Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Oglądamy filmy z kolekcji...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Co do Aquamana: Kuter ukradła Mera, gdy główny bohater był wyłączony z akcji i trzeba go było gdzieś odłożyć Tongue

Też ostatnio oglądałem - taki Flash Gordon pod wodą, z problemami, to fakt, ale wciąż niezły. 7/10.
Jak na dzisiejsze czasy zaskakująco dobre dodatki na płycie.
Więcej w recenzji
Mogła go dowiązać do pleców i płynąć z nim, w końcu są supersilni i nie mogą utonąć nawet podczas snu. Tongue
(12-06-2019, 10:37)Gieferg napisał(a): [ -> ]Batman Blu-ray/Frączak VHS - trudno tu dodać cokolwiek, od 1991 jeden z moich ulubionych filmów i to się nigdy nie zmieni. 10/10
Dygresyjka. „Batman” (1989) to bodajże jedyny film jaki oglądałem w kinie o facetach fruwających w rajtuzach. Wygląda również na to, że jedyny z tego gatunku zasilający moją kolekcję BD. Kupiłem go wyłącznie dla genialnego J. Nicholsona. Po prostu mistrzostwo świata! Tytuł polecam wszystkim - nawet osobom stroniącym od tego typu produkcji.

Dziwi mnie niezbyt imponująca nota na Filmweb. Z uwagi na ekscentrycznego Jokera przyznaję 9 / 10.
Daras, a Mrocznego Rycerza od Nolana oglądałeś?
Ha, przezornie napisałem w ostatnim poście, że „Batman” (1989) to bodajże jedyny film jaki zaliczyłem o facetach w rajtuzach. Ale przypomniałeś mi, że stały bywalec mojego kina przyniósł na projekcję własną płytkę i jakby wymusił obejrzenie „Mrocznego rycerza”. Będę szczery. Nie za bardzo pamiętam przebieg całej fabuły (minęły lata). Jednak mimo wszystko „Rycerza” kojarzę jako obraz poważny i podszyty filozofią (?). Kumpel uważa film za arcydzieło gatunku.
Dla mnie SF (itp.) to przede wszystkim obrazy typu „Człowiek z magicznym pudełkiem” (2017) czy „Wojna światów – następne stulecie” (1981). Przy czym nie unikam na siłę lżejszych tytułów.
O „Mrocznym rycerzu” złego słowa nie napiszę, choćby z uwagi na tragiczne okoliczności związane z głównym bohaterem.

Przy okazji słówko wyjaśnienia. „Batmanowi” (1989) przyznałem wysoką notę za kreację Nicholsona. W mojej prywatnej opinii to najbardziej szalona rola aktora, ale zapewne nie znam jego całej filmografii. I te 9 / 10 to taki Darasowy „Oscar wręczony” Jokerowi, a mniej holistyczna ocena produkcji. Wink Trochę to dziwne, ale wolałem kwestię doprecyzować.

EDIT:
A ty jak punktujesz Nolana i dlaczego tak wysoko? Wink
Wings of Desire (Blu) - rozumiem teraz co Misft miał na myśli mówiąc o transferze, ale dało się obejrzeć. Film oczywiście świetny, fajne tempo, klimat (zwłaszcza to zderzenie realiów) i koncept. Choć Bruno Ganza wolałem w American Friend. 8/10

The Sopranos Complete Series (Blu) - nie wiem który to już raz (piąty? szósty?). Nadal pozostaje dla mnie niezniszczalną matrycą nowoczesnego serialu. Scenariusz, character development to czyste złoto. Zatrzęsienie cudownie napisanych i zagranych ról kobiecych. Obłędna muzyka. Oczywiście kocham The Wire i są prawie na tym samym miejscu, ale jednak to Sopranos o włos wygrywa. Takiego serialu nie było wcześniej i nie było potem. A jak słyszę porównania Breaking Bad do Sopranos to tylko uśmiecham sie z politowaniem. Nope. Not even close. 10/10

Winter Light (Blu) - to mój ulubiony film z "trylogii". Nie przegadany i nie przeładowany psychologicznym mumbo-jumbo, jakie Bergman od czasu do czasu lubi zaserwować. Cudownie zimny i depresyjny, a szczytowa forma Bergmana trwa. I oczywiście Gunnar Bjornstrand. 9/10

The Killing of The Sacred Deer (Blu) - Kolejny tytuł z dłuuugiej (miejscami porośniętej pajęczynami) wishlisty. Intrygujący pomysł, choć sama konkluzja pozostawia trochę do życzenia. Ale na pewno interesujący i na swój sposób oryginalny. Niestety Nicole Kidman mnie nie przekonała, Colin Farrell spoko, natomiast Barry Keoghan zrobił na mnie największe wrażenie. 7/10

i niejako w temacie (Lanthimos):

The Favourite (Blu) - niebanalnie zrealizowany film, ze świetnym scenariuszem, kapitalnymi zdjęciami i niesamowitą, oryginalną muzyką, aktorsko doskonały. Całości może zabrakło tego pierwiastka, który zachęciłby mnie do szybkiego obejrzenia tego ponownie, niemniej na pewno się to stanie za jakiś czas. 8,5/10
„Bez znieczulania” (1978) oglądałem wielokrotnie, ale wczoraj pierwszy raz po rekonstrukcji cyfrowej. O takim filmie można pisać i pisać. No cóż, przezornie narzucę sobie dyscyplinę i jedynie w punktach odnotuję kluczowe kwestie.

1. Wajda w sposób niezwykle sugestywny ukazał upadek człowieka wykształconego oraz powszechnie poważanego. W mojej ocenie dawne mechanizmy intryg przetrwały próbę czasu. Ba, współcześnie uderzają one jeszcze mocniej, czyniąc osamotnioną jednostkę całkowicie bezbronną.

2. Epizod ze studentami może wydać się młodemu pokoleniu przerysowany. Przecież raczkująca inteligencja musiała być w rzeczywistości inna, nie taka „Ąąą” / „Ęęę”. Czy na pewno inna? Nie! Tamto pokolenie dokładnie tak, jak na filmie Wajdy, wyrażało siebie, a ja Daras mogłem określone zachowania obserwować. Żacy raczej nie schodzili poniżej określonego poziomu.

3. Jedną z najmocniejszych stron „Bez znieczulenia” są perfekcyjne dialogi! Kurna, kilku z nich warto słuchać niczym mantrę. Jednak w dobie produkcji lekkich i często wulgarnych, wajdowskie konwersacje mogą stanowić kłopot interpretacyjny. No bo jak można przedstawić swoje racje bez „K” tudzież „Ch”? O co tu chodzi? Przecież ja (Janusz) inaczej nie potrafię.

4. Scenę ukazującą pogawędkę głównego bohatera (Z. Zapasiewicza) z odstawionym na boczny tor Brońskim (R. Wilhelmim) uważam za kultową. Ludzie, majstersztyk! Jeśli ktoś oglądał „Karierę Nikodema Dyzmy” (1980), to uzna przytoczony fragment za „zajawkę” znakomitego serialu J. Rybkowskiego i M. Nowickiego.

Czy zawsze można liczyć na przyjaciół? A co z rodziną, z najbliższymi? A może „niezależny” sąd okaże sprawiedliwość (genialne sceny)? Jak powinien postąpić przyzwoity obywatel, dla którego zasady są ważne tyleż co honor?

O rety. Mógłbym pisać i pisać. Ale dość! Obiecałem sobie dyscyplinę.

Czy znajdą się tu miłośnicy kina chcący obejrzeć dojrzały obraz Andrzeja Wajdy? Mam obawy, że… Nie, nie dokończę. Chyba po prostu nie wiem. Natomiast wiem, iż oddalamy się od kina „moralnego niepokoju”, gdyż określone wartości sukcesywnie ulegają degradacji.

To chyba ostatni film, o którym chciałem przypomnieć filmożercom przed wakacjami. 7,5 / 10.

EDIT:
Przepraszam, ale pożera mnie ludzka ciekawość: czy jest na forum choć jedna osoba, która oglądała „Bez znieczulenia”? Proszę (choćby) o hasłowy wpis.
Red Sniper  - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Rosyjska superprodukcja, teoretycznie o oblężeniu Sewastopola w czasie WWII - tytuł oryginalny to "Bitva za Sevastopol". W praktyce poświęcono temu wydarzeniu mniej niż połowę filmu. To głównie historia Ludmiły Pawliczenko – która służyła jako strzelec wyborowy. Poznajemy jej losy w czasie całej wojny. Jej "sukcesy zawodowe" niestety nie szły w parze z osobistymi. Mamy więc dramat kobiety która traci na wojnie większość bliskich jej osób. Wojna jest tu jedynie tłem do opowiedzenia historii Ludmiły. Nie jest to więc kino typowo wojenne, ale ja obejrzałem je z dużym zainteresowaniem. Pod względem realizacji, produkcja stoi na bardzo dobrym poziomie. Dobra scenografia, kostiumy i przyzwoite CGI. Ocena 7/10.

Shawshank redemption - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Ten film po prostu nie może się znudzić. Za każdym razem tak samo zachwyca, praktycznie pod każdym względem. Szkoda, że teraz w Hollywood nie robią takich produkcji... Ocena 10/10.

Iron Sky (director's cut) - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Wersja reżyserska dużo lepsza od kinowej. Świetny pomysł na scenariusz i całkiem dobrze zrealizowany. Specyficzny humor, bardzo dobrze pomyślane  postaci. Ogląda się to bardzo przyjemnie. Pomimo skromnego budżetu, film pod względem wizualnym prezentuje się naprawdę dobrze. Obraz i dźwięk na bardzo przyzwoitym poziomie. Ocena 8/10.

L.A. Confidential - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Powracam do tego filmu regularnie. Znakomity scenariusz. Szkoda, że obecnie nie "kręcą" już tak dobrych kryminałów. Aktorstwo na bardzo wysokim poziomie. Mimo wielu powtórek, za każdym razem zachwyca, przede wszystkim świetną wielowątkowa historią. Obraz i dźwięk w porządku, bez rewelacji. Ocena 10/10.

Overlord - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Trochę dziwny i nierówny film. Nie jest to stricte kino wojenne. Nie jest to też film o zombie, czego można by się spodziewać po przeczytaniu opisu i obejrzeniu zwiastuna. To jest właśnie problem tego filmu. Pomieszanie gatunków filmowych utrudnia odbiór. Patrząc na niego przez pryzmat kina wojennego, to zachowanie głównego bohatera jest chwilami wręcz głupie,  wojska niemieckie zachowują się opieszale (delikatnie rzecz ujmując) i generalnie to nie wiedzą co się dzieje na lokalizacji, którą mają bronić.  Gdyby film poszedł stricte w klimaty znane z gry Wolfenstein (na co się trochę zapowiadało i na co liczyłem), to na odstępstwa od realizmu można by przymknąć oko. Twórcy jednak usiłują co chwila wyprowadzić film na tory kina wojennego i wszystkie niedociągnięcia fabuły zaczynają przeszkadzać. Na plus można zaliczyć całą stronę techniczna i realizatorską. Mundury, uzbrojenie, scenografia, a nawet CGI. Obraz i dźwięk bardzo dobry. W sumie to jednak trochę zmarnowano potencjał tkwiący w historii. Ocena 6/10.

Glengarry Glen Ross - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy).  Pierwsze podejście do filmu. Zobaczyłem go w kolekcji jednego z Forumowiczów, przeczytałem kilka recenzji i zaryzykowałem zakup. Znakomite kino. Cała fabuła oparta w zasadzie na dialogach, ale za to jakich! Aktorstwo pierwsza klasa, zwłaszcza Al Pacino i Jack Lemmon. Tematyka jak najbardziej aktualna w naszych czasach. Film zapada w pamięć i już planuje powtórkę. Ocena 9,5/10.

War Games - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Bardzo fajne kino z lat 80-tych.Historyjka nieco naiwna, ale całość ogląda się bardzo przyjemnie. Obraz i dźwięk bez rewelacji. Ocena:7,5/10.

Eternal Zero - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Bardzo dobre kino wojenne i w dodatku japońskie. Dobry pomysł na opowiedzenie (w co prawda dużym skrócie) przebiegu WWII na Pacyfiku z punktu widzenia japońskiego pilota. Przy okazji, przedstawienie genezy powstania koncepcji ataków kamikadze. Wizualnie film jest bardzo przyzwoity, choć nie ma tu rozmachu w stylu Pearl Harbor Baya. Warto obejrzeć choćby dla samej historii. Ocena 8/10.

The french connection - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy). Chyba najlepszy film Friedkina. Znakomita historia. Świetne aktorstwo Gena Hackmana i  Roya Scheidera. Zdjęcia, muzyka  wszystko na najwyższym poziomie. Jeden z absolutnie najważniejszych (obok Dirty Harry) filmów o tematyce "policyjnej" lat 70-tych. Wracam do niego regularnie. Obraz bardzo ziarnisty (jak dla mnie plus), dźwięk w miarę OK. Ocena 10/10.

Sorcerer  - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy) - kolejny film Friedkina. Trochę pechowa produkcja. Olbrzymi rozmach realizacyjny. Dobry scenariusz (to w sumie ramake "Wages of Fear"). Aktorzy dobrze dobrani - zwłaszcza Roy Scheider . Świetne są zdjęcia i muzyka autorstwa Tangerine Dream. To do czego można się przyczepić, to nie do końca trafione proporcje pomiędzy czasem jaki poświęcono na przedstawienie poszczególnych bohaterów, a samą ich podróżą przez dżunglę. Produkcja miała pecha mieć premierę niespełna miesiąc po  Gwiezdnych Wojnach – Nowej Nadziei – w box office  wypadłą słabo. Z perspektywy czasu film jednak zyskuje. Uznanie budzi fakt, że to co widzimy na ekranie to nie żadne CGI, a prawdziwe ciężarówki,  prawdziwa dżungla. Remaster filmu, jak dla mnie udany.  Ocena 8/10.

Snowpiercer  - (BD, oryginalna ścieżka audio plus napisy) . Bardzo udane kino s-f. Mangi nie znam, ale scenariusz jest dobry.  Realizacja – pierwsza klasa. Świetna scenografia, kostiumy i charakteryzacja. Widać doskonale różnice społeczne w zależności od oddalenia wagonów od lokomotywy. CGI w porządku i co najważniejsze nienachalne - pomaga opowiedzieć historię.  Obsada dobrze dobrana. Miło zobaczyć Chris Evansa nie biegającego z tarczą w barwach flagi USA. Ocena 9/10.
The Silence (Milczenie) - Ingmar Bergman (BD) Ten tytuł z trylogii lubię najmniej. Niby są wszystkie potrzebne składniki, fajny setup, zdjęcia, dobry scenariusz, ale za każdym razem coś mnie odrzuca w tym filmie. Nie wiem, chyba, aktorsko mnie nie przekonuje zwłaszcza rola Ester. 7/10

The Virgin Spring (Źródło) – Ingmar Bergman (BD) Średniowieczny Krótki film o zabijaniu Wink Świetny, mroczny i w swoim czasie pewnie szokujący. Chyba najbardziej zupełnym brakiem moralizatorskiego zacięcia. 9/10

Faworyta dała mi impuls, więc idąc za ciosem:

Dogtooth (Kieł) – Yorgos Lanthimos (BD) Ten film czekał na projekcję lata. No i się doczekał. Mimo, że W sumie czegoś podobnego się spodziewałem to i tak był zaskakujący. Fajny scenariusz i jeszcze lepsza egzekucja. Zagrany moim zdaniem genialnie. Mimo pojechanej koncepcji ustrzegł się pułapki, w która w wpadł The Lobster i nie sprawaił wrażenia udziwnionego na siłę. 8/10

The Lobster (Lobster) – Yorgos Lanthimos (BD) ... bo Lobster niestety taki się wydawał. W sumie nie lubię tak przegiętych konceptów, bo rzadko kiedy ktoś potrafi je udźwignać, żeby nie stały się karykaturalne i groteskowe. Tak się nietety stało w tym przypadku. Ma fajne elementy, spoko zdjęcia i fajne aktorstwo. Ale cała fabuła była po prostu ciężkostrawna (albo po prostu źle pokazana) 6/10

The Seventh Seal (Siódma Pieczęć) – Ingmar Bergman (BD) Bargman zadaje tu same najważniejsze pytania i w sumie w bardzo bezpośredni (jak na niego) sposób. Zapadjące w pamieć obrazy, świetne aktorstwo i zdjęcia oraz unikatowy klimat. Nie będę oryginalny mówiąc, że to jego najlepszy film. 10/10

One, Two, Three (Raz, Dwa, Trzy) – Billy Wilder (BD) Wilder to geniusz. Na ten film można patrzeć jak na zamykający najlepszy okres jego twórczości, albo owierający ten późniejszy – trochę słabszy. Dla mnie chyba to drugie. Błyskotliwością i lekkością rzeczywiście ustępuje poprzedzającym hitom Some Like It Hit i The Apartment. To jednak nadal znakomity film. Nawet po tylu latach humor zaskakuje aktualnością. Ale wiadomo, Wilder to mistrz gatunku, więc tu nie ma się co dziwić. 7/10
Coraz chętniej tu zaglądam i bardzo odpowiada mi formuła: recenzje filmów – minimum komentarzy „przypadkowych” gości. Wink Jednak pozwolę sobie na dygresję. Czy mogliby koledzy dodatkowo podawać przyjęte w Polsce tytuły filmów zagranicznych? Osoby niedostatecznie znające język angielski zapewne będą ukontentowane, a ja do takich należę. Blush

EDIT:
Bender, dzięki. Smile