Filmozercy.com | Forum
Muzyka - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: Pozostałe (https://forum.filmozercy.com/dzial-pozostale--16)
+--- Dział: Na luzie (https://forum.filmozercy.com/dzial-na-luzie)
+--- Wątek: Muzyka (/watek-muzyka)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14


RE: Muzyka - Daras - 08-07-2020

Tak króciutko. Latem staram się odpoczywać od kompa.
Chyba jeszcze nie umiem dodawać zdjęć. Szkoda. Zrobiło się tu kolorowo.

Na przełomie lat 1960 / 1970 bezapelacyjnie wpadły mi w ucho dwa utwory. Właśnie one miały przemożny wpływ na moje dalsze poszukiwania.

1. Pod Papugami (1968) Czesława Niemena. Zdaniem Wojciecha Mana to jedna z najpiękniejszy polskich piosenek.
2. Dziewczyna o perłowych włosach (1969) „Omegi”.

W 2014r. Daras napisał:

A teraz...
Jeśli ktoś mnie potępi za poniższe zdanie, to powiem mu: Nie bądź taki Banaczek.
Jeden z najważniejszych oraz najpiękniejszych utworów w historii muzyki „współczesnej”. Bracia Węgrzy dali czadu…  Cool
https://www.youtube.com/watch?v=l-tFhoxpRUI

http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.php?t=12027&postdays=0&postorder=asc&start=1065

W chałupie mieliśmy kopę tak zwanych pocztówek dźwiękowych. Słuchało się tego! Oj, słuchało.

3. Na przełomie lat 1970 / 1980 przyszła pora na Johana Straussa. Uległem absolutnej fascynacji walcami. Do dziś w nowy rok oglądamy transmisje z Wiednia. Czad!

Dużo by pisać. Zebrałem setki płyt CD*. Pośród nich są wykonawcy / kompozytorzy zapodani przez Hala, jak np.: J. S. Bach (ostatecznie rozmiłowałem się w W. A. Mozarcie), Led Zepplin, J. M. Jarre (oczywiście Oxygene), Miles Davis.

Do metalu jakoś się nie przekonałem, choć lubiłem utwory, które wcześniej określano hard rockiem.
Oczywiście nie ominęły mnie szlagiery disco lat 1970 / 1980. Z wieloma wiążą mnie fajne wspomnienia (pierwsze miłości i takie tam). Wink

Na marginesie. Trochę grałem na harmonijce, gitarze, pianinie i flecie. Pozyskanie tej ostatniej umiejętności stanowi nie lada sztukę.

* Nierzadko są to unikaty. Kupę lat temu, na początku rozwoju rynku CD, pojawiała się w kioskach seria gazet z dodatkami. Podczas gdy firma procesowała się o legalność dystrybucji, ja kupowałem. Przykładowo – teść (koneser ze starej gwardii) usłyszał u mnie „Dianę” Paula Anki. Podekscytowany powiedział: Całe życie szukam tej wersji. Skąd ty ją wytrzasnąłeś? Chodziło o jakiś „niuans” kończący utwór. W efekcie płytka od TR SOUND STUDIO musiała zostać wypożyczona.

Echu. Sporo osób już odeszło. Wspomnienia pozostały.

P.S.
O Banaczku napiszę kiedyś w innym wątku.

EDIT 1:
Właśnie sobie przypomniałem, że Oxygene kupiłem (za normalne pieniądze) w wersji CD + DVD 3D z okularami anaglifowymi. Pisałem o tym na forum Kino Polska.
https://www.amazon.co.uk/Oxygene-30th-Anniversary-3D-DVD/dp/B000XBYU5C
Zerknąłem na Allegro. Zestaw sporo „zarobił” od dnia premiery.

EDIT 2:
Przepraszam, jeszcze dygresja pasująca do wątku.

(08-07-2020, 14:27)HAL 9000 napisał(a):  Tak się zastanawiam jak to jest z tym kształtowaniem gustu, czasem mam wrażenie że jest on zapisany w moim DNA.

Można rzec, że gust „wpisany jest” w strukturę osobowości człowieka. Z całą pewnością podczas kształtowania się określonych preferencji istotną rolę odgrywają geny czy budowa mózgu, ale też środowisko, w którym się obracamy.

Daras napisał:

(…)
Platon uważał, że piękno jest zawarte w przedmiocie i bez znaczenia jest, kto ten przedmiot ocenia. Ale dwa tysiące lat później Immanuel Kant podważył tę teorię, zauważając, że piękno tkwi w tym, kto je ocenia.
(…)
Neurobiologia uznaje raczej słuszność tego, co mówił Kant.

Co stwierdzono?
(…)
… za odbiór sztuki odpowiada nasze wrodzone poczucie piękna ukryte w sieciach neuronalnych kory i że u każdego z nas to poczucie piękna jest nieco inne.
(…)


„Bez ograniczeń – jak rządzi nami mózg”. Jerzy Vetulani, Warszawa 2015.

http://forum.kinopolska.pl/viewtopic.php?t=12441&start=45


RE: Muzyka - HAL 9000 - 25-07-2020

Daras napisał:
Można rzec, że gust „wpisany jest” w strukturę osobowości człowieka. Z całą pewnością podczas kształtowania się określonych preferencji istotną rolę odgrywają geny czy budowa mózgu, ale też środowisko, w którym się obracamy.

To jest ciekawe, w moim przypadku środowisko nie miało wpływu, mam tu na myśli rodzinę, przyjaciół, szkołę.
Oczywiście gdybym mieszkał w lesie i nie miał telewizora, to nie oglądałbym animacji "Był sobie człowiek" Tongue
Jednak ilu z moich rówieśników, drążyło później temat i zastanawiało się, co to za utwór muzyczny i kto jest kompozytorem?
Jestem optymistą więc mam nadzieję, że połowa z nich, bez trudu - przynajmniej dzisiaj - skojarzy charakterystyczny początek z Bachem.
To jeszcze daleka droga, do sytuacji w której, to co rozpoznajemy sprawia nam na tyle dużą przyjemność, że postanawiamy kupić pierwszą płytę, czy w moim przypadku kasetę magnetofonową Smile

Jeżeli jednak prawdą jest, że w znacznym stopniu geny decydują, to jest to bardzo dołujące, gdyż jakaś tam część ludzi, nawet nie ma szans cieszyć się bachowską fugą Sad
Można co prawda ludzi "tresować" - mamy np. zdumiewające niekiedy efekty nauki gry na instrumentach u najmłodszych, jednak większość tych dzieciaków później znika ze sceny gdy podrosną (przestają być "atrakcją").

Istnieje też zjawisko snobizmu, gdzie z racji wykształcenia lub zajmowanego stanowiska, wypada interesować się, a co gorsza bywać np. na koncertach, zajmując często najlepsze miejsca, oczywiście kosztem prawdziwych melomanów Big Grin

Skorzystam z okazji i polecę kilka płyt z muzyką Jana Sebastiana Bacha.
Może znajdą się osoby, które na co dzień nie słuchają takiej muzyki, ale chciałby spróbować czegoś innego, albo po prostu dla urozmaicenia kolekcji muzycznej.
W takim wypadku lepiej dobrze trafić, mnie się zdarzyło trafić źle (wyboru nie miałem) i na pierwszej kupionej płycie grał "holenderski rzeźnik" Ton Koopman  - unikać jak ognia!

Największe ryzyko jest w przypadku nagrań solowych (organy, fortepian, klawesyn), w większych składach powinno być OK.
Cała muzyka organowa Bacha mieści się na kilkunastu płytach i są artyści, którzy nawet kilka razy nagrywali całość w różnych latach i na różnych instrumentach. To są wydania dla bardziej zaawansowanych, nie ma bowiem organisty, który wszystko zagrał najlepiej Smile

Na początek coś mniejszego:
Karl Richter (1926-1981)
[Obrazek: 81rmAOuymYL._SL1359_.jpg][Obrazek: 71KF3fUK6DL._SL1291_.jpg]

Allegro

amazon.de
Info
https://www.discogs.com/JS-Bach-Karl-Richter-Organ-Works/release/11682139

Na szczególną uwagę zasługuje "Passacaglia & Fugue in C Minor BWV 582"



Proszę zwrócić uwagę na osobę towarzyszącą, a to wszystko dla nas  Heart
Grzech nie skorzystać  Tongue


RE: Muzyka - Daras - 27-07-2020

(25-07-2020, 14:38)HAL 9000 napisał(a):  To jest ciekawe, w moim przypadku środowisko nie miało wpływu, mam tu na myśli rodzinę, przyjaciół, szkołę.
Oczywiście gdybym mieszkał w lesie i nie miał telewizora, to nie oglądałbym animacji "Był sobie człowiek" Tongue

Niekiedy trudno jest dostrzec wpływ środowiska na nasze postawy / zachowania. Jednak neurologia uznaje, że jako Homo sapiens jesteśmy ze sobą powiązani w kontekście kształtowania mózgów (patrz choćby prace M. s. Gazzanigi). To temat szeroki i raczej wykraczający poza ramy wątku.

Zadatki wrodzone możemy zaobserwować także u istot stojących niżej w hierarchii. Wink Prof. Vetulani  w przywołanej wcześniej książce napisał:

Cytat:
Natomiast prawdopodobnie pewien zmysł estetyczny – używany do aranżowania przestrzeni – mają ptaszki nazywane altannikami lśniącymi. Samce altanników dekorują wejście do swojej altanki jakimiś muszelkami, wstążeczkami, kamyczkami. Szczególnie lubią ozdoby w kolorze niebieskim.

Przy okazji powinniśmy też pamiętać o „Janku Muzykancie” opisanym przez H. Sienkiewicza. Choć warto dodać, że taki Janko egzystując w lesie jako „dziecko wilk” raczej nie ujawniłby swojego daru.  

(25-07-2020, 14:38)HAL 9000 napisał(a):  Jeżeli jednak prawdą jest, że w znacznym stopniu geny decydują, to jest to bardzo dołujące, gdyż jakaś tam część ludzi, nawet nie ma szans cieszyć się bachowską fugą Sad

Tym bym się nie przejmował Wink , choć… Pamiętam jak kiedyś córka po powrocie z teatru „zapłakała”: Ta aktorka tyle z siebie dała, a istnieją ludzie, którzy jej nigdy nie zechcą zobaczyć oraz docenić.

EDIT:
(25-07-2020, 14:38)HAL 9000 napisał(a):  Na szczególną uwagę zasługuje "Passacaglia & Fugue in C Minor BWV 582"

Odniosłem wrażenie, że efekt stereo wypadł tu lepiej niż podczas odsłuchu na żywo. Mikrofony można rozstawić skuteczniej niż uszy. Smile

(25-07-2020, 14:38)HAL 9000 napisał(a):  Istnieje też zjawisko snobizmu, gdzie z racji wykształcenia lub zajmowanego stanowiska, wypada interesować się, a co gorsza bywać np. na koncertach, zajmując często najlepsze miejsca, oczywiście kosztem prawdziwych melomanów Big Grin

Mam znajomego, który będąc muzykiem oraz konserwatorem włada kluczami dostępu do zabytkowych organów. Kiedyś odpalił je specjalnie dla moich gości. Czad! W ten właśnie zostałem snobem. Sick


RE: Muzyka - HAL 9000 - 27-07-2020

"Passacaglia & Fugue in C Minor BWV 582" na płycie brzmi oczywiście jeszcze lepiej, ten filmik tylko pokazuje z jakim podejściem mamy do czynienia.
W tym utworze główny temat pojawia się ponad 20 razy i organista może się wykazać, odpowiednio modyfikując brzmienie, no chyba że jakiś "rzeźnik" jedzie od początku do końca na FULL Sad

Kontynuując polecanie płyt z muzyką Bacha, warto kupić to:
[Obrazek: 51h0Q3FyYFL.jpg]

Edward Power Biggs i nagranie z lat 60-70, czyli Złotej Ery Fonografii Smile
Używane zaczynają się od 1,11 €
https://www.amazon.de/dp/B000026FLS/ref=sr_1_1?__mk_pl_PL=%C3%85M%C3%85%C5%BD%C3%95%C3%91&dchild=1&keywords=5099704655123&qid=1595875961&sr=8-1





Zarówno na tej płycie jak i na 3CD Karla Richtera znajdziemy Toccatę i fugę d-moll BWV 565, w bardzo dobrym wykonaniu, to tak informuję dla uspokojenia potencjalnych nabywców.

Co do snobizmu, to domyśliłem się:
Do dziś w nowy rok oglądamy transmisje z Wiednia
Tongue
Dodam jeszcze kilka płyt (klawesyn, fortepian), ale muszę je przygotować, bo teraz zamiast pisać to słucham.
A i tu jest ten "problem" z muzyką Bacha, ona wymaga 100% koncentracji/zaangażowania od słuchacza, inaczej nie dotrze tam gdzie powinna:



Heart


RE: Muzyka - Daras - 27-07-2020

Ha, może właśnie powyższy kawałek kogoś przekona. Ale wszystko w gestii genów, czy jak kto woli - słonia.  

Nieco rozluźnię atmosferę. Wink  
W latach raczkowania rynku CD płyty kosztowały u nas „majątek”. Miałem sąsiadów, z którymi naprzemiennie chwaliłem się sprzętem (posiadałem spore kolumny Unitry). Sobotnie „libacje” stanowiły pretekst do prezentacji kolekcji. Czego przy regionalnym piwie słuchaliśmy? Ha, Mozarta! Znajoma (uczy „śpiewu”) zapytała retorycznie – Czy aby to jest muzyka poważna? Hi, hi. Proponuję kolegom po raz kolejny obejrzeć „Amadeusza” (1984).

https://www.youtube.com/watch?v=hc4OD1Xr3sU

Tak bardziej serio, dla przykładu. „Rekwiem” wbija w fotel - po prostu! Mam płytę i gorąco polecam.
Wolfman, wysłuchaj proszę całość przed odpaleniem mi znicza. Jeśli nie, to chociaż wklej.  Cool

EDIT:
Wolfman. To był żarcik. Nie myśl już o tych słoniach. Smile  


RE: Muzyka - pearlzfan - 28-07-2020

To ja jeszcze nawiążę do postu Ethana i 10 albumów, które wpłynęły na mnie i w jakiś sposób ukształtowały jako człowieka.

Ustawiłem je w kolejności chronologicznej ich poznawania a nie "siły wpływu".

10. Metallica - Master of Puppets (data poznania ok 1991).
Paradoksalnie album, który wprowadził największą rewolucję w moim smaku muzycznym otwiera listę.
Do tego czasu byłem wielkim fanem... Micheala Jacksona Big Grin
Ale kiedy po raz pierwszy rozbrzmiały riffy Battery na słuchawkach jakiegoś walkamana w mojej głowie szalała tylko jedna myśl: TO TAK MOŻNA GRAĆ NA GITARZE?!?!?!
Przejście z popowego plumkania na "hypnotizing power" gitary elektrycznej było dla mnie jak ponowne narodziny. Można wręcz powiedzieć, cytując wspomniane "Battery": smashing through the boundaries. Lunacy have found me".
Potem już poszło z górki i down the rock'n'roll rabbit hole we go Smile

Z perspektywy czasu cieszę się bardzo z tej zmiany, bo oto długowłosi "sataniści" o ksywce "Alkoholica", agresywnie śpiewający o wojnie, narkotykach i depresji wyrwali mnie z "objęć" prawdziwego potwora, pedofila, śpiewającego wesoło o pokoju, równości i miłości. Bardziej przewrotnie się nie dało Smile

Zaliczyłem 3 koncerty i za każdym razem była miazga Smile





9. Rage Against the Machine - Rage Against the Machine(ok 1994)
Wściekłe recytacje Zacha i eksperymentujący z gitarą Morello trafili na podatny grunt w postaci buntującego się nastolatka. Wszystkie teksty z debiutanckiego albumu znam na pamięć i na bardzo długo zrobiły z mojego ducha rewolucjonistę. Na szczęście dla świata butelkami z benzyną miotałem tylko w głowie Wink





8. Pearl Jam - Vitalogy (ok. 1995)
Kumpel podsunął mi "Not for You" wtedy jeszcze na kasecie. Z miejsca wiedziałem, że to będzie to. Szybko na tapetę trafiły poprzednie albumy PJ. Idealna mieszanka buntu z rozpaczą polana nutką nadziei sączącą się gdzieś w głosie Eddiego. Słuchając tekstów czasami miałem wrażenie, że Vedder siedział mi w głowie, tak mocno mogłem się utożsamić z emocjami, o których śpiewał. "Nothingman" towarzyszył mi długo po pewnym bolesnym rozstaniu.
Pierwszy koncert w O2 Arenie w Pradze zostanie w moim sercu na zawsze.





7. Alice in Chains - Jar of Flies (ok 1996)
Efekt coraz głębszego zanurzania się w grunge. Album, przy słuchaniu którego człowiek ma ochotę ciąć się łyżeczką Wink
Bardzo przygnębiający, ale ze świetnymi kompozycjami i rewelacyjnie wykorzystaną gitarą akustyczną. "Nutshell" kiedyś nauczyłem się grać z obiema solówkami Smile





6. Soulfly - Primitive (ok 1999)
Znałem Sepulturę, ale nie licząc Roots pozostałe albumy były dla mnie za ciężkie, jednak debiutancki album nowej kapeli Maxa wstrzelił się idealnie. Plemienne rytmy wybijane na bębnach rozpoczynające "Back to the Privimite" zmieszane z bardzo ciężką gitarą i brutalnym growlem Cavalery budziły we mnie pierwotną dzikość i szaleństwo.





5. Korn - Issues (też okolice 1999)
Na krótki moment wciągnął mnie numetal. "Sombody Someone" katowałem na MTV/VIVA jak tylko leciało za co pozostali domownicy chcieli mnie wydziedziczyć Wink
Jeszcze cięższe granie niż u Maxa w dodatku ze szczyptą psychodelii szybko mnie ujęło, ale romans nie trwał długo. Kolejne albumy już mnie tak nie ekscytowały i cała ta mroczna otoczka zaczęła trącić kiczem Smile





4. Tool - Lateralus (2001)
Po zejściu na sam "dół" przygnębiającego, wolnego, depresyjnego, ciężkiego grania musiałem się "odbić" i z ratunkiem przyszedł Tool. Ten album był dla mnie oświeceniem. Rewelacyjne brzmienie, szybsze, dłuższe, połamane kompozycje, ale wciąż z dużą dawką agresywności i te porąbane teksty, nad których interpretacją przesiedziałem wiele nocy.
Otwierający płytę "Grudge" zmiótł mnie szybkim, mięsistym otwarciem i hipnotyzującym riffem.
Pierwszy koncert w katowickim Spodku - genialny! Drugi, zeszłoroczny - w krakowskiej Tauron Arenie - porażka po całości. Jedna ściana dźwięku. Potencjometry podkręcone na maksa i bawta się. Ktoś skrewił robotę.





3. Dead Sara - Dead Sara (ok 2013-14)
Po Lateralusie długo nic ciekawego nie zwróciło mojej uwagi aż tu pewnego dnia Spotify podpowiedział mi Martwą Sarę. Zaskoczyło od pierwszych riffów. Na takie post grunge'owe granie czekałem latami. Przejmujący, drapieżny wokal Emily, surowe, niedoszlifowane brzmienie instrumentów (cudna Siouxsie Medley na gitarze). the kind of music that scratches THAT part of my mind. No i te ballady. Cudownie przejmujące.

Po dwóch surowych albumach obecnie eksperymentują z nieco bardzo ugładzonym rockiem sięgając nawet do stylistyki lat 80tych, ale nawet w tej kombinacji trafiają w moje gusta. "Anybody" idealnie pasowałby jako zamiennik "Heaven is a place on Earth" w genialnym i najlepszym do tej pory odcinku Black Mirror - "San Junipero".





2. Cardigans - Long Gone Before Daylight (2018)
Im jestem starszym tym coraz lżejsze granie mnie kręci. Znałem Cardigans (w sumie tylko Erase/Rewind, Favourite Game), ale nigdy pod radar nie wpadł mi ich przedostatni krążek. Okazuje się, że musiałem dojrzeć.
Cały, ale to cały album to akustyczne post grunge'owe granie na jakie czekałem od czasu Alice in Chains Unplugged. Wokal Niny Persson hipnotyzuje, melodie i strojenie idealnie rezonują z moim ideałem muzycznych kompozycji, a teksty poruszają te nawet najbardziej brutalne rejony mojej czarnej duszy Wink





1. Heilung (2019)
Najnowsze odkrycie. Plemienne brzmienia odarte z elektrycznych gitar inspirowane poematami i runicznymi inskrypcjami z czasów wikingów. Grają na tradycyjnych instrumentach z tamtego okresu, ale też np na kościach i śpiewają w jakimś dawno wymarłym języku Big Grin
Ich muzyka to jedno, drugie to to, co się dzieje na scenie. Byłem w zeszłym roku na ich koncercie w warszawskim Palladium  i był to najlepszy koncert, na jakim w życiu byłem. Spektakl, rytuał, performance - pełna immersja, zanurzają się w tym od samego początku i do końca nie wychodzą z roli. Nie ma zagadywania do publiczności, ukłonów, przedstawiania zespołu etc. Pełne zanurzenie w przedstawienie. A to jest nie do opisania. Trzeba przeżyć samemu. Obejrzenie w necie to tylko namiastka tego, jako to wygląda, kiedy jest się tam na żywo.

Wardruna przy nich to słodkie pierdzenie Wink






RE: Muzyka - HAL 9000 - 28-07-2020

Daras Twoja znajoma oczywiście miała rację, ale często wrzuca się do jednego worka z napisem "muzyka poważna" tak odmiennych kompozytorów jak własnie Bach i Mozart.
Coś w stylu:
- Czego słuchasz.
- Muzyki rozrywkowej.
- Bayer Full czy Napaln Death?
- Charliego Parkera.
- To ja podobnie, bo Zbigniewa Wodeckiego
Smile

Bach tworzył jeszcze na chwałę Boga, S.D.G czyli Soli Deo gloria.
Czasy się zmieniały i muzyka odgrywała już zupełnie inną rolę - zeszła na psy do ludzi Big Grin
Rozpoczęła się pogoń za nowinkami, która zaprowadziła nas w ślepą uliczkę Sad

Melodia, która zadowala tylko aktualne gusta publiczności, jest tylko tak długo dobra, póki ten gust panuje.- Friedrich Wilhelm Marpurg (z przedmowy do "Kunst der Fuge").

A "Requiem" jest świetne, mamy powrót do muzyki polifonicznej i występują fugi Heart

Zawsze mnie cieszy jak słyszę muzykę Bacha w filmach, wczoraj oglądałem kryminał z lat 70. "Charley Varrick" (Don Siegel, Walter Matthau) z typową dla tego okresu muzą, gdy nagle zupełnie niespodziewanie, jeden z bohaterów usiadł przy pianinie i zaczął grać bachowską "Inwencję" - miła niespodzianka.
Najbardziej znana scena, ilustrowana muzyką Jan Sebastiana, pochodzi z "Milczenia owiec"




Chociaż zamiast "Wariacji Goldbergowskich" podłożyłbym jakąś fugę w podobnym klimacie (łac. fuga ucieczka). Widziałem kiedyś film, w którym bohater uciekał z budynku sądu i w tle leciała fuga, zabawne Smile

Kontynuując polecanie płyt, to nie może zabraknąć płyty o której wspominałem, że zabrałbym na bezludną wyspę.
Glenn Gould: Toccatas BWV 910-916
KOSMICZNE wykonanie:



Wydane wielokrotnie, aktualnie znalazłem razem z inwencjami na 3 CD:
https://www.amazon.co.uk/Glenn-Gould-Plays-Bach-Inventions/dp/B0085MK2C6/ref=sr_1_1?dchild=1&keywords=Glenn+Gould+Bach+Toccatas+Bwv+910-916&qid=1595932192&s=music&sr=1-1

Jak ktoś się czuje na siłach, to polecam komplet bachowskich nagrań Goulda:
[Obrazek: 71GX19hyv4L._AC_SL1500_.jpg]
[Obrazek: 913ajkM0piL._AC_SL1500_.jpg]
Cena w Empiku to 340 PLN za 30 CD (warto).
https://www.empik.com/glenn-gould-the-bach-box-the-remastered-columbia-recordings-gould-glenn,p1247079503,muzyka-p?utm_medium=oferty_cpc&utm_source=ceneo.pl&utm_content=p1247079503&utm_term=Muzyka&utm_campaign=nobid

Daras napisał, że kiedyś płyty kosztowały majątek, ja bym dodał, że siła nabywcza była zdecydowanie mniejsza, a przynajmniej moja Tongue
Jedne z najmilszych wspomnień mam, gdy kupowałem pierwsze bachowskie płyty CD.
20 lat temu wziąłem pożyczkę w banku i pojechałem do Empiku w Warszawie, gdzie za 2500 PLN kupiłem około 100 CD, wywołałem wówczas małą sensację przy kasie - dogadałem się z kierowniczką na 15% rabatu Wink
Dzisiaj 2,5K to nie jest mało, ale 20 lat temu, to ho ho Big Grin

-------------------------------------
pearlzfan - tak dobrze się zapowiadałeś i nagle... Korn, a fuj i bleee Big Grin


RE: Muzyka - Daras - 28-07-2020

Hal napisał:
Daras Twoja znajoma oczywiście miała rację, ale często wrzuca się do jednego worka z napisem "muzyka poważna" tak odmiennych kompozytorów jak własnie Bach i Mozart.

Dokładnie. Z tego powodu preferuję termin „muzyka klasyczna”.
Choć siła nabywcza pieniędzy pozwala dziś na więcej, to płyty kupuję coraz rzadziej. Powód jest prosty – w zasadzie mam już wszystko co chciałem.
Dodam, że krążki CD nadal mogą stanowić miły upominek. Jakiś czas temu dostałem od żony Hozier’a (2014), a sobie podarowałem coś w ramach dziecinnienia. Trzymaj się mocno, gdyż w lot obniżę poziom tego wątku. Czy ktoś ma jakiekolwiek wspomnienia z…

https://www.youtube.com/watch?v=mJpymZpk-t8

https://www.youtube.com/watch?v=PYvaOKefHqI

Tak oto kolejny raz straciłem twarz na zacnym forum. Jednak aby jakoś z tego wybrnąć zostanę własnym adwokatem.
Muzyka to emocje, także odniesienia do wspomnień. Podczas dawnych „zabaw” w rytmach Ottawan, poznałem jedną z pierwszych miłości. Kurde, pomimo emocjonalnych uniesień nie znalazłem wówczas powodów, dla których zechciałbym dziewczę sportretować. Co dalej? Muzyka zrobiła swoje! Niska pieguska została moją DISCO (patrz „she is disco”). Cóż,  lata 70 – te były kolorowe nawet w PRL. Rolleyes

EDIT:
Drobna korekta. Sprawdziłem daty. To był raczej przełom lat 70 / 80, ale jeszcze przed stanem wojennym.


RE: Muzyka - HAL 9000 - 29-07-2020

Daras, co prawda masz już wszystko co chciałeś, ale nie wiedziałeś, że chcesz Bacha, i tu ja przychodzę z pomocą  Tongue

Obiecałem klawesyn.
W życiu każdego melomana zdarzają się takie sytuacje, że znajduje skarb i im więcej takich skarbów znajdzie, tym jest szczęśliwszy i bogatszy.

Ja jestem bardzo szczęśliwy, bo znalazłem całą kopalnie złota - z okazji 90 urodzin Zuzany Růžzičkovej wydano 20 płytowy box (441 utworów, ponad 23 godziny pięknej muzyki).
Jest to reedycja płyt nagranych w latach 1965-1975 czyli najlepszych lat fonografii.
Muszę tutaj wyjaśnić, że Zuzana jest jedną z najwybitniejszych klawesynistek i jej gra jest absolutnie rewelacyjna.

[Obrazek: 0050bb7e.jpg]
[Obrazek: 81oyQXtlHVL._SL1500_.jpg]

Jest jeszcze w Empiku za niecałe 165 PLN!
https://www.empik.com/ruzickova-the-complete-keyboard-works-ruzickova-zuzana,p1131786915,muzyka-p

Znalazłem swój entuzjastyczny komentarz na Ceneo Big Grin
https://www.ceneo.pl/47830503#tab=reviews_scroll

Niestety Sad

Pani Zuzana Růžičková zmarła 27 września, miała 90 lat. Dwa dni przed jej śmiercią światową premierę miał film dokumentalny o jej życiu:
Zuzana: Music Is Life
https://youtu.be/S0vQTc056pU


Ciekawy życiorys - przeżyła trzy niemieckie obozy koncentracyjne:

http://www.bbc.com/news/magazine-38340648
But, she insists, music helped her survive. She remembers writing down a small section of Bach's English Suite No 5 in E minor on a scrap of paper when she left Terezin in a cattle truck bound for Auschwitz.

"I wanted to have a piece of Bach with me as a sort of talisman because I didn't know what was awaiting us."


“Bach tells you: don’t despair – there is a sense in life and in the world.”
Zuzana Růžičková.

Co do klasyfikowania muzyki, to warto pamiętać, że jest tylko jeden podział, na dobrą i złą Big Grin
Bach jest tutaj takim fundamentem, dzięki któremu możemy zapuszczać się w różne rejony nie tracą gruntu pod nogami - wszyscy wielcy kompozytorzy uczyli się od Bacha i chociaż eksplorowali inne rejony, to przeważnie pod koniec życia wracali do korzeni.
Daras, ja akurat wspomnień związanych z Ottawan nie mam, ale oczywiście w muzyce disco - jak w każdej innej - można znaleźć znakomite utwory:






Cieszą się one całkowicie zasłużonym powodzeniem Smile

Nie ważne jaki rodzaj muzyki, nie musi być do końca "poważna", perełki są wszędzie:





RE: Muzyka - Pan Anatol - 30-07-2020

Jeśli chodzi o mnie, nie będę tutaj podawał jakichś dziesięciu albumów, które ukształtowały mój gust, bo trudno mi coś takiego wybrać, ani dziesięciu albumów, które mnie ukształtowały jako człowieka, bo nie sądzę, jakoby mnie jako człowieka ukształtowała jakakolwiek muzyka. Smile Ale generalnie moje świadome zainteresowanie muzyką rozpoczęło się właśnie od tak zwanej "klasyki". Niby trochę dziwnie, ale u mnie w domu różnych rzeczy się słuchało, muzyki klasycznej/poważnej również, a dodatkowo chodziłem sześć lat do szkoły muzycznej, więc byłem szczególnie "narażony" na ten rodzaj muzyki. Smile Ale świadome zainteresowanie rozpoczęło się w ostatniej klasie szkoły muzycznej, kiedy to zapisałem się na taki konkurs, na którym trzeba było rozpoznawać puszczane fragmenty muzyczne - dostałem listę i słuchałem tego, co na niej było. Nie pamiętam, co dokładnie z tej listy mnie tak zaintrygowało, najpewniej niejedna rzecz, ale od tego czasu eksplorowałem coraz to nowych kompozytorów, różne nurty; szczególnie ciekawił mnie dwudziesty wiek, zwłaszcza pierwsza połowa. Dzisiaj, choć jakoś rzadziej mnie ciągnie do tego rodzaju muzyki, dosyć często powracam do Ravela i Strawińskiego. Smile









Myślę, że utwory z neoklasycystycznego okresu Strawińskiego mogą przypaść do gustu również fanom Bacha. Wink

W każdym razie wkrótce po zainteresowaniu muzyką klasyczną/poważną przyszło zainteresowanie jazzem. Wyszło to chyba również od klasyki, konkretnie z muzyki orkiestrowej i fortepianowej Gershwina, potem trochę słuchałem orkiestry Glenna Millera w okresie, kiedy fascynowały mnie lata 30., ale pierwsze poważne zainteresowanie zaczęło się od albumu Time Out kwartetu Dave'a Brubecka.





Musiało to być przed rokiem 2012, bo pamiętam, że gdy pianista ten zmarł pod koniec tego roku, już wtedy dobrze go znałem i ceniłem. Przez pewien czas eksplorowałem przede wszystkim muzykę Brubecka, ale jakoś nie bardzo chciało mi się sięgnąć po innych muzyków jazzowych, poza tym wtedy jeszcze absorbowała mnie przede wszystkim klasyka. Przełom nastąpił w roku 2016 - po pierwsze, chwilę wcześniej zrezygnowałem z kariery muzycznej, którą sobie przez pewien czas obmyślałem, w związku z czym troszeczkę wycofałem się z regularnego słuchania i poznawania klasyki. Po drugie, znalazłem sobie inne hobby - film, w tamtym czasie przede wszystkim film polski lat 50., 60., i 70., który skłonił mnie do większego zainteresowania się muzyką tamtego czasu. Po trzecie, tak się złożyło, że Polskie Nagrania rozpoczęły wówczas wydawanie reedycji legendarnej serii Polish Jazz. Gdybym miał wybrać jeden album emblematyczny dla tego okresu moich muzycznych zainteresowań, byłaby to Bossa Nova zespołu Novi Singers - pierwszy album Polish Jazzu, jaki kupiłem, w wykonaniu zespołu, który dość często brał udział w tworzeniu ścieżek dźwiękowych polskich filmów lat 60.





Od tamtego czasu zacząłem bardziej zajmować się polską muzyką, nie tylko zresztą jazzową, ale też rockową, funkową... Dość powiedzieć, że mam trochę różnych wydań od Polskich Nagrań, a także GAD Records.

W 2016 roku dokonałem też innego, poza filmem, ważkiego odkrycia, którym był nurt duchologii/hauntologii. Trudno jest mi wyjaśnić w prostych słowach, co to właściwie jest, ale zainteresowanych odsyłam do arcyciekawej "Duchologii polskiej" Olgi Drendy. Ja to zjawisko poznałem dzięki internetowej serii "Kraina Grzybów TV", której soundtrack jest zresztą idealnym przykładem nurtu duchologii w muzyce:





Pod koniec 2016 roku zacząłem słuchać gatunku vaporwave, o którym jeszcze trudniej jest coś prostego powiedzieć, więc pozwolę sobie na razie pominąć go milczeniem. Na początku zaś roku 2017 zainteresowałem się przedstawicielami nurtu duchologicznego/hauntologicznego w muzyce elektronicznej, spośród których wyróżniłbym zespół Boards of Canada - wcześniej miałem niewiele do czynienia z tego rodzaju muzyką, więc nie od samego początku się do niej przekonałem, ale ostatecznie udało się to dzięki wielokrotnym odsłuchom. Epka "In a Beautiful Place Out in the Country" była pierwszą, jaką polubiłem w całości i do dziś jest jednym z moich ulubionych osiągnięć tego zespołu.





Od tamtego czasu wszystko to zmienia się bardziej dynamicznie, trudno mi wyróżnić jakieś przełomowe momenty - no, być może należałoby za taki uznać wydanie kupy kasy na box The Beatles in Mono w październiku 2019 Smile

A z takich bieżących rzeczy - chciałem się pochwalić, że udało mi się za w miarę rozsądne pieniądze kupić płytę Entropicalia zespołu The Soundcarriers. Jest to wydanie od wydawnictwa Ghost Box, które specjalizuje się w muzyce ze wspomnianego przeze mnie nurtu hauntologicznej elektroniki, ale to akurat jest w miarę lekkostrawny rock psychodeliczny. Smile