Gladiator (seria)

[ILSA FAUST]

(09-12-2024, 10:32)Bender napisał(a):  byłem po prostu łaskawy dla ISLY

Dziękują za łaskę, Panie
I'm Flattering.

(08-12-2024, 23:22)Bender napisał(a):  O jakiego rodzaju sukcesie mówisz w przypadku Megalopolis? 13 milionów worldwide, przy 120 milionach budzetu (i to bez budzetu reklamowego)
O recenzjach nie wspomnę.

Nie pisałam nigdy na żadnym wątku, w tym powyżej tutaj, że Megalopolis czy Gladiator 2 się zwrócił w Box-office.
Nie da się pisać o każdym z tym filmów bez udziału drugiego, bo oba podejmują tę samą tematykę ale pokazaną w inny sposób, w prawie tym samym czasie "ekranowym" - w obu przypadkach film nie zrozumiany przez wszystkich lub odbiegający od ich gustu (tych co widzieli, bo wiele osób na Forum nie widziało tych filmów w ogóle ale chętnie obrzuca błotem).
Megalopolis zaliczył klapę finansową, podobnie jak inne klasyki kina, do których odnosimy się po dziś dzień.
Megalopolis w pewnych kręgach stał się filmem kultowym tuż po premierze w KAN i przez kolejne lata będzie zdobywał kolejne rzesze zwolenników, tymczasem czekam na luty 2025 i premierę w STEELBOOK 4K (na razie Francja i Włochy) i kolejne projekcje.
Zawsze, od zarania dziejów, sztuka najwyższych lotów miała problem z powszechnym zrozumieniem, bo nie jest "powszechna", nie jest dla każdego, tym bardziej z owczego stada.
Nagonka watykanu na film sprawiła, że dystrybutorzy się pozamykali w sobie, zabrakło odwagi w odpowiednim poprowadzeniu kompanii filmu, gdzie większość ludzi do dzisiaj nie widziała filmu ale jest strasznie na ten film obrażona, bo ktoś INNY za nich tak uznał. Czyż to nie żenujące trochę?
Bez tego filmu Kino nie byłoby tym samym, wyrazy najwyższego uznania spływają do Copolli z całego świata, także datki i gość zapowiedział jeszcze jedno opus magnum, na które wszyscy czekają z niecierpliwością, w pewnych kręgach. Mimo wszystko polecam w końcu obejrzeć ten film, niż bazować tylko na pseudo-recenzjach innych obcych ludzi.

(08-12-2024, 23:22)Bender napisał(a):  Gladiator II na razie sie zwrócił. Na gigantyczne kokosy ponadto raczej nei ma co liczyć.
Recenzje niezbyt pochlebne, podkreślajace fakt, ze to niepotrzeby sequel. Podobnie jak przy avatarze 2 za mieisąc nikt nawet nie bedzie mówił o tym filmie.

Jeszcze się nie zwrócił ale się zwróci moim zdaniem dopiero po Oscarach i premierze na nośnikach 4K.

Na ten moment box-office wygląda tak (08.12.2024):

czyli w kasie wytwórni jest około 125-130 mln USD ale film dobrze sobie radzi pomimo łajany, łiked i nagonki hejterów, którzy nawet nie widzieli filmu.
To że film ma 132 mln USD w box-office w USA z szansą na skończenie na 160 mln USD to daje zielone światło na Gladiator 3 (zapewne z mniejszym budżetem) oraz film sobie radzi świetnie na Świecie (64 % wpływów).
Okrutną nieprawdą jest że film ma "słabe" recenzje, bo to zaklinanie rzeczywistości przez hejterów, którzy nawet którzy nawet nie widzieli filmu, nie każdy film ma FRESHA:

Sorry, ale taka jest prawda i ocena 72 od krytyków z FRESHEM oraz 82 od popkorniarzy jest bardzo wysoka.
Oscarowe nominacje podreperują BOX-office i będą kolejne seansy w kinach przed i po Gali.
w końcu premiera na nośnikach fizycznych przyczyni się do zwrotu z inwestycji.
Ponadto, to jest tajemnicą sequelowania i franczyz oczywista, to G1 ponownie zarabia na licencjach oraz pojawią się wydania G1-G2 w pakiecie. Także Russel Crowe zarabia, chcąc nie chcąc.

(09-12-2024, 11:54)Mierzwiak napisał(a):  Albo film ma zerowy cultural impact, nikt go nie lubi, nikt o nim nie pamięta i nikt nie czeka na jego kontynuację, albo zarabia ona $2,3 mld

Tutaj pełna zgoda.
Nie boli mnie że w tym wątku pojawia się Megalopolis oraz Avatar jako punkty odniesienia, bo to dobre przykłady na pokazanie, że wszystkie 3 filmy mają "wysoki" wpływ na tzw. "cultural impact", bo nie koniecznie musi mieć związek z box-office.

Tzw. "cultural impact" zazwyczaj ma odniesienie do przemysłu, technologii ale także od jakiegoś czasu do sztuki, w tym przypadku zawężamy dyskusję do sztuki kinowej oraz kultury. W przypadku Avatar mamy do czynienia zdecydowanie z pop-kulturą, gdzie sam Avatar 2 nie egzystuje bez Avatar 1 i nikt nie mówi o Avatarze 2 tylko o Avatarze po prostu. Każdy na planecie Ziemia, co miał styczność z kinem, wie co to jest Avatar i to jest samograj przez kilka kolejnych części dopóki coś nie padnie, zarobi po kilka miliardów USD za film. Dlatego Cameron od ponad 25 lat od czasu Tajtanika nic innego nie robi tylko Avatary. Przy czym Avatar 2 to tak jak shrek 2, epoka lodowcowa 2, kraina lodu 2....po prostu każdy czeka na kolejną część i idzie do kina - tak to sobie Disney zaplanował i tak się będzie działo, bo tak oczekują AKCJONARIUSZE. Nie rozmawiamy o "cultural impact" dla Avarara 2 bo nic samodzielnie ten film nie znaczy tylko o fenomenie AVATARA jako marki, franczyzy, w tym samym segmencie co marka FROZEN. To są "gwiazdy" pop-kultury.

Co innego jeśli chodzi o "cultural impact" w świecie Gladiatora - bo mamy do czynienia z fantasy osadzonym w historycznych realiach i sytuacja jest podobna bo G2 bez G1 samodzielnie nie funkcjonuje, ale po Oscarach to może tylko przypieczętować pozycję franczyzy - bo wtedy już nie będzie się mówić o tym filmie bez porównania do Maksimusa - co jest oczywiste od początku ale wielu fanów G1 ciągle jest obrażona na G2 ale sięgnie po film po raz kolejny czy przy okazji kilku przyznanych Oscarów czy po premierze na nośnikach 4K czy też w streamingu dla mniej wymagającego widza (co czasami przynosi najwięcej korzyści bo gnioty (AI)FLIX potrafią zarobić krocie). GLADIATOR jako franczyza ma "cultural impact" i G2 jest tego częścią, nawet jak jeden czy drugi kinomaniak się tego wypiera teraz. Idę i zakład, że te same osoby w ciągu roku od dzisiaj postawią G2 na półce (nawet jeśli to będzie promka w zwyklaku).

Z kolei Megalopolis ma "ukryty" w sobie prawdziwy "cultural impact" bo jest dziełem sztuki samym w sobie, który nie jest widoczny dla każdego teraz, w tej chwili, ale w kolejnych latach tak się stanie jak z Blade Runnerem ale tylko w niektórych kręgach będzie bardzo wysoki, w pozostałych przypadkach żaden, bo ludzie mają pozakładane blokady na swoich umysłach i poddają się temu bez walki. Megalopolis zostanie w sferze kultury i nie przedostanie się do pop-kultury, jak Avatar czy nawet Gladiator. Megalopolis jest jak nieznany obraz Rembranta czy rękopis niedokończonej książki Philipa Dicka.
Megalopolis jest jak Banksy - jedni widzą w tym nieograniczony ocen sztuki inni tylko dziewczynkę z balonikiem i ekscentrycznego człowieka, który uruchamia niszczarkę po wielomilionowej licytacji, gdzie "zniszczone" dzieło sztuki zyskuje 3 krotnie na wartości. Taki jest Megalopolis - tylko dla wybranych smakoszy, z ekscentryczną rodziną Cesarzy Żymu oraz zboczonym dziadkiem reżyserem całego zamieszania. Avatar połknie każdy w każdej ilości. Oczywiście, że także obejrzę kolejne Avatary o ile dożyję, bo nikt już na nie czeka, bo każda data jest nieprawdziwa. Jak będzie promocja, zwiastun, będzie blisko to będzie można coś zaplanować. Każdy kolejny Avatar jest jak premiera nowego hambugera w MacDonalds. Dobre jak ciepłe i jak się nie myśli za bardzo co tam w środku w scenariuszu jest jak się jest głodnym.
Megalopolis jest jak grom z jasnego nieba. Totalne objawienie.
Tak się rodzi prawdziwy "kult", który stoi wyżej od "cultural impact" bo zawsze się zaczyna w podziemiu, jako sekta dla garstki wyznawców, tak jak swego czasu chrześcijaństwo, które zaczynało jako sekta w tym samym Żymie, z którym mamy do czynienia w Megalopolis i Gladiator (1-2).