Filmozercy.com | Forum
Muzyka - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: Pozostałe (https://forum.filmozercy.com/dzial-pozostale--16)
+--- Dział: Na luzie (https://forum.filmozercy.com/dzial-na-luzie)
+--- Wątek: Muzyka (/watek-muzyka)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


RE: Muzyka - Gieferg - 02-04-2020

Debeściaki wracają po 7 latach od ostatniej płyty:













RE: Muzyka - Ethan - 02-04-2020

Strasznie słaba płyta, ale chociaż singiel dobry. szkoda, że nie poszli jego tropem. Z drugiej strony ostatnia ich dobra płyta to No Code. Pogrążyli się w letargu przeciętności i wtórności względem siebie. Ale Oni i tak zawsze na propsie, dlatego, że kształtowali mój pogląd na świat gdy miałem 13-17 lat.

A z drugiej strony ten wolny czas pozwala mi nadrabiać sporo muzycznych zaległości z zeszłego roku i na bieżąco śledzić ten. Póki co moją płytą roku jest nowy album Katie. Zeszły rok, mimo, że muzycznie najsłabszy w dekadzie, też pozwolił odnaleźć kilka highligtów ze wskazaniem na Strand of Oaks. No i na koniec stycznia bardzo dobra płytę nagrali ulubieni artyści z Kanady. Zatem po kolei, mimo, że Wolfi sprzed kilku lat.














RE: Muzyka - Gieferg - 02-04-2020

Cytat:Strasznie słaba płyta, ale chociaż singiel dobry. szkoda, że nie poszli jego tropem. Z drugiej strony ostatnia ich dobra płyta to No Code.
Co prawda nie słyszałem na razie nic poza tymi trzema (bardzo dobrymi) kawałkami (a posłucham więcej pewnie dopiero jak kupię CD), ale jak dla kogoś ostatnią dobra płyta jest No Code to nie bardzo mam z nim co o PJ rozmawiać, bo dla mnie to jedna z ich dwóch najsłabszych płyt (druga od końca, tylko Backspacer mniej lubię), inna sprawa, że słaba płyta PJ to i tak zazwyczaj bardzo dobra płyta, a kapela od dwudziestu lat jest w moim rankingu na niezagrożonej pierwszej pozycji Tongue

Odnośnie trzech powyższych kawałków:
1) ujdzie
2) spoko, pewnie mógłbym do tego wracać.
3) Przy pierwszym podejściu trochę przynudza, ale potencjał jest, chociaż wokal średnio ciekawy jak dla mnie.

Jeszcze takie coś:





RE: Muzyka - Mr.Hankey - 02-04-2020

Jeśli chodzi o Zakka to polecam to wydawnictwo.

[Obrazek: i-black-label-society-unblackened-blu-ray.jpg]


RE: Muzyka - Gieferg - 02-04-2020

Też polecam: http://forum.filmozercy.com/watek-black-label-society-unblackened


RE: Muzyka - Ethan - 02-04-2020

Trzeba po prostu odnaleźć kontekst moich słów. No Code to czasy bezkrytycznej fascynacji muzyką. Płyta, która kupiłem (na kasecie) - było kilka różnych okładek przy okazji tego formatu - na szkolnej wycieczce do teatru w Gdyni na Skrzypka na dachu, w okolicach premiery tej płyty. Myślę, że odbiór tego albumu np dziesięć lat później, gdy człowiek jest bardziej krytyczny byłby inny. Słuchając płyt po Binaural, traktowałem już tego typu muzykę jako daddy rock i rozumiałem skąd brała się krytyka (która jako nastoletniego fana zespołu wkurzała) większości środowiska muzycznego independent. Bodajże muzycy Sonic Youth oglądając teledysk do Alive czy Even Flow śmiali się z McCready'ego i kpili, że to Richie Sambora. Potem oczywiście lewicujące postawy (np akcje pro choice czy angażowanie się na rzecz przyrody) Eddiego sprawiły, że jednak środowisko niezależnego grania, bardziej akceptowało Veddera i spółkę. PS zapomniałem, że na ten okres załapało sie przeciez jeszcze znakomite Yield.


RE: Muzyka - Gieferg - 02-04-2020

Yield jest lepsze od wszystkiego co wyszło przed nim prócz Ten.
Wszystkie płytki od Ten do Binaural poznałem równocześnie, a kolejne poznawane już na bieżąco podchodziły mi w podobnym stopniu (poza Backspacerem).

Cytat:Bodajże muzycy Sonic Youth oglądając teledysk do Alive czy Even Flow śmiali się z McCready'ego i kpili, że to Richie Sambora.
Nie znam gości i mało mnie obchodzi z czego się śmieją.
I co jest nie tak z Richiem Samborą? No fuckin' idea.
Cytat:daddy rock
Pieprzenie :>

Cytat:p akcje pro choice
Nie pamiętam jaki dokładnie był zamysł, ale akurat to kojarzy mi sie negatywnie.
Czy nie aby aborcja na życzenie?

---

Jesli ktoś z moich ulubionych zespołów się zeszmacił to Metallica, która odkąd ich słuchałem (czyli od 20 lat) nie wydała ani jednej płyty, którą bym miał ochotę kupić. I nie, nie skończyli się dla mnie ani na Kill'em All, ani na Justice, ani nawet na Czarnym Albumie.


RE: Muzyka - Ethan - 07-07-2020

Jako, że ciężko wciąż przysiąść do dwugodzinnego seansu, to człowiek ucieka w sentymentalizmy. Tym razem opowieść o uczłowieczeniu poprzez muzykę, a co za tym idzie top 10 płyt, które mnie ukształtowały. A tak przynajmniej mi się wydaje. I ten top jeszcze bardziej rozjeżdża mi się z topem ulubionych płyt wszechczasów. Ale ma swój urok. Tak myślę.

1. Początek stanowiła Zuzia, która lalką dużą nie była, ale miała mangowe oczy. Kluczowa jednak miała okazać się historia pewnego złapania się za krocze. I nie słynny księżycowy krok, ale ten chwyt właśnie, popchnął w moje ramiona, wraz z fragmentem obrazka do Thrillera, Króla Popu. Chociaż ten pop był wówczas w mojej głowie bardziej grindcorem, a wychodzące z grobów zombiaki rozpalały wyobraźnie równie mocno jak pierwsze seanse Srebrnej Kuli czy Bloba. Chwilę później zostałem kupiony całkowicie. Gangowe wideo do Bad czy kolażowa cudność ilustrująca Leave Me Alone, sprawiły, że do dzieciństwa wkradała się magia ponad jednoutworowa

[Obrazek: R-459606-1450389425-8852.jpeg.jpg]





2. "Urodziłaś się aby być moja" - oznajmił głos w radiu. I nie wiem czy to zdanie wypowiedziane przez Marka Niedzwieckiego czy może piosenka*, która rozbrzmiała po chwili, sprawiły, że do domowej zabawy dołączył kij hokejowy oraz rakietka do badmintona. Pierwszy robił za statyw i mikrofon, druga, jak zapewne się domyślacie, stanowiła gitarę. Wyimaginowanymi fanami, a przede wszystkim fankami, były wzory na tapecie. Czas późno-dziecięcej wyobraźni umiejętnie przesuwał na plan dalszy zmiany transformacyjne, a norweskie wykonania I'll Be There for You były kulminacyjnym punktem tamtych koncertów

* Born To Be My Baby

[Obrazek: R-4188666-1468634570-9672.jpeg.jpg]





3. Skakanie po maluchu Ojca z rajstopami na głowie po obejrzeniu w Teleexpressie fragmentu teledysku do Final Countdown, skradziony - u sióstr zakonnych w Częstochowie - plakat Bon Jovi, z ukrytą na odwrocie biografią zespołu, niedzielne przygotowywanie - na zajęcia techniczne - deski-świnki do krojenia (choć mógł to być równie dobrze fartuszek), które zbiegło się z radiową emisją Paradise City

[Obrazek: R-1292611-1419287772-2965.jpeg.jpg]





4. Gdzieś pomiędzy tym co stamtąd, była też muzyka stąd. Był teledysk do "Kreona", który idealnie wyrażał szarość sytuacji i lęki tamtego okresu. Był Grzegorz Ciechowski, który wpadł na listę Trójki z nowa piosenką i opowiadał o niej panu Markowi ("Ja Kain Ty Abel"). Było pisanie tytułów piosenek Róż Europy - z płyty "Krew Marilyn Monroe" i zachwyty nad piosenka tytułową - na basfowych wkładkach. Była totalna faza na Tilt i radość gdy na pierwszym miejscu trójkowego zestawienia pojawiło się "Jeszcze będzie przepięknie". Zresztą ich drugi album to wciąż moje top 10 albumów, które powstały tutaj, w kraju gdzie dzięcielina pała. Były też historie o tym, że wszy jej oczy wypiły*, ale przede wszystkim Mama zrobiła przewiew gdy nagrywałem "Patrz!" (przystawiając Kasprzaka do radioodbiornika), co sprawiło, że miałem wersję z trzaskającymi drzwiami. Z czasem jednak ulubiony Kuzyn "przerzucił" całość z oryginalnego winyla na kasetę i można było się cieszyć dobrą jakością. Chociaż czy ona się wtedy liczyła?

* Kobranocka - To wszy jej oczy wypiły (z płyty "Kwiaty na Żywopłocie")

[Obrazek: R-5986264-1425332875-8552.jpeg.jpg]





5. MTV była winna wielu sytuacjom. To tam pojawił się chociażby pewien czarno-biały, koncertowy klip*, który wszystko zmienił. Post-punkowe oblicze Kurta wydawało się być ok, natomiast młody, dojrzewający człowiek przesiąknięty był jednak zeppelinowym, testosteronowym machorockiem i łatwiej było zaakceptować mu McCready'ego w kapeluszu a'la Sambora niż, wyrosłych z prostej linii od ironizującego Pixies, twórców "Nevermind". Była zatem sztruksowa, brązowa kurtka, było chodzenie na Hype! do śp kina Tivoli, było układanie sobie w głowie światopoglądowych postaw. Wszystkie drogi wydawały się prowadzić wówczas do Seattle. Nic wcześniej, ani potem nie smakowało w ten sposób. "All that's sacred comes from youth. Dedications, naive and true."**

* Teledysk do Alive
** fragment tekstu Not for You z płyty Vitalogy

[Obrazek: R-367664-1408907054-7204.jpeg.jpg]





6. Nić porozumienia pomiędzy Nimi a mną pojawiła się podczas emisji koncertu z londyńskiej Astorii w szczecińskiej telewizji regionalnej. A potem poszło już z górki. Połowa mojego pokolenia, ta świadoma muzycznie, została uwiedziona przez wiadomy, kreskówkowy teledysk*, a sam zespół pozwolił wejść neurotyzmowi na salony muzycznego mainstreamu. No i nikt tak pięknie nie trzymał gitary jak młodszy z braci Greenwoodów

* Video do Paranoid Android

[Obrazek: R-4950798-1388623611-2362.jpeg.jpg]





7. Viva Zwei, Klub Miłośników Czystych Poranków*, smutne postpunkowe piosenki dla smutnych nastolatków, późny, pierwszy papieros. Since I was born I started to decay**

* Pure Mornings' Fan Club - skupiona przy Piotrze Stelmachu grupa sympatyków zespołu Placebo (czat, koncertowe sytuacje, nocne audycje w Trójce)
** tekstowy fragment z Teenage Angst (z debiutanckiej płyty)

[Obrazek: R-992562-1508651673-4848.jpeg.jpg]





8. Ze względu na to, że w rodzinnym domu nie było kogoś kto poprowadziłby mnie za rękę po muzycznych zakamarkach przeszłości, a do tego mówiono, że mi przejdzie, to takie prawdziwe nadrabianie WTEDY miało miejsce dopiero w okolicach uzyskania pełnoletności. Okazało się, że najciekawsze rzeczy działy się gdzieś pomiędzy 1977 a 1986. Kowalscy* przepisali lekarstwo**, pomagał też przejmujący z oddali***. Gadające Głowy**** natomiast opowiadały coś o kolorach wiosny*****, a "zielone liście drzew rosnących na Barton Street odcinały się od niebieskiego, bardzo niebieskiego tła nieba"******

* The Smiths
** The Cure
*** nawiązanie do tytułu książki autorstwa Deborah Curtis, żony Iana Curtisa o nim właśnie
**** Talking Heads
***** Colour of Spring, wiadoma płyta Talk Talk
****** cytat ze wspomnianej książki "Przejmujący z Oddali"

[Obrazek: R-81692-1538992531-7551.jpeg.jpg]





9. Zasłuchani w Trójkowym Ekspresie* ocieraliśmy łzy po Tomku Beksińskim. Ktoś, gdzieś rzucił hasło: soulseek**, ktoś zakrzyknął Screenagers***. Nagle okazało się, że NME**** ukrywa informacje o istnieniu ciekawszej muzyki niż ta z okładek, a Trójka zbyt często przykleja muzyce wąsy. Internet otwierał oczy, a przede wszystkim uszy. Muzyczna klasyka była redefiniowana przez Simona Reynoldsa*****, a Latający Holender zamienił się w Co Gryzie Darka D.?****** Zza Oceanu "przybył" do nas Pitchfork*******

* Trójkowa audycja z przełomu lat 90tych i zerowych, którą prowadził Paweł Kostrzewa
** działający do dzisiaj, kiedyś zdecydowanie bardziej popularny, program P2P
*** serwis muzyczny, w którym pisywałem niezdarnie, w początkach jego działalności
**** brytyjski magazyn muzyczny ukazujący się od 1952 roku. Wersja papierowa, co było pewnym zakończeniem epoki, upadła dwa lata temu
***** dziennikarz i erudyta muzyczny, autor kapitalnych książek łączących muzykę z kontekstami wykraczającymi poza sztukę, książek, których przekłady ukazały się również u nas:

https://wydawnictwo.krytykapolityczna.pl/podrzyj-wyrzuc-zacznij-jeszcze-raz-postpunk-simon-reynolds-90

http://kosmoskosmos.pl/retromania-simon-reynolds-przel-filip-lobodzinski

****** nazwy audycji, które miałem przyjemność prowadzić na antenie śp Radia Grudziądz w latach 1997-2004
******* od lat najbardziej opiniotwórczy i popularny serwis muzyczny w sieci

[Obrazek: R-1141048-1195364914.jpeg.jpg]





10. To opowieść o znalezionym - na postapokaliptycznej pustyni - radioodbiorniku, który gra idealne melodie. I czasem nie wiemy już czy perfekcja dźwięków jest związana z naszym zmęczeniem w pakiecie z wcześniejszą tęsknotą za muzyką czy w głównej roli występuje kapitalne dopasowanie częstotliwości. Zawsze powtarzam sobie, że to drugie. Dan oraz (a zwłaszcza) Spencer*, zagospodarowali moją dźwiękową przestrzeń, w sposób, w jaki nikt wcześniej ani później tego nie zrobił, a Kanada, ze wskazaniem na Montreal**, stała się dla mnie ulubionym miejsce na muzycznej mapie świata. Punkt kulminacyjny został osiągnięty i zaczęło się wsteczne odliczanie

* Dan Boeckner i Spencer Krug, dwaj liderzy kanadyjskiego Wolf Parade, a jednocześnie muzycy wielu innych projektów vide Handsome Furs, Moonface czy Sunset Rubdown. Kilkukrotnie goszczący w naszym kraju, chociaż nigdy razem

** Scena montrealska lat zerowych - New Pornographers, Arcade Fire, Destoyer aka Dan Bejar, Wolf Parade, Frog Eyes, Thee Silver Mt. Zion Memorial Orchestra, a do tego niedaleko było Toronto z kolektywami spod znaku Broken Social Scene

[Obrazek: R-525150-1492900046-1748.jpeg.jpg]






RE: Muzyka - Gieferg - 07-07-2020

Jakbym miał podać co mnie muzycznie ukształtowało to chyba byłoby mniej więcej tak:

1. Ankh - Ankh



2. kilka folkowych kaset, które znajomy przynosił na sesje RPG, w tym Open Folk i Wędrowny Kopacz Torfu:



3. Metallica - czarny album
4. Nirvana - Nevermind
5. Pearl Jam - Ten
6. Iron Maiden - Brave New World
7. Dżem - The Singles
8. Creed - My Own Prison
9. Alice In Chains - Dirt
10. Wilki - Acousticus Rockus




Wszystkich powyższych do dziś słucham, żadnej się nigdy nie wyrzekłem, o żadnej nie powiem, że mi się znudziło albo już nie podoba. No way in hell.


RE: Muzyka - HAL 9000 - 08-07-2020

Dzięki Ethan, do wspominania nie trzeba mnie długo namawiać Big Grin

U mnie jest o tyle prosto, że mógłbym zredukować listę do jednego utworu jednego artysty:
[Obrazek: Johann_Sebastian_Bach.jpg]

Filmożercy znają mnie jako hiper-entuzjastę STAR WARS, to jednak nic w porównaniu do mojego uwielbienia dla twórczości Jana Sebastiana Bacha.
I tutaj ponownie kłaniam się nisko Telewizji Polskiej, bo to dzięki niej, oglądając w dzieciństwie serial "Był sobie człowiek", usłyszałem to:





To ziarenko pięknie zaowocowało, aktualnie mam 865 płyt z muzyką Mistrza Smile

Tak się zastanawiam jak to jest z tym kształtowaniem gustu, czasem mam wrażenie że jest on zapisany w moim DNA.

W ramach zabawy w TOP 10, ograniczę się do jednej "bachowskiej" i dodam 9 z innych gatunków, które mnie ukształtowały, bo już w szkole podstawowej założyłem zespół rockowy, gdzie grałem na gitarze, ale pominę te gitarowe (Satriani, Vai itp.), bo TOP 100 będzie za mało Smile

1.
[Obrazek: 12230528035_5d3b060085_b.jpg]
Gdym musiał zabrać jedną płytę na bezludną wyspę, nie zastanawiałbym się Smile
2.
[Obrazek: original_441.jpg]
"Teleranek" i najbardziej utalentowani muzycy rozrywkowi z niesamowitą inwencją melodyczną.
3.
[Obrazek: 775b68bd996daaa0aa2f466563b8a776.1000x1000x1.jpg]
Był krótki okres w XX wieku, kiedy słuchałem radia i tak odkryłem najlepszy zespół.
4.
[Obrazek: 118197025.jpg]
Kosmiczna muza.
5.
[Obrazek: OIP.UbI8tK5m_-erZ24LRc-hugHaHa?pid=Api&rs=1]
Najlepszy zespół metalowy.



666.
[Obrazek: 13182974_f496.jpg]
Jak już wspomniałem... SLAYER K&%WA!!!



7.
[Obrazek: 65a5bcd722895f99ed78f113b97a74ab.jpg]
Żałuję, że już nie zobaczę ich na żywo Sad



8.
[Obrazek: rage-against-the-machine-520977301b736.jpg]
Jest szansa.



9.
[Obrazek: miles-davis-kind-of-blue.jpg]
Pierwsza jazzowa płyta ♥



10.
[Obrazek: 51Gjb2bLIaL.jpg]

Big Grin