Ethan odpisał koledze Hal:
Nie będę kruszył kopii, ani tez rozdzierał szat jeżeli chodzi o the Field, ale uważam, że jednak nie miałbyś argumentów przeciw, tylko raczej uprzedzenia jako słuchacz
Oczywiście koledzy mogliby odbijać piłeczkę dowolnie długo. Czy to do czegoś doprowadzi?
Trza by znowu sięgnąć do podstaw genetyki / neurologii, także wpływu środowiska (jednak) aby zrozumieć odmienność gustów.
Będę szczery. Choć w dużej mierze podzielam filmowe preferencje Ethana, to utworu będącego „przedmiotem” dyskusji nie byłem w stanie wysłuchać do końca. Zaliczyłem dwa podejścia. Sorry, Winnetou.
Dlaczego mam z tym kłopot? Ano tego typu rytmy męczą mnie natychmiast. Po prostu. Oczywiście próbowałem zrozumieć gatunek, gdyż mój kumpel niespodziewanie wszedł w klimaty. Nie wyszło. Dla poprawności dodam, że na wszelkiej maści inne tematy (niż muzyka) potrafiliśmy dyskutować godzinami.
Zatem bywają chwile, kiedy mozolne próby zachęt do czegokolwiek „płoną na panewce”. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy różni. I dobrze.
Zbliża się weekend. Spadam z forum, i chyba tym razem na dłużej. Wydawcy zgotowali mi niespodziankę w postaci minimalnych szans na nowe zakupy filmowe. Malizna w kraju. Malizna.
EDIT:
Wykreśliłem zdanie, które w późniejszej ocenie uznałem za zbędne.
Nie będę kruszył kopii, ani tez rozdzierał szat jeżeli chodzi o the Field, ale uważam, że jednak nie miałbyś argumentów przeciw, tylko raczej uprzedzenia jako słuchacz
Oczywiście koledzy mogliby odbijać piłeczkę dowolnie długo. Czy to do czegoś doprowadzi?
Trza by znowu sięgnąć do podstaw genetyki / neurologii, także wpływu środowiska (jednak) aby zrozumieć odmienność gustów.
Będę szczery. Choć w dużej mierze podzielam filmowe preferencje Ethana, to utworu będącego „przedmiotem” dyskusji nie byłem w stanie wysłuchać do końca. Zaliczyłem dwa podejścia. Sorry, Winnetou.
Dlaczego mam z tym kłopot? Ano tego typu rytmy męczą mnie natychmiast. Po prostu. Oczywiście próbowałem zrozumieć gatunek, gdyż mój kumpel niespodziewanie wszedł w klimaty. Nie wyszło. Dla poprawności dodam, że na wszelkiej maści inne tematy (niż muzyka) potrafiliśmy dyskutować godzinami.
Zatem bywają chwile, kiedy mozolne próby zachęt do czegokolwiek „płoną na panewce”. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy różni. I dobrze.
Zbliża się weekend. Spadam z forum, i chyba tym razem na dłużej. Wydawcy zgotowali mi niespodziankę w postaci minimalnych szans na nowe zakupy filmowe. Malizna w kraju. Malizna.
EDIT:
Wykreśliłem zdanie, które w późniejszej ocenie uznałem za zbędne.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.