01-11-2024, 08:57
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-11-2024, 11:44 przez ILSA FAUST.)
(31-10-2024, 22:28)piti198 napisał(a): Tu są jakieś fotki z tego koncertu:
sama młodzież

Nasir z brzuchem to to nie Saracen!
RIP Clannad Legend
RIP Robin of Sherwood
(31-10-2024, 23:30)Gieferg napisał(a): No to sprecyzuj teraz co z tym dokładnie jest nie tak, skoro taki jesteś spostrzegawczy i wyczulony na manipulacje
Ciekawe czy będzie to miało jakikolwiek związek z tym, co faktycznie zostało z tym zrobione.
Bardzo bym chciał Tobie pomóc w popularyzacji AI przy profanacji świętości, ale jak pisałem wcześniej wytrzymałem 5 sekund tylko i syntezator jest tak zniekształcony, że głowa mnie rozbolała od razu i nie tylko.
Wywołałeś na mnie taki sam efekt jakbyś w niedzielę w południe w kościele pełnym ludzi wszedł na miejsce faceta w sukience wyciągnął co tam masz i nasikał na ołtarz. W sumie to poczułem się znacznie gorzej. Chcę o tej traumie zapomnieć szybko, więc nie nabiorę się już drugi raz i nie klikę niczego co jest podpisane AI twoim pseudonimem artystycznym, czy jak to zwał "awatarem" AI.
(31-10-2024, 23:30)Gieferg napisał(a): Okrutnym żartem to jest niestety brzmienie kawałka "Regal Steel" z płytki Extended, przynajmniej na YT uszy krwawią jak się tego słucha (szczególnie w drugiej połowie).
Dlatego właśnie czekam na winyl i nie będę profanować świętości odsłuchem na YT

To tak jak ze zwiastunem tego co znam od 40 lat, nie oglądam aby nie psuć sobie niczego.
Mogę w ciągu kilku sekund przełączać tę samą muzykę na sprzęcie premium audio z wynyla, YT, mp3, nawet CD gdym miał taką potrzebę. Moje uprzedzenia do skompresowanych wersji cyfrowych lub potem zgranych na CD w stosunku do wynila nie biorą się z tego, że piszę to bo mam tylko CD albo YT pierdzi na głośnikach w komputerze a może RAZ w życiu u kolegi raz słuchałem winyla. Dlatego nie odniosę się do dyskusji na ten temat z kimś, kto nie ma pojęcia o winylach bo go nie stać na to i upiera się bez żadnych podstaw, że zimne brzmienie CD jest lepsze od ciepłego i naturalnego z winyla, takiego samego jakiego chcieli artyści nagrywając materiał w studio na DAT a nie twór AI pod pseudonimem artystycznym Gieferg.
Moja ocena muzyki z wynyla była oparta na kilkunastu porównaniach "tej samej muzyki" tego samego utworu, z różnych gatunków muzycznych, które słucham, z każdego nośnika, który mogę przełączyć we wzmacniaczu jednym pokrętłem - z wynyla na cd, na mp3, na komputer, na yt i zawsze winyl wygrywał i czułem ukojenie w sercu i nie tylko. Nie mam już tylko DEKA do kaset bo pozbyłem się kaset jeszcze w XX wieku. Ale nie wykluczam w najbliższej przyszłości zakup dla kilkudziesięciu kolekcjonerskich wydań "die hard" na kasetach właśnie, materiału demo który nie został wydany na winylach nigdy. Może także Clannad Legend.
Tak, pierwsza przygoda z Clannad Legend była w filmie, potem na kasecie audio, potem na CD, potem w końcu na winylu first press, gdzie pozbywam się poprzednich formatów po zakupie kolejnego, dążąc do doskonałości tego co stoi na półce. Teraz sytuacja jest taka, że jak przyjdzie remaster to zrobię odsłuchy z first pressa i nowego wydania i na 90 % oba wydania zostaną w kolekcji, chyba, że ewidentnie będzie coś nie tak z którymś z wydań w tym porównaniu.
Generalnie dużo ludzi wyprzedaje teraz poprzednie wydania lat 80 tych a jeszcze nie mają pre-orderu w rękach, co jest czystą głupotą ludzką - ale podpowiadam, że za małe pieniądze poniżej 100 zł możecie nabyć poprzednie wydanie (nie remaster). Jestem przekonany, że to będzie ta sama od 40 lat przygoda w 2 wersjach - nie mówimy oczywiście o dodatkowych kawałkach, tylko o tych samych.
(31-10-2024, 23:30)Gieferg napisał(a): Kolejnym głupim zagraniem na płycie jest wstawienie głosu Praeda mówiącego "Nothing's Forgotten" w tle w kawałku, który był tylko i wyłącznie w trzecim sezonie (dwa razy w scenach ucieczek, raz podczas narady banitów przy ognisku), w związku z czym nie ma kompletnie nic wspólnego z jego postacią czy nawet tytułem, który temu kawałkowi nadano. Wytnie się
E tam, czepianie się.
Po pierwsze wiele osób nie mogło przeboleć podmianki na Robinów, a sam Pread żałuje do dzisiaj, że scenę musi dzielić z synem znanego aktora. Dla obu Panów Robinów największym osiągnięciem życiowym było właśnie uczestnictwo w tym serialu, nie w Dynastii dla gospodyń domowych. Obaj do dzisiaj z tego żyją i pewnie całe ich rodziny.
Także pojawienie się głosu pierwszego (i najlepszego co jest bezdyskusyjne) Robina w "Nothing's Forgotten" jest łatwo wytłumaczalne, bo "duch" pierwszego Robina cały czas gra w kolejnych episodach po jego śmierci.
Zresztą z tego co pamiętam, ten kawałek jest właśnie o pierwszym Robinie.
Najbardziej przeje***e miała Marion, która kochając się z "fałszywym" Robinem marzyła o tym starym, którego kochała - co świetnie pokazała w serialu, w pierwszych odcinkach po "śmierci" pierwszego Robina.
Większość kobiet tak robi kochając się z "mężem"

Ale także każdy z nas miał swoją Marion.
HERN! PROTECT US!
