Nie wiem o czym to miało być i w jakim celu (poza $$$) to powstało. Uśmiałem się kilka razy i praktyczne efekty bardzo spoko, ale Keaton ma tu jakieś 10% energii z pierwszej części, wątki z zaświatów w ogóle nie zazębiają się z resztą przez większość filmu, postać Bellucci (i Defoe w sumie też) można by bez problemu wyciąć bez szkody dla całości, w ogóle wątek Moniki i menadżera Winony rozwiązane w minutę (i to copy/paste pierwszej części), wątek chłopaka z miasteczka tak samo, podpisany kontrakt - w 15 sekund, złamany artykuł 699 - forget about it, itd. Nie czuć tu żadnego napięcia. Nie jestem fanem pierwszej części, nie mam do niej sentymentu, ale doceniam ją i kilka scen bardzo lubię (śpiewanie przy stole, finał ze ślubem, zakończenie), a Keaton to był taki żywioł, że powinien był zdobyć wtedy Oscara. Sequel co najwyżej "może być", ale nie sądzę abym kiedykolwiek chciał do niego wrócić.
Burton zapomniał, że w administracji w zaświatach pracowali tylko samobójcy i nie wie, że Maria Skłodowska-Curie była Polką! -1 pkt do oceny.
Burton zapomniał, że w administracji w zaświatach pracowali tylko samobójcy i nie wie, że Maria Skłodowska-Curie była Polką! -1 pkt do oceny.
