No finał w kościele to straszne cuda wianki, aż przypomniały mi się Mroczne cienie. Burton od lat ma ogromny problem z zakończeniami swoich filmów, jakby wchodził na plan z 3/4 scenariusza, a resztę uznał, że się zaimprowizuje.
Smutno patrzeć na te powroty Keatona do swoich najbardziej kultowych ról. Najpierw Flash, gdzie zagrał super, ale scenariusz i reżyser sprawili, że jego trzeci występ w roli Człowieka-Nietoperza był dla mnie strasznie rozczarowujący (osoby, które wpadły na pomysł, aby w filmie nie znalazła się ani sekunda z Batmanem w gotyckim Gotham (i w Batmobile'u, który jedynie zbiera kurz w jaskini!!!!) tylko przez większość czasu jest out-of-Gotham(!), w świetle dnia(!!), walczący z kosmitami(!!!), nigdy więcej nie powinny mieć cokolwiek wspólnego z filmami o Batmanie), a teraz to, gdzie zawiódł już Keaton. To niesamowite, że jako Bruce Wayne skakał jak jakiś parkurowiec w kuchni Wayne Manor, a jako Batman poruszał się i walczył zdecydowanie lepiej niż przed 30-laty, z kolei jako Beetlejuice - postać, która była tu, tam, tu przytulał Baldwina jedną ręką, by drugą już molestować Geenę Davis, tam skakał, tu tańczył, tam latał, pluł, krzyczał, obrastał kolcami, no po prostu wulkan energii - w nowej części głównie: siedzi, stoi, opiera się o biurko/nagrobek, patrzy się w kamerę, mówi powoli, bądź lipsyncuje wolne kawałki. Zupełnie jakby był zmęczony po 3h w charakteryzatorni, a może po prostu poczuł już swój wiek po przekroczeniu 70.? Po Burtonie spodziewałem się rozczarowania, ale że zawiedzie mnie Keaton - nigdy.
Smutno patrzeć na te powroty Keatona do swoich najbardziej kultowych ról. Najpierw Flash, gdzie zagrał super, ale scenariusz i reżyser sprawili, że jego trzeci występ w roli Człowieka-Nietoperza był dla mnie strasznie rozczarowujący (osoby, które wpadły na pomysł, aby w filmie nie znalazła się ani sekunda z Batmanem w gotyckim Gotham (i w Batmobile'u, który jedynie zbiera kurz w jaskini!!!!) tylko przez większość czasu jest out-of-Gotham(!), w świetle dnia(!!), walczący z kosmitami(!!!), nigdy więcej nie powinny mieć cokolwiek wspólnego z filmami o Batmanie), a teraz to, gdzie zawiódł już Keaton. To niesamowite, że jako Bruce Wayne skakał jak jakiś parkurowiec w kuchni Wayne Manor, a jako Batman poruszał się i walczył zdecydowanie lepiej niż przed 30-laty, z kolei jako Beetlejuice - postać, która była tu, tam, tu przytulał Baldwina jedną ręką, by drugą już molestować Geenę Davis, tam skakał, tu tańczył, tam latał, pluł, krzyczał, obrastał kolcami, no po prostu wulkan energii - w nowej części głównie: siedzi, stoi, opiera się o biurko/nagrobek, patrzy się w kamerę, mówi powoli, bądź lipsyncuje wolne kawałki. Zupełnie jakby był zmęczony po 3h w charakteryzatorni, a może po prostu poczuł już swój wiek po przekroczeniu 70.? Po Burtonie spodziewałem się rozczarowania, ale że zawiedzie mnie Keaton - nigdy.
