08-06-2024, 20:17
(05-06-2024, 19:35)Bender napisał(a): Akolita. Odrobinę lepiej niż Book of Boba Fett, co jest wątpliwym sukcesem. Już po dwóch odcinkach wiem, że nidy więcej do tego nie wrócę. Są miecze, Moc a jak na ironię to jest mniej starwarsowe niż w powszechnej opinii nie-starwarsowy Andor
To ja też wrzucę coś od siebie, w tym wątku, żeby już dać spokój umęczonej Togrutance.
Po pierwszych odcinkach mam mieszane uczucia. Jest w miarę ciekawie, jakaś tajemnica skrywana przez kilku Jedi majaczy na horyzoncie i nawet mnie to zainteresowało. Wizualnie jest lepiej niż w "Bobasie" czy Ahsoce. Są obcy, troszkę brudu, kurzu i nawet lokalizacje na których miejscami warto zawiesić oko. Stylistyka gdzieś tam ociera się o KOTORa.
Niestety, sporo jest też wad, a przynajmniej rozwiązań dla mnie nie zrozumiałych. Po pierwsze cały ten "kung-fu" pojedynek Mae vs Indara. Sztywny i bez polotu. Po co to było? Skoro Mae nie mogła (?) używać miecza świetlnego (nie miała go), to czemu próbowała go zdobyć podczas walki? Indara dała się zaś podejść jak dziecko. Yord Fandar irytuje od samego początku no chyba, że taka jego rola i jego postawa ma w jakiś sposób symbolizować próżność(?) zakonu Jedi. Brakuje Jedi na miarę Qui-Gon Jinna, czy Obi Wana. Sol jest w miarę OK, ale to nie to samo. Jak dla mnie ewidentnie brak wyrazistego protagonisty.
Generalnie, to dwóch Jedi zginęło w ciągu kilku dni z rąk kogoś, kto ewidentnie włada mocą i nie robi to na "kierownictwie" większego wrażenia. Uruchamia za to "procedury".
Zobaczymy co będzie dalej. Na razie szału nie ma, ale i też większego rozczarowania. Oczywiście, to po części spowodowane jest tym, że chyba każdy miłośnik SW obniżył znacząco minimalne wymagania dla seriali i filmów tworzonych już pod szyldem Disneja. Postaci jakie tu zobaczymy będą raczej dotąd nie znane, więc nie będzie żal, że ktoś kogo lubiliśmy nie dostał serialu na jaki zasługuje.
Ja, póki co, wiąże pewne nadzieje ze Skeleton Crew.
niespotykanie spokojny człowiek

