.ffo2CObelBjGxMKzfjzutAAAAA?pid=Api&rs=1]

Zamiast dać nura:




Händel i Vivaldi są tutaj smakowitą przystawką  Heart
A właśnie, jest znakomite nagranie Glenna Goulda:




Chwilowo niestety wyprzedane z tego co widzę. W Empiku tylko mp3, więc kiszka:
https://www.empik.com/haendel-suites-for-harpsichord-nos-1-4-hwv-426-429,p1228691711,ebooki-i-mp3-p

Polecam też "Kolację na cztery ręce" - wyborna zabawa:




Ethan rozbudził mój apatyt na ciekawe i kreatywne rzeczy... a potem zapodał "mechaniczną sieczkę" jak w "Everyday"  Tongue

Ciekawa i kreatywna aranżacja w znakomitym utworze wyglada tak:


No właśnie, nie do końca sieczkę Smile Jak w sumie fajnie zauważa znajomy w recenzji płyty Willnera, z której pochodzi rzeczony fragment:

"Reguła trzech planów: stosowana z żelazną konsekwencją. Beat bije po oczach, ale jakby odklejał się od głównej treści utworu, idzie swoją krętą ścieżką. Co innego melodyczny szkielet. The Field konsekwentnie korzysta z zapętlania krótkich sampli przez kilka (do dziesięciu) sekund by zaraz zastąpić je kolejnym dopełniającym się loopem. To jest minimalny cykl, jakim się w utworze posługuje, ale zwykle te cykle wypełnia przynajmniej trzema odcinkami. Wzorowym przykładem jest otwierający płytę „Over The Ice”. Okres zawiera długi, instrumentalny wyłącznie fragment oraz dwie podobne do siebie pętle złożone z jednej wyśpiewanej samogłoski, urwanej „e” lub „i”. Te cykle po kilkukrontym powtórzeniu przecina inny moduł, który w zamyśle jest odpowiedzią na poprzedni schemat. Znowu kilkukrotne jego odtworzenie i powrót do początkowych dźwięków. To wszystko na planie drugim, trzeci służy dopowiedzeniu poprzedniego poprzez syntezatorowe wstawki, perkusję, zrobienie miejsca na zazębienie się cykli. (mowa tu oczywiście o całej płycie, nie tylko omawianym utworze)."

A o samym Everyday: "...Na papierze być może cały zamysł wypada blado, ale wystarczy posłuchać bardziej tanecznych „The Little Heart Beats So Fast” lub „Everday”, by zrozumieć kreatywność The Field. W tym ostatnim, na wysokości 2:38, Willner na chwilę wprowadza krótki sample wokalu, zwiastujący przejście w stan tanecznej ekstazy. I rzeczywiście przez kilka chwil wydaje się jakbyśmy trafili na parkiet dobrego klubu, ale to tylko złudzenie, dyskotekowy beat wtapia się w drobiazgową filozofię utworu. Ce n’est pas Mylo. „From Here We Go Sublime” jest albumem w tym sensie różnorodnym, że ani na moment nie popada w bezmyślny autoplagiat. Tworzy całość i takiego samego holistycznego podejścia oczekuje od słuchacza, testując jego cierpliwość w dziesięciominutowym, polarnym „The Deal” czy też sprawdzając jego wytrzymałość w tytułowym closerze, brzmiącym jak brudna, zawieszająca się w odtwarzaczu płyty"

Plus jeszcze fragment recenzji na Porcysie: "Dresiarska potrzeba rytmu i prostoty godzi się tutaj z naszymi gustami wysublimowanymi, jak to niektórzy jeszcze mówią niezależnymi, z chęcią posłuchania w jakimkolwiek sensie MBV no i właśnie from here we go sublime".

Nie będę bronił konwencji (chociaż Kompakt czy Ninja Tune nie wydają przypadkowych rzeczy spod znaku vanbuurenowego umca-umca Wink ), ale warto pochylić się chociażby nad koncertem Alexa na Offie w 2009 roku, który był dla ludzi siedzących w temacie muzyki elektronicznej, przeżyciem pokoleniowym Wink Gdzieś gdzie zmęczenie po całodniowym bieganiu między scenami spotyka żegnająca się z nami noc





Czymś czym dla mnie był rok wcześniej koncert Caribou w Mysłowicach, w czasach gdy Dan dzielił po równo parkiet z psychodelicznością stricte rockowego składu.
Hal napisał:
Daras, co prawda masz już wszystko co chciałeś, ale nie wiedziałeś, że chcesz Bacha, i tu ja przychodzę z pomocą Tongue  

Nie napiszę, że z Bachem jestem za pan brat, ale coś trzymam teraz w ręku: „Przeboje Muzyki Klasycznej”, Polskie Nagrania, 1992. To pierwsza w kolekcji płyta CD, od której zacząłem zbieractwo tego gatunku. Oczywiście krążek zawiera Badienerie z Suity h – moll BWV 1067 oraz Siciliane z Sonaty na flet i klawesyn ES – dur BWV 1031. Smile

Hal napisał:
Bach jest tutaj takim fundamentem, dzięki któremu możemy zapuszczać się w różne rejony nie tracą gruntu pod nogami - wszyscy wielcy kompozytorzy uczyli się od Bacha …

Coś jest na rzeczy.

Cytat:
Zawsze młodzieży mówię, że żeby odnieść sukces to na początku kariery trzeba się koniecznie związać z jakimś porządnym nazwiskiem. Tak powstała piosenka...
Zbigniew Wodecki





A to wersja specjalnie dla Pana Anatola w ramach retrospekcji. Wink Tą szkołą muzyczną kolega mnie nieco zaskoczył i za wypowiedź z poprzedniej strony przyznaję punkcik reputacyjny.





P.S.
Własnie nauczyłem się wklejać ikony zajawek z You Tube. Wcześniej wstawiałem tylko linki. Brawo ja!
Nie wiem, czym w moim poście przypomniałem Halowi, że coś jest nie tak ze szkolnictwem muzycznym; nie rozumiem też, pomimo użycia schematów i materiałów ikonograficznych, czemu Strawiński (czy w sumie także Emerson, Lake & Palmer) ślizga się po powierzchni. Jeśli Hal jest w takim samym stopniu fanem Bacha, jak Star Wars, to lepiej nie będę się kłócił. Wink Z fanami muzyki barokowej, a często także romantycznej, jest to doprawdy wyzwanie. Zamiast tego rzucę więc kolejny kontekst Bachowski, może przypadnie do gustu fanom Bacha, a może nie. Wink



Po odsłuchaniu chciałem wejść w podobne klimaty i wrzucić coś z polskiej klasyki filmowej, jak np. „Do widzenia, do jutra” (1960) czy „Niewinni czarodzieje” (1960) z muzyką Krzysztofa Komedy. Ale nie poszedłem na łatwiznę. Wink Jako, że grałem trochę klasycznie na gitarze...





P.S.
Być może całość przypadnie do gustu założycielowi tego wątku. Wszak mamy tu również „harmonijkę”. Smile  
Słuchając z przyjemnością wybijałem synkopę, tak dla zabawy. Nauczył mnie tego zaprzyjaźniony muzyk.

EDIT:
Na dobranoc.

Hal napisał:
Daras, co prawda masz już wszystko co chciałeś, ale nie wiedziałeś, że chcesz Bacha, i tu ja przychodzę z pomocą  Tongue    

Cały czas się uczę. Cool



Mam nadzieję, że Pan Anatol się nie gniewa, już tłumaczę skąd moje skojarzenia.
Napisałem kilka postów wcześniej:
[...]zdumiewające niekiedy efekty nauki gry na instrumentach u najmłodszych, jednak większość tych dzieciaków później znika ze sceny gdy podrosną[...]

Co czytam, kilka dni później:
[...]zrezygnowałem z kariery muzycznej, którą sobie przez pewien czas obmyślałem, w związku z czym troszeczkę wycofałem się z regularnego słuchania i poznawania klasyki. Po drugie, znalazłem sobie inne hobby[...]


Zabrzmiało to nieciekawie.
W żadnym wypadku nie oceniam Pana Anatola, bo go nie znam i nie znam też pełnego kontekstu jego wypowiedzi.
Mam jednak wrażenie, że szczytem marzeń pedagogów muzycznych jest to, by ich wychowanek wygrał jakiś konkurs, najlepiej im. Fryderyka Chopina.

Nie wiem czy można w szkole zaszczepić miłość do muzyki, czy znowu to geny decydują?

Wiem, że miłosnicy Bacha nie wyobrażają sobie życia, bez jego twórczości, a jego twórczość przetrwała właśnie dzięki nim.
Faktycznie, niektórzy są jak jak fani Slayera i lepiej z nimi nie zadzierać Big Grin







Odnośnie "Knife-Edge" Emerson, Lake & Palmer i ślizgania się.
Chodziło konkretnie o ten fragment (3:22):
https://youtu.be/XwIehM-x6kA?t=202
Czyli to:



To jest miłe, ale powierzchowne. Zamiast cytować lepiej uchwycić ducha.
Strawiński to oczywiście inny poziom, ale...
https://youtu.be/baTaWqLRcZY

Wracając do edukacji, Waldemar Malicki prowadził serię koncertów "na wesoło", w których przybliżał szerszej publiczności klasykę, niestety nie przepada za Bachem i jak już o nim wspomniał to porównał do sampli i pętli, a niech go gęś kopnie  Big Grin
Ethan podtrzymuję co napisałem, dałeś mi w tych recenzjach tyle amunicji, że mógłbym rozpocząć nalot dywanowy z "Dresiarską potrzebą rytmu i prostoty" na czele  Tongue
Na szczęście wyrosłem z tego, zwrócę tylko uwagę iż "Bohemian Rhapsody" jest o ponad minutę krótsze i nie musi czekać aż zazębią się cykle pętli  Tongue





Daras jak polubiłeś sycylijskie klimaty, to jest ładna wersja fortepianowa:



I bardzo podobna w Sonacie c-moll  BWV 1017



No i Vivaldi się obrazi jak nie zapodam:


Nie gniewam się, nie jestem obrażalski. Wink Ze mną nie było do końca tak, po pierwsze nigdy nie byłem specjalnie wybitny w graniu. Wink Chodziłem do klasy fortepianu, całkiem nieźle mi szło (i nadal nieźle mi idzie, jeszcze nie zapomniałem, choć rzadko ćwiczę), ale zupełnie nie na poziomie "konkursowym", przypuszczam, że nawet miałbym problem z dostaniem się do szkoły II stopnia. A zęby ostrzyłem sobie pewien czas na karierę dyrygenta, ale doszedłem do wniosku, że zupełnie mi nie odpowiada muzyczne środowisko, więc teraz porabiam co innego - chyba dobrze wyszło. Nie mówię też, że Twoje oskarżenia w stosunku do edukacji muzycznej są zupełnie bezpodstawne - ja chodziłem tylko do szkoły I stopnia, i to raczej prowincjonalnej, więc u nas raczej był luz. Smile
Najzwyczajniej w świecie zapomniałem o specyficznym gatunku muzycznym, któremu hołdowałem przez jakieś dwie dekady lat. Pod koniec lat 70 – tych poznałem kilku Cyganów, a z jednym miałem dość bliskie kontakty. Przy okazji pochwalę się, że podczas łowów z aparatem typu Zenit, „przyłapałem” w lesie kotlarzy. Nie zaoponowali oni abym w cieple płomieni ogniska wykonał kilka niepozowanych fotek. Ale do brzegu.

W Polsce wydano na BD przepięknie wymalowany obraz pt. „Papusza” (2013). Film gorąco polecam nie tylko polskim Romom!





Niestety, nie ma w sieci fragmentu z aresztu. Choćby dla tej sceny warto kupić krążek. Ukazuje ona w jaki sposób poprzez muzykę można odnieść moralne zwycięstwo nad dyktatem. Uzbrojeni policjanci mogli okazać jedynie wściekłość, tym samym absolutną bezradność wobec Romów.
Nie będę kruszył kopii, ani tez rozdzierał szat jeżeli chodzi o the Field, ale uważam, że jednak nie miałbyś argumentów przeciw, tylko raczej uprzedzenia jako słuchacz Wink Mógłbym również odbić piłeczkę i przejechać się po rockowej patetyczności samego Bohemian Rhapsody czy po pompatyczności twórczości ELP, ale nie o to chodzi. Zresztą jako osoba stojąca trochę z boku dokonań the Field zakończę cytatem z fajnego podsumowania muzyki elektronicznej lat zerowych:

"Prężna działalność nieortodoksyjnych i otwartych na popową wrażliwość labeli techno takich, jak Kompakt czy Get Physical, była kolejnym czynnikiem ułatwiającym muzyce tanecznej infiltrację środowisk indie. Recepcja albumu „From Here We Go Sublime” The Field w środowiskach niezależnego rocka była chyba symbolicznym znakiem nowych czasów, w których narracja repetycyjnych pętli została ostatecznie uznana za nośnik estetycznych uniesień, a używana dawniej przy opisie muzyki tanecznej pogardliwa retoryka „tępych bitów” i „bezmyślnej sieczki” stała się reliktem przeszłości".

Całość tekstu o muzyce elektro lat 2000-2009 podlinkuje za chwilę. Odnajdziemy tam m.in. kilka słów o hauntologii, o której pisał Pan Anatol

http://www.screenagers.pl/index.php?service=xtras&action=show&id=221

Tak jak wspomniałem, sam tylko minimalnie liżę te elektro brzmienia, natomiast jako, że HAL postanowił wyprowadzić cios Bohemianem to ja wyprowadzę lewy sierpowy ulubionym fragmentem z Eye Contact.





Tutaj mamy najlepszy przykład, że długość trwania nie musi irytować przesadnością formy.

Potem jeszcze kilka razy sie pochyliłem nad rzeczami elektro i naokoło elektro. Najpierw nad witch housem, potem nad twórczością Forest Swords. Polubiłem też synthpopy od wytwórni Italians Do It Better



Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14