Filmozercy.com | Forum
Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: O filmach i serialach (https://forum.filmozercy.com/dzial-o-filmach-i-serialach)
+--- Dział: Filmy (https://forum.filmozercy.com/dzial-filmy--13)
+--- Wątek: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) (/watek-birdman-or-the-unexpected-virtue-of-ignorance)

Strony: 1 2


RE: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - matwiko - 15-03-2015

Dzięki za odpowiedź. Masz rację co do interpretacji ale wciąż są nie jasne dla mnie losy sztuki i motywy samobójstwa.
W pewnym momecie bohater zdaje sobie sprawę że tworzy mało ambitny spektakl mimo że włożył w niego całe życie. Redaktorka chce go pogrążyć i podczas oklasków wychodzi. Prasa następnego dnia opisuje tylko nieszczęśliwy wypadek nie odnosząc się do jakości widowiska. Wszystko sugeruje że nie odniesie sukcesu, ale co dzieje się w głowie bohatera:
1. Ma wrażenie że odniósł sukces jest dumny i tak kończy karierę w momecie chwały.
2. Wie że spektakl jest porażka nic nie poradzi, najlepsze lata ma za sobą i strzela sobie w łeb.
3. Sztuka nie jest istotna bo pojednal się z kobietą i córka czuje spokój i odchodzi.
To jest właśnie niezrozumiałe. Film dostarcza argumentów na każdą z tych możliwości. Dopiero jak odpowiemy sobie na te pytanie możemy przejść do interpretacji końcówki która jest dość poetycka. Pojawia się też pytanie dlaczego nie trafił?
A co Ty Mefisto o tym sądzisz? Wink


RE: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - Haqu - 15-03-2015

Osobiście myślę, że popełnił samobójstwo ponieważ bał się przyszłości. Nie chciał wiedzieć jak została odebrana jego sztuka, nie chciał wiedzieć czy rodzina do niego wróci i wolał od wszystkiego uciec. Dlatego uważam, że zabił się na scenie. Natomiast scena w szpitalu przedstawia wydarzenia jakie on chciał żeby ostatecznie były, albo jakie byłyby gdyby Riggan przeżył. Należy spojrzeć też na podtytuł filmu. Nieoczekiwane pożytki z niewiedzy (czy też ignorancji) napewno mają znaczenie. Riggan zawalił małżeństwo oraz swoją karierę aktorską. Nie jest pewien swej przyszłości, więc postanawia zakończyć w tym momencie swoje życie. Nie udaje mu się, ale w końcu próba samobójcza sprawiła, że sztuka została przyjęta bardzo dobrze a rodzina połączyła się razem. Riggan nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji jakie pociągnie ze sobą jego próba samobójcza. Sam mam problem ze zrozumieniem końcówki, bo nie jestem jednoznacznie przekonany, które z możliwych rozwiązań najbardziej mi odpowiada, jednak mam jakiś motyw obrany i się go trzymam.


RE: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - Mefisto - 15-03-2015

(15-03-2015, 18:44)matwiko napisał(a):  A co Ty Mefisto o tym sądzisz? Wink

miłej lektury Smile


RE: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - matwiko - 15-03-2015

Dzieki Mefisto ale na KMF już od dłuższego czasu nie zaglądam i nie mam ochoty tam wracać.

Haqu, bardzo ciekawa jest Twoja interpretacja. Dzięki Tobie może kiedyś wrócę do tego filmu Wink


RE: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - Miro - 25-09-2015

Film świetny, pięknie kręcony, zagrany, fajna muzyka. Całościowa perełka. Emma Stone rządzi!


RE: Birdman or ( the unexpected virtue of ignorance) - Sokal - 26-01-2016

Nie wiem co napisać. THIS IS FUCKIN GENIUS! I wcale nie chodzi o zdjęcia. Motyw długich ujęć owszem ciekawy, zbliża nas do konwencji teatru (którego gościem jestem średnio co drugi miesiąc), ale nie robilbym z niego głównego "ficzera" filmu (a to w tym wątku widziałem wiele razy). Więcej, myślę że to krzywdzące. Zdjęcia, dźwięk (!!!!!), gra aktorska (!!!!!!), scenariusz/reżyseria (wow), obsada, scenografia - to wszystko jest perfect (chyba tylko Watts odstaje - a przecież to dobra aktorka). Ale największą gwiazdą jest tutaj historia. Jestem pod wrażeniem. Zastanawiam się czy to nie najlepszy film jaki widziałem. Majstersztyk.

I powtórzę się: szkoda, że duża część postów ograniczala się tutaj do... zdjęć.

Na koniec, zastanawiam się kto powinien dostać Oskara. Keaton czy Redmayne? Obaj dali z siebie bardzo dużo. Mnie jednak kupił bardziej Keaton. Pokazał pasję bohatera. Redmayne tylko fizycznosc (choroba). Zabrakło mi naukowej pasji.

I już naprawdę na samym końcu. Kwestia czy film zostawić czy sprzedać. To taka historia która jest przeżyciem. Przy drugim seansie raczej nie uderzy tak mocno. To jednak nie umniejsza filmu. Po prostu czyni go bardziej intymnym ;-) a sam bd - wydanie av również perfect (jak ktoś lubi stopę perkusji to tu jest jej więcej niż w Wiplashu). użyciu Tapatalka