Filmozercy.com | Forum

Pełna wersja: Oglądamy filmy z kolekcji...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cameron praktycznie od początku kariery montował swoje filmy (choć dopiero od Titanica jego nazwisko oficjalnie widnieje w tyłówce pod napisem "Edited by"), stąd charakterystyczny "flow" jego dzieł.
Podoba mi się u niego to, że najlepsze pod względem scen akcji zostawia na koniec. O ile duża część reżyserów "wyprztykuje" się z pomysłów w połowie, serwując mało angażujący finał, który nie dorównuje spektakularnością wcześniejszym sekwencjom, to pomysłodawca Terminatora konstruuje trzeci akt iście wybuchowo, by przyćmić wcześniejsze osiągnięcia. Trzy następujące po sobie kaskady scen akcji - w przypadku True Lies mamy rozróbę na wyspie opanowanej przez terrorystów, pościg na moście + Harriery, Arnold w Harrierze + wieżowiec.
Z Prawdziwych kłamstw moją ulubioną sceną akcji jest rozwałka w hotelowej łazience, w której stosuje zabieg montażowy polegający na spowolnieniu ruchu (takie nieinwazyjne slow mo), tuż przed decydującym starciem adwersarzy. To jeden ze znaków rozpoznawczych stylu Camerona, który do perfekcji opanował go w T2 (pojedynek terminatorów w korytarzu galerii, którzy "osaczają" Johna Connora).

(08-01-2021, 11:58)Juby napisał(a): [ -> ]True Lies, Speed, Leon - rok 1994 był świetny dla kina akcji.

Jeszcze Strażnik czasu, Ucieczka gangstera (remake filmu z 1972), Dzika rzeka, Strefa zrzutu, Stan zagrożenia, Eksplozja, Kolonia karna, Specjalista, Na zabójczej ziemi, Gliniarz z Beverly Hills 3, Uliczny wojownik, Na granicy ryzyka.
Nie wszystkie były udane i nie wszystkie odniosły komercyjny sukces. Ale wszystkie były wyświetlane w kinach (także w Polsce). Wtedy praktycznie każda wytwórnia filmowa miała w ofercie przynajmniej jeden actioner w roku. To pokazuje jak bardzo popularnym gatunkiem było kino akcji w latach 90-tych. Złote czasy.
(08-01-2021, 12:27)Mister Tadeo napisał(a): [ -> ]Z Prawdziwych kłamstw moją ulubioną sceną akcji jest rozwałka w hotelowej łazience, w której stosuje zabieg montażowy polegający na spowolnieniu ruchu (takie nieinwazyjne slow mo), tuż przed decydującym starciem adwersarzy. To jeden ze znaków rozpoznawczych stylu Camerona, który do perfekcji opanował go w T2 (pojedynek terminatorów w korytarzu galerii, którzy "osaczają" Johna Connora).

To samo było w pierwszym Terminatorze. Spowolnienie w momencie, w którym Sarah upuszcza butelkę ze stołu i powrót do normalnego tempa przy pierwszym wystrzale. Do tego pojedyncze białe klatki wstawiane przy wystrzałach, a także przy ciosie Jamie Lee Curtis wymierzonym w Arniego.
Moją ulubioną sekwencją akcji chyba jest pościg w finale. Ujęcia odrzutowców unikających strzałów z bazooki - masarka! Film kładzie widowiskowością każdy blockbuster z 2020 roku (czyt. wszystkie trzy). Tongue

(08-01-2021, 12:27)Mister Tadeo napisał(a): [ -> ]Jeszcze Strażnik czasu, Ucieczka gangstera (remake filmu z 1972), Dzika rzeka, Strefa zrzutu, Stan zagrożenia, Eksplozja, Kolonia karna, Specjalista, Na zabójczej ziemi, Gliniarz z Beverly Hills 3, Uliczny wojownik, Na granicy ryzyka.

Widziałem część z nich, część dawno temu i już mało pamiętam, ale to raczej druga, a w niektórych przypadkach nawet trzecia liga. Ja podałem trzy tytuły, które na pewno miałyby moje głosy w plebiscycie na najlepsze filmy akcji wszech czasów. I w sumie przypomniało mi się, że też ich już jakiś czas nie widziałem... Wink
To kupujesz w końcu to True Lies? Smile
(08-01-2021, 14:18)Juby napisał(a): [ -> ]Film kładzie widowiskowością każdy blockbuster z 2020 roku (czyt. wszystkie trzy).

Tutaj pełna zgoda. Nie wiem o jakie trzy dokładnie Ci chodzi (na pewno Tenet), ale posunę się nawet do stwierdzenia, że spektakularnością przebija większość wysokobudżetowych widowisk ostatniej dekady. Zresztą mało który współczesny reżyser blockbusterów może pod tym względem (a więc i warsztatu) równać się z Cameronem.

(08-01-2021, 14:18)Juby napisał(a): [ -> ]Widziałem część z nich, część dawno temu i już mało pamiętam, ale to raczej druga, a w niektórych przypadkach nawet trzecia liga.

Podałem te wszystkie tytuły, by pokazać, że ostatnia dekada XX wieku (w tym 1994 rok) była dla gatunku mocarna.
Też tak uważam, choć niedawno brałem udział w dyskusji na innym forum, gdzie ktoś uważał inaczej, twierdząc że 90s były znacznie słabsze dla kina akcji od 80s i od obecnych akcyjniaków.

(08-01-2021, 11:58)Juby napisał(a): [ -> ]Teraz najchętniej powtórzyłbym The Abyss, ale... no właśnie. Dodgy Mam wersję HD, z tym że to 140-minutowa wersja kinowa (której nigdy nie widziałem i nie wiem czy chcę, bo czytałem że została okropnie pocięta pod naciskami studia, które wymusiło to na Cameronie grożąc odebraniem praw do filmu, a kolejne cięcia i kłótnie między nimi spowodowały trzykrotne przesunięcie premiery latem 1989). Mam też wersję reżyserską (170 minut), którą widziałem trzy razy, ale to jakiś rip w kiepskiej jakości pobrany ponad dekadę temu (kiedy widziałem go ostatni raz to mi nie przeszkadzało, bo miałem telewizor 19 cali czy coś blisko tego).

Trzecia, czwarta i pierwsza litera alfabetu pomogły. Wink Dir Cut HDTV 1080p open matte z lektorem PL is good enough for me. Smile
(08-01-2021, 16:49)Juby napisał(a): [ -> ]Też tak uważam, choć niedawno brałem udział w dyskusji na innym forum, gdzie ktoś uważał inaczej, twierdząc że 90s były znacznie słabsze dla kina akcji od 80s i od obecnych akcyjniaków.

W latach 80-tych powstały moje dwa ulubione akcyjniaki (Zabójcza broń, Szklana pułapka - to absolutny top gatunku; żadna szanująca się lista nie powinna ich pomijać). Zostały wtedy ustalone ramy gatunku (choć jego korzenie sięgają lat 70-tych, czy nawet końcówki 60-tych, w postaci takich reprezentantów kina policyjnego, jak Bullitt, Francuski łącznik i cykl o Brudnym Harrym), a eksplozja popularności gatunku przypadła na drugą połowę lat 80-tych i hossa trwała praktycznie przez całą następną dekadę. Filmy zarabiały krocie, miały (w większości) kategorię wiekową R, były też doceniane przez krytyków. Ten, kto twierdzi, że współczesne akcyjniaki są lepsze, po prostu się myli. Powiedzmy prawdę: obecnie ten gatunek jest w odwrocie. Jasne, jest seria John Wick, są franczyzy generujące duże zyski (Szybcy i wściekli, Mission: Impossible), lecz nie ma już tej różnorodności co dawniej (np. z powodu zamachów z 9.11 praktycznie zanikł podgatunek "terrorystyczny", a było tego dawniej na pęczki; jedna seria z Gerardem Butlerem wiosny nie czyni). Teraz sami eksperci od broni i sztuk walki na ekranie pokonują hordy mało wyrazistych villainów, co staje się po jakimś czasie nudne.
No i wielkie wytwórnie nie inwestują już w kino akcji jak dawniej. Przydałby się nowy Bruckheimer (albo Joel Silver), który by wyłowił talenty reżyserskie, a ci z kolei odświeżyliby cały gatunek (tak jak Blum z horrorami).
True Lies to też cała masa znakomitych humorystycznych wstawek:
  • reprymenda udzielona koniowi prze Harrego po tym jak nie chciał przeskoczyć z jednego budynku na drugi
  • praktycznie każda scena ze sprzedawcą używanych samochodów świetnie zagranym przez nieodżałowanego Billa Paxtona
  • rozładowująca się bateria podczas nagrywania przez terrorystów filmiku z żądaniami od władz USA
  • "złote myśli" wygłaszane przez Alberta (świetny  Tom Arnold)
  • szczerość uwięzionego Harrego, nafaszerowanego "eliksirem prawdy"
  • i wiele innych
To one pozwalają utrzymać wysokie tempo filmu bez poczucia znużenia - to właśnie potrafi Cameron. Dodatkowo, pokazują też pewien dystans do całej opowiadanej historii. Jest zagrożenie i akcja, ale też jest zabawa. Tego brakuje współczesnym akcyjniakom.  Są one często robione "na poważnie", a to przecież w głównej mierze kino rozrywkowe. Czy można zrobić na serio jakiś film o tajnym "agencie", z super-tajnej organizacji rządowej Sektor-Omega, który praktycznie w pojedynkę  kosi niemiłosiernie całe zastępy terrorystów? Myślę, że to byłoby karkołomne i dlatego potrzebny jest pewien dystans właśnie, puszczane do widza Wink  oczko  od czasu do czasu.

Co do scen akcji, to ja najbardziej lubię pościg Harrego konno, za terrorystą uciekającym motocyklem no i oczywiście atak Harrierów (to nie były bazooki tylko  Stingery Juby  Wink ). Rozwałka mostów to była chyba zrobiona na modelach i nawet teraz wygląda to bardzo ładnie.

(08-01-2021, 17:43)Mister Tadeo napisał(a): [ -> ]choć jego korzenie sięgają lat 70-tych, czy nawet końcówki 60-tych, w postaci takich reprezentantów kina policyjnego, jak Bullitt, Francuski łącznik i cykl o Brudnym Harrym),
Akurat te tytuły do protoplastów kina akcji, moim zdaniem, nie pasują, bo wymienia się je (wraz z Klute) jako filmy które zdemitologizowały obraz policji i pokazały, że skuteczny policjant musi łamać prawo, bo jest ono złe ("Martwe prawo" - taki miał być pierwotnie tytuł "Brudnego Harrego"). Były więc protoplastami dla takiej chociażby Gorączki, czy Tajemnic Los Angeles.
Z akcentów komediowych w TL zawsze podobała mi się scena, kiedy Harry wychodzi w deszczu z małym pieskiem na spacer, by w torebce żony został założony podsłuch. Postawny Arnold i malutka psina - uśmiech na twarzy gwarantowany.

Prawdziwe kłamstwa to zabawa konwencją filmu szpiegowskiego, więc humor był jak najbardziej na miejscu.

(08-01-2021, 19:11)sebas napisał(a): [ -> ]Tego brakuje współczesnym akcyjniakom. Są one często robione "na poważnie", a to przecież w głównej mierze kino rozrywkowe.

Wszystko rozchodzi się o odpowiednio dobrane proporcje. Można zrealizować kino akcji na poważnie, z tak dobranymi akcentami humorystycznymi, by nie dominowały nad całością i nie zamieniały spektaklu w błazenadę, a rozładowywały napięcie. Przecież na takiej zasadzie działają one-linery McClane'a czy Callahana. Więcej komedii jest w serii Zabójcza broń, gdzie te sceny mające duży ładunek dramatyczny wybrzmiewają należycie, a niekiedy są delikatnie przecinane wstawkami humorystycznymi, lecz nigdy całość nie zmienia się w kabaret.

(08-01-2021, 19:11)sebas napisał(a): [ -> ]Mister Tadeo napisał(a):
choć jego korzenie sięgają lat 70-tych, czy nawet końcówki 60-tych, w postaci takich reprezentantów kina policyjnego, jak Bullitt, Francuski łącznik i cykl o Brudnym Harrym),

Akurat te tytuły do protoplastów kina akcji, moim zdaniem, nie pasują, bo wymienia się je (wraz z Klute) jako filmy które zdemitologizowały obraz policji i pokazały, że skuteczny policjant musi łamać prawo, bo jest ono złe

Jeśli uściślę, że miały ogromny wpływ na policyjne kino akcji z lat 80-tych, będzie lepiej? Przecież duży odsetek akcyjniaków z tamtych czasów to opowieści o stróżach prawa, którzy też za nic mają wszelkie procedury, a robią co do nich należy. No i w filmach Bullitt i Francuski łącznik są słynne sceny pościgów, które były inspiracją dla przyszłych twórców. Akcji jest nieco mniej w Brudnym Harrym, ale już w dwóch kontynuacjach z lat 70-tych [Siła magnum i zwłaszcza Egzekutor (inny tytuł Strażnik prawa)], zajmuje ona znacznie więcej czasu ekranowego. Jednakże nadal w tych filmach obecny jest czynnik ludzki. Bez niego kino akcji (i jakiekolwiek inne) jest mało angażujące.
Masz może inne propozycje tytułów, które mogły by posłużyć za przykłady - jak to ładnie ująłeś - protoplastów gatunku, o którym rozmawiamy?
Zdecydowanie jest bardziej odpowiedni dział na tę dyskusję - zwyczajnie szkoda ją tu ciągnąć, gdy w każdej chwili mogą się pojawić posty "na temat".