Filmozercy.com | Forum
Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: O filmach i serialach (https://forum.filmozercy.com/dzial-o-filmach-i-serialach)
+--- Dział: Ogólnie o kinie (https://forum.filmozercy.com/dzial-ogolnie-o-kinie)
+--- Wątek: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust (/watek-dziesiec-filmow-seriali-ktore-uksztaltowaly-twoj-filmowy-gust)

Strony: 1 2 3


Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Ethan - 26-06-2020

Zainspirowany łańcuszkami facebookowymi, pomiędzy zmienianiem pieluch i opieka nad starszą Córką, stworzyłem swój top 10 filmów/seriali, które być może najbardziej rzutowały na mnie jako na obecnego filmożercę. Od razu uprzedzę, że nie będzie to top ukochanych filmów w historii kina. Taki wybór byłby po pierwsze zbyt ciężki i uzależniony od chwili oraz zaników pamięci w pewnym wieku, po drugie łatwiej było mi na mapie fascynacji odhaczyć te przełomowe punkty, które pozwoliły mi dotrzeć do miejsca w którym nie nudzę się na Śmierci w Wenecji Smile

1. Gdzieś tam na początku były hensonowe Muppety (chyba publiczna musiała puszczać je za komuny), pierwszy seans w kinie (Cudownym Chłopiec), ale najbardziej wszystko zmienił zwiastun tego filmu w Teleranku lub innym 5-10-15. Limahl też był w to wszystko zamieszany





2. Wiele wydarzeń z dzieciństwa pamiętamy intensywniej poprzez małe, prywatne traumy. Wokół traum krążą natomiast różnego rodzaju pocieszacze. I tak strach przed pobieraniem krwi neutralizował Tytus na dzikim zachodzie (pewnie niektórzy pamiętają fabrykę zegarków i strzały znikąd), a ból związany z wyciąganiem gwoździa zespalającego po złamaniu w łokciu uśmierzała książeczka z kilkoma notowaniami listy Trójki, w której Jon Bon Jovi prężył muskuł z tatuażem ze znakiem Supermana. W tym przypadku na sytuację rzutował jakiś wyrób grypopodobny i dwa wcześniejsze dni podczas których wszystko było zamazane, a gorączka spotykała płytki sen. Plusem było to, że nie trzeba było iść do kościoła (była niedziela), a w telewizji miał się pojawić ostatni odcinek serialu o synu Herne'a (mówimy o ostatnim odcinku z Michaelem Praedem). Serialu, który wymiatał na poziomie obsady, muzyki i klimatu. Serialu, po którym, każdy kolejny film o Janosiku z Sherwood nie miał sensu





3. A potem przyszedł czas piwnicznych wypożyczalni kaset VHS i prawdziwych mężczyzn, którzy w schematyczny i dosadny sposób rozwiązywali swoje problemy. Gdzieś tam niby człowiek zaśmiewał się na Akademii Policyjnej, gdzieś tam bał podczas wizyt na ulicy Elm, gdzieś odkrywał istnienie uczuć podczas seansu Dirty Dancing, jednak wszystko schodziło na drugi plan gdy Motodiabły jechały do Wietnamu po złoto, Michael Dudikoff rzucał shurikenem (te słynne, ostre gwiazdki) w wojowników Ninja, a Jean Claude Van Damme dawał sobie spuszczać na brzuch kokosy





4. We wczesno nastoletnim okresie żywy był spór o to kto jest większym madafaką: Arni czy może jednak Sylwek? Było to pytanie o ciężarze gatunkowym nie mniejszym niż: Beatlesi czy Stonsi? Z jednej strony mieliśmy amerykański sen w historii o bokserze włoskiego pochodzenia czy proreganowską w wydźwięku Pierwszą Krew, z drugiej łowcy stawali się zwierzyną. Czasami się śmieję, że gdyby nie Predator, nie byłoby w moim życiu Bergmana. Jako, że nie mogę upchać do dziesiątki wszystkiego, to postawiłem na naokoło apokaliptyczną historię stworzoną przez Jamesa Camerona, a odpowiedź na pytanie z początku postu pozostawiam otwartym. Podsumowując: magia kaset video bladła, zbliżała się Olimpiada w Barcelonie i póki co każdy jeszcze chciał być Slashem lub Axlem. Jednak już za rogiem czaił się grunge, a nasze myśli miały podryfować w kierunku stanu Waszyngton. Coś się kończyło, coś zaczynało





5. Pan z miotłą bujał się w rytm pokoleniowego hitu, a skąpani głównie w ciemności i deszczu Mulder i Scully, w środowe lub czwartkowe wieczory, rozwiązywali kolejne paranormalne zagadki. Mrok był fajny, ale zdecydowanie lepiej czułem się w towarzystwie mieszkańców Cicely. Tak świetnie dobranej galerii postaci na poziomie serialu nie spotkałem nigdy wcześniej ani później, a tytusowe "bawiąc uczy, ucząc bawi" realizowane było w nim wzorcowo





6. Jordan postanowił zamienić koszykówkę na baseball, Owsiak startował z Orkiestrą, a przez Jugosławię przetaczała się wojenna nawałnica. Do tego Polskę ogarnęła heyomania. W tych okolicznościach przyrody młody człowiek kończył pierwszy etap edukacji, a wiedzę o kinie zdobywał podczas przeglądania filmowego foto story w Bravie. To tam natrafił na opowieść o Stuarcie Sutcliffie, to tam Matt Dillon grał na grobie Hendrixa, to w końcu tam dowiedział się, że nie może wiecznie padać





7. Epoka flanelowych koszul, sarkastycznego indywidualizmu oraz zabarwionych nonkonformizmem postaw sprawiła, że długopis zaznaczał w To i Owo historię pewnego spotkania we Wiedniu oraz opowieść o małomiasteczkowym chłopaku, którego mama miała problemy z nadwagą. Gdy chcieliśmy się pośmiać, oko puszczała do nas ekipa od Kevina Smitha, gdy rzeczywistość bolała, orbitowaliśmy bez cukru z przetłuszczonymi włosami





8. Gdzieś za chwilę miały pojawić się ułatwiające wiele Kaazy itp. wynalazki, gdzieś licealny czas odchodził w zapomnienie, a komputery miały oszaleć ze względu na rok dwutysięczny. Tymczasem najbliższe sercu bohatera tych wpisów były rozterki uczniów pewnego męskiego, konserwatywnego liceum. Chciało wejść się na szkolną ławkę i zakrzyknąć: Kapitanie, mój Kapitanie





9. Mimo, że zdążyłem, podobnie jak wiele osób z mojego pokolenia, zostać napiętnowanym wydarzeniami z 11 września i żenującym występem kadry na Mundialu 2002, to wciąż byłem po stronie młodości i zasypiania nad ranem. I wciąż najbardziej uwodziły mnie historie z inicjacją w tle





10. Druga połowa lat zerowych to ostateczne zdefiniowanie się muzyczno-filmowe bohatera i wykrystalizowanie się stricte prywatnego gustu. To czas intensyfikacji wizyt w kinach, czy to na pojedynczych seansach czy na festiwalowych przeglądach. To wspomnienie, mitologizowanych pewnie trochę w głowie, seansów w Ceiku i pożegnanie Awangardy. To GranatowyPrawieCzarny oraz pełnometrażowy debiut Joachima Triera. Któryś trzeba było wybrać





A jak to było u Was? Jak wyglądałaby Wasza dziesiątka, nie tych najlepszych, ale najbardziej kluczowych?


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Juby - 26-06-2020

Bardzo fajny pomysł na wątek, choć akcja fejsbukowa ma trochę inne zasady (wrzuca się same kadry / movie stills, bez tłumaczenia czemu ten, a nie inny film i w jaki sposób). Swoją dyszkę podam jak znajdę wolną chwilę i ją przemyślę (choć kilku pewniaków już mam, duh!).


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Gieferg - 26-06-2020

"Facebook action has stupid-ass rules, so I've elected to ignore it" Wink

Te najbardziej kluczowe, to w moim przypadku często to samo, co te najlepsze/ulubione, choć nie zawsze.

1. Robin of Sherwood to pierwsze co mi przychodzi do głowy, nie komiksowi superbohaterowie, nie żadne sci-fi od Camerona (te się też zmieszczą, ale musza ustąpić pierwszeństwa), tylko brytyjski serial z lat 80-tych. Oglądałem jeszcze zanim poszedłem do zerówki, oglądałem w podstawówce, liceum, na studiach, oglądam i dzisiaj, z córką już trzykrotnie, ostatnio z jedynym słusznym lektorem:



Ten serial Ukształtował nie tylko mój filmowy gust, ale praktycznie wszystko - zainteresowania - zamiłowanie do historii, fantasy, kierunek studiów, papierowe RPGi, wszystko zaczęło się od RoS.
W pewnym stopniu również serialowy "Janosik" by tu pasował. "Książę złodziei" can go fuck himself.

2.Poza tym z pewnością ekranizacje historycznych powieści Sienkiewicza, z których jeśli miałbym wskazać jedną to będzie to "Potop". (na drugim miejscu "Krzyżacy")

3.Batman Burtona. Swego czasu opanował wyobraźnię 10 letniego Gieferga bez reszty. Uwielbiam do dziś i na zawsze.

4. Rambo II jeśli chodzi o akcyjniaki ery VHS, to ten jest dla mnie zdecydowanym numerem 1, obejrzałem po raz pierwszy bodaj w III klasie podstawówki.

5. Terminator 2 - obecnie bardziej cenię i lubię jedynkę, ale w nastoletnich czasach to dwójkę katowałem najczęściej.

6.Aliens - zanim obejrzałem film grałem sporo w opartą na nim grę planszową, a jak już obejrzałem zdetronizował T2 na pozycji mojego absolutnego ulubieńca. Do dziś moja ulubiona seria filmowa.

7. Westerny były jednym z gatunków po które swego czasu sięgałem najczęściej, a klasyką klasyki na zawsze pozostanie w tym wypadku "Siedmiu wspaniałych", których teraz już tak bardzo nie lubię, ale do tego zestawienia pasują najbardziej (a o swoim ulubionym westernie opowiem w najbliższym odcinku NN).

8.Filmy wojenne to kolejny z takich gatunków i tutaj trzy tytuły przychodzą mi do głowy - "Działa Navarony". "Parszywa dwunastka" i "Złoto dla zuchwałych" - ale tak naprawdę to jednak wypadałoby tu raczej wspomnieć o "Czterech pancernych" będących zarówno pierwszym co pamiętam, że oglądałem (nie licząc typowo dziecięcych kreskówek), jak i pierwszą większą książką jaką samodzielnie przeczytałem.

9.20 000 mil podmorskiej żeglugi z 1954 roku - jesli chodzi o wszelakie przygodówki, nic tak na mnie nie wpłynęło jak ten film. W tej kategorii numerem dwa byłby zapewne "Karmazynowy pirat".

10.Ostatnim takim filmem i zarazem jedynym nie związanym z moim dzieciństwem (oglądałem po raz pierwszy w wieku 20 lat) o którym muszę tu wspomnieć jest "Drużyna Pierścienia". Nie wydaje mi się, żeby później jeszcze cokolwiek wywarło  na mnie zbliżony wpływ.


Myślałem jeszcze o "Parku jurajskim" (być może pierwszy film jaki obejrzałem w kinie z napisami), no ale jak dziesięć to dziesięć.


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - pearlzfan - 26-06-2020

Fajny wątek, będzie można poznać gusta filmożerców i pewnie nadrobić jakieś zapomniane perełki.

U mnie będzie przewaga SF ze szczyptą martial arts i arthouse'u. W trzech przypadkach będzie więcej niż jeden tytuł, bo albo obejrzałem je w tym samym czasie i/lub równie mocno odcisnęły piętno na mojej wrażliwości filmowej.

10. Star Wars Ep V Empire Strikes Back
Pierwszy film, jaki pamiętam, że obejrzałem w kinie. I pierwszy, który rozpalił w moim bodajże 8 letnim serduszku miłość do SF. Zabrał mnie na niego nieżyjący już ojciec, co jest dla mnie o tyle intrygujące, że on nigdy nie przejawiał zainteresowania filmem i SF i próżno było w domu szukać tego gatunku nawet w formie literatury (jedyne co znalazłem po latach w jego zbiorach, to Bajki robotów Lema). Potem były jeszcze z nim tylko Wojownicze Żółwie Ninja... Na Godzillę vs Król Ghidorah zabrał mnie już dziadek.

9. Police Story/Pijany mistrz
Dwa, bo obejrzane praktycznie w tym samym czasie u kumpla na VHSie - Pijany mistrz zgrywany od kogoś a Police Story wypożyczony. Miałem może z 9-10 lat i widziałem już JCVD, Billy'ego Blanksa, Dudikoffa i Norrisa w akcji, ale pierwszy raz zobaczyłem "prawdziwe" kung fu. Te dźwięki uderzeń, "furgania" szmat podczas skoków i kopnięć, te choreografie, te zbliżenia na oczy, odjazdy kamer "od szczegółu do ogółu", ten mistycyzm egzotycznej, tajemnej sztuki walki, która może zabić jednym ciosem no i sam Jackie i jego charyzma. Jak już myślałem, że nic tego nie przebije wrzuciliśmy kasetę z Opowieścią policyjną i... kopara opadła mi 3 piętra w dół. TAKIEJ KASKADERKI (żadnych linek, miliona cięć, od oglądania upadków aż boli) to ja nigdy na oczy nie widziałem i do tej pory uważam, że to, co stworzył JC ze swoim teamem w Opowieści policyjnej (i drugiej części), to jest najlepsza choreografia i kaskaderka w historii kina. Od tego zaczęło się tak naprawdę moje uwielbienie do filmów martial arts i w efekcie skończyło się wylądowaniem na 5 lat na treningach TaeKwon-do.







8. Wonder Years
Ah, cudowne lata dojrzewania. Pierwsze miłości, poznawanie na własnej skórze, jak funkcjonuje świat... odkrywane z dzieciakami z przedmieść USA w każdą niedzielę bodajże na TVP2. Bardzo się swego czasu utożsamiałem z Kevinem a Winnie, Karen i Becky zdefiniowały w mojej podświadomości ideały kobiecej urody Wink
Całość zbindżowałem dopiero kilka lat temu, bo gdy leciało w tv nie załapałem się na finał, a ten jest jednym z najlepszych zakończeń, jakie w życiu widziałem. Szkoda, że nie wyszło na BD :/


6. Kapitan Hawk
Osz kur... To był swego czasu największy narkotyk na osiedlu. Plac zamierał ok 16-17 na 1h, kiedy Polonia 1 puszczała animce. Potem wszyscy wracali z wypiekami na twarzach, podjarani akcjami, które uskuteczniały ekipy Nankatsu i Meiwy i próbowaliśmy je odtworzyć (włącznie z próbą wbiegania na słupki Tongue). Dość powiedzieć, że kumpel próbował strzału z przewrotki z saltem i prawie sobie kark złamał Big Grin
Ten serial inspirował mnie do kreatywności na boisku równie mocno jak Litmanen, Bergkamp i Romario.
Także szkoda, że nie wyszło na BD :/

6. Chasing Amy/Singles/Before Sunrise
Tym razem aż trzy, ale wszystkie mocno wpłynęły na moje podejście to relacji międzyludzkich i związków i dały mi dużo do myślenia choć każdy z nich w zupełnie inny sposób podszedł do tematu: od utrzymanego w geekowo-punkowym tonie Smitha (scena zerwania wstrząsnęła mną mocno), przez romantycznie-grune'owego Camerona aż do filozoficzno-slackerskiego Linklatera - wszystkie te postawy składają się na obecnego pearlzfana Wink









4. Matrix
Oooo, to był przełom. Pamiętam, jak trafiłem na fragment zwiastuna w Kinomaniaku w tv - akurat załapałem się na moment, kiedy śmigłowiec z Trinity uderza o ścianę wieżowca. "Whoa!". Tyle wystarczyło, żebym się zajarał na maxa. Nic więcej o filmie nie wiedziałem. Śmigłowiec, wieżowiec, falujące tafle szkła, pękające szyby. Instant hype level 9999.
Poszliśmy do kina z kumplem, który też nic o tym nie wiedział. Zamurowało nas. Siedzieliśmy jako jedyni do końca napisów końcowych, żeby wysłuchać "Wake Up" RATMu, który w tamtym okresie od pewnego czasu katowaliśmy non stop.
Wyszliśmy z kina w szoku i nie wiedzieliśmy jak poskładać do kupy co właśnie zobaczyliśmy. Pamiętam, że siedzieliśmy na murku od piaskownicy na pustym placu zabaw i jakaś mała dziewczynka przechodziła i zapytała się nas o godzinę a ja odpowiedziałem "dziewczynko, nie ma czasu, jest Matrix" xD
Mała zrobiła wielkie gały i odeszła skołowana. My siedzieliśmy jeszcze do późna na tej piaskownicy próbując zrozumieć co nas trafiło.

3. X-Files
Pierwszy raz zetknąłem się z Foxem i Daną na kablówce a dokładniej na RTLu. Trafiłem przypadkiem na czołówkę, zobaczyłem spodki, napis FBI i wiedziałem, że to będzie dobre. Oczywiście serial jak to w niemieckiej tv w pełni zdubbingowany, więc Mulder i Scully szprechali równo a mój niemiecki wtedy był na poziomie "hail hitla", "arszloch" i "ferszwinde du szwajn" xD także nic nie rozumiałem, ale serial mnie oczarował (akurat trafiłem na 2 odcinek 2 serii - z człowiekiem-motylicą -  czego wtedy nie wiedziałem). Potem już poszło z górki. Kolejne odcinki na RTL i w końcu w TVP. Czwartki, 2100 (a potem poniedziałki jak dobrze pamiętam?) siedziałem jak na węgielkach i nagrywałem, żeby potem oglądać w nieskończoność.
W pewnym momencie byłem tak zafiksowany na punkcie spisku rządu USA, obcych, eksperymentach z implantami, że nosiłem koszulki z ufokami, czytałem jakieś szmatławce z fejk njusami o ufo (plus swoje robił też kącik X-Files w Secret ServiceSmile ) i nie dałem sobie wmówić, że to wszystko kit. No generalnie byłem swego czasu foliarzem xD
Ten serial do 2015 roku był dla mnie numerem jeden i mimo, że spadł z piedestału, to nadal darzę go ogromnym sentymentem i lubię wracać wyrywkowo do wybranych odcinków. Z lektorem oczywiście dla lepszego nostalgia tripu Smile

2. Ghost in the Shell
To był chyba 1996 albo 1997 rok. Znałem już mangę i anime i wiedziałem co to (arigatou Mr RootWink ), ale były to albo seriale dla dzieciaków typu wspomniany wcześniej Tsubasa albo horrory/ecchi/hentaie zgrywane w nocy z piątku na sobotę z VOXa tudzież ich wersje growe na Amidze (Knights of Xentar FTW Big Grin ), dlatego kiedy przeczytałem pierwszy raz o GITSie w Secret Service wiedziałem, że idzie nowe. I kiedy kumpel przyniósł, nie wiem w sumie skąd, do klasy kasetę z GITSem (oczywiście żaden oryginał tylko jakaś kopia kopii), to nic już nie miało być takie samo. Pierwszy seans oglądaliśmy w totalnej ciszy, bo każdy został dosłownie pochłonięty przez obraz. Immersja totalna. TO FILMY ANIMOWANE MOGĄ BYĆ TAKIE??!?!?! Mój umysł nie potrafił długo ogarnąć, że film animowany może być dojrzalszy w formie niż "normalny" film. Jakiś czas później leciał na Canal + więc nagrałem sobie swoją wersję, którą katowałem dosłownie codziennie. Widziałem ten film chyba ze sto razy. Do dzisiaj znam wszystkie kwestie dialogowe na pamięć xD
Od tego filmu zaczęła się moja fascynacja cyborgizacją, co znalazło finał 20 lat później pod postacią ukończenia studiów doktorskich z pracą nt tożsamości cyborga. Mój ulubiony film wszech czasów.
"Our country is peace loving democracy"
"Of course it is"
Kocham ten prolog Smile

1. Mr Robot
Hello, friend.
Temat świeży, ale ten serial zmiótł dosłownie wszystko, co do tej pory widziałem w kinie i telewizji. Myślałem, że już moja wrażliwość filmowa jest w pełni ukształtowana, ale ten serial pokazał mi, że dużo było jeszcze do zrobienia.
Wszystko w tym serialu rezonowało idealnie z moją estetyką i wrażliwością filmową - od strony formalnej aż po tematykę. Do tego jest to najbardziej meta obraz, jaki w życiu dane mi było oglądać i chyba raczej długo nic tego nie zmieni, jeśli w ogóle. Perfekcyjny w każdym calu, dosłownie każde ujęcie, element scenografii, ustawienie aktorów, dialogi, scenariusz, muzyka przemyślane w najdrobniejszym szczególe. Jest spójny od pierwszego do ostatniego kadru. Perfekcyjnie łączy wątki cyberbezpieczeństwa z paranoją i problemami zaburzeń emocjonalnych. Genialnie koresponduje z widzem wciągając go do świata przedstawionego w sposób, jakiego jeszcze w kinie i tv nie widziałem (easter eggi i tropy fabularne dosłownie wszyte w obraz i dźwięk - sposób na ich odkrycie/zdekodowanie powodował, że hivemind widzów dosłownie hakował serial).
Każdy odcinek to małe dzieło sztuki realizatorskiej i reżyserskiej. Nigdy w telewizji nie spotkałem się z tak ogromną kreatywnością, jaką na przestrzeni 45 odcinków zaprezentował Sam Esmail. Wsiąkłem na 4 lata po uszy. Jedyny obraz filmowy/telewizyjny, z którego muzykę mogę słuchać bez obrazu. I non stop.






RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Juby - 26-06-2020

Hej, łamiesz zasady! Wymieniamy po 10 (słownie: dziesięć) tytułów. Tongue

Bardzo ciężko było mi wybrać zaledwie dziesiątkę tych najważniejszych, szczególnie teraz, gdy Gieferg opublikował swoją listę, z której połowę tytułów bym chętnie powtórzył. Tongue Postarałem się jednak nie być zbyt wtórny (wybaczcie Potop i Krzyżacy, może kiedyś o was jeszcze wspomnę). Kolejność trochę od najważniejszych, ale w większości od najstarszych kamieni milowych mojego filmożerstwa.

Terminator 2: Ostateczna rozgrywka
Film, który jest ze mną całe życie. Możecie powiedzieć: "ale jak to, przecież to film rated-R, w najlepszym wypadku od dwunastego roku życia?" Cóż, mój tata chyba nie stosował się do tych zasad, bo oglądałem go niemal od kołyski! Wink Żeby nie opierać się jedynie na pamięci, która w takim wieku praktycznie nie istnieje, zrobiłem kiedyś research. Otóż najpierw miałem ten film na kasecie, przegrany od kogoś być może z oryginału (wtedy poznawało się to po tym, że nie było logo żadnego kanału w rogu ekranu). Później jednak na tę samą kasetę nagraliśmy film z telewizji i przez większość dzieciństwa oglądałem go nagranego z Polsatu. Zapytacie czemu nagraliśmy film, którego już mieliśmy? Wszystko przez reklamę, którą zobaczyliśmy z bratem w telewizji. Nie dość, że wychwalała go jako hit zrealizowany za rekordowe $100 milionów, to miała jeszcze czerwone wstawki wizji Terminatora pod i nad ekranem (tutaj próbka jak to mniej/więcej wyglądało):



Byliśmy tak zaintrygowani tym wyglądem filmu, że poprosiliśmy tatę, abym nam go nagrał. Oczywiście "wizji Terminatora" nie było, tylko zwykłe czarne pasy, ale i tak się cieszyliśmy, że mieliśmy wersję panoramiczną. Smile To tę wersję pamiętam doskonale, bo wracałem do niej niezliczoną ilość razy (do czasu kupienia dwupaku T1-T2 na VHS od Imperial jakoś pod koniec 2003 / w 2004 przy okazji premiery T3 na VHS, które też kupiliśmy). Przeszukałem sieć, pamiętając jakie logo miał wtedy Polsat (było to drugie logo tego kanału) i znalazłem jedyną pasującą emisję, która odbyła się 27 października 1997 roku. Miałem wtedy 5 lat(!) i widziałem film nie po raz pierwszy (ani drugi...).
Do dziś zawsze wymieniając swoje ulubione filmy, T2 stawiam w ścisłej czołówce, o ile nie na pierwszym miejscu. Nazywałem go swoim ulubionym filmem nawet gdy go w pełni nie rozumiałem (bo byłem za mały i nie znałem pierwszej części). Do dziś uwielbiam filmy z Arniem, jestem fanem kina akcji i uwielbiam filmografię Jamesa Camerona. To główny filar mojego gustu.

Rocky
[Obrazek: fdb5d51cd2ace76c6f5139189fc99dad.jpg]
Jak każdy 90s kid w naszym kraju, większość filmów jakie oglądałem w czasach VHS to akcyjniaki z Arniem, lub ze Sly'em. Z tym drugim mógłbym wymienić Rambo 2 (go również miałem nagranego z Polsatu, to chyba pierwszy film Stallone'a jaki pamiętam), albo Rambo 3 (same here, choć od zawsze lubiłem go mniej od dwójki), czy Tango&Cash, którego mieliśmy skądś przegranego. Jednak serią, którą pokochałem najbardziej był Rocky. Za dzieciaka widziałem trójkę, później kilkukrotnie czwórkę, a oryginał nagrałem z telewizyjnej jedynki dopiero jakoś pod koniec podstawówki / na początku gimnazjum. Niemniej, zrobiła na mnie ogromne wrażenie, uważam ją za jeden z moich najukochańszych i najbardziej imponujących filmów wszech czasów.

Cyborg
Był Arni, był Sly, no pora na trzecią ikonę kina akcji dzieciństwa. Smile JCVD był jednym z moich największych herosów, a najczęściej z jego filmów oglądałem Cyborga, bo mieliśmy go na kasecie. Brakowało ostatnich 2-3 minut, kiedy bohaterowie dotarli do Atlanty, a audio było... Cóż, znalazłem clip w sieci, ktoś miał dokładnie taką samą wersję jak ja. Polecam! Big Grin



Powrót Jedi
Jakoś w 1997-1998 tata załatwił nam przegrane z oryginałów trzy ówczesne części Gwiezdnych wojen (wersje Special Edition ze wstępami o ich powstawaniu). Oglądaliśmy je z bratem wiele razy, najpierw musiał je nam czytać tata (mieliśmy wersje panoramiczne z napisami), później sami uczyliśmy się na nich oglądać filmy z napisami. W dzieciństwie moją ulubioną częścią była trzecia i do dziś to ją uważam za najbliższą mojemu sercu.



Zwariowane melodie
Czasy gdy mieliśmy tylko 3 kanały w tv. Jednak tata jeździł w delegacje i raz w drugiej połowie lat 90-tych będąc w Warszawie, miał dostęp do Canal+ z którego skorzystał nagrywając dla mnie i mojego brata ponad 2 godziny Zwariowanych melodii. Miałem na kasecie też Wilka i zająca oraz kupione na rynku pirackie (ale z niby-oficjalną okładką) 4 odcinki Flinstonów, ale to Looney Tunes były moimi ulubionymi kreskówkami. Nie pamiętam dokładnie w jakim panelu to puszczali (nazywało się "ŁapuCapu", czy jakoś tak), ale to były te czasy:



Batman
Czyli ukochana kreskówka, którą oglądałem na Polsacie zawsze po powrocie ze szkoły. To przez nią Człowiek-Nietoperz od dzieciństwa był moim ulubionym superbohaterem, a potem...



i drugi Batman (1989)
[Obrazek: Batman+1.jpg?resize=1170%2C751&ssl=1]
... seans filmu Tima Burtona we wrześniu 1999 roku sprawił, że nie było już odwrotu. Stałem się niepoprawnym fanem Batmana. Wszyscy wokół powtarzali mi, że w końcu z tego wyrosnę, ale ja jakoś na przekór jestem nim do dziś. Smile

Braveheart - Waleczne Serce
[Obrazek: -braveheart-foto.jpg]
Mniej / więcej od rozpoczęcia szkoły, mój starszy brat, drugi starszy brat (cioteczny) i ja, polubiliśmy historię, a z nią kino historyczne / kostiumowe / batalistyczne (ktoś z was zbierał Wielkie Bitwy ze StarFoods?). Filmem tego gatunku, który zrobił na mnie największe wrażenie i przez wiele lat również jego nazywałem swoim ulubionym filmem było arcydzieło Mela Gibsona.

Psy
W moich oczach najlepszy i najważniejszy polski film. Inaczej go odbierałem jako młodziak, inaczej odbieram teraz, ciągle znajduję w nim coś nowego.




Dobry, zły i brzydki



Po tym jak w moim domu pojawił się internet i nie byłem już ograniczony repertuarem telewizji, nadrabiałem sporo klasyków. Być może ze względu na ich renomę oceniłem część na 10/10, a potem (po przemyśleniu sprawy, lub powtórce) moja ocena poleciała sporo w dół - i odwrotnie, niektórych klasyków nie doceniłem, a z czasem wskoczyły na maksymalną ocenę. Jest jednak jeden jedyny film, który wyłamuje się z tego schematu, bo już po pierwszym obejrzeniu otrzymał u mnie najwyższą ocenę, a potem nigdy nawet nie pomyślałem, że mógłbym ją zmienić. To również ten film ugruntował mnie jako fana Clinta Eastwooda (którego już wcześniej ceniłem jako reżysera, ale nie jako aktora) oraz jako fana westernów, którym jestem do dziś.


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Wolfman - 26-06-2020

Naturalnie jest masa filmów, które się bardzo lubi jak Zakazana planeta czy Stowarzyszenie umarłych poetów i itp. Ale na tych się zajeżdżało nośnik
10. Władca pierdzieli - najlepsze fantasy w top 10 oglądane mnóstwo razy. Musi być w top
9.Terminator - na jedynce w kinie za dziecka kopara opadła i wgniotło mnie w fotel. W takich klimatach te filmy powinny się obracać.
8. Matrix - ten film musi być, mój pierwszy oryginał na vhs prawie zarżnięty.
7. Basic instinct - magia tamtego stulecia, czarujący klimat. Nie do podrobienia w dzisiejszych filmach z akcją dziejącą się w podobnych latach.
6. Platoon - wojenne kino, które widziałem za dziecka w kinie z otwartą japą i potem katowane na vhs.
5. Star wars - mix gatunkowy, cokolwiek to jest sprawiło, że oglądałem to masę razy. Musi być w top 10
4.Rambo - nieważne, że to film bez krzty realizmu poza jedynką. Oglądane w kółko wielokrotnie
3. Aliens - po prostu musi być nie ma co się rozpisywać dlaczego. Top 10
2. Indiana Jones - bo to najlepsze kino przygodowe z najlepszym starym klimatem bez mnóstwa komputerowych efektów. Dzięki temu filmowi polubiłem historię starożytną. Musi być w top 10
1. Blade runner - wałkowane o nim było masę razy. Po prostu, krótko jeśli zapominasz o innych filmach, to musi być najlepszy.


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Dziel - 26-06-2020

1. Jurassic Park - mój ulubiony film z dzieciństwa do którego mam największy sentyment. Pamiętam, że po jego obejrzeniu chciałem zostać paleontologiem Wink
2. Terminator 2 - najlepszy film Camerona i idealne kino akcji. Efekty specjalne do dziś robią niesamowite wrażenie. Ten film w ogóle się nie zestarzał. Przykre jest to, że żaden kolejny film z serii nie dorównał poziomem T2
3. Alien - najlepszy horror sci-fi wszechczasów. Przez niego również miałem koszmary w dzieciństwie.
4. The Thing - pamiętam, że jak za dzieciaka pierwszy raz obejrzałem ten film na DVD to później przez kilka kolejnych nocy miałem problemy z zasypianiem. Takie zrobił na mnie wrażenie i nadal robi dzięki niesamowitym efektom praktycznym.
5. Blade Runner - jeden z najlepszych o ile nie najlepszy film sci-fi w historii kina i ten cyberpunkowy klimat. Do dziś nie mogę pojąć jakim cudem przegrał z E.T Oscara za Efekty specjalne Sad
6. Apocalypse Now - najlepszy film wojenny wszechczasów. Obraz wyjątkowy pod każdym względem.
7. Scarface - Nie Godfather a Scarface zrobił na mnie większe wrażenie i uważam ten film za najlepszy z gatunku. Genialny Al Pacino jako Tony Montana.
8. Lord of the Rings - najlepsze fantasy. Powrót Króla był pierwszym filmem, który widziałem w kinie i w tamtym czasie zrobił na mnie ogromne wrażenie. Byłem chyba jedną z nielicznych osób, które obejrzały ten film od początku do końca bez wychodzenia z sali do WC Wink Czekam z niecierpliwością na przyszłoroczne wydania 4K.
9. Star Wars Saga - nie mogło zabraknąć w moim top 10. Jednak tak naprawdę to tylko epizody IV-VI są moimi ulubionymi, które mogę oglądać w nieskończoność Wink Czekam na steelbooki 4K, aby odkryć te filmy na nowo, bo ostatni seans był już kilka lat temu na TVN Wink
10. Toy Story - kolejny ulubiony filmy z czasów dzieciństwa. Oglądany setki razy na VHS. Uwielbiam wszystkie filmy z całej serii i są to moje ulubione animacje ever.


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Ash-9001 - 26-06-2020

1. Star Wars - Typowa historia, ojciec pożyczył od kogoś magnetowid, kasetę i się zaczęło Wink Dla przedszkolaka to było jak totalna magia. Z perspektywy lat stwierdzam, że już w tamtym momencie wiedziałem, że filmy to jest to co mnie kręci najbardziej.

2. Amerykański Ninja 2 - z ery VHS wybieram ten film bo wszyscy już tu wybrali standardową klasykę Wink

3. Leon - Etap VHS, Rambo i Ninja zakończył dla mnie w 1994 roku Leon. Film na który nie bardzo chciałem iść do kina, bo nie grał tam nikt dla mnie znany, a w ogóle to jakiś taki nie amerykański się wydaje i tak dalej... Na szczęście mój ojciec wiedział lepiej, bo widział poprzednie filmy Luca Bessona. No i co tu dużo mówić, film mnie zmiażdżył. Wyszedłem z kina w ciężkim szoku, że to w sumie film akcji ale taki trochę inny, głębszy i wzruszający... Do tego czasu nie do końca pojmowałem, że to w ogóle możliwe zrobić taki film.

4. Se7en - Po Leonie miałem fazę na kino mroczniejsze. Gdzieś tam się już przewijał Tarantino z Pulp Fiction, The Crow, Oliver Stone i Tony Scott... ale pokrewną duszę odkryłem dopiero w kinie Davida Finchera. Se7en było jak objawienie z niebios. Coś czego nigdy wcześniej nie widziałem. Zakończenie które mnie dosłownie wryło w fotel. I formalnie ten film odstawał od wszystkiego co wtedy leciało w kinach. Był jak dwugodzinny teledysk z MTV... A jak zacząłem kojarzyć fakty, że te najlepsze teledyski na MTV też wyszły spod ręki Finchera to już wiedziałem, że wreszcie odnalazłem ulubionego reżysera na całe życie Smile

5. Szeregowiec Ryan - Kolejne wielkie filmowe wydarzenie w moim życiu. Wiedziałem, że to będzie dobry film już przed seansem ale i tak przerósł wszelkie oczekiwania. Do tej pory uważam, że ten film ma najlepsze zdjęcia i dźwięk w historii kina. Pod tym względem jest to według mnie niedoścignione arcydzieło i od tamtej pory mało kto się zbliżył do tego poziomu. Jest to też film, który obejrzałem najwięcej razy w życiu (24) (a dwudziesty piaty seans zaliczę mam nadzieję już wkrótce z płyty UHD Wink ).

6. Fight Club - Znów Fincher, ale nie może być inaczej Smile Ja w przeciwieństwie do reszty globu od razu wiedziałem, że mamy do czynienia z kultowym klasykiem i nie musiałem czekać do świetnej edycji DVD żeby sobie to uzmysłowić Tongue Dla mnie Fight Club jest jak terapia. Nie wiem o co to chodzi, ale zawsze czuję się po tym filmie lepiej. Ten film przekracza według mnie barierę ekranu i jest czymś więcej. No i oczywiście od strony czysto filmowej jest to diament, który Fincher wypolerował do perfekcji, co dla mnie zawsze jest ważne. Mój #1 ever & forever.

Właściwie to mógłbym napisać, że mój gust zatrzymał się w roku 1999 bo wtedy powstały jedne z moich ulubionych filmów Wink

7. American Beauty - Są filmy które ocierają się o sens życia i American Beauty jest według mnie jednym z tych filmów. Zawsze  podczas seansu mam wrażanie, ze obcuję z czymś większym. A od strony technicznej, jeśli Szeregowiec ma najlepsze zdjęcia ever, to American Beauty jest zaraz na drugim miejscu. To jak Hall operuje tutaj światłem zawsze przyprawia mnie o zachwyt.

8. Szósty Zmysł - Wiele osób się pewnie ze mną nie zgodzi ale ja ten film stawiam najwyżej na półce o nazwie Najlepszy Horror. Tak, tak Egzorcysta jest straszny ale dla mnie scena z kobietą w kuchni z Szóstego Zmysłu zawsze sprawia, że po moim kręgosłupie przechodzi lodowaty dreszcz... a widziałem ten film już na pewno z dziesięć razy. Poza tym dla mnie dobry horror musi być czymś więcej niż tylko serią jump scare'ów. A The Sixth Sense oprócz solidnych strachów ma tez coś więcej do powiedzenia... No i ta końcówka Wink

9. Sleepy Hollow - żeby nie było, też lubię Batmany, ale dla mnie szczytowym dziełem kariery Burtona jest właśnie Sleepy Hollow. Wszystko za co go kocham jest w tym jednym filmie. Depp, kostiumy, scenografia... klimat. Nie do podrobienia, takich filmów się już nie robi.

10. Grawitacja - Żeby nie było, że mentalnie się zatrzymałem w latach 90-tych to na koniec film z dwudziestego pierwszego wieku. Grawitacja w kinie 3D była jak religijne doznanie. Powiem szczerze, że nie sądziłem, że zobaczę w kinie jeszcze coś co mnie zachwyci, ale Cuaron tego dokonał.


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Pan Anatol - 27-06-2020

A ja chyba nie mam takiej przełomowej dziesiątki, w ogóle nie widzę zbyt wielu przełomowych momentów w rozwoju mojego gustu filmowego, a jeśli już jakieś są, to trudno je sprowadzić do jakiegoś jednego konkretnego tytułu. Może to dlatego, że w sumie filmami bardziej interesuję się dopiero od paru lat - to znaczy oczywiście zawsze coś tam się oglądało, jakieś Star Warsy, Indiany Jonesy, Bondy itp. Wink Nie mówię, że to złe filmy, ale teraz raczej oglądam inne rzeczy i do tamtych filmów nie mam jakiegoś szczególnego sentymentu. Prędzej powróciłbym do niektórych oglądanych przeze mnie wówczas seriali, szczególnie do Sherlocka Holmesa z Jeremym Brettem w roli tytułowej.

Jeśli już miałbym wymieniać jakieś "przełomowe" tytuły, to na to miano zasłużyłyby dwa. Pierwszy z nich to "Kolorowe pończochy" Janusza Nasfetera z 1960 roku. Film ten, a właściwie jego połowę, bo składa się z dwóch nowel, zobaczyłem po raz pierwszy w liceum - nauczyciel pokazał go na lekcji z wiedzy o kulturze czy czegoś takiego. Trzeba dodać, że wówczas raczej zajmowałem się bardziej muzyką, natomiast filmami - tak jak wspomniałem wyżej, jedynie od czasu do czasu. Bezpośrednio po tamtej lekcji nic się w tej kwestii nie zmieniło, ale jakieś dwa lata później, kiedy kończyłem już liceum, przypomniał mi się ten film, znalazłem go i obejrzałem. Od tamtego czasu jestem wielkim fanem twórczości Janusza Nasfetera.

Myślałem jednak wtedy, że obejrzę te filmy Nasfetera, które uda mi się znaleźć, i na tym się skończy. Jednak pewnego dnia natrafiłem w telewizji na film Andrzeja Wajdy "Wszystko na sprzedaż". Właściwie to natrafiłem na wzmiankę o nim w programie chwilę przed tym, jak miał się zaczynać. Pomyślałem - polski film z lat 60., tak samo jak moje ulubione filmy Nasfetera - warto zobaczyć. No i wówczas nie tylko zostałem fanem Wajdy, a "Wszystko na sprzedaż" stało się jednym z moich ulubionych filmów w ogóle, ale również zacząłem coraz bardziej rozszerzać mój repertuar oglądania i tak rozszerzam go do dziś. Smile

Ale po wspomnianym filmie Wajdy trudno mi wyróżnić jakieś przełomowe momenty - wszystko to jest bardziej rozłożone w czasie. Na przykład - jednym z ważniejszych procesów w kształtowaniu się mojego filmowego gustu było rosnące zainteresowanie kinem azjatyckim, w szczególności japońskim. Pierwszym zobaczonym przeze mnie filmem azjatyckim był "Chungking Express" Wonga Kar-Waia, a pierwszym japońskim - "Straż przyboczna" Kurosawy, ale choć obydwa te filmy bardzo lubię, to nie odczuwam, jakoby któryś z nich miał taki przełomowy charakter jak wspomniane wcześniej filmy polskie. Należałoby raczej wyróżnić cały przegląd najważniejszych filmów Kurosawy, który zorganizowałem sobie w wakacje 2018 roku, a następnie przegląd kompletnej filmografii Yasujiro Ozu, w trakcie trwania którego moje zamiłowanie do kina japońskiego zostało przypieczętowane.


RE: Dziesięć filmów/seriali, które ukształtowały Twój filmowy gust - Gieferg - 27-06-2020

Czy mi się wydaje, czy niektórzy nie załapali, że w temacie nie chodziło o top-10? Tongue

Przykładowo w mojej 10-tce, którą tutaj podałem jest może ze 4-5 filmów, które by się zmieściły w moim top-10 Tongue
Jakbym dawał top-10 to byłyby pewnie na liście Braveheart, Titanic, Szklana Pulapka, Szczęki czy Blade Runner i pierwszy Terminator zamiast drugiego, a nie Pancerni, 20 000 mil czy Siedmiu wspaniałych.