Wczoraj po raz pierwszy miałem okazję obejrzeć trochę materiału w 4K/UHD w akcji. Luźne przemyślenia...
1. Rozdzielczość robi wrażenie w tych filmach, które wcześniej nie miały szcześcia do nowych remasterów na Blu-ray (np.
Batman Returns, który na Blu prezentuje się bardzo dobrze, ale jednak jeszcze nie wyciśnięto z niego wszystkich soków). Przy nowszych tytułach (jak
Endgame) moje oko nie widziało już większej różnicy. Krawędzie w scenach z wysokim kontrastem prezentują się lepiej (bo mniejsze piksele, duh!), ale żeby zwracać uwagę na to "4K" trzeba siedzieć naprawdę blisko telewizora i mieć wielki ekran. Jeśli ktoś nie chce siedzieć prawie w telewizorze, różnica między Blu-ray, a 4K będzie niewielka, albo zapomni się że w ogóle jest jakaś w trakcie seansu.
2. Kolory są żywsze, jeszcze lepsze niż na Blu-ray, choć pewnie i na tę różnicę bardziej zwróciłbym uwagę, gdybym porównał dwa ekrany stojące obok siebie, niż podczas oglądania czegoś przez 2,5h. Na pewno pomaga to kilku filmom, ale wspomniany drugi Batman dostał na przykład lekko skopany kolorystycznie remaster (nie tylko teal wkrada się zbyt często, żółty symbol i pas Batmana bywają pomarańczowe, nie żółte).
3. Największe wrażenie robi kontrast. Czernie są czarne(!), przy kilku filmach nie widać gdzie kończy się ekran, a gdzie jest drobna ramka telewizora. Podejrzewam, że w nocy przy niemal całkowitej ciemni w pokoju robi to jeszcze większe wrażenie, ale nawet w takich warunkach, w jakich oglądałem - rewelacja! Co więcej, film o którym czytałem, że ma skopane czernie* (o nim za chwilę) wyglądał znakomicie! Gdybym sam nie dopytał i nie prosił o wskazanie palcem ujęć z tym problemem, pewnie nie zwróciłbym uwagi, że jest tam w ogóle jakiś problem. Wszelkie eksplozje również robią wrażenie, rozbłyski są tak jasne, że obawiałbym się oglądać w tej technologii z kimś chorym na epilepsję.
*Filmem, o którym wspomniałem jest oczywiście
The Dark Knight. Może to kwestia mojego uwielbienia
Mrocznego rycerza, albo tego, że widziałem go w tym skopanym Blu-ray i miałem porównanie, ale to właśnie TDK zrobił na mnie największe wrażenie. Kolorystyka jest taka, jaka być powinna, znikły wszelkie efekty wyostrzenia, a sekwencje IMAX prezentują się wybitnie! Prolog, Hong Kong (te światła w czerni, gdy Batman szybuje nad miastem!). Coś pięknego. Aż nabrałem ochoty na powtórkę, choć powtarzałem całą trylogię rok temu.
Jeszcze raz, wielkie dzięki Mierzwiak za tych kilka próbek.

I dzięki za puszczenie kilku scen
Ludzi honoru z lektorem. Obraz igła(!), a Łukomski jest ten sam, co w tv (uwielbiam!). Zakup obowiązkowy po przesiadce na UHD.
No właśnie, przesiadka. Wczoraj skończyłem remont salonu, więc po Bożym Ciele bierzemy się za meblowanie. Do kupna tv i sprzętu rtv jeszcze kilka miesięcy, w trakcie których muszę przemyśleć kilka kwestii związanych z OLEDem. Czy warto? Z jednej strony zdecydowanie tak, bo jakość UHD na takim telewizorze jest rewelacyjna. Z drugiej... jakość Blu-ray też mnie zachwyca, a kupno OLEDa wiąże się z kilkoma zagrożeniami, których jako niejedyny mieszkaniec swoich czterech ścian mogę się nie ustrzec. Pewnie wszystko rozejdzie się o finanse, bo OLED to nie jest tania rzecz, a po remoncie i umeblowaniu może będę mógł sobie o nim co najwyżej pomarzyć.

W "najgorszym scenariuszu" (jeśli można go tak nazwać) kupię LCD z 4K i odtwarzacz, aby chociaż móc cieszyć się nowymi remasterami filmów, takich jak TDK,
Ludzie honoru, czy pierwszy
Predator, nawet bez wyciskania z obrazu maksimum. We'll see...