U mnie wygląda to w ten sposób:
"Iluzjonista" (2010) - przepiękna, melancholija i odrobinę gorzka opowieść. Arcydzieło animacji.
"Columbus" (2017) - jeden z najważniejszych (a może i najważniejszy) film w moim życiu. Więcej o nim już na tym forum pisałem.
"Koyaanisqatsi" (1982) - dokument doskonały. Fenomalne zdjęcia, świetna muzyka, zero dialogów i bogactwo treści. Poruszający obraz.
"Władca Pierścieni" 1,2,3 (2001,2002,2003, traktuję jako jeden film) - fantasy lubiłem od zawsze. Film choć nie idealny, to i tak jest arcydziełem.
"Strefa X" (2010) - w klimacie tego filmu można się zanurzyć po czubek głowy.
"Blade Runner" (1982) - poezja.
"Ran" (1985) - najwybitniejszy moim zdaniem film Kurosawy. Oszałamiający, epicki teatr.
"Stalker" (1979) - wymagające, ale pochłaniające doświadczenie.
"Zawrót głowy" (1958) - jeden z dwóch najwybitniejszych filmów Hitchcocka.
"Psychoza" (1960) - patrz wyżej.
"Sanatorium pod klepsydrą" (1973) - Niesamowita, oniryczna podróż. No i ta scenografia...
"Zabić drozda" (1962) - tak jak Reacher napisał, ten film ma coś w sobie magicznego.
"12 gniewnych ludzi" (1957) - jedno pomieszczenie, grupa genialnie zagranych charakterów i... nic więcej nie trzeba.
"Pasja" (2004) - fenomenalny, poruszający obraz. Choć jestem wierzącym katolikiem, to nie przepadam za kinem religijnym. Większość tego co powstaje jest dla mnie nieoglądalna. "Pasja" to cenny wyjątek.
"Piotruś i Wilk" (2006) - animacja poklatkowa z najwyższej półki. Krótkometrażówka doskonała. W pełni zasłużony Oskar.
"Hero" (2002) - ogromne wrażnie zrobił na mnie w kinie. Najlepszy film wuxia jaki dotychczas widziałem.
"Lisbon story" (1994) - to, w jaki sposób Wenders pokazał tutaj Lizbonę, kompletnie mnie oczarowało. No i poznałem zespół "Madredeus", który stał się jednym z moich ulubionych.
"Iluzjonista" (2010) - przepiękna, melancholija i odrobinę gorzka opowieść. Arcydzieło animacji.
"Columbus" (2017) - jeden z najważniejszych (a może i najważniejszy) film w moim życiu. Więcej o nim już na tym forum pisałem.
"Koyaanisqatsi" (1982) - dokument doskonały. Fenomalne zdjęcia, świetna muzyka, zero dialogów i bogactwo treści. Poruszający obraz.
"Władca Pierścieni" 1,2,3 (2001,2002,2003, traktuję jako jeden film) - fantasy lubiłem od zawsze. Film choć nie idealny, to i tak jest arcydziełem.
"Strefa X" (2010) - w klimacie tego filmu można się zanurzyć po czubek głowy.
"Blade Runner" (1982) - poezja.
"Ran" (1985) - najwybitniejszy moim zdaniem film Kurosawy. Oszałamiający, epicki teatr.
"Stalker" (1979) - wymagające, ale pochłaniające doświadczenie.
"Zawrót głowy" (1958) - jeden z dwóch najwybitniejszych filmów Hitchcocka.
"Psychoza" (1960) - patrz wyżej.
"Sanatorium pod klepsydrą" (1973) - Niesamowita, oniryczna podróż. No i ta scenografia...
"Zabić drozda" (1962) - tak jak Reacher napisał, ten film ma coś w sobie magicznego.
"12 gniewnych ludzi" (1957) - jedno pomieszczenie, grupa genialnie zagranych charakterów i... nic więcej nie trzeba.
"Pasja" (2004) - fenomenalny, poruszający obraz. Choć jestem wierzącym katolikiem, to nie przepadam za kinem religijnym. Większość tego co powstaje jest dla mnie nieoglądalna. "Pasja" to cenny wyjątek.
"Piotruś i Wilk" (2006) - animacja poklatkowa z najwyższej półki. Krótkometrażówka doskonała. W pełni zasłużony Oskar.
"Hero" (2002) - ogromne wrażnie zrobił na mnie w kinie. Najlepszy film wuxia jaki dotychczas widziałem.
"Lisbon story" (1994) - to, w jaki sposób Wenders pokazał tutaj Lizbonę, kompletnie mnie oczarowało. No i poznałem zespół "Madredeus", który stał się jednym z moich ulubionych.
